2025-09-05,
Paryż
Mamy system francuski – deklaruje Gombrowicz
– Nie próbujemy naśladować azjatyckiego badmintona, indonezyjskiego badmintona, chińskiego badmintona, niemieckiego badmintona czy duńskiego badmintona – zapewnia w rozmowie z BadmintonZone.pl krajowy dyrektor techniczny Francuskiej Federacji Badmintona (Fédération Française de Badminton – FFBaD) Cyrille Gombrowicz (fot. 1).
Francuski badminton co chwila przekracza kolejne bariery, odnotowując historyczne osiągnięcia w zawodach i rankingach. Podczas poprzednich mistrzostw świata w Paryżu, 15 lat temu, reporter serwisu BadmintonZone.pl miał okazję rozmawiać z głównym trenerem reprezentacji Francji, Fabrice'em Valletem. Polska i Francja osiągały jeszcze wówczas zbliżone wyniki w badmintonie, ale potencjał Trójkolorowych wzrósł w porównaniu do końca lat 70. XX wieku (kiedy to założono w obu krajach związki badmintona) w niektórych dziedzinach ponad stukrotnie silniej niż Biało-Czerwonych. Polski czytelnik mógł w tym, co wówczas mówił Vallet, dostrzec – oczywiście nie dosłownie, lecz à rebours – opowieść o tym, jak się nie udało rozwinąć badmintona w Polsce. Niedługo później nastąpiła „mijanka” (por. France 3, Pologne 2: Vodka!): Polska opromieniona jeszcze niedawno wicemistrzostwem Europy drużyn męskich (2010) słabła w oczach, coraz mocniejsza Francja szykowała się do skoku… Przy okazji mistrzostw świata w Paryżu postanowiliśmy zapytać zajmującego kluczową pozycję we francuskim systemie szkoleniowym Gombrowicza o rozwój tamtejszego badmintona. Rozmowa toczyła się także w pewnym odniesieniu do sytuacji opisywanej przez Valleta 15 lat wcześniej. JANUSZ RUDZIŃSKI: Na zakończonych mistrzostwach świata w badmintonie będąca ich gospodarzem Francja zdobyła swój drugi w dziejach tej imprezy medal. Do brązowego medalu Hongyan Pi w singlu kobiet (2009) medal tego samego koloru dorzucili teraz miksiści, Delphine Delrue i Thom Gicquel. Identyczny dorobek medalowy odnotowały na tych mistrzostwach Indonezja, Indie i Kanada. Jak ocenia pan start reprezentantów Francji w tym turnieju? Czy spełnili oni oczekiwania trenerów i kibiców? CYRILLE GOMBROWICZ*: Zdobycie brązowego medalu to bardzo dobry wynik. Osiągnięcie tego sukcesu na własnym terenie dodaje mu dodatkowego znaczenia. Ten medal powinien dać nam pewność co do procesów treningowych i zarządzania zawodami, które wdrażamy i chcemy ulepszać. Ogólnie rzecz biorąc, francuscy zawodnicy spisali się dobrze. W grze podwójnej kobiet i mężczyzn rozegraliśmy bardzo zacięte mecze z czołowymi parami. Wielu naszych zawodników jest młodych i mają jeszcze duże możliwości rozwoju. Możemy mieć ambicje zdobycia kolejnych medali mistrzostw świata i olimpijskich. J.R.: Czy przebieg mistrzostw świata ujawnił nowe zjawiska, procesy czy problemy, które warto wziąć pod uwagę, starając się rozumieć ewolucję badmintona i pracując nad jego rozwojem? C.G.: Mamy publiczność. Mamy szczęście organizować co roku jeden z najważniejszych turniejów na świecie. Dla naszego rozwoju regularne osiąganie dobrych wyników u siebie jest dodatkowym atutem. Musimy również lepiej dbać o spokój sportowców i ich najbliższego otoczenia podczas zawodów odbywających się u nas. J.R.: Mój pierwszy nocleg podczas tegorocznego pobytu we Francji wypadł przypadkowo w dość małej miejscowości, liczącej niecałe 3 tys. mieszkańców, gdzie cała aglomeracja liczy mniej niż 4 tys. ludzi. Jakież było moje zdumienie, kiedy przeglądając miejscowy periodyk wyłożony do wglądu gości apartamentu, natknąłem się na dział badmintona opisujący sukcesy lokalnego klubu sportowego. Były również teksty o judo i tenisie. W zasadzie jednak nie powinienem się dziwić, bo słyszałem, że we Francji działają 2 tysiące klubów badmintona, więc jest spora szansa napotkania jednego z nich w losowo wybranej gminie. Czy ta liczba 2 tys. jest już dla Francuskiej Federacji Badmintona całkowicie satysfakcjonująca? C.G.: To prawda, że mamy około 2000 klubów i tak jest już od dłuższego czasu. W rzeczywistości obecnie odnotowujemy znaczny wzrost liczby licencjonowanych członków, ale nie mamy więcej klubów. Dziesięć lat temu było nas 180 tys., mieliśmy 2000 klubów, a obecnie jest nas ponad 240 tys. i nadal mamy 2000 klubów. Oznacza to, że mamy więcej członków i większe kluby niż wcześniej, kluby, które się organizują. Oczywiście dobrze byłoby mieć ich nieco więcej, ponieważ na naszym terytorium są obszary, białe plamy, na których nie ma żadnych klubów. Celem federacji jest umożliwienie wszystkim obywatelom uprawiania sportu i aby wszyscy mogli to robić, muszą mieć kluby w pobliżu swoich domów, więc będziemy również pracować nad rozwojem nowych, jednocześnie kontynuując próby uporządkowania struktur istniejących klubów, w szczególności w zakresie dostępu do sprzętu. Jednym z głównych celów tego projektu olimpijskiego jest rozbudowa przestrzeni treningowej dla naszych klubów, ponieważ wiele z nich jest obecnie przepełnionych, a zawodnicy muszą czekać, aby móc zagrać. Kiedy czeka się zbyt długo, nie ma się już ochoty wracać. J.R.: Podczas poprzednich mistrzostw świata w Paryżu, 15 lat temu, przeprowadziłem wywiad z głównym trenerem reprezentacji Francji Fabrice'em Valletem, który podał mi liczbę prawie 300 tys. osób posiadających licencję grających w badmintona we Francji. Na tę liczbę składało się 145 tys. licencjonowanych zawodników i 148 tys. w federacji szkolnej. Jak to się zmieniło po upływie 15 lat? Czy te statystyki ustabilizowały się? C.G.: Liczba członków we Francji wzrosła, ponieważ licencjonowanych przez FFBaD jest ponad 242 tys. osób. Mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze zwiększyć tę liczbę, jak już wspomniałem, poprzez rozwój naszych klubów, zwiększenie ich liczby i wielkości, a zwłaszcza przestrzeni do uprawiania sportu, w szczególności poprzez wyposażenie, rozszerzenie dostępu i zapewnienie większej liczby obiektów, w których można uprawiać badmintona. Nadal rozwijamy się również w ramach federacji szkolnych i uniwersyteckich, które zawsze były bardzo ważnym punktem wyjścia dla naszego rozwoju. Dlatego też pielęgnujemy tę mocną stronę. Jesteśmy prawdopodobnie drugim najpopularniejszym sportem szkolnym. Zawsze mieliśmy dość silne powiązania i dobre relacje z nauczycielami wychowania fizycznego oraz wykładowcami uniwersyteckimi, którzy uczą sportu, co pomaga nam rozwijać naszą dyscyplinę. Wynika to również z niewątpliwej łatwości, ponieważ często w sali gimnastycznej można zmieścić praktycznie całą klasę przy niewielkiej ilości sprzętu, co ułatwia uprawianie tej dyscypliny sportu: jest ona raczej łatwa i można dość prędko zacząć grać, ponieważ lotka mknie w miarę wolno, dzięki czemu można nawiązać wymianę z uczniami i jednocześnie od razu zacząć się bawić podczas nauki. J.R.: W trakcie wspomnianej rozmowy z Fabrice'em Valletem spytałem go o źródła dynamicznego rozwoju badmintona we Francji, czego symbolem było podjęcie się zorganizowania mistrzostw świata w 2010 roku. Dowiedziałem się, że kluczowe były: wkroczenie badmintona na areny olimpijskie (1992), zainteresowanie się nauczycieli wychowania fizycznego badmintonem jako dyscypliną sportu łatwej do ulokowania w warunkach szkolnych, bo sprzęt nie jest drogi, a miejsce w szkolnej hali da się ekonomicznie wykorzystać. Czy obecnie istotną rolę odgrywają także inne czynniki? C.G.: Tak, czynniki wymienione przez Fabrice'a 15 lat temu są nadal bardzo aktualne. Fakt, że zostaliśmy dyscypliną olimpijską, a przede wszystkim postępy Francuzów w wynikach, są czynnikami sprzyjającymi rozwojowi. Jesteśmy bez wątpienia krajem europejskim, który osiąga największy postęp. Jesteśmy drugim krajem europejskim, tuż za Danią. Mamy zawodników, którzy błyszczą na największych światowych turniejach, a nawet je wygrywają. Mamy zawodników w pierwszej dziesiątce światowego rankingu. To czynnik zwiększający widoczność. Dzięki temu nasza dyscyplina sportu staje się bardziej znana, zyskuje popularność i dociera do większej liczby osób. Połączenie ze szkolnictwem, o czym wspomniałem w poprzednim pytaniu, jest nadal ważne. Musimy kontynuować nasze działania i rozwijać narzędzia. W środowisku szkolnym często wprowadzane są reformy, dlatego narzędzia, które proponujemy do nauczania badmintona, muszą być aktualizowane, aby nauczyciele mogli z nich korzystać. Ważne jest również, aby nie pozostawać w tyle i nie sprawiać wrażenia zbyt staromodnych. Należy nadążać za reformami pedagogicznymi i modernizować nasze narzędzia, zwłaszcza w kontekście rozwoju technologii cyfrowych, który nastąpił w ciągu ostatnich 15 lat. Na przykład mamy teraz nowy zestaw edukacyjny o nazwie Bad'School. Jest to komplet narzędzi przeznaczony do użytku przez nauczycieli, nawet w szkołach podstawowych. Staramy się również zwiększyć naszą obecność już w szkole podstawowej. J.R.: Usłyszałem także (od Valleta), że organizacja owych mistrzostw we Francji ma promować badminton w krajowych mediach i przyciągać młodych, również tak miało działać French Open (wówczas Super Series). Czy mistrzostwa świata w 2010 r. przyniosły spodziewane efekty? C.G.: Nie pamiętam tego zbyt dobrze, ponieważ 15 lat temu nie mieliśmy wystarczającego poziomu, aby naprawdę zajść daleko w tych mistrzostwach, z wyjątkiem Hongyan Pi, która faktycznie była na tym poziomie, na poziomie światowym. Ale my byliśmy nieco niżej, byliśmy poza 30. miejscem w światowym rankingu. A kiedy jest się poniżej 30. miejsca w światowym rankingu, trudno jest mieć ambicje zdobycia medalu. Myślę, że obecnie poziom francuski znacznie się poprawił, więc można mieć ambicje w niektórych grach i na pewno poziom zawodów jest bardziej adekwatny do poziomu zawodników, co pozwala wzbudzić entuzjazm i uzyskać dynamikę popularności, która przychodzi wraz z wynikami. J.R.: Źródła przyśpieszonego rozwoju badmintona we Francji zainteresowały mnie w 2010 r., ponieważ spostrzegłem olbrzymią różnicę pomiędzy Francją i Polską , gdy chodzi o liczbę licencji, podczas gdy przecież pod koniec lat 70. XX wieku obie organizacje narodowe startowały z podobnego poziomu. W pierwszej dekadzie XXI wieku nie było większej różnicy pomiędzy Polską i Francją, a jeśli już, to była często na korzyść Polaków. Dzięki Hongyan Pi, wówczas głównej gwieździe francuskiego badmintona, wasz kraj miał pierwszy medal na mistrzostwach świata, czego nie osiągnęli dotąd Polacy. Jednak wyniki miksta Nadieżdy Zięby z Robertem Mateusiakiem i debla Michała Łogosza z Mateusiakiem na igrzyskach olimpijskich też robiły niezłe wrażenie. Tym bardziej rzucała się w oczy dysproporcja w popularności dyscypliny sportu mierzonej liczbami licencji. Później wyniki Polaków pogorszyły się, a Polski Związek Badmintona nie potrafił wyrwać się ze stagnacji, a nawet kryzysów. Czy pana zdaniem coraz lepsze wyniki Francji w badmintonie opierają się głównie na masowości, której brakowało wcześniej, w latach 80. XX wieku, kiedy to była w waszym kraju niszowa dyscyplina sportu? C.G.: Sukces badmintona pod względem postępów i wyników jest związany z większą liczbą osób uprawiających ten sport, ale to nie wystarczy. To, że mamy wielu graczy, nie oznacza, że osiągniemy dobre wyniki. Jest to jeden z warunków, ale nie wystarczający. Należy również rozpoznać ewolucję wyników w badmintonie oraz umiejętności trenerów. Poza trenerami badmintona chodzi o wszystko, co ma wpływ na wyniki, czyli etykę, przygotowanie psychiczne i fizyczne. Należy stworzyć edukację, kulturę nastawioną na wynik, od wykrywania talentów aż po medal olimpijski. Na tej drodze jest wiele do zrobienia, umiejętności do rozwinięcia, systemy do wdrożenia, sieci osób do zbudowania, sieci trenerów, sędziów, dynamika, która pozwoli naszym klubom zorganizować się i przygotować się, niektóre z nich, nie wszystkie, do zawodów na wysokim poziomie. To właśnie ten zestaw elementów, masy ćwiczących i konkretne rozwiązania, kultura, sieć, sprawiają, że robimy postępy. J.R.: Polski zawodnik Mateusz Golas przerwał niedawno złotą serię Francuzów w grze pojedynczej na mistrzostwach Europy juniorów. Czy francuscy juniorzy są w stanie umocnić swoją pozycję w Europie w swojej kategorii? C.G.: Nie wiem, czy chodzi o juniorów, ale mamy też nieco młodszych graczy, którzy są kadetami (juniorami młodszymi w obecnej terminologii PZBad – przyp. red.) i stanowią bardzo dobre pokolenie. Nie martwimy się więc, mamy bardzo dobre zaplecze wśród młodych zawodników. Nadal jednak musimy się doskonalić, nie jesteśmy jeszcze na światowym poziomie. Ale postępy są ogromne, mamy system klubów, który pozwala 60 klubom we Francji mieć specjalny program, aby lepiej trenować utalentowanych młodych ludzi, którzy zostali zauważeni. Mamy też co drugi klub we Francji, czyli 1000 klubów, które oferują treningi dla młodzieży, z certyfikatem École Française de Badminton (EFB). Przyjmujemy zatem wiele dzieci i młodzieży i mamy nasz system wykrywania i monitorowania młodych talentów z zaangażowaniem w to trenerów poziomu krajowego, dzięki czemu moim zdaniem jesteśmy na równi z Danią, jeśli chodzi o młodzież, biorąc pod uwagę ostatnie dziesięć lat, i myślę, że zrobimy wszystko, aby stać się numerem jeden w młodych kategoriach w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Jest u nas na przykład Mady Sow, kadet numer jeden, i w zeszłym tygodniu wygrał Danish Junior Cup w kategorii juniorów. J.R.: W 2010 r. Fabrice Vallet deklarował, że staracie się podglądać pracę Niemców i się na nich wzorować. Ostatnio mam wrażenie, że uczeń prześcignął mistrza. Na kim się obecnie wzorujecie i dlaczego? C.G.: Otóż jesteśmy w dynamice otwartości, to znaczy nie ograniczamy się wyłącznie do badmintona, ale jesteśmy otwarci na to, co dzieje się w innych dyscyplinach sportu. Dyrektorem ds. wyników jest Thierry Soler (na fot. 12 trzeci od lewej). Wywodzi się z futbolu amerykańskiego. Był również dyrektorem technicznym w łyżwiarstwie figurowym. Ma więc doświadczenie w dziedzinie wyników sportowych zdobyte w innych federacjach. Mamy też data scientists, czyli inżynierów zajmujących się nauką o danych, którzy są dla nas niezwykle przydatni, którzy wiele dla nas wnoszą i którzy, rzekłbym, kwestionują nawyki tradycyjnych trenerów badmintona, aby maksymalnie otworzyć umysły i móc uwzględnić wiele nowych elementów w budowaniu wyników, które zmieniają nawyki pracy i wymagają intensywnej pracy zespołowej. Oto kierunek, w którym zmierzamy. Dodałbym do tego elementy, o których wspomniałem wcześniej, które obecnie pchają nas w górę w globalnej hierarchii. J.R.: Teraz raczej szukacie systemu, który nie jest… C.G.: Nie próbujemy naśladować innych krajów. Nie próbujemy kopiować innego kraju. Oczywiście możemy przyjrzeć się temu, co robią, bo to zawsze bardzo interesujące. Mogą mieć dobre pomysły, ale nie chcemy kopiować całego systemu. Mamy własną historię, własną wyjątkowość. Mamy system francuski. Staramy się go rozwijać, pozostając otwartymi na wszystkie elementy, które mogą przyczynić się do poprawy wyników i które pochodzą z innych dyscyplin. Nie próbujemy naśladować azjatyckiego badmintona, indonezyjskiego badmintona, chińskiego badmintona, niemieckiego badmintona czy duńskiego badmintona. Nie, ponieważ ekosystem jest inny. J.R.: Jaką rolę w waszym systemie odgrywa ministerstwo? C.G.: Tak, ministerstwo odgrywa ważną rolę. Wspiera federacje olimpijskie zarówno w zakresie wyników, jak i konkretnych zagadnień, rozwoju uprawiania sportu, a także walki z nierównościami w dostępie do uprawiania sportu. J.R.: Czy pańska pensja jest bezpośrednio opłacana przez ministerstwo? C.G.: Tak, moje wynagrodzenie jest w dużej mierze wypłacane przez ministerstwo. Federacja może dodać dodatkową kwotę, jeśli chce. Ale nie tylko ja – kieruję 24 innymi współpracownikami, więc jest nas 25 osób na etatach opłacanych przez ministerstwo, zatrudnionych przez federację, aby pomagać w rozwoju badmintona, czy to w zakresie wyników, szkolenia, tworzenia klubów, dostępu do sprzętu itp. J.R.: Niegdysiejsze sukcesy singlistki Hongyan Pi nie przełożyły się do tej pory na osiągnięcia Francuzek w grze pojedynczej kobiet. Czemu tak się dzieje i czy zanosi się na poprawę pod tym względem? C.G.: To prawda, że mamy dość obiecujące wyniki w grze pojedynczej mężczyzn, grze mieszanej i grze podwójnej kobiet. Mieliśmy nawet parę, która zajmowała 13. miejsce w światowym rankingu, a teraz tworzymy nową parę, która powinna dość szybko znaleźć się w pierwszej dwudziestce. Jesteśmy również obecni w grze podwójnej mężczyzn, ale w grze pojedynczej kobiet mamy trudności. Nie jesteśmy jedynym krajem w Europie, który ma takie problemy, ponieważ jeśli spojrzeć na ranking od czasu zakończenia kariery przez Carolinę Marin, to niewiele Europejek znajduje się w pierwszej dwudziestce światowego rankingu. Jest chyba tylko Kirsty Gilmour ze Szkocji i to wszystko. A ona jest już raczej pod koniec kariery. W Europie są więc trudności. Są Duńczycy, Dania, która próbuje się piąć w górę, wykonuje ogromną pracę, ma 3-4 zawodniczki, które biorą udział w największych turniejach i zajmują miejsca między 20. a 30. To jest nasz cel. Powiedziałbym, że Hongyan to był raczej one-shot. Nie potrafiliśmy wykorzystać i stworzyć dynamiki wokół jej sukcesu. Być może różnica poziomów między nią a Francuzkami, które były za nią, była zbyt duża. Potem mieliśmy zawodniczki, które miały całkiem przyzwoity poziom, ale dość szybko zakończyły karierę. Myślę na przykład o Delphine Lansac (fot. 13), która była dość obiecującą zawodniczką, doszła w okolice 30. pozycji w światowym rankingu, między 30. a 40. miejscem, ale zakończyła karierę w wieku 24 lat, zdecydowała się zająć czymś innym, to był jej wybór... J.R.: …jeśli się nie mylę, Delphine Lansac zwyciężyła na Polish Open? C.G.: Tak, wygrała Polish Open, zdobyła też brązowe medale na mistrzostwach Europy kadetów (U-17 – przyp. red.) i na mistrzostwach Europy juniorów. Potem odniosła kilka znaczących zwycięstw na międzynarodowych zawodach elity, a następnie zakwalifikowała się do igrzysk w Rio w 2016 roku, po których zakończyła karierę, o ile dobrze pamiętam. To trochę zahamowało dynamikę rozwoju, co jest jednym z wyzwań, jakie przedstawił mi obecny prezes, a także jednym z tematów poruszanych przez ministerstwo, czyli rozwój sportu kobiet. Naszym wyzwaniem jest przede wszystkim odbudowa przyszłościowego projektu w singlu kobiet. Obecnie mamy dwie czołowe zawodniczki, Léonice Huet i Annę Tatranovą, które plasują się między 60. a 90. miejscem w światowym rankingu, co mniej więcej odpowiada ich poziomowi gry. Mamy nadzieję, że będą one motorem napędowym dla młodszych zawodniczek, dlatego chcemy wprowadzić je do pierwszej pięćdziesiątki światowego rankingu, aby były bardziej widoczne i stały się wzorem motywacyjnym dla młodszych zawodniczek. Przede wszystkim jednak zamierzamy skupić się na przeznaczeniu środków na projekt dla najmłodszych zawodniczek. Poświęcimy temu szczególną uwagę, podejmując konkretne działania dotyczące zawodniczek w wieku poniżej 13 lat. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------- * Cyrille Gombrowicz pracuje w FFBaD od 1995 roku, pełniąc funkcje trenera kadry i zajmując z czasem szereg odpowiedzialnych stanowisk kierowniczych. Od niedawna jest krajowym dyrektorem technicznym (Directeur Technique National), czyli szefem trenerów. Polskich czytelników zainteresuje fakt, że jest spokrewniony ze słynnym pisarzem Witoldem Gombrowiczem, który był bratem jego dziadka. Reporterzy BadmintonZone.pl mieli już okazję rozmawiać z trenerem Gombrowiczem podczas Polish International U-19 w Płocku w 2012 r. (por. Gombrowicz w Orlen Arenie). Spis fotografii 1. Cyrille Gombrowicz podczas MŚ w Paryżu. 2. Cyrille Gombrowicz i brązowi medaliści MŚ w mikście, Thom Gicquel i Delphine Delrue. 3. Od prawej: dwoje trenerow kadry Francji w grach podwójnych, Jeppe Ludvigsen i Tina Ludvigsen oraz Cyrille Gombrowicz. 4. Cyrille Gombrowicz. 5. Uroczyste spotkanie w paryskim ratuszu z okazji MŚ: były krajowy dyr. tech. FFBaD (2013-2020) Philippe Limouzin nagrodzony złotym medalem federacji; na fot. także: Cyrille Gombrowicz, prezes FFBaD Franck Laurent i dyr. Krajowej Unii Sportu Szkolnego (UNSS) Jean-Marc Serfaty. 6. Cyrille Gombrowicz. 7. Spotkanie z okazji MŚ z pracownikami FFBaD. Od prawej: Cyrille Gombrowicz, Franck Laurent, dyr. gen. FFBaD Eric Salanoubat, Philippe Limouzin, były krajowy dyr. tech. FFBaD (2021-2024) Jérôme Careil. 8. Spotkanie w uznaniu pieczy sprawowanej nad organizacją MŚ. 9. Wyróżnienia za tytuły mistrza Europy osób niesłyszących. Od lewej: Franck Laurent, trener Antony Devant, mistrz Europy w mikście i deblu mężczyzn Xavier-Guillaume Valledor, mistrzyni Europy w mikście Emma Raymond, mistrz Europy w deblu mężczyzn Tituan Keiffer, przewodniczący delegacji Olivier Guesnon, szefowa projektu parabadmintonowego Elisa Chanteur, Cyrille Gombrowicz. 10. Trenerzy Zhou Junling (dobrze znany w Polsce z wcześniejszej pracy z polską kadrą) i Cyrille Gombrowicz podczas mistrzostw Europy drużyn mieszanych w Leuven (Belgia, 2015 r.). 11. Cyrille Gombrowicz i Franck Laurent. 12. W środku w niebieskiej koszulce dyr. ds. wyników Thierry Soler.. 13. Trener Gombrowicz oraz debel żeński Émilie Lefel, Delphine Lansac podczas mistrzostw Europy drużyn mieszanych w Leuven (Belgia, 2015 r.). Zob. też: Trudne partnerstwo przemienione w złoto MŚ Ukradł show, choć przegrał Kanada poszła tropem Singapuru Sindhu z widokami na medal w Paryżu Bøje i Christiansen groźni nie tylko w Makau Nieudany rewanż Gintinga w Adidas Arenie Na 3 setach skończył się polski udział w MŚ 29. Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. TotalEnergies BWF World Championships 2025. 25 – 31 sierpnia 2025. Paryż (Francja). Adidas Arena. Zawody kategorii BWF Major Events Grade 1. Wyniki w serwisie BWF. Fot.: Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl; Yohan Nonotte, Raphael Sachetat © BadmintonPhoto.com (live); Yohan Nonotte © BadmintonPhoto.com (archiwum) Janusz Rudziński |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |