2025-08-28, Paryż
Sindhu z widokami na medal w Paryżu
Czy zanosi się na wielki powrót na najważniejsze podia byłej mistrzyni świata i wicemistrzyni olimpijskiej, Pusarli Venkaty Sindhu (fot. 1)?
Mająca długo kłopoty z uzyskaniem formy gwiazda indyjskiego i światowego badmintona w świetnym stylu pokonała w 1/8 finału mistrzostw świata w Paryżu (TotalEnergies BWF World Championships 2025) najlepszą Chinkę, wiceliderkę rankingu światowego Wang Zhi Yi 21:19 21:15.

Przed trudnym zadaniem stanął jeden z (singlowych) Trzech Muszkieterów gospodarzy, Christo Popov (fot. 2-4). W 1/8 finału trafił na lidera listy światowej, Chińczyka Shi Yu Qiego (fot.). Rozstawiony z numerem 10 młodszy z braci Popovów zdołał wygrać pierwszego seta 22:20, ale w drugim po przerwie nie potrafił się przeciwstawić głównemu faworytowi. W trzecim nadzieje francuskiej publiczności wzmogły się, bo Christo prowadził przy zmianie stron 11:5, ale potem Shi go dopadł i na finiszu, od 18:18, nie dał Francuzowi dojść do głosu.

Teoretycznie najlepsze widoki na awans do ćwierćfinału spośród wspomnianych Muszkieterów miał ten najmłodszy, czyli Alex Lanier. (fot. 5) Jego rywalem był — niewątpliwie groźny — Chińczyk Weng Hong Yang (16. BWF). 
Jednak 20-letni Francuz legitymuje się lepszym rankingiem (7. BWF) i wygrał jedyny ich wcześniejszy pojedynek (co prawda Chińczyk skreczował przed drugim setem). Nadzieje widowni Lanier rozbudził jeszcze bardziej, gdyż prowadził w pierwszym secie 12:4 i jeszcze 17:12. Na tym się możliwości Laniera w tym dniu w starciu ze starszym o sześć lat Chińczykiem właściwie skończyły.

Trzeci z Muszkieterów, Toma Junior Popov, trafił spośród nich teoretycznie najgorzej. O ile jego brat miał nie najgorszy bilans head-to-head z najlepszym Chińczykiem (1:2), to 15. w rankingu światowym "Tomi" musiał zmierzyć się z numerem dwa, Duńczykiem Andersem Antonsenem (fot. 6), 
który wygrał ze starszym z braci Popovów już dziesięć razy i nigdy nie przegrał. Jednak to właśnie "Tomi" był najbliższy awansu, choć najpierw zanosiło się na jego sromotną porażkę. Francuz przegrał pierwszego seta 6:21, a w drugim Duńczyk osiągnął przewagę 16:9. Toma jednak zdobył sześć punktów z rzędu, obronił lotkę meczową (19:20) i wygrał 22:20, wprowadzając kibiców w ekstazę. W trzecim secie inicjatywę znów przejął Anders, ale francuscy kibice mieli nadzieję na powtórkę cudu z drugiej partii. Zabrakło niewiele, ich bohater obronił trzy lotki meczowe, ale przegrał 19:21. W rezultacie ostatnią nadzieją Francji na medal jest mikst Thom Gicquel, Delphine Delrue (fot. 7).

Francuska para pokonała w czwartek w równą godzinę tajwański mikst Ye Hong Wei, Nicole Gonzales Chan 19:21 21:14 21:17. Jak widać, nie obyło się bez kłopotów, co skomentował po meczu francuski miksista: Pierwszy set rozpoczął się dobrze, potem przeciwnicy zrozumieli nieco naszą taktykę i po przegranej w pierwszym secie było nam trochę ciężko, ale powiedzieliśmy sobie, że damy z siebie wszystko, a przede wszystkim publiczność bardzo nas wspierała w trzecim secie i to wyraźnie dodało nam energii.

Francuzi pokazali nieraz swoje możliwości, ostatnio w zwycięskim dla nich Indonesia Open w czerwcu bieżącego roku. Nad swoimi chińskim rywalami ćwierćfinałowymi — Cheng Xing i Zhang Chi —nieznacznie górują zarówno rankingiem (8 — 12), jak i bilansem head-to-head (2:1). 
Ale Chińczycy pokonali w czwartek niesamowitych Duńczyków, Mathiasa Christensena i Alexandrę Bøje, którzy ograli przedtem rozstawiony z nr. 1 chiński mikst — Huang Dong Ping, Feng Yan Zhe. Obie pary będą zapewne grać o medal pod dużą presją, ciekawe, która z nich lepiej to zniesie.

Do pozornych sensacji zaliczymy awans do ćwierćfinału 20-letniego Kanadyjczyka Victora Lai'a (fot. 8). Wszak teraz w 1/8 finału tylko powtórzył swój tegoroczny wyczyn z Pucharu Sudirmana (mistrzostwa świata drużyn mieszanych — zob. Korea podniosła się po nokdaunie w starciu z Kanadą), kiedy dał prowadzenie Kanadzie w starciu z potentatem, czyli Koreą. Wtedy pokonał Jeon Hyeok Jina 
i teraz przyszło mu to może nawet z większą łatwością — 21:17 21:13. Wyniki Kanadyjczyka nie stanowią jednorazowego błysku. Do finału tegorocznego Canada Open awansował po zwycięstwie nad Japończykiem Kodai Naraoką... (zob. Dwudziestolatek mocno dzierży flagę Kanady).

Siostry Gabriela i Stefani Stojewe obroniły w trzecim secie spotkania z Yuki Fukushimą i Mayu Matsumoto trzy lotki meczowe (17:20) i wygrały 21:18 20:22 22:20. To duży sukces Bułgarek, które "etatowo" rządzą w Europie (dwa razy wygrały Igrzyska Europejskie i cztery razy zdobyły mistrzostwo Europy), ale nie stanowi on wielkiej sensacji, bo gwiazda tych Japonek nieco już przygasła w porównaniu dawnej świetności.

Wicemistrz olimpijski Kunlavut Vitidsarn (Tajlandia) namęczył się, by pokonać Indonezyjczyka Alwiego Farhana 21:18 18:21 22:20.

Satwik Rankireddy i Chirag Shetty (Indie) wyeliminowali wicemistrzów olimpijskich z Paryża, Liang Wei Kenga i Wang Changa 19:21 21:15 21:17. Wskutek tego w turnieju pozostał tylko jeden debel męski z Chin.

Ostatnie nadzieje Danii na medal, oprócz wspomnianego Andersa Antonsena, podtrzymują rozstawieni z numerem pięć debliści, Kim Astrup i Anders Skaarup Rasmussen. Do ćwierćfinału awansowali po nadspodziewanie gładkim (21:15 21:13) zwycięstwie nad tajwańskim duetem złożonym z Chiu Hsiang Chieha i dwukrotnego mistrza olimpijskiego Wang Chi-Lina.


Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. TotalEnergies BWF World Championships 2025. 25 — 31 sierpnia 2025. Paryż (Francja). Adidas Arena. Wyniki w serwisie BWF.

Fot.: Jnanesh Salian, Yohan Nonotte, Yves Lacroix © BadmintonPhoto.com (live)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj