2025-08-26,
Paryż
Nieudany rewanż Gintinga w Adidas Arenie
Drugi dzień mistrzostw świata w Paryżu (TotalEnergies BWF World Championships 2025) charakteryzował się niewielką liczbą niespodzianek i – co jednak w Paryżu jest normalne – świetnym dopingiem francuskich kibiców, za który ich ulubieńcy niejako rewanżowali się ambitną postawą i dobrą grą, choć o zwycięstwa było już tym razem trudniej.
Wielkie turnieje badmintona w Paryżu mają tradycję oprawy dźwiękowej i wizualnej w dobrym guście, fani dopingują przede wszystkim swych rodaków, ale często nagradzają uznaniem i przejawami sympatii również ich rywali czy innych swoich zagranicznych idoli. Publiczność jest wyrobiona, spiker zawodów bardzo rzadko musi prosić o wyłączenie lamp błyskowych. Francuscy kibice dodają żywo otuchy swoim zawodnikom nawet w totalnie beznadziejnych sytuacjach, ale jak na razie mieli też sporo powodów do satysfakcji. We wtorek wystąpił trzeci z francuskich trzech muszkieterów singlowych, Toma Junior Popov (fot. 1), ten najniżej z nich notowany w rankigu światowym – jest "dopiero" na 15. miejscu. Obaj pozostali (Alex Lanier i Christo Popov) wygrali swoje pierwsze pojedynki w poniedziałek. "Tomi" był pierwszym występującym we wtorek spośród Trójkolorowych. Jego rywalem był znakomity Indonezyjczyk Anthony Sinisuka Ginting (fot. 2), były wicelider listy światowej, brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Tokio i mistrz Azji sprzed dwóch lat. Pojedynek Popova z Gintingiem był zarazem rewanżem za spotkanie grupowe rok temu w tej samej hali podczas igrzysk olimpijskich, kiedy Francuz wyeliminował Indonezyjczyka w fazie grupowej. Obaj zawodnicy dysponują silnym smeczem i czując najwyraźniej przed sobą respekt, wdawali się często w szybkie, niskie wymiany. Pojedynek trwał w sumie ponad 1,5 godziny, więc nic dziwnego, że w trzecim secie badmintoniści nie tryskali już świeżą energią, a raczej obfitym potem. Sędzia kwaśno patrzył na ich (początkowo zwłaszcza Francuza) zrozumiałe próby opóźniania gry, ale zachował pewną wstrzemięźliwość w przywoływaniu do porządku. Ginting pod koniec zresztą poprosił o pomoc medyczną (fot. 3), a po zakończeniu pojedynku zszedł z kortu, utykając. Pierwszego seta Popov wygrał 21:18, drugiego Ginting – 21:19, a w trzecim doszło do ciężkiej batalii w końcówce. Pojedynek był wyrównany, mankamentem Popova było nieco gorsze wyczucie kortu (zła ocena autu), a jako znacznie wyższy od rywala, w szybkich płaskich wymianach miewał czasem problemy. Francuz nadrabiał to świetną umiejętnością kontratakowania, przechodzenia z trudnej obrony do ofensywy. Pierwszą lotkę meczową (20:19) Ginting uzyskał po fantastycznym minięciu mającego szeroki zasięg Popova. Jednak wymiana ciosów trwała jeszcze długo, bo każdy z rywali nie wykorzystał dwóch meczboli. Dreszczowiec doprowadzający widownię do wrzenia zakończył wreszcie "Tomi", wygrywając 25:23. Ciężki bój wydały koreańskim faworytkom francuskie deblistki Margot Lambert i Camille Pognante (fot. 4). Para ta zajmuje w rankingu światowym 42. miejsce, czyli niższe niż nasz najlepszy debel (Paulina Hankiewicz, Kornelia Marczak), który awansował dziś na 35. pozycję. Francuzki wydawaly się skazane na pożarcie z obecnie czwartą parą rankingu BWF, Baek Ha Na, Lee So Hee. Po wysokiej porażce w pierwszej partii (11:21) Lambert i Pognante odnalazły się świetnie w drugiej (21:17), a w trzeciej długo dotrzymywały kroku Baek i Lee (przy zmianie stron 10:11). Można sobie wyobrazić, jaki aplauz rozległ się w Adida Arenie, kiedy Francuzki wygrały najdłuższą wymianę (78 uderzeń) i wyrównały na 8:8. Po przerwie Francuzkom przytrafiły się niewymuszone błędy i Koreanki odskoczyły. Kibicy dodawali Francuzkom otuchy wciąż gorącym dopingiem, a Lambert i Pognante próbowały odrobić straty. To się nie udało (17:21), ale ambitne deblistki gospodarzy otrzymały wielką owację, za co serdecznie dziękowały. Bracia Christo i Toma Junior Popov (19. BWF) mieli dużą szansę zwycięstwa z wyżej klasyfikowanym deblem malezyjskim – Man Wei Chong, Kai Wun Tee (7. BWF). Francuzi przegrali pierwszego seta 15:21, drugiego wygrali 21:13, a w trzecim prowadzili 16:11, ale przegrali do 19. Może ta porażka wyjdzie im na dobre w rywalizacji singlowej... Największą sensacją było wyeliminowanie Japończyka Kokiego Watanabe (19. BWF) przez pochodzącego z Indonezji Ade Resky Dwicahyo (91. BWF). Reprezentujący Azerbejdżan Dwicahyo (fot. 7), który w polskiej Ekstralidze wspiera WWL Badminton Marcovia Marki, wygrał 21:19 21:18. Odnotujmy też, że pogromczynie Pauliny Hankiewicz i Kornelii Marczak, Szwajcarki Lucie Amiguet i Caroline Racloz, dostały w drugiej rundzie straszne lanie od liderek rankingu światowego, Liu Sheng Shu i Tan Ning (Chiny), 21:8 21:4. Na fot. 8 Kim Astrup i Anders Skaarup Rasmussen (Dania) po wygranej ze szkockim deblem Alexander Dunn, Adam Pringle. Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. TotalEnergies BWF World Championships 2025. 25 — 31 sierpnia 2025. Paryż (Francja). Adidas Arena. Wyniki w serwisie BWF. Fot.: Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live) jr |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |