2025-04-09,
Horsens
Lekcje odrobione, ale na medale ME trzeba poczekać
Na drugiej rundzie zakończyli indywidualne Mistrzostwa Europy (2025 European Championships) nasi reprezentanci. Pokazali się jednak z dobrej strony.
Polski badminton, małymi kroczkami, ale powoli idzie do przodu. Jak oceniają swój występ sami zawodnicy i trenerzy kadry? Dziś swoje mecze rozgrywali: Mikołaj Szymanowski w singlu, Paulina Hankiewicz i Kornelia Marczak w deblu (fot. 1) oraz Szymon Ślepecki i Anastazja Khomich (fot. 2) w mikście. Jako pierwszy do gry przystąpił Szymanowski. Niestety dość szybko musiał uznać wyższość zawodnika z Anglii, Harry'ego Huanga. Nasz badmintonista przegrał dość łatwo, w dwóch setach, w stosunku 10:21, 14:21. Nie do końca miał pomysł na tego angielskiego zawodnika, co przyznał po meczu sam Mikołaj, jak i trener kadry singlistów, Michał Rogalski. – Anglik od początku prowadził grę i ciężko mi było go zaskoczyć, bo dobrze odczytywał moje zamiary. Później próbowałem coś zmienić i nawet mi to wychodziło, ale było już za późno, żeby odwrócić losy meczu – przyznał po meczu nasz singlista. Michał Rogalski tak zaś kwituje występ naszych singlistów (bo w tym roku udało się zakwalifikować dwóm naszym badmintonistom; Mateusz Golas odpadł w pierwszej rundzie, w trzech setach z mocnym Szwedem): – Cieszy na pewno to, że na mistrzostwach Europy zagrało dwóch naszych zawodników. Szkoda wielka, że nie przyjechała Wiktoria Dąbczyńska, która doznała niedawno kontuzji. Myślę, że miałaby okazję rozegrać kilka dobrych spotkań – uważa trener Michał Rogalski. – Jeśli chodzi o Mateusza Golasa, to niestety przygotowania nie przebiegały tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale jego postawa na korcie, waleczność i podejście do meczu były perfekcyjne. Cieszę się, że pomimo problemów zdrowotnych w ostatnim czasie i braków treningowych potrafił Mateusz nawiązać walkę z bardzo dobrym zawodnikiem - dodaje Rogalski. – Odnosząc się do Mikołaja, to muszę przyznać, że jest tu niedosyt zarówno mój, jak i Mikołaja, że ten mecz tak się potoczył. Mieliśmy spore oczekiwania, jeśli chodzi o ten start. Ostatnio Mikołaj pokonywał wyżej notowanych zawodników. Przygotowania do mistrzostw Europy przebiegały bardzo dobrze. Dziś jednak trafił na bardzo dobrze dysponowanego rywala. Nie udało nam się znaleźć sposobu na tego zawodnika. Wyciągniemy – myślę – wnioski z tego meczu, pójdziemy na trening, i kolejny, i będziemy próbować dalej. Na kolejnych mistrzostwach Europy spróbujemy wygrać takie mecze. W perspektywie pięciu-sześciu lat myślę, że stać chłopaków na to, żeby zdobywać medale na takich zawodach – kwituje Michał Rogalski. Następne w kolejce do zaprezentowania się na parkietach mistrzostw Europy były Paulina Hankiewicz i Kornelia Marczak. W walce o ćwierćfinał czempionatu Starego Kontynentu zmierzyły się z parą duńską rozstawioną z numerem cztery – Mai Surrow, Julie Finne-Ipsen (fot. 1, 6). Co ciekawe, Dunki to zawodniczki spoza kadry, które za swoje prywatne pieniądze od lat jeżdżą na turnieje międzynarodowe. Obie – powyżej 30. roku życia – radzą sobie zaskakująco dobrze. W tym roku podczas turnieju Orléans Masters pokonały debel z Chin, zawodniczki z pierwszej dziesiątki rankingu światowego. Skreślone wielokrotnie przez duński związek, radzą sobie świetnie w światowych rozgrywkach i w rankingu są wyżej od niektórych koleżanek z kadry. Dunki okazały się zbyt silne dla naszych zawodniczek. Od początku narzuciły swój styl gry. Były mocne, potrafiły kończyć wymiany, co przychodziło z trudem naszym zawodniczkom. 15:21, 8:21 to zdecydowanie poniżej ambicji naszych zawodniczek. Ale trzeba przyznać, że w pierwszej rundzie nasze badmintonistki odrobiły lekcje z Polish Open i wygrały z tymi samymi Angielkami, z którymi łatwo przegrały podczas Polish Open 2025 w Łodzi. Jak oceniają one same swój występ na mistrzostwach? – Jeśli chodzi o ostatni mecz, to pierwszego seta zagrałyśmy bardzo dobrze. Dunki były solidne. Wiedziałyśmy, że będzie ciężko, bo Dunki pokonały niedawno bardzo dobrą parę z Chin. Drugi set nie poszedł nam dobrze. Myślę, że odczuwałyśmy też trochę w nogach wczorajszy mecz – mówi nam Kornelia Marczak. – W pierwszym secie zabrakło nam chyba najbardziej skupienia – dodaje Paulina Hankiewicz. — Grałyśmy dobrze, trzymałyśmy lotkę i nagle jakieś proste błędy się przydarzyły i przegrałyśmy tego seta – podsumowuje Hankiewicz. – Ogólnie z naszego występu jesteśmy zadowolone. Wczoraj wygrałyśmy z Angielkami (21:19, 21:19 przyp. red), z którymi łatwo przegrałyśmy na Polish Open (11:21, 17:21). Był to nasz najlepszy mecz, który na pewno doda nam pewności siebie. – Odrobiliśmy pracę domową przez ostatnie trzy tygodnie. Dziewczyny były bardzo dobrze przygotowane taktycznie do tego meczu i wynik był zupełnie inny niż na Polish Open, i sama gra była też inna. Wszystko ułożyło się po naszej myśli i dziewczyny zasłużenie wygrały – ocenia Cwalina. — Jeśli chodzi o drugi mecz, ten z Dunkami, to nie mogę powiedzieć, że zagrały słabiej, ale to były przeciwniczki wyższej klasy. A żeby powalczyć, to musiałyby się wznieść na swoje wyżyny, a Dunki im na to nie pozwoliły. Były dużo silniejsze w ataku, miały bardziej urozmaicony ten atak, a nasze zawodniczki miały problemy z kończeniem akcji i tym samym zdobywaniem punktów. Ale całe mistrzostwa Europy w wykonaniu dziewczyn uważam za udane – podsumowuje Cwalina. Ostatni na swój mecz wyszedł mikst Szymon Ślepecki i Anastazja Khomich. I tu – jako absolutna fanka gry mikstowej – muszę powiedzieć, że jestem znów pod absolutnym wrażeniem naszej pary mikstowej. Nasza para co prawda przegrała z mikstem Callum Hemming, Estelle Van Leeuwen (fot. 7, Anglia), ale drugi set tego meczu to prawdziwy popis naszej pary. Szkoda tylko, że od stanu 16:15 zabrakło trochę zimnej głowy i chyba doświadczenia. – Na początku trochę byliśmy zaskoczeni tempem gry oraz tym, że Angielka wszystkie lotki łapała z góry. Jej partner odbijał się za to od kortu jak piłka. W drugim secie prowadziliśmy bardzo długo, żeby na końcu popełnić jakieś szybkie i głupie błędy. Ale jesteśmy zadowoleni z tego występu – tłumaczył nam po meczu Ślepecki. Trener Cwalina dodaje: — Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Ale nasi zawodnicy zagrali dobry mecz, potrafili zaskoczyć rywali. W końcówce zabrakło trochę wytrwałości i konsekwencji oraz doświadczenia. Jest nad czym pracować, więc teraz koncentrujemy się na kolejnych celach – dziewczyny niedługo wystartują na turniejach w Azji, gdzie będą się mierzyć z najlepszymi parami na świecie. A Szymek i Anastazja będą budować swoją pewność siebie i zdobywać doświadczenie w turniejach w Europie. Na medale na mistrzostwach Europy przyjdzie nam zatem poczekać. – Wyjeżdżamy z cenną lekcją z tych mistrzostw Europy. Musimy cierpliwie pracować dalej. Motywacja – myślę – nie ostygnie ani wśród zawodników, ani wśród trenerów. Mam nadzieję, że przyjdą dobre momenty dla polskiego badmintona, a także dobre pieniądze. Chcemy podnosić standardy i być jeszcze bardziej profesjonalni, a na to się składa wiele czynników – kwituje Michał Rogalski. Na fot. 8 Ukrainka Polina Buhrowa, która pokonała w środę Szkotkę Rachel Sugden 22:20 21:19. Na fot. 9 Fin Kalle Koljonen, który wygrał ze Słowakiem Milanem Dratvą 21:19 22:20. Zob. też: Cenny rewanż Pauliny i Kornelii Indywidualne mistrzostwa Europy w badmintonie. 2025 European Championships. 8-13 kwietnia 2025. Horsens (Dania). Forum Horsens. Wyniki w serwisie BWF. Fot.: © Magdalena Nielsen, BadmintonZone.pl; Yohan Nonotte © BadmintonPhoto.com (live) Magdalena Nielsen |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |