2024-02-16,
Łódź
Zderzenie z lepszymi - dobra okazja do rozmowy
W piątek polska publiczność miała po raz ostatni okazję dopingować naszych badmintonistów i nasze badmintonistki na tegorocznych mistrzostwach Europy drużyn męskich i żeńskich. Oba zespoły gospodarzy wychodziły na kort, realnie rzecz biorąc, skazane na pożarcie.
Biało-Czerwoni mieli niewątpliwie na celu w tych warunkach dobrze się pokazać na pożegnanie widowni, nie zawieść trenerów i czerpać naukę z konfrontacji z silniejszymi drużynami. Najpierw wystąpili mężczyźni, mając do czynienia z faworytami z Danii, którzy nie wystawili zresztą najsilniejszego składu. Jako pierwszy singlista zagrał Rasmus Gemke (29. BWF), który w istocie jest obecnie trzecią rakietą Danii. Najsilniejszy Duńczyk, Viktor Axelsen, pozostał nominalnie na mistrzostwach w rezerwie, nie ruszając się z Dubaju. Jako drugi singlista duński wyszedł na kort Magnus Johannesen (34. BWF), a jako trzeci — Mads Christophersen (53. BWF). Dla porównania: najwyżej sklasyfikowany na liście światowej polski singlista, Dominik Kwinta (na fot. 1 z trenerem Przemysławem Wachą), zajmuje obecnie 199. pozycję, choć "ma papiery" na znacznie lepszą lokatę. Duńczycy oszczędzili także swoich najlepszych deblistów (Kim Astrup, Anders Skaarup Rasmussen), którzy przyglądali się tylko rozprawie z Biało-Czerwonymi (na fot. 2 także pierwszy z lewej singlista Rasmus Gemke). Do gry wyszła ich druga i trzecia para deblowa. Naszym badmintonistom nie udało się urwać seta faworytom. Nieco więcej do powiedzenia mieli jednak — ogólnie rzecz biorąc — nasi singliści, co potwierdziło obserwacje z poprzednich dni mistrzostw (zob. Singliści wychwalani międzynarodowo). Z Danią niewiele miał do powiedzenia nawet bajeczny skład na czele z Wachą, Łogoszem i Mateusiakiem, który w 2010 roku zdobył wicemistrzostwo Europy w Warszawie (zob. Srebro dla Polski. Sukces rozbudzi apetyt — oczekuje trener Hawel). Oni też nie urwali w finale ani jednego seta faworytom, ale wtedy Duńczycy grali w najmocniejszym możliwym składzie, z Peterem Gade, Mathiasem Boe, Carstenem Mogensenem i Janem Jorgensenem. Teraz Polacy - bez gwiazd, ale z widoczną perspektywistyczną młodzieżą — zajęli trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej tuż przed Czechami, których pokonali pierwszego dnia mistrzostw. Daje to nominalnie 5-6 miejsce w Europie, co brzmi i tak nad wyraz optymistycznie. Chociaż w skali drużyn mieszanych Francja — przynajmniej symbolicznie — przegoniła Polskę już kilkanaście lat temu (zob. "France 3, Pologne 2: Vodka!"), to Polki (na fot. 3 z trenerami) mogły mieć nadzieje w starciu z Trójkolorowymi na nieco więcej niż ich koledzy i to się zmaterializowało w postaci zwycięstwa pary Paulina Hankiewicz, Kornelia Marczak (fot. 4) nad deblem Sharone Bauer, Emilie Vercelot. Zakładając pewne zwycięstwo w równoległym spotkaniu Danii nad Turcją, Francuzkom potrzebna była jakakolwiek wygrana z Polkami. Trójkolorowe nie wyszły w swoim najsilniejszym składzie i mogłyby się poczuć bardziej zagrożone, gdyby w pojedynku otwarcia Wiktoria Dąbczyńska skuteczniej przycisnęła Léonice Huet. Ich pojedynek był rewanżem z ubiegłoroczny, wyrównany w drugim secie, ale zwycięski dla Francuzki ćwierćfinał Polish International w Lublinie. Teraz też Dąbczyńskiej lepiej szło w drugim secie (prowadzenie 14:8 i 16:12), ale niestety tylko do czasu. Ku poprawie wyniku na 2:3 zmierzała w ostatnim pojedynku Jessica Orzechowicz (fot. 5), która wygrała pierwszego seta z Anną Tatranovą. Jednak na początku trzeciego boleśnie oberwała lotką przy siatce i przy zmianie stron zrezygnowała z dalszej gry. Polki zakończyły tym samym start na ostatnim miejscu w grupie. O podsumowanie poprosiliśmy trenera Michała Łogosza (na fot. 6 z Anastasią Khomich). — Dzisiaj dziewczyny powalczyły bardzo ładnie z Francuzkami. Urwaliśmy jeden punkt w grze podwójnej, ale dobra gra dotyczyła wszystkich. Francuzki to jest czołówka Europy, pierwszy debel to są wicemistrzynie Europy. Jedne z najlepszych dziewczyn w Europie, obok Dunek, pewnie finalistki tego turnieju (rozmowa odbywała się przed losowaniem półfinałów — przyp red.). Więc tutaj wszystko, co udało się ugrać. Jessica (Orzechowicz — przyp. red.) wygrała przed chwilą seta — to bardzo fajne. Chłopcy rano z Duńczykami: młodzi singliści bardzo fajnie powalczyli, zrobili to, co mogli zrobić na tym etapie, na którym są. Debliści — poniżej oczekiwań, niestety, tak mi się wydaje, że na tyle, na ile ich znam, nie ma takiej dużej różnicy między nimi, jaką pokazali dzisiaj na korcie. Mieliśmy rozmowy, będziemy to analizować, sprawdzać, dlaczego tak się wydarzyło, i działać, żeby zmniejszać przewagę tych najlepszych. Aczkolwiek my idziemy trochę tak od zera, od dwóch lat robimy ten kroczek po kroczku. Zawodnicy zaczęli wygrywać te słabsze turnieje, tutaj się zderzyli z lepszymi. Więc spodziewaliśmy się mniej więcej takich rezultatów. Wygraliśmy z Czechami, więc to, co było do zrealizowania, było zrealizowane. Plus: żeby zagrać jak najlepsze pojedynki, które będą procentowały tym zawodnikom w przyszłości. Więc oceniam to bardzo pozytywnie, choć debliści przestraszyli się trochę za bardzo. Deblistki wypadły bardzo dobrze: i z Turczynkami, i wczoraj z Dunkami urwany set. Dla niektórych dziewczyn w ogóle to były pierwsze pojedynki z takimi zawodniczkami, więc to było i przerażenie, i trochę szok, i wszystko, więc jeżeli udało się jeszcze seta wygrać — to super! To jest dobry początek ich przygody z takim fajniejszym, poważniejszym badmintonem. Zobaczymy co będzie na następnych mistrzostwach Europy, choćby indywidualnych w kwietniu, już niedługo. W półfinale Drużynowych Mistrzostw Europy w sobotę cztery spotkania. W rywalizacji kobiet Dania — jako faworyt — zmierzy się z Francją i będzie to rewanż za środowe spotkanie obu zespołów w rozgrywkach grupowych. Wtedy wygrały Dunki 4:1, choć wynik 3:2 (dla nich) wisiał w powietrzu. W drugim półfinale Szkocja zagra z Hiszpanią. To z kolei rewanż za ich czwartkową konfrontację w grupie eliminacyjnej. Wygrała wówczas Hiszpania 3:2 i na pewno zdecydowanie liczy na swój sukces również w półfinale. Wśród mężczyzn los skojarzył ze sobą drużyny Danii i Niemiec oraz Anglii i Francji. W tym przypadku też będą to rewanże za potyczki w grupach. Dania jest zdecydowanym faworytem, z drugiej pary lepsze wrażenie sprawia męska ekipa Trójkolorowych. Start spotkań półfinałowych w sobotę o godz. 10 (kobiety) i 15 (mężczyźni). Bilety na oba spotkania dostępne są w serwisie kupbilecik.pl. Zob.: album zdjęć z 1. dnia mistrzostw na Facebooku Badzine Poland. album zdjęć z 2. dnia mistrzostw na Facebooku Badzine Poland. Wyniki polskich drużyn, faza grupowa (16.02.2024) Dania — Polska 5:0 Rasmus Gemke — Dominik Kwinta (fot. 7) 21:15 21:15 (0:39); Rasmus Kjær, Frederik Søgaard — Jakub Melaniuk, Wiktor Trecki 21:8 21:13 (0:27); Magnus Johannesen — Mikołaj Szymanowski 21:12 21:9 (0:27); Daniel Lundgaard, Mads Vestergaard — Robert Cybulski, Szymon Ślepecki 21:11 21:9 (0:26); Mads Christophersen — Mateusz Golas (na fot. 8 z trenerem Michałem Rogalskim) 21:11 21:16 (0:33). Francja — Polska 4:1 Léonice Huet — Wiktoria Dąbczyńska (fot. 9) 21:17 21:17 (0:48); Margot Lambert, Anne Tran — Anastasia Khomich, Daria Zimnol (fot. 10) 21:12 21:10 (0:30); Rosy Oktavia Pancasari — Zuzanna Jankowska (fot. 11) 21:13 21:8 (0:27); Sharone Bauer, Emilie Vercelot — Paulina Hankiewicz, Kornelia Marczak 20:22 18:21 (0:46); Anna Tatranova — Jessica Orzechowicz 19:21 21:5 21:6 rezygnacja (0:51). Zob. też: Singliści wychwalani międzynarodowo Mistrzostwa Europy drużyn męskich i żeńskich w badmintonie. 2024 European Men's & Women's Team Championships. 14-18 lutego 2024. Łódź. Sport Arena, al. Unii Lubelskiej 2. Wyniki w serwisie tournamentsoftware.com. Fot. Paula Duda; Agnieszka Pugacewicz, Janusz Rudziński © Badmintonzone.pl (live)jr, ap |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |