2022-08-26, Lublana
Mistrzostwa Europy Seniorów - 3 medale Biało-Czerwonych
Dwa złote medale i jeden brązowy — to dorobek naszej reprezentacji (fot. 2) w zakończonych niedawno Mistrzostwach Europy Seniorów w Słowenii. Medale zdobyli nasi "etatowi" medaliści w singlach — Paweł Gasz (75+) i Dorota Grzejdak (50+), odpowiednio złoty i brązowy oraz złoty — największa niespodzianka w naszej ekipie — debel (fot. 1) Maria Brzeźnicka, Ewa Golańska (60+).


Paweł Gasz obronił tytuł z ostatnich mistrzostw Europy. W 2018 roku triumfował w Hiszpanii, także w kategorii 75+. Zadanie w tym roku wydawało się trudniejsze, gdyż na starcie stanął mistrz świata seniorów z ubiegłego roku, Knud Danielsen. 
Ten jednak przegrał na wcześniejszym etapie z późniejszym finalistą z Niemiec Peterem Honnenem 22:20, 21:23, 20:22 i pozostał bez medalu. Paweł Gasz wygrał z niemieckim zawodnikiem w finale, także w trzech setach, i zapewnił sobie złoty medal. 

Blisko zdobycia medalu byli też nasi zawodnicy w deblu męskim w kat. 75+. Para Paweł Gasz, Leopold Tukendorf uległa w ćwierćfinale niemieckiej parze 21:19, 17:21, 8:21. Szkoda zwłaszcza tego drugiego seta, bo nasi panowie prowadzili już 11:5 i 14:10, więc medal był naprawdę blisko.

Na ostatnich mistrzostwach Europy nie miała medalu w singlu Dorota Grzejdak. 
Wówczas przegrała w trzech setach swój mecz ćwierćfinałowy. Tym razem wywalczyła medal brązowy w kat. 50+, przegrywając 21:18, 21:18 z późniejszą złotą medalistką, rozstawioną z numerem jeden, Caroliną Hale z Anglii. Nie udało się jednak naszym deblistkom zdobyć medalu w kat. 50+. Mimo wygrania pierwszego seta dość gładko — 21:12, w dwóch następnych musiały Dorota i Ewa Młynarska uznać wyższość zawodniczek z Danii (P. Emborg, A.G. Thomsen). I to te drugie zdobyły medal, wygrywając 12:21, 21:16, 21:18. W tej kategorii panuje absolutna dominacja zawodniczek angielskich. Trzy na cztery pary w półfinałach to były pary angielskie.

Podobnie mogło być w kategorii 60+, ale pokrzyżowały Angielkom szyki nasze zawodniczki — Maria Brzeźnicka i Ewa Golańska (fot. 4). Mimo przegranych meczów ćwierćfinałowych w singlu (gdzie Ewa Golańska była zaledwie jedną lotkę od zdobycia medalu) potrafiły się nasze dziewczyny zebrać w sobie i wygrać kolejne trzy mecze w deblu. Ćwierćfinał i półfinał w trzech setach i to nie z byle kim. 
Jako nierozstawione pokonały bowiem numer jeden i numer trzy/cztery tego turnieju. A w finale już na spokojnie w dwóch setach znów numer trzy/cztery z Anglii. To zdecydowanie największa niespodzianka w naszej ekipie!

Poza medalami mieliśmy jeszcze kilka innych polskich ćwierćfinałów. Poza wspomnianymi wyżej, w 1/4 finału grali jeszcze Sławomir Hetmański, Artur Pupin w kat. 40+. W meczu o medal zagrali jednak z bardzo dobrą parą niemiecką i przegrali 21:9, 21:17.

Dziewczyny w mikście w kat. 55+ — Beata Krutz-Szczecina oraz Małgorzata Kabarowska — też pokazały się z dobrej strony i wygrały po dwa pojedynki ze swoimi zagranicznymi rywalkami. Niestety obie przegrały z późniejszymi złotymi medalistkami, parą szwedzko-duńską J.E. Antonsson, H. Bertelsen. Kabarowska w ⅛ finału, a Krutz-Szczecina w ćwierćfinale.

Trzeba przyznać, że większość naszych mikstów pokazała się z dobrej strony. 
Poza wspomnianymi wyżej zawodnikami w ćwierćfinale walczyli także Marek Gałczyński i Dorota Grzejdak (fot. 5, 6), którzy przegrali z duńską parą L. Bilgrav, H. Lykke w dwóch setach. Dla Marka był to pierwszy ćwierćfinał na arenie międzynarodowej… myślę, że nie ostatni -  jak pokazuje przypadek Ewy Golańskiej — na pierwszy medal czasem trzeba poczekać wiele lat. Ewa zdaje się czekała ponad 10. 

Inne miksty też trochę pograły. Dwie rundy przeszli: 

Debiutantka Monika Kowalczyk z Duńczykiem Larsem Kaysenem w 35+. Para ta miała nawet dwie lotki setowe w pierwszym secie ⅛ finału, ale jednak wygrało doświadczenie i zgranie pary niemieckiej — 24:22, 21:16. 

Artur Pupin ze swoją ukraińską partnerką Kateryną Kułynycz w 45+. Para ta niespodziewanie pokonała już w pierwszej rundzie parę duńską w dwóch setach, a w kolejnej Francuzów. W trzeciej rundzie czekały już jednak prawdziwe gwiazdy. Niemieckie małżeństwo multimedalistów — Michaela i Thorsten Hukriede. 21:7, 21:12 dla Niemców.

Sławomir Hetmański, Magdalena Kojder. W drugiej rundzie w wygranym meczu przeciwko niemieckiej parze (kobieta z tej pary została na tych ME mistrzynią w deblu 40+) Magdalena podkręciła niefortunnie lewą kostkę i marzenia o dalszych rundach stały się mrzonką. 
Kontuzja nie pozwoliła już na normalne granie.

Jarosław Ociepa i Ewa Golańska w kat. 55+. W trzeciej rundzie jednak trafili na późniejszych srebrnych medalistów i przegrali w dwóch setach.

W singlach niestety poszło nam trochę gorzej. Poza wspomnianymi wyżej medalami, a także ćwierćfinałami M. Brzeźnickiej i E. Golańskiej, nikt inny nie zbliżył się do strefy medalowej. Na wspomnienie jednak zasługują dwaj nasi singliści. W kat. 45+ Krzysztof Walenda i w kat. 50+ Robert Bieganowski.

Ten pierwszy w IV rundzie urwał seta wielkiej gwieździe europejskiego badmintona, Carlowi Jenningsowi i był blisko sprawienia sensacji. Przegrał jednak w trzech setach 21:12, 17:21, 21:9. 

Bieganowski uległ w trzecij rundzie Niemcowi Brameyerowi. Jednak ich mecz stał na naprawdę wysokim poziomie. I po 47 minutach walki to jednak Niemiec się cieszył ze zwycięstwa. 

Blisko do awansu do ćwierćfinału miał też nasz debel debiutantek na ME. Monika Kowalczyk i Agata Kornacka w meczu o ¼ finału przegrały z Francuzkami w trzech setach. Był to jednak bardzo dobry mecz i zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.

Większość naszych reprezentantów wygrała choćby jeden mecz. Inni pojechali po naukę i doświadczenie. Następne ME za 2 lata. Nie wiadomo jeszcze gdzie, ale miejmy nadzieję, że BE wyciągnie wnioski z tych mistrzostw i wybierze organizatora, który zapewni wysoki poziom tej imprezy. W Słowenii jednak tego zabrakło. Dlaczego?

No na przykład organizatorzy wyznaczyli na sędziów liniowych osoby, które o badmintonie nie miały pojęcia (przykładowo: do której linii się serwuje w grach podwójnych). Wyglądało to tak, jakby zasad uczyli się na 10 minut przed meczem. W większości były to dzieci, które bały się podjąć decyzję, czy było boisko czy aut. A te decyzje, które podejmowały, były kuriozalne — na porządku dziennym było zaliczanie 20-centymetrowych autów jako lotki w boisku. 

Przez pierwsze cztery dni nie było w ogóle sędziów serwisowych, co na tym poziomie ostatnio się nie zdarzało. 

Należy jednak podkreślić, że po raz pierwszy transmisje live były z wszystkich kortów. A było ich aż 12. Badminton Europe na bieżąco też reagował na sugestie zawodników. Pierwszego dnia w hali wiało okrutnie. Następnego dnia klimatyzacja była już wyłączona. Granie w tak dużej hali jest jednak bardzo specyficzne i dlatego niektórym zajmuje trochę czasu, żeby do takich warunków przywyknąć. 

I jeszcze jedno — nasza ekipa była jedną z najgłośniejszych w hali! Kibicowaliśmy sobie nawzajem, gratulując sobie po zwycięstwach i pocieszając się po porażkach.

W przyszłym roku kolejna impreza mistrzowska — mistrzostwa świata w Korei, w sierpniu 2023.


Indywidualne Mistrzostwa Europy seniorów w badmintonie. 2022 European Senior Championships. 7-13 sierpnia 2022. Lublana (Słowenia). Wyniki w serwisie tournamentsoftware.com.

Fot. © Magdalena Kojder, BadmintonZone.pl (live)

Magdalena Kojder

© BadmintonZone.pl | zaloguj