2021-09-28, Warszawa
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
O WSZYSTKIM ZADECYDUJĄ DELEGACI. WYWIAD Z MARKIEM KRAJEWSKIM. CZĘŚĆ 1

28.09.2011. Prezentujemy pierwszą część wywiadu przeprowadzonego przez naszą redakcję z Markiem Krajewskim (fot.), kandydatem na prezesa Polskiego Związku Badmintona, popieranym m.in. przez Roberta Mateusiaka i Michała Łogosza (zob. w "CIESZYMY SIĘ, JAK NAM SIĘ UDA WYŻEBRAĆ WYJAZD NA TURNIEJ", 13.09.2011).


BadmintonZone: Można powiedzieć, że obecny zjazd będzie nadzwyczajny nie tylko z nazwy (Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów — dalej NKZD). Wpływają na to okoliczności: próba storpedowania przez władze związku starań o jego zwołanie, głęboki konflikt widoczny choćby w publikowanych w Internecie wypowiedziach i dokumentach (vide oświadczenie zarządu PZBad grożące zawodnikom kodeksem karnym), kontrowersje wobec formalnej strony porządku obrad, wizja głębokich zmian personalnych we władzach, wreszcie sytuacja finansowa związku. Czy możemy zatem oczekiwać czegoś nadzwyczajnego, co się wydarzy podczas obrad?
Marek Krajewski: Jeśli czymś nadzwyczajnym można określić odwołanie obecnego Zarządu i powołanie nowego, to ten Zjazd będzie nadzwyczajny.
Gdyby obecne władze przestrzegały Statutu, ten Zjazd powinien się odbyć już rok temu. Latem ubiegłego roku ponad 1/3 członków zwyczajnych PZBad złożyła stosowne uchwały o zwołanie NKZD celem zmiany władz, jednak większa część Zarządu odważyła się złamać prawo i prawidłowo złożone wnioski uznała za nieważne.
Następnie w procesie odwoławczym Minister Sportu i Turystyki w swojej decyzji nakazał zwołanie zjazdu. Nic to nie znaczyło dla prezesa Michała Mirowskiego i jego popleczników i jeszcze przy pomocy kancelarii zewnętrznej próbował się odwołać od decyzji ministra. Ta próba też się nie powiodła (minister utrzymał w mocy swoją decyzję), więc... postanowili nie brać w ogóle decyzji ministerialnej pod uwagę.
Rzadko spotykana ignorancja zwierzchników i środowiska stała się faktem!
Dobrze, że w porę ocknęła się komisja rewizyjna i złożyła wniosek o zwołanie NKZD. Wniosek komisji jest jednoznaczny — weryfikacja i wybór nowych władz PZBad.
Jednak i w tym wypadku nastąpiła "mironizacja" prawa. Prezes ze swoimi doradcami tak ułożyli uchwały na zarządzie, żeby zostawić sobie możliwość dowolnej interpretacji statutu i dalej nie dopuścić do wyborów na zjeździe. Większość członków zarządu dała się nabrać na "sprytnie" zastawioną pułapkę.
Mirowskiemu się wydaje, że skoro w wyprodukowanych uchwałach zarządu nie ma stwierdzenia o wyborze nowych władz, a NKZD rozstrzyga wyłącznie sprawy, dla których został zwołany (par. 34 pkt.1 statutu), to powyższą kwestię będzie interpretowała kancelaria prawna, która już jedną bitwę o interpretację statutu z ministerstwem przegrała.

BadmintonZone: No właśnie, czy wsparcie kancelarii prawnej, którym dysponuje Mirowski, zaważy na przebiegu obrad?
Marek Krajewski: Już o tym kiedyś wspominałem, że kancelaria nie jest reprezentantem delegatów, tylko części zarządu. A czy zaważy? To zależy od delegatów, czy dadzą wiarę w "jedynie słuszną interpretację statutu". Zapewne kancelaria będzie przekonywała, że nie można odwołać zarządu, bo będzie to sprzeczne ze statutem i jeszcze pewnie pogrozi delegatom gniewem ministra, który uzna NKZD za nieważny. Pewnie padną sformułowania o dualizmie władzy po wyborach, o bałaganie przed Igrzyskami i pewnie padnie jeszcze kwestia, że członka zarządu można tylko odwołać w przypadku jego śmierci! Podobne sformułowania były zawarte w odwołaniu od decyzji Ministra Sportu i Turystyki.
Ale jeszcze raz powtarzam, że o wszystkich sprawach będą decydować D E L E G A C I !!!

BadmintonZone: Jak duże jest ryzyko celowego przewlekania obrad przy użyciu chwytów formalnych?
Marek Krajewski: Jeśli delegaci, którzy pragną zmian, doprowadzą do wyboru przewodniczącego zjazdu, który będzie wiedział, na czym polega przewodniczenie, to proceduralne zagrywki zostaną ograniczone do minimum.
BadmintonZone: Obecny prezes dysponuje sporym doświadczeniem w walce wyborczej. Dwukrotnie wygrywał wybory, za pierwszym razem uzyskując sukces w drugiej turze, kiedy zdołał odebrać kontrkandydatowi część zwolenników z pierwszego głosowania. Czyż nie świadczy to o dużej zręczności w walce o stanowisko?
Marek Krajewski: Jeśli poprzez spore doświadczenie i zręczność rozumiemy składanie obietnic, a później ich nie dotrzymywanie, to ja nie chcę być ani doświadczony, ani zręczny. Na kłamstwie i obłudzie jeszcze nikt nic trwałego nie zbudował. A co do tych minionych wyborów, to ciekawe jak czują się dzisiaj ci, którzy przy pierwszych wyborach, w przerwie między pierwszą a drugą turą, w toalecie zmienili zdanie? (powszechnie krążąca opinia w środowisku badmintona). Zostali z obietnicami prezesa i z piętnem środowiska, całe szczęście, że takich osób już z nami nie ma.
Przy drugich wyborach nie było kontrkandydata. Mirowski wygrał drugą kadencję. Wprowadzając Związek w ogromne długi pozbył się wszelkiej konkurencji.

BadmintonZone: Co w takiej sytuacji powinien zrobić obecny Prezes i Zarząd?
Marek Krajewski: Co powinien, a co zrobi, to dwie różne kwestie. Ale mogę się pokusić o odpowiedź.
Po pierwsze: Jeśli prezes jest honorowy, to powinien wraz z całym zarządem podać się do dymisji. Ale czy jest honorowy?
Po drugie: Jeśli jest odważny, to powinien podjąć rękawicę i stanąć ze mną do wyborów. Ale czy jest odważny ?
Po trzecie: Jeśli jest przestraszony konsekwencjami i odpowiedzialnością za sytuację w związku, powinien dalej chować się za paragrafami statutu i tkwić do czasu, aż go nie odwołają. A czy jest przestraszony?
Jeśli sytuacja w związku jest tak dobra jak nigdy, jeśli miał więcej sukcesów niż porażek, jeśli nie popełnił żadnych błędów, jeśli środowisko jest zadowolone z jego rządów, to rekomenduję mu wariant drugi.

Cdn.

Marek Krajewski (ur. 1967 r.) jest prezesem i głównym akcjonariuszem notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych spółki Emmerson, działającej w branży nieruchomości. Zatrudnia ok. 400 pracowników na terenie Polski. Uprawiał badminton wyczynowo, rozpoczynając karierę w Płocku i kontynuując w warszawskich klubach. Był członkiem kadry narodowej, odnosił sukcesy w lidze, a w 1992 roku zdobył indywidualne wicemistrzostwo Polski w mikście i brązowy medal w deblu. Mandat delegata na zjazd z PTS Puszczykowo.

Rozmowę przeprowadzili Monika Plata i Janusz Rudziński

Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live)

© BadmintonZone.pl | zaloguj