2020-08-25, Paryż
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
O MAŁY WŁOS

25.08.2010. Tak można podsumować wczorajszy mecz Petera Gade (fot. 1.) przeciwko Koreańczykowi Shon Wan Ho.
Pojedynek zakończył się dopiero w trzecim secie, przy czym pierwszy z nich rozgrywany był na przewagi 25:23 dla Gadego. W drugim miała miejsce niemała sensacja, gdyż Gade przegrał go do 7. Publiczność podejrzewała, że Duńczyk zrobił to samo, co podczas turnieju Korea Open 2009 przeciwko Lee Chong Wei'owi. W komentarzu pomeczowym zawodnik przyznał, że odpuścił wówczas drugiego seta, żeby wystarczyło mu sił na zwycięstwo w trzecim. A historia lubi się powtarzać.

Niezależnie od motywacji, trzeci set udało się Duńczykowi wygrać, choć nie bez trudu, z wynikiem 21:18. Jak się później okazało, kibice, którzy z niejednego pieca chleb jedli, mieli rację co do taktyki Gadego. Zawodnik wyjaśnił swoim sympatykom sytuację, jaka zaszła w środowym meczu na swoim profilu na Facebooku: Dziś wieczorem rozegrałem ciężki mecz przeciwko Koreańczykowi Shonowi Wan Ho. 74 minuty oznaczają długi i trudny pojedynek. Musiałem odpuścić drugiego seta, żeby zaoszczędzić energię na trzeciego. Decyzja okazała się słuszna. Udało mi się wygrać. Wan to silny zawodnik. Znów potrzebowałem trzech setów, by go pokonać. Nie grałem cały czas na najwyższym poziomie, ale udawało mi się wykorzystywać elementy, które się dziś sprawdzały, co umożliwiło mi zwycięstwo nad silnym przeciwnikiem. Jeszcze raz wspomnę o francuskich kibicach — są niesamowici!

Do francuskiej widowni jeszcze wrócimy, tymczasem kilka słów na temat meczu drugiego duńskiego singlisty — Jana Ø. Jørgensena przeciwko Anglikowi Rajivowi Ousephowi (fot. 2.). Sytuacja jest o tyle ciekawa, że Ousepha prowadzi obecnie były szkoleniowiec kadry duńskiej — Kenneth Jonassen, co bezsprzecznie musi oznaczać, że zna on na wylot słabe strony Duńczyków. Nie było więc aż takim zaskoczeniem, że Ouseph rozstrzygnął mecz na swoją korzyść, wygrywając 21:12 i 25:23.
W końcówce drugiego seta Jørgensen grał świetne wyrzuty na końcową linię, które deprymowały Rajiva niezdecydowanego, czy je odbijać, czy może idą na aut. Z kolei Ouseph w ważnym momencie zagrał po taśmie nie do obrony i choć nie była to lotka meczowa, zwyciężył Duńczyka.

Inny szeroko komentowany mecz w kategorii singel mężczyzn rozgrywał się między Tajlandczykiem Tanongsakiem Saensomboonsukiem a Japończykiem Kenichi Tago. Japończyk wstrząsnął już światem badmintona, dostając się do finału prestiżowego turnieju All England Super Series, jednak w Paryżu Tanongsak odprawił go z kwitkiem już w drugiej rundzie, zwyciężając 22:20 i 21:19 dzięki niesamowicie szybkiej grze i śmiercionośnym atakom. Na kolejnym etapie na Tajlandczyka czeka już Taufik Hidayat, z którym mają do tej pory równy bilans zwycięstw 1:1. Jeśli zaś chodzi o Indonezyjczyka, to męczył się on z Tajwańczykiem Hsieh Yu Hsinem przez trzy sety, wygrywając ostatecznie 19:21, 21:19 i 21:9. Podobno w drugim secie Tajwańczyk został pokrzywdzony błędną decyzją sędziego, co rozwścieczyło zawodnika na tyle, że widziano jak cisnął ze złością rakietę. Skoro już jesteśmy przy Indonezyjczykach, to zaczynamy się zastanawiać, kiedy w końcu przestanie prześladować ich pech. Otóż kolejna pojedyncza rakieta Indonezji wycofała się z turnieju. Odniósłszy popularną w indonezyjskim obozie kontuzję pleców, Simon Santoso oddał swój środowy mecz walkowerem.

Żeby nie posądzono nas o celowe pomijanie kobiet w swoich analizach, zwrócimy uwagę na trzysetowy pojedynek zawodniczki z Indii Sainy Nehwal przeciwko nieznanej Tajwance Chen Hsiao Huan, która postanowiła nawarzyć nieco piwa przeciwniczce zajmującej obecnie drugie miejsce w światowym rankingu i świetnym czuciem kortu oraz zażartą walką o każdą lotkę uniemożliwiała Sainie narzucenie jej właściwego atakującego stylu. Pomimo presji indyjska zawodniczka zwyciężyła 20:22, 21:15 i 21:8. Następna w kolejce czeka na nią Ełła Diehl, która odniosła spektakularne zwycięstwo w trzysetowej walce przeciwko Malezyjce Wong Mew Choo.

Na zakończenie jako ciekawostkę podamy wynik meczu w kategorii gier podwójnych kobiet, gdzie spotkały się zawodniczki Finlandii Sanni Rautala i Noora Virta oraz Japonki Shizuka Matsuo i Mami Naito. Mecz ten w annałach historii zapisze się z tej przyczyny, że jego pierwszy set zakończył się z wynikiem 21:0 dla Japonek (drugi wypadł nieco lepiej, bo Finkom udało się ugrać 8 punktów). Co ciekawe, zgromadzeni w paryskiej hali kibice tak szaleli po pierwszym zdobytym przez Finki punkcie, jakby kibicowali własnym zawodniczkom. Co się zaś tyczy kibiców, to są bardzo chwaleni. Podobno wypełniają obiekt po brzegi i nagradzają brawami nie tylko skuteczne akcje swoich rodaków, ale i dobre akcje w ogóle, niezależnie od narodowości zawodnika. Atmosfera, jak stwierdził sam Gade, jest fantastyczna. Francuzi gwarantują aplauz tym, którzy przegrają pierwszego seta, a kiedy na centralnym korcie pojawiają się rodzimi zawodnicy, w hali robi się naprawdę głośno.

Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. YONEX BWF World Championships, 23-29 sierpnia 2010, Paryż (Francja). Turniej kategorii BWF Events.Wyniki w serwisie tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto; Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live)

karpeek

© BadmintonZone.pl | zaloguj