|
2020-08-24,
Paryż
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
POLSKA SIURPRYZA
24.08.2010. Polacy są sprawcami największej niespodzianki drugiego dnia mistrzostw świata. Niestety, zaskoczenia in minus. Rozstawiony z numerem 3 mikst, Robert Mateusiak/ Nadia Zięba, przegrał już w swoim pierwszym meczu, w 1/16 finału z notowanymi na 27. miejscu rankingu BWF Singapurczykami, Chayutem Triyachartem i Yao Lei. Obie pary rozpoczęły spotkanie nerwowo. W szczególności seryjne błędy popełniali Mateusiak i Yao. Polacy nie potrafili w pełni wykorzystać słabej postawy Singapurki i zbyt często kierowali grę w stronę jej partnera. Jednak główną przyczynę stopniowego wzrostu przewagi punktowej Azjatów stanowiły niedokładności i niewiarygodne kiksy Roberta. "Zico" na tle przeciwników dysponował niezłą szybkością, psuł jednak najprostsze lotki. Co prawda — uprzedźmy fakty — w wielu sytuacjach w ciągu całego meczu nadrabiał złą dyspozycję widocznym w wielu sytuacjach doświadczeniem. W pierwszej partii polska para nie potrafiła "trzymać" lotki tuż nad siatką, ale dość słabi przeciwnicy nie potrafili z tego skorzystać na dużą skalę. Do przerwy Biało-Czerwoni przegrywali 7:11, ale potem było jeszcze gorzej i cały set szybko padł łupem Triyacharta i Yao do 13. W drugim secie asy Hubala Białystok zaprezentowały większą koncentrację. Polacy grali szybko, jednak Mateusiak wciąż raził niewymuszonymi błędami. Dlatego, chociaż nasz mikst sprawiał na pierwszy rzut oka lepsze wrażenie, nie znajdowało to odzwierciedlenia w wyniku. Singapurczycy odskoczyli nawet na trzy punkty — 9:6. Polskich kibiców nachodzą czarne myśli, ale "Zico" i Nadia grają chwilowo solidniej i na przerwę schodzą, prowadząc 11:10. Minutowy odpoczynek jednak rozkojarza ich i Mateusiak psuje serw, a Nadia wpuszcza w pole źle ocenioną lotkę — przegrywają 11:12. Od stanu 14:14 Biało-Czerwoni opanowali sytuację. W tym secie grają więcej lotek nisko nad siatką. Setbola mają po błędzie Triyacharta, który niepotrzebnie odbiera trudną lotkę spadającą na aut i daje okazję do zakończenia akcji przez Polaków. Za chwilę Singapurczyk pakuje lotkę w siatkę, jest 21:16 i Biało-Czerwoni mogą spokojnie zejść na przerwę przed trzecim setem. Czy mają jednak świadomość, że drugiego seta wygrali wskutek słabszej gry Triyacharta? Gdyby po drugiej stronie siatki zamiast Singapurczyków stali miksiści ze światowej elity, "nie byłoby co zbierać". Być może jednak polskiemu eksportowemu mikstowi nie odpowiada rola faworytów i z topowymi parami graliby mniej spięci. Ponadto nasza para miewała kłopoty na początku turniejów, by potem jednak rozkręcić się i płynąć na fali do sukcesu. Początek trzeciej odsłony jest wyrównany. Po nieporozumieniu Polaków, którzy jednocześnie próbują odebrać wysoką lotkę w głębi kortu, prowadzą Azjaci 3:2, ale ostry return Nadii prowokuje błąd Singapurczyka, który trafia w siatkę. Po zbiciu Roberta z bekhendu Biało-Czerwoni prowadzą 4:3. Yao przez chwilę czuje się jak na początku pierwszej partii i dwa razy trafia w siatkę — 6:3 dla Polaków. Nadchodzi apogeum ich świetności: Mateusiak popisuje się fantastyczną grą w obronie, a Triyachart uderza w siatkę. Jest 7:3 dla Polaków, którzy — w przeciwieństwie do rywali — sprawiają już wrażenie uspokojonych i pewnych swej mocy. Tymczasem w meczu następuje stopniowy zwrot. Robert gra w aut, a za chwilę zamiast ostro atakować, bawi się w ładny zwód i lotka, lobując rywali, leci za daleko. Yao gra po taśmie i jest już tylko 7:6 dla Zico i Nadii. Atak Zięby przy siatce wymusza aut rywali i wydaje się, że zaraz nasi zawodnicy ruszą do pewnego marszu po zwycięstwo. Jest 8:6. "Zico" serwuje w siatkę i to poniżej taśmy! Za chwilę odbija znów w siatkę i jest remis. Losy spotkania się odwracają, bo coraz lepiej gra Yao, podczas gdy zaczyna zawodzić Zięba. Dziewiąty punkt dla Singapurczyków po jej kontrze w siatkę. Mateusiak wyrzuca duży aut. Yao przechwytuje wystawioną lotkę i zmiana stron ma miejsce przy prowadzeniu Azjatów 11:8. Kolejnych porad udziela w przerwie coach Jacek Hankiewicz, któremu nie zazdrościmy roli. Przydałby się chyba dobry terapeuta. Zamiast polskiej kontrofensywy mamy 12. punkt dla Singapurczyków, gdyż Nadia nie daje rady uratować lotki, która zawadziła o taśmę. Biało-Czerwoni są pasywni, na szczęście Yao chybia po wystawieniu lotki przez Ziębę. Inicjatywa jest już po stronie Azjatów, którzy zdobywają 13. punkt; przy próbie rozpaczliwej obrony Mateusiak trafia w siatkę. Krótka przerwa na picie nie pomaga naszym reprezentantom. Być może ogarniają ich czarne myśli, bo Nadia gra prosty skrót w siatkę. W następnej akcji daje się przelobować jak dziecko. Wygląda na zagubioną, Robert patrzy na nią z troską. Za chwilę to on spróbuje wprowadzić wigor w poczynania faworytów. Po jego dobrym zagraniu Zięba skutecznie zbija. Jest 10:15, a nie z takich tarapatów nasz duet wychodził w meczach z silniejszymi od Singapurczyków przeciwnikami. I w takiej chwili Mateusiak — po raz już nie wiadomo który w tym meczu -psuje serw. Zagrana przez niego lotka zaczepia o taśmę i spada na aut. Zdegustowani Polacy wpuszczają za chwilę w kort banalne zagranie po przekątnej. Triyachart w następnej akcji smeczuje, co Mateusiak kwituje odbiciem w siatkę. Jest już 18:10 i chociaż nasz mikst mógłby, grając na swoim najwyższym poziomie, wykaraskać się z tego, nie wygląda bardzo groźnie. W sukurs naszym idzie Singapurczyk, serwując na aut, a potem trafiając w siatkę po skrócie Nadii. Sędzia odmawia prośbie Triyacharta i nie pozwala przetrzeć kortu, a zbicie Nadii zmniejsza straty do 5 punktów. Sytuacja nie jest tragiczna, ale Yao nie po raz pierwszy w tym secie gra po taśmie, co jest — w tym momencie — wyzwaniem ponad możliwości Zięby. Singapurczycy prowadzą 19:13. Przy podobnym prowadzeniu codziennie oglądamy w hali Pierre de Coubertin sytuacje, że nawet teoretycznie słabsza strona w takiej sytuacji odrabia straty; jeśli nie zawsze z pełnym sukcesem, to z ambicją, energią i napędzając rywalowi strachu. Tu jest odwrotnie. Ci wyżej notowani (i to nie bez powodu) są podłamani. Nadia gra prosty skrót w siatkę i przeciwnicy mają meczbola. Wprawdzie Yao chybia, ale przy następnej lotce meczowej "Zico" kopiuje błąd partnerki i decydującego seta wygrywają skazani na pożarcie Singapurczycy 21:14. Polscy miksiści wyglądają na zszokowanych tym, co się stało i zdruzgotani schodzą do szatni. Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. YONEX BWF World Championships, 23-29 sierpnia 2010, Paryż (Francja). Turniej kategorii BWF Events. Wyniki w serwisie tournamentsoftware.com. Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live) jr |
|
| © BadmintonZone.pl | zaloguj | |