|
2020-08-23,
Paryż
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
JAK ŚWIET(L)NE TABLICE DZIELĄ MIĘDZY SIEBIE ROLE
23.08.2010. Największą sensacją pierwszego dnia mistrzostw świata było wyeliminowanie rozstawionych z numerem 16 Malezyjczyków, Choong Tan Fooka i Lee Wan Waha, przez niemiecki debel Kristof Hopp i Johannes Schoettler (fot. 1.). Malezyjscy weterani od początku spotkania poruszali się po korcie z dostojeństwem i chyba troską o to, aby dzięki nieprzestawieniu stopy o jeden kroczek za daleko starczyło im sił na występ w niedzielnym finale. W pierwszej partii zajadłym i dobrze dysponowanym Niemcom udało się obronić dwa setbole i wygrać 22:20. W drugim secie Malezyjczycy skutecznie "pilnowali wyniku" i wygrali do 17. Ta sztuka już nie udała się w trzeciej partii i przy owacji publiczności Niemcy mogli radośnie opuścić kort numer 1. Na sąsiednim korcie oznaczonym trochę nie po kolei numerem 3, rodacy Schoettlera i Hoppa, Michael Fuchs i Ingo Kindervater toczyli zażarty bój z singapurskim duetem, Hendri Saputra/ Hendra Wijaya. Niemcy minimalnie przegrali pierwszego seta, a w drugim — chcąc nie być gorszymi od kolegów, którzy właśnie obok pokonali faworytów — gonili uparcie Azjatów do ostatniej chwili. Przy 18:19, po zaciętej wymianie Fuchs wykrzyknął już tryumfalnie, gdy okazało się, że sędzia prowadzący zaliczył 20. punkt dla rywali zamiast 19. dla Niemców. Tłumaczył oburzonemu Fuchsowi, że przekroczył przepisy dotyczące gry nad siatką. Zdenerwowany Niemiec wyrzucił za chwilę lotkę meczową na aut. Bez kłopotu przez pierwszą rundę przeszli topowi singliści, Lee Chong Wei, Lin Dan (fot. 2.), Taufik Hidayat i Bao Chunlai (fot. 3.). Grali niczym na lekkiej rozgrzewce. Odpadli natomiast rozstawieni byli mistrzowie świata w deblu, Howard Bach i Tony Gunawan (USA, 10), ale trudno to uznać za wielką sensację, bo ich pogromcami byli Anthony Clark i Nathan Robertson (Anglia). Nadię Ziębę i Roberta Mateusiaka zapewne interesował nieco wynik konfrontacji Diju Valiyantiego i Jwali Gutty (Indie, 9) z Anglikami, Chrisem Adcockiem i Gabrielle White. Trzeciego seta wysoko wygrali Hindusi i mogą się spotkać za jakiś czas w turnieju z Polakami, którzy chyba nie lubią z nimi grać. Znani w Polsce z tryumfu w Warszawie w 2009 r. Chen Hung Ling i Lin Yu Lang (fot. 4., Tajpej, 12) mieli kłopoty z groźnymi Japończykami, Naokim Kawamae i Shoji Sato. Pierwszego seta Tajwańczycy przegrali do 17, by w drugim poderwać się do rozpaczliwej pogoni przy 8:18, co jednak nie zadziałało od razu; trzeba było jeszcze obronić pięć meczboli, by wygrać do 21. Trzeci set był już — w porównaniu do poprzedniego — spacerkiem: 21:16 dla Chena i Lina. Japończycy byli po tym meczu wprost ugotowani. Dochodzili długo do siebie rozweselani przez kolegów (na fot. 5. Sato). Nieco podobny horror przeżywał Eric Pang (Holandia). W pierwszym secie przeciwko Rajiivowi Ousephowi (Anglia) dominował na korcie, co odzwierciedlał wynik: 14:5 i 18:11. Po czym się kompletnie zdekoncentrował. Wyrzucał co chwila lotki na niewymuszone auty, a jego wzrok błądził gdzieś w dalekiej przestrzeni. Mimo przegrania seta, zarówno on jak i jego coach zachowywali przynajmniej pozorny spokój. Rzeczywiście, druga odsłona padła łatwo łupem Panga. Decydująca partia była bardzo wyrównana. W końcówce minimalnie przeważał prowadzony obecnie przez trenującego od niedawna Anglików słynnego Duńczyka Kennetha Jonassena Ouseph. Obaj rywale wznieśli się na wyżyny swego kunsztu, wielokrotnie decydowały milimetry gdy lotka tańczyła na taśmie siatki, a decydująca (na korzyść Ousepha) akcja zakończyła się również takim zagraniem. Gospodarze mieli apetyty na więcej, ale gorącymi oklaskami żegnali również tych swoich reprezentantów, którzy schodzili pokonani. W trakcie zaciętych meczów Francuzi mieli bardzo silny doping publiczności. Rzeczywiście pomaga w tym bliskość trybun rozpostartych niemal nad kortami. Ze zmiennym szczęściem grali reprezentanci Rosji. Ich trenerka Klaudia Majorowa oceniła, że wszystko idzie zgodnie z planem. Żałowała jedynie, że Tatiana Bibik nie bardzo wierzyła w możliwość pokonania Indonezyjki Marii Febe Kusumastuti. Dopingowana przez publiczność Rosjanka przegrała drugiego seta do 21. Majorowa trzyma kciuki również za reprezentantów Polski. Zawody nie przebiegają bezproblemowo. Najbardziej spektakularne — obok gorąca (na fot. 6. ocierający się z potu miksiści tajlandzcy, Saralee Thoungthongkam i Sudket Prapakamol) były ciągłe awarie tablic świetlnych pokazujących wyniki przy kortach. Podczas gdy jedne były w stanie pokazać wynik do 10 punktów, inne zaczynały działać dopiero od 11. Tablica zastrajkowała także pod koniec meczu polskich deblistek, ale to może i lepiej. W czasie niektórych interesujących spotkań wynik podawał spiker zawodów. Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. YONEX BWF World Championships, 23-29 sierpnia 2010, Paryż (Francja). Turniej kategorii BWF Events. Wyniki w serwisie tournamentsoftware.com. Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live) jr |
|
| © BadmintonZone.pl | zaloguj | |