|
2020-05-01
Mały sukces
Od czwartku 30 kwietnia klub MMKS Kędzierzyn-Koźle znów jest członkiem Polskiego Związku Badmintona.
Pismo otrzymane od Marka Idzikowskiego zaczynające się słowami Moje uszanowanie nie wskazuje wprost, że członkostwo przywrócono. Nie ma tam ani słowa o tym, jedynie jest mowa o przyjęciu do wiadomości informacji związanych z „klubowym” KRS. Więc zamiast silić się na nieszczere zwroty grzecznościowe, należało parę słów meritum napisać. Sami domyśliliśmy się, sprawdzając ważność licencji naszego parabadmintonisty Denisa Grzesiuka (na fot. 1. z medalem za mistrzostwo Polski). Ma ważną, klubową. Nadal nie wiadomo, po co Markowi Idzikowskiemu dane z KRS do uaktualnienia władz klubu, bo najprościej i najszybciej tę wiedzę może mieć z pisma, które może wysłać klub. Brak zaufania, czy potrzeba biurokracji? A już w ogóle, w jakim celu potrzebna informacja: imię i nazwisko księgowego?
W ostatnim zdaniu pisma od M. Idzikowskiego mamy: A Regulamin Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej jest w opracowaniu. Odwołując się od nałożonej kary na naszą zawodniczkę (Hania Banaszak – fot. 2.), napisaliśmy zgodnie z Regulaminem sportowym do Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej. Prośba o podanie adresu mailowego tego ciała, ponieważ nie można tego znaleźć na stronie PZBad, tradycyjnie pozostała bez odpowiedzi. Sekretariat ma pewnie inne ważniejsze sprawy. Po wysłaniu odwołania od kary na adres sekretariatu, spodziewaliśmy się jakiegoś potwierdzenia, że odwołanie wpłynęło i w jakimś podanym terminie będzie rozpatrzone. Po trzech tygodniach postanowiliśmy zwrócić się do nakładającego kary Marka Idzikowskiego o regulamin Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej. Bo to też dokument nie do znalezienia na stronie PZBad. Okazuje się, że jak powyżej: Regulamin Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej jest w opracowaniu. Czyli mając nałożoną karę, możemy się odwołać do gremium, które nie działa, bo nie ma własnego regulaminu. Przecież to skandal jakiś. Czy te 27 ukaranych niedawno osób o tym wie? Jaki cel przyświeca Markowi Idzikowskiemu w takim podejściu do zawodników czy klubów. Do czego w ogóle to zamieszanie z członkostwem klubu czy karami było potrzebne? Mamy jeszcze jedną ciekawostkę związaną z licencjami. Jak wiadomo 18.06.2019 r. zarząd PZBad podjął uchwałę (niejednomyślnie) o tym, że ważność licencji odnawianych będzie trwała do 30.08.2020 r. Regulamin licencjonowania mówi jednak co innego. Licencja opłacona kwotą 50 zł ma być ważna przez 365 dni. Uchwała 243/2019/XIII podjęta przez zarząd PZBad nie zmieniła żadnego zapisu Regulaminu licencjonowania, nie uchyliła regulaminu, w związku z tym na chwilę obecną uznawanym prawem są przepisy zawarte w Regulaminie licencjonowania. Korespondowanie ze związkiem przypomina często „korespondowanie” z Berdyczowem. W grudniu 2019 r., kiedy to klub składał wniosek o stypendium Marszałka Województwa Opolskiego, zwrócił się do PZBad o wydanie zaświadczenia dla parabadmintonisty Denisa Grzesiuka, że jest objęty programem przygotowań do igrzysk paraolimpijskich. Denis jest mistrzem Polski w klasie SL4, w 2019 roku, uczestniczył w trzech akcjach szkoleniowych organizowanych przez PZBad, finansowanych w ramach umowy zawartej pomiędzy Ministerstwem Sportu a Polskim Związkiem Badmintona, dotyczącej realizacji zadania związanego z przygotowaniem do igrzysk paraolimpijskich. Oprócz tego z ramienia klubu uczestniczył w turniejach w Ugandzie, Kanadzie i Danii, podczas których zdobył kolejne punkty do rankingu Race to Tokyo 2020. Odpowiedzi przez trzy miesiące nie było żadnej. Po kolejnym monicie, w kwietniu br., kiedy Urząd Marszałkowski prosił o dostarczenie tego najistotniejszego załącznika do wniosku o stypendium, Polski Związek Badmintona, który powinien wspierać zawodnika (tym bardziej niepełnosprawnego), odpisał tak: Polski Związek Badmintona informuje, że Denis Grzesiuk, zawodnik MMKS Kędzierzyn-Koźle, nie jest objęty programem przygotowań do Igrzysk Paraolimpijskich Tokio 2020. Starty zawodnika w turniejach poprzedzających rozpoczęcie kwalifikacji, jak i turniejach rozgrywanych w ramach kwalifikacji nie argumentowały za objęciem go tym programem. Zawodnik co prawda zajmuje 27 miejsce w rankingu BWF Race to Tokyo, jednak dopiero liczba zdobytych przez niego punktów pokazuje, co to miejsce oznacza. Zawodnik ma bowiem 140 punktów, podczas gdy zawodnicy, którzy mają szanse na start w Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio mają punktów ok. 1000 i znacznie więcej (1. Lucas Mazur — 5420). Porównywanie tu Denisa z Lucasem Mazurem to zestawianie np. Michała Rogalskiego z Kento Momotą. Idąc tym tropem, to Rosjanie, Niemcy czy Japończycy nie powinni swoich zawodników wysyłać na turnieje w ramach przygotowań do igrzysk paraolimpijskich, bo mają niewiele więcej punktów od Denisa, a sporo mniej od Mazura. PZBad napisał, że Denis zajmuje 27. miejsce, ale wcześniej było to 21. i nie poleciał na dwa kolejne turnieje bo…? Nikt się pod tym imiennie nie podpisał. A mógł: wydział szkolenia, trener kadry, prezes PZBad. Jest to opinia czy decyzja PZBad, czyli ciała kolegialnego, w skład którego wchodzi również koleżanka kadrowa Denisa, czyli członek zarządu PZBad Katarzyna Ziębik. Czy to znaczy, że koleżanka tak właśnie oceniła swojego kolegę z reprezentacji? Artykuły, które opisują nasze problemy, to wyraz bezsilności wobec tego, z czym mamy do czynienia. Związek wcześniej niż media wie o tych sprawach, jednak nie rozwiązuje ich, a stwarza kolejne. Jako klub jesteśmy zdeterminowani do działań, po pierwsze, aby ich wynik był zgodny z porządkiem prawnym, a po drugie, skierował myślenie osób odpowiedzialnych za badmintona w Polsce na to, że mają służyć rozwojowi dyscypliny, a nie rzucać kłody pod nogi. Fot. © Tomasz Zioło (archiwum) Tomasz Zioło |
|
| © BadmintonZone.pl | zaloguj | |