2020-04-15, Manchester
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
NADIA I ZICO W ĆWIERĆFINAŁACH

15.04.2010. Robert Mateusiak i Nadia Kostiuczyk bez gry awansowali do ćwierćfinału indywidualnych mistrzostw Europy.
Biało-Czerwoni w drugiej rundzie turnieju mieli się zmierzyć z parą Anthony Clark / Heather Olver, jednak ze względu na kontuzję Clarka Wyspiarze oddali walkowera. Co prawda angielski mikst zdołał jeszcze w pierwszej rundzie pokonać irlandzką parę Sam i Chloe Magee, jednak już w końcówce tego spotkania Clark doznał poważnego urazu lewej łydki. Tuż po meczu wezwany został lekarz i po szczegółowym badaniu fizjoterapeutycznym zadecydowano, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie rezygnacja z gry. Decyzję taką podjęto już w środę wieczorem.
Clark miał nie tylko bronić zdobytego dwa lata temu tytułu mistrzowskiego w mikście, ale zamierzał również powalczyć w deblu, w parze z Nathanem Robertsonem. Zawiedziony badmintonista komentował: Jestem oczywiście bardzo rozczarowany, zwłaszcza, że ja i Nathan mieliśmy duże aspiracje w deblu. Ponadto miałem bronić tytułu mistrzowskiego razem z moją nowa partnerką, Heather Olver. Nie sądziłem, że sprawy przybiorą taki obrót. Jest mi przykro, że moi partnerzy nie zagrają, odczuwam również osobisty zawód.

W zaplanowanym na piątek ćwierćfinale Polacy zmierzą się prawdopodobnie z ukraińskim duetem Walery Atraszczenkow / Olena Prus. Obydwa miksty spotkały się już niespełna rok temu na mistrzostwach świata. Wówczas mecz przebiegał pod dyktando Biało-Czerwonych. Miejmy nadzieję, że stanie się tak i tym razem.

DOBRY START DEBLISTÓW

15.04.2010. Formalnością zdawał się być mecz, jaki Adam Cwalina i Michał Łogosz (fot. 1.) rozegrali z ukraińskim deblem Witalij Konow / Dmytro Zawadzki. Polacy od początku narzucili szybkie tempo, nie szczędząc swoim przeciwnikom ofensywnych zagrań. Nie minęły dwa kwadranse, a nasi debliści pokonali Ukraińców w dwóch krótkich setach 21:12 21:16.

O wejście do ćwierćfinału Biało-Czerwoni powalczą dziś wieczorem albo z rosyjską parą Witalij Durkin / Aleksandr Nikołajenko, albo z niemiecką Kristof Hopp / Johannes Schöttler.

DRUGI POLSKI MIKST W 1/4

15.04.2010. Wojciech Szkudlarczyk i Agnieszka Wojtkowska po długich zmaganiach pokonali francuski duet Baptiste Carême / Laura Choinet. Po wysokiej przegranej w pierwszym secie, Polacy objęli prowadzenie w połowie drugiego i nie pozwolili już jej sobie wyrwać. Choć na półmetku trzeciego seta Biało-Czerwoni znów popadli w tarapaty, pozwalając zdobyć swoim przeciwnikom kilka punktów przewagi, wkrótce okazało się, że to chwilowa słabość. Nasz mikst zwyciężył w trzech setach 10:21 21:18 21:18.

W ćwierćfinale Szkudlarczyk i Wojtkowska będą mogli zdobyć doświadczenie w meczu przeciwko pierwszej parze mistrzostw, będącej równocześnie trzecim mikstem świata, Duńczykom Thomasowi Laybournowi i Kamilli Rytter Juhl.

CWALINA I ŁOGOSZ WCIĄŻ WYGRYWAJĄ

15.04.2010. Zgodnie z naszymi nadziejami Adam Cwalina i Michał Łogosz (fot. 2.) dotarli do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Polacy pokonali niemiecki debel Kristof Hopp /Johannes Schöttler 28:26 21:15.

Pierwsza partia była od początku bardzo wyrównana, ale w końcówce zaczeło się robić niewesoło, kiedy Niemcy uzyskali dwie lotki setowe, obejmując prowadzenie 20:18. Na szczęście mistrzowie RFN nie potrafili wykorzystać sytuacji. Fatalnie grał Hopp, który pakował lotki w aut, siatkę, psując też serw przy kolejnym setbolu dla Niemców.

Jednak Polacy też przez dłuższy czas nie zdołali przechylić szali na swoją korzyść. Nierówno grał Cwalina, którego silne ataki boleśnie raziły rywali, ale innym razem brakowało mu dokładności. Ostatecznie obroniwszy pięć setboli, Biało-Czerwoni wykorzystali czwartą lotkę setową.

Druga partia przebiegała pod dyktando Polaków, którzy od razu zdominowali podłamanych Niemców. Na przerwę Łogosz i Cwalina zeszli przy prowadzeniu 11:2. Potem pozwolili sobie na lekkie rozluźnienie i rywale zmniejszyli dystans do 14:9. Sytuacja była jednak do końca pod kontrolą Polaków, a formalności dopełnił oczywiście Hopp, psując znowu serw przy meczbolu dla przeciwników.

Teraz Cwalina i Łogosz mogą wraz z trenerami obmyślać sposób na pokonanie w ćwierćfinale głównych faworytów mistrzostw, Mathiasa Boe i Carstena Mogensena (Dania, 1). Zadanie jest bardzo trudne; Duńczycy są zdecydowanymi kandydatami do złota, a za ich głównych konkurentów uważa się ewentualnie co najwyżej inną parę skandynawską — Lars Paaske/ Jonas Rasmussen.

Boe i Mogensen na razie radzili sobie z Cwaliną i Łogoszem, ogrywając ich bezlitośnie w lutowym finale drużynowych mistrzostw Europy. Jednak w polskim deblu tkwią wielkie możliwości i może on pokusić się o sprawienie niejednej sensacji. Czy jednak nastąpi to w Manchesterze? Prawdopodobnie niestety nie.

GRAŁ, JAKBY STAWKĄ BYŁO ŻYCIE

Manchester. 15.04. Nie tylko na publiczności, ale na samym Peterze Gadem zrobił wrażenie Raul Must, któremu niewiele brakowało, aby pokonać mistrza. Po przegranej w pierwszym secie Estończyk niespodziewanie pokonał Duńczyka w drugim, a losy trzeciego ważyły się dosłownie do ostatniej chwili. Mało brakowało, a Must byłby sprawcą największej w historii mistrzostw sensacji.

Gade chwalił po meczu swojego oponenta: Raul grał tak, jakby w każdej wymianie stawką było życie. Musiałem się naprawdę napracować. Już przed turniejem spodziewałem się, że będę miał tu ciężkie mecze, takie jak ten. Z jednej strony można było obserwować Musta znajdującego się w życiowej formie, z drugiej — Gadego, który nie grał w pełni swoich możliwości. Ten ostatni tłumaczył się po meczu: Muszę przyznać, że trudno jest utrzymać wysoką formę w każdym momencie. Nie spodziewałem się 69-minutowej batalii. Jednak najważniejsze, że ostatecznie wygrałem. Must podkreślał zaś: Na początku — ze względu na oświetlenie kortu — nie widziałem dobrze lotki. Oczywiście byłem również bardzo zdenerwowany. Od momentu, kiedy Gade zaczął prowadzić w pierwszym secie 16:2 wpadłem w swój zwykły rytm. Jestem bardzo usatysfakcjonowany moim dzisiejszym występem. Trochę zdziwiło mnie, że Peter grał dziś pasywnie, nie atakował. Przed turniejem sądziłem, że będę miał rozstawienie, jednak później okazało się, że rozstawienie dotyczy tylko 8 zawodników. Miałem złe losowanie. Mimo tego jestem wciąż szczęśliwy z gry, jaka zaprezentowałem w Manchesterze.

Niespodziewanie dobrze zaprezentował się również młodziutki Portugalczyk Pedro Martins. Sprawił on w 1/8 finału sporo kłopotów doświadczonemu Joachimowi Perssonowi. Mimo przegranej Portugalczyk uważał, że zagrał dobry mecz: Mogłem wygrać to spotkanie. Przez długi czas byłem kontuzjowany — miałem kłopoty z obydwoma kolanami i z tego powodu wypadłem z wielu turniejów. Jednak teraz wracam i jestem w dobrej formie. Sadzę, że mogę osiągnąć jeszcze lepszy poziom.

Nie mają szczęścia na mistrzostwach Europy Anglicy. Najpierw ze względu na kontuzję z turnieju został wyeliminowały Anthony Clark, dzień później zaś — Andrew Smith. Wyspiarz już w ósmej minucie meczu doznał urazu i musiał oddać mecz, co prawda wyżej rozstawionemu, Marcowi Zwieblerowi. Ten ostatni zdawał się być rozczarowany: Nie wiem, co się stało Smithowi. Do tej pory w turnieju nie czekały na mnie większe wyzwania. Obawiam się jutrzejszego pojedynku z Dicky'm Palyamą, on może pokonać każdego badmintonistę na świecie i prawdopodobnie znajduje się w swojej życiowej formie. Wiem jednak, że ja również jestem na fali, każdemu zawodnikowi będzie ciężko mnie pokonać. Moim celem i marzeniem jest zdobycie medalu na mistrzostwach Europy.

Palyama rzeczywiście jest w świetnej formie. Prawo do walki w ćwierćfinałach wywalczył sobie w prawie godzinnym meczu z Matthieu Lo Ying Pingiem. Ciekawy był to mecz — choć na boisku zmagało się dwóch Azjatów, formalnie walczyli ze sobą reprezentanci Holandii i Francji.

Pewną niespodzianką było również to, że Tine Rasmussen, jedna z faworytek turnieju, męczyła się aż trzy sety z drugoplanową singlistką z Bułgarii, Lindą Zecziri. Dunka uważa, że nie jest obecnie w najlepszej formie: Przez niespeła miesiąc nie mogłam trenować ze względu na kontuzję stopy, jaka przytrafiła mi się podczas All England. Teraz już wszystko doszło do normy i nie czuję żadnego dyskomfortu na korcie, odczuwam jednak pewne dolegliwości po meczu. Dlatego właśnie muszę być ostrożna. Oczywiście dam tu z siebie wszystko, jednak nie oczekuję, że wygram.

Sporo czasu zajął mecz rozstawionej z nr. 6 Ełły Diehl z Helen Davies. Ta ostatnie badmintonistka, będąca w zasadzie jedyną nadzieją Anglików na awans do ćwierćfinału w singlu kobiet, nie sprzedała łatwo swojej skóry, choć wygraną w pierwszym secie znacznie ułatwiła jej dekoncentracja Diehl, która zdawała się grać na zwolnionych obrotach. Jednak, kto widział mecze z udziałem Rosjanki, wie, że posiada ona niezwykłą wręcz odporność psychiczną, która pozwala jej pozbierać się w kluczowych momentach meczu. Diehl wygrała nie bez trudu drugi set, by całkowicie zdominować trzeci, w którym Davies wyglądała na osobę goniącą resztką sił. Po meczu Diehl była pełna uznania dla swojej przeciwniczki: Myślę, że Davies grała bardzo dobrze. To był dla mnie trudny mecz również ze względu na presję, jakiej byłam poddana. Miałam kłopoty z koncentracją i właśnie dlatego nie rozpoczęłam gry tak, jak powinnam była. W końcówce trzeciego seta czułam się już zrelaksowana. Wówczas poczułam, że sprawy idą tak, jak powinny. Wówczas gra stała się przyjemnością. To właśnie lubię.
Wyjątkowo zdeterminowana jest para Wouter Claes / Nathalie Descamps, która w 1/8 finału pokonała rozstawionych z nr. 7. Anglików, Chrisa Adcocka i Gabriellę White. Belgowie zapowiedzieli, że to ich ostatni wspólny występ, ponieważ po mistrzostwach obydwoje odchodzą na sportową emeryturę. Zdobycie medali na tej rangi zawodach byłoby z pewnością miłym zakończeniem kariery.

Claesowi po zwycięstwie nad Anglikami zdecydowanie zaostrzył się medalowy apetyt: Nie sądziłem, że możemy wygrać ten mecz. Po tym, jak przegraliśmy pierwszy set 10:21, nie dawałem nam już żadnych szans. Wcześniej nie patrzyliśmy, co czeka nas po 1/8 turnieju. Oczywiście, zdobycie medalu jest naszym marzeniem. Naszymi przeciwnikami w ćwierćfinale będą Niemcy, to silna para. Ale dlaczego nie pokusić się o wygraną?

Niektóre wyniki 2. dnia mistrzostw (15.04.2010)

Peter Gade (Dania, 1) — Raul Must (Estonia) 21:15 19:21 21:18 (1:09)
Marc Zwiebler (Niemcy, 3) — Andrew Smith (Anglia) 13:5 skrecz (0:08)
Dicky Palyama (Holandia, 5) — Matthieu Lo Ying Ping (Francja) 21:14 17:21 21:17 (0:58)
Joachim Persson (Dania, 6) — Pedro Martins (Portugalia) 13:21 21:7 21:17 (0:45)
Tine Rasmussen (Dania, 2) — Linda Zecziri (Bułgaria) 21:15 21:18 (0:33)
Ełła Diehl (Rosja, 6) — Helen Davies (Anglia) 17:21 21:16 21:11 (1:06)
Wouter Claes / Nathalie Descamps (Belgia) — Chris Adcock / Gabrielle White (Anglia, 7) 13:21 22:20 21:16 (0:50).

Indywidualne mistrzostwa Europy w badmintonie. Yonex European Championships 2010, 14-18 kwietnia 2010, Manchester (Anglia). Turniej kategorii Grand Prix Gold. Wyniki na stronie tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

jr, pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj