2020-02-01
Przecież „jest dobrze”?
Denis Grzesiuk (na fot. 1. z autorem) to 19-letni parabadmintonista  z klubu MMKS Kędzierzyn-Koźle. Z badmintonem związał się w drugiej klasie gimnazjum, czyli trenuje od czterech lat. Największym sukcesem jest brązowy medal zdobyty podczas Uganda Para-Badminton International w 2018 r. Z tego tytułu uzyskał pierwszą klasę sportową. Jest mistrzem Polski w klasie SL4 w singlu.

W rankingu światowym pnie się ciągle w górę. Obecnie jest na 35. miejscu na 100 sklasyfikowanych zawodników w klasie SL4. Najwyższe jego miejsce w rankingu to 32.
Denis Grzesiuk jest też w rankingu Race to Tokyo 2020, w którym jest na 24 miejscu (najlepsze było 21). Nasz zawodnik w 2019 r. startował w pięciu turniejach, z których punkty szły do tego rankingu. Dwa spośród nich były finansowane z Polskiego Związku Badmintona (turniej w Turcji i mistrzostwa świata w Szwajcarii) a trzy ze środków sponsorów oraz specjalnej dotacji z Urzędu Miasta Kędzierzyn-Koźle. Proporcjonalnie wygląda to tak, że środki klubowe były blisko cztery razy większe (wyniosły ok. 30 tys.) niż środki PZBad.

Rok 2019 był dla naszego zawodnika przełomowy. W 2019 r. już nie trener kadry ustalał, kto pojedzie na mistrzostwa świata. Kwalifikację zawodnicy uzyskiwali z BWF. Brany pod uwagę był ranking i miejsce kontynentalne zawodnika. Denis został zakwalifikowany w singlu i deblu. Jego wysoka pozycja w rankingu dająca kwalifikację wzięła się z dobrych wyników w turniejach w Ugandzie i Kanadzie, gdzie zakończył zmagania na dziewiątych miejscach.

W 2019 r. PZBad zapewnił start w pierwszym w sezonie turnieju w Turcji, na który został powołany wraz z kilkoma innymi zawodnikami. Pierwsza dziwna sytuacja z zapłatą za wizę. Nigdy wcześniej, kiedy zawodnicy lecieli do Turcji, nie było sytuacji, by rachunki za wizę nie były rozliczone w ramach kosztów udziału w zawodach przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Nic w formularzach się nie zmieniło, rachunek – tak jak teraz i wcześniej – nie jest na instytucję (np. PZBad) tylko na osobę, która ubiega się o wizę. Generowane jest to automatycznie w systemie e-visa.

Informacja z PZBad dotycząca drugiego turnieju, w czerwcu w Irlandii, który miał być finansowany przez MSiT, przekazana przez panią Katarzynę Ziębik – członka zarządu odpowiedzialnego za parabadminton – brzmiała tak: kto chce lecieć, to płaci sam za siebie, bo PZBad nie otrzymał dotacji z MSiT (powody związane z brakiem wpisu w KRS nowego zarządu) i PZBad nikomu nie będzie zwracał wyłożonych pieniędzy. Jedyne, co PZBad zrobi, to wyśle zgłoszenie zawodników do turnieju. Jako klub nie posiadaliśmy pieniędzy na turniej w Irlandii, ponieważ mieliśmy już zaplanowane dla Denisa inne turnieje i na nie pozyskaliśmy środki, wiedząc na podstawie planu szkolenia, który znajdował się na stronie PZBad, że nasz zawodnik poleci do Irlandii z puli środków PZBad.

Do Irlandii poleciało pięcioro zawodników, m.in. pani Ziębik. Finał był taki tego, że gdy we wrześniu zapytałem w PZBad, okazało się, że start tych zawodników został jednak sfinansowany z dotacji MSiT.

Kolejne kłamstwo ze strony pani Ziębik miało miejsce na początku września, przed turniejem w Danii. Komunikat, który pani Ziębik przekazała zawodnikom, był taki: składamy (PZBad) wniosek o dotację do turnieju w Danii i czekamy na odpowiedź z MSiT: jak będzie pozytywna, to zwrócimy zawodnikom wyłożone pieniądze. Ten start miał być z udziałem trenera kadry Jarosława Suwały oraz fizjoterapeuty Mateusza Spalika. Kolejna wiadomość już po zapłaceniu przez nas wymaganych opłat w Danii: dalej nie mamy dobrych wiadomości z MSiT, jeśli nie będzie ich dalej, to trener ani fizjoterapeuta nie polecą. Ostatecznie ani trener, ani fizjoterapeuta nie polecieli do Danii. Mimo że nasz zawodnik ma już ponad 18 lat, to niepełnosprawność wymaga, aby ktoś pełnoletni i bardziej zaradny był z nim w grupie zawodników. Tak też było, bo leciał do Danii Bartłomiej Mróz. Zostały kupione bilety przez nas, aby wszyscy razem lecieli do Danii i z powrotem. W sobotę, dzień przed finałami, okazało się, że Denis i jego 16-letnia koleżanka z kadry zostali sami na niedzielne finały, bo kolega z kadry przegrał wcześniej w ćwierćfinale i zawinął się do Polski. Nie było żadnych ustaleń wcześniej – żeby było jasne – że Bartłomiej Mróz miałby się młodszymi kolegami opiekować. Każdy mógł zrobić ze swoim pozostałym czasem w Danii, co zechce, ale telefony z Danii i do Danii, w tej sprawie odzwierciedlały zaniepokojenie tą sytuacją rodziców obojga młodych zawodników, ponieważ wszyscy byli pewni tego, że cała trójka, tak jak razem leciała do Danii, z tej Danii razem wróci.

Po szczęśliwym powrocie do domu naszego zawodnika, postanowiłem dopytać, co z tym wnioskiem skierowanym do MSiT w sprawie dofinansowania turnieju w Danii. I nastąpił przełom. Wcześniej PZBad odpowiadał na maile, a od tego momentu postępuje nader konsekwentnie, nie odpowiadając na pytania przesyłane drogą mailową. Wiec zasięgnąłem informacji w MSiT. Na pytanie już po godzinie była odpowiedź od p. Marty Przeździeckiej z MSiT, że turniej w Danii nie był w programie startów w ramach umowy PZBad-MSiT oraz że PZBad nie składał żadnego wniosku o dotację do tego turnieju. Czyli kłamstwo członka zarządu PZBad lub – jak kto woli – wprowadzenie w błąd.

Czy to koniec problemów? Niestety nie.

O tym, kto jest obecnie trenerem kadry narodowej, zawodnicy zostali powiadomieni mailem na początku stycznia br. Pamiętam jak na początku 2019 r. na stronie PZBad ukazał się komunikat, że trenerem kadry narodowej parabadmintona został Jarosław Suwała. Nawet się ucieszyłem, bo to mój wychowanek, a przede wszystkim większy praktyk z zawodnikami niż pani Małgorzata Janiaczyk. Niestety rozczarowałem się dość szybko. Pod koniec stycznia 2019 r. skontaktował się ze mną zawodnik klasy WH2 (wózkarz) z Niemiec, który posiada również obywatelstwo polskie. Jest wicemistrzem Niemiec, oraz wielokrotnym medalistą zawodów międzynarodowych. Jego propozycja brzmiała: chcę grać dla Polski i spróbować w debla wraz z Jakubem Sikorskim uzyskać kwalifikację olimpijską. Przekazałem tą wiadomość trenerowi Jarosławowi Suwale. Rozmawialiśmy o tym i zobowiązał się dowiedzieć, jakie są procedury, aby dwupaństwowiec mógł reprezentować nasz kraj. I co? W czerwcu dalej nie miałem wiedzy na ten temat, jedynie słowa, że nic z tego. Że Polska nie potrzebuje takich zawodników. I tu też – żeby było jasne – Niemcowi chodziło tylko o reprezentowanie, a nie korzystanie z pieniędzy związkowych.

Zbliżały się mistrzostwa świata, które w sierpniu 2019 r. miały się odbyć w Szwajcarii. W czerwcu nadal nie wiadomo było, czy zawodnicy, którzy pojadą, będą mieli jakieś zgrupowanie. Przygotowywałem Denisa do MŚ mimo wakacji, podczas których w naszym klubie nie ma treningów. Z pomocą Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu mogliśmy cały lipiec przepracować. Dzięki zrzutce w internecie (jedyną osobą, która odmówiła Denisowi udostępnienia informacji o zrzutce, na FB Para-Badminton Poland, była koleżanka z kadry i członek zarządu PZBad  K. Ziębik) kupiliśmy lotki Yonex AS 50, którymi miały być rozgrywane MŚ. W lipcu dalej nie wiadomo było o zgrupowaniu, więc załatwiliśmy Denisowi udział w obozie sportowym w zaprzyjaźnionym klubie. 23 lipca przyszło w końcu powołanie na zgrupowanie w Józefosławiu. Powołanych 10 zawodników (czyli cała kadra) i trener Jarosław Suwała. Denis był na zgrupowaniu od pierwszego do ostatniego dnia i bezpośrednio po zgrupowaniu miał wylot z całą grupą do Bazylei. Miał zatem ze sobą więcej bagażu, który ważył ponad 20 kg. PZBad (osoba zamawiająca) zarezerwował bilety na lot (EasyJet) z opcją bagażu 15 kg. Na moją uwagę, że zawsze na turnieje zawodnicy mają torby ważące min. 17 kg, zapadła cisza. Po jakimś czasie okazało się, że dokupiono bagaż trzem osobom, ale nie Denisowi, a pani Ziębik (jedna z tych trzech osób) dała propozycję, aby nadmiar jego bagażu rozlokować u innych. To zwiększenie dopuszczalnej wagi dokonane po rezerwacji kosztowało blisko 700 zł. Gdyby było dokonane w dniu rezerwacji (zamiast 15 kg wybór opcji 23 kg) zapłacono by 11 zł więcej na osobę za lot.

Podczas zgrupowania na FB pojawiły się zdjęcia z treningów. Na próżno szukałem na nich trenera kadry J. Suwały. Na moje pytanie, czemu nie ma trenera, a zajęcia prowadzi pani Janiaczyk, która w tym czasie nie była członkiem sztabu szkoleniowego PZBad, odpowiedź była taka, że z powodów losowych nie było trenera, a pani Janiaczyk współpracuje z PZBad. Niestety nikt wcześniej nie poinformował nas o tych zmianach i gdyby nie zdjęcia żylibyśmy w przekonaniu, że Denis trenuje pod fachową opieką. Z rozmów z zawodnikiem wynikało, że gra sparingi z zawodniczkami niskiego wzrostu (klasa SH6) i zawodnikami z klasy SL3, którzy grają na 1 kortu. Czyli, obrazowo mówiąc, nasz zawodnik trenował taktykę czy gry na innym obszarze kortu, niż będzie grał za tydzień na MŚ i z rywalami, z którymi (mowa o wzroście) nie spotka się nigdy w meczu na zawodach parabadmintona. Nie rozumiem takich działań pani trenerki, jak również tego, że zamiast lotek Yonex AS 50 treningi odbywały się innymi lotkami.

Wynik uzyskany na MŚ nie był zadowalający mimo niezłego losowania. Nie wiem, czy przyczyną mógł być taki nielogiczny dobór zadań treningowych, czy były inne powody.
W 2018 r. w Pabianicach odbyło się jednodniowe zgrupowanie kadry. Oczywiście nasz zawodnik pojechał na nie. Po tym spotkaniu również byłem zaskoczony. Wykonywano tam zawodnikom testy sprawnościowe. Testy przeprowadzał człowiek zupełnie spoza sztabu szkoleniowego. Prosiłem o wyjaśnienia, dlaczego obca osoba wykonuje pomiary zawodnikom kadry narodowej, jakie ma upoważnienie do tego. Przez kilka tygodni również nie można było się dowiedzieć, jakie wyniki miał nasz zawodnik i jaki był dokładny sposób przeprowadzenia testów. Adam Bieleniewicz (jako szef wyszkolenia) sam nie posiadał takiej wiedzy. Natomiast bardzo szybko dotarły do nas pretensje pani Janiaczyk, że Denis zlekceważył trzecią serię testów. Jak się dowiedziałem, każdy miał wykonać dwie serie, a trzecią kto chciał. Więc dano dobrowolność, ale potem były pretensje, gdy dobrowolność została potraktowana jako fakultet.

Moja rezygnacja po MŚ 2017 z funkcji trenera kadry była podyktowana zakulisowymi działaniami pani Katarzyny Sekuły, ówczesnej sekretarz generalnej, z członkiem zarządu ds. parabadmintona. Zmarnowany został talent młodej zawodniczki z okolic Garwolina. Dziewczyna po MŚ wycofała się definitywnie z trenowania. Mimo mojej rekomendacji do kadry została powołana inna, forsowana przez właśnie tę panią, członka zarządu (jej zawodniczka), mimo że w konfrontacji w zawodach ta z Garwolina była lepsza. Jak się później okazało, członkowie zarządu nie przypominali sobie, aby na zarządzie takie ustalenia były i żeby była podjęta uchwała w tej sprawie. Co ciekawe, to w BIP na stronie PZBad tej uchwały nie można było otworzyć.

Nie wiem, na jakich zasadach do Korei na MŚ w 2017 r. poleciała właśnie p. Janiaczyk. Na kilka dni przed wylotem dowiedziałem się, że leci jako indywidualne wsparcie zawodnika B. Mroza. Przypominam, że wszystkie te działania były za moimi plecami, a trenerka nie była w sztabie szkoleniowym parabadmintona PZBad. Czy misja pani Janiaczyk się powiodła? Najlepszy zawodnik, który wcześniej wracał z dwoma srebrnymi medalami z MŚ, tym razem zdobył jeden brązowy.

Od połowy 2017 r. przestałem rozumieć w wielu sprawach mojego wychowanka B. Mroza, więc uznałem, że to koniec naszej współpracy i rezygnacja moja po MŚ będzie dobrym rozwiązaniem. Na moje miejsce przyszła M. Janiaczyk. Jak wspomniałem, w 2018 r. przeprowadzono testy sprawnościowe zawodnikom, z których teraz mogę powiedzieć, że nic nie wynika, bo do tej pory nie dokonano ewaluacji. Więc po co było to zgrupowanie?
Mamy rok olimpijski. W grudniu 2019 r. klub składa wnioski dla zawodników o stypendia sportowe w samorządzie. W województwie opolskim Marszałek przyznaje stypendia „Nadzieje Olimpijskie”. Warunkiem jest, aby zawodnik był objęty „Programem przygotowań do Igrzysk Paraolimpijskich”.  Kilkukrotne prośby kierowane do PZBad o pokazanie tego programu i czy nasz zawodnik (będący w rankingu Race to Tokyo 2020) jest objęty tym programem, spełzły na niczym. Jak również wnioski o wydanie takiego zaświadczenia. Po prostu PZBad nie odpowiada (konsekwentnie). Ja wraz z A. Bieleniewiczem jeszcze w 2017 r. przygotowywałem projekt takiego „Programu”, więc czyżby teraz nie istniał żaden program, a do igrzysk tylko jeden zawodnik się przygotowywał? Przypomnę, że grupa przygotowujących się zawodników (elity) do poprzednich igrzysk była szersza niż liczba tych, co wystartowali.

Mamy rok olimpijski i miarą rozumienia zagadnień wynikowych w parabadmintonie jest ogłoszenie nazwisk zawodników, którzy w tym roku będą finansowani przez PZBad (MSiT). Nie ma na niej Denisa Grzesiuka. Na pierwszy turniej w Europie w marcu, a jednocześnie ostatni z turniejów kwalifikacyjnych do Tokio 2020, nie leci zawodnik, którego klasa parabadmintona (SL4) jest w programie igrzysk, a lecą zawodnicy, których kategorii nie ma w programie najbliższych igrzysk, m.in. Katrzyna Ziębik, która jest i zawodniczką, i członkiem zarządu, który z racji funkcji dokonuje też oceny trenera kadry. Jakieś pytania? Ja mam do zarządu i komisji rewizyjnej PZBad. Czy można być członkiem zarządu i jednocześnie prowadzić działalność gospodarczą podobną do zadań statutowych związku sportowego? Odpowiedź jest tu: USTAWA z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie.

Mamy rok 2020. Według informacji podawanych przez zarząd PZBad jest dużo lepiej, niż było za poprzedniego zarządu, a nawet super. Jako odnośnik do parabadmintona porównywałem w latach 2015-2017 tenis stołowy osób z niepełnosprawnościami. Gdy parabadminton miał budżet 60 tysięcy, to tenis stołowy niepełnosprawnych 1 mln 200 tys. Wystarczało nam wtedy na udział kadry w jednym turnieju międzynarodowym w Europie i jednych mistrzostwach. Rozumiem, że to historia, a teraz jest fantastycznie.

Jak podano zawodnikom, na pierwszy turniej jak i na mistrzostwa Europy (czyli jeden turniej i mistrzostwa dalej?) pojadą ci, którzy na ostatnich MŚ dotarli do ćwierćfinałów. Kryterium zostało podane teraz, a wydarzenie, które kryterium obejmuje już się odbyło. Ciekawi mnie, czy zawodnicy, którzy wystąpili w ćwierćfinałach w MŚ w grze podwójnej, zostaną zgłoszeni do turniejów tylko w tych grach, czy również w singlu, w którym podobnie jak Denis Grzesiuk, nie znaleźli się w ćwierćfinale. Na to na pewno przemyślaną odpowiedź ma nowa (stara) pani trener, która po konsultacjach z PZBad tak właśnie ustaliła.

Brak mistrza Polski w klasie SL4 Denisa Grzesiuka w proponowanym składzie na ME w Irlandii na pewno da się uzasadnić. Na pewno??? A zapewnienie innym zawodnikom dwóch turniejów, gdy w rankingu są punkty z sześciu turniejów, to jakieś działania prorozwojowe parabadmintona w Polsce? Marnuje się na naszych oczach potencjał. Jako osoba, która zainicjowała tę dyscyplinę sportu w Polsce, widzę, że są ludzie pracowici, którzy na szczeblu krajowym potrafią zorganizować wydarzenie dla parabadmintona, myślę tu o Zakopiańczykach, którzy przeprowadzili pierwsze mistrzostwa Polski w parabadmintonie, na które prezes PZBad nie znalazł czasu, aby się pojawić, a członek zarządu K. Ziębik miała jedynie czas w sobotę, by reprezentować PZBad,  jak i ludzie miałcy, karierowicze, którzy przyszli na gotowe i nie potrafią nawet tego utrzymać. Od dwóch lat nie odbyły się mistrzostwa Polski w klasie SH6, które z roku na rok budziły coraz większe zainteresowanie w środowisku osób niskiego wzrostu, a jest to obecnie klasa parabadmintona z największym potencjałem medalowym i rozwojowym. Ale czy ktoś w PZBad tak właśnie myśli? Lucas Mazur (SL4) z Francji (fot. 2.) i Giuliana Poveda (SH6) z Peru są przykładami na to, że ich krajowe federacje kilka lat temu podjęły działania perspektywiczne, które sprawiły, że z przeciętnych sportowców, stali się mistrzami świata, usuwając z piedestałów rywali, wydawałoby się niedoścignionych.

Co się robi, aby podstawa bazy zawodniczej była szeroka? Żeby popularyzować: mało albo nic. Ogromnym problemem dla PZBad było podpisanie umowy na udział w targach związanych z osobami niepełnosprawnymi w Lublinie kilka lat temu. Problemem był kort dla parabadmintona na pierwszym Narodowym Dniu Badmintona na Stadionie Narodowym. Czy ktoś wyobraża sobie, że parabadmintonista, wózkarz z Francji, chciał zagrać w ubiegłym roku w turnieju amatorów w Spodku w Katowicach w turnieju towarzyszącym Mistrzostwom Świata Seniorów i spotkał się z odmową bo… kołami wózka zniszczy matę? Moja interwencja podziałała, że został zarejestrowany. Ostatecznie nie zagrał, bo z powodów rodzinnych musiał wrócić do Francji (wcześniej trenował dwa tygodnie w Kędzierzynie-Koźlu). Ale ten przykład pokazuje, jaka jest jeszcze mentalność ludzi, którzy się kręcą wokół badmintona w Polsce.

Odpowiedzią na to wszystko mogą być oczywiście przemyślenia i naprawienie wielu rzeczy tu opisanych. Doświadczenie podpowiada mi jednak, że bardziej prawdopodobne jest zignorowanie lub tak ulubiony atak, bo przecież jest dobrze.

Fot. 2. © BadmintonPhoto.com (archiwum)

Tomasz Zioło

© BadmintonZone.pl | zaloguj