2019-11-15, Hongkong
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
BIAŁO-CZERWONI POKONALI CZERWONO-BIAŁYCH. HISTORYCZNY SUKCES DZIEŁEM KOSTIUCZYK I MATEUSIAKA!

15.11.2009. Robert Mateusiak i Nadia Kostiuczyk (fot.) zwyciężyli w turnieju Super Series Yonex-Sunrise Hongkong Open (pula nagród — 250 tys. dol.), pokonując w finale aktualnych wicemistrzów olimpijskich i tegorocznych wicemistrzów świata, Novę Widianto i Liliyanę Natsir (Indonezja, 3) 22:20 21:16.

Jest to pierwsze w dziejach polskie zwycięstwo w turnieju Super Series i praktycznie największy sukces indywidualny w dziejach naszego badmintona.
Polacy nie byli faworytami finału, choć ich klasa jest na tyle doceniana, że nie stawiono ich na ogół na z góry straconej pozycji. Drogę do finału mieli teoretycznie łatwiejszą od rywali, ale w praktyce musieli stawić czoła przeciwnikom wysokiej klasy i męczyli się zwłaszcza z parami azjatyckimi.

Na początku meczu Robert, którego nazwisko (Nadii zresztą też) sprawiło wielkie kłopoty "logopedyczne" sędziemu prowadzącemu — nie potrafił złapać optymalnego rytmu gry i opoką polskiego zespołu była w tym okresie grająca na najwyższym światowym poziomie Nadia. Pewność jej gry pozwoliła generalnie utrzymać kontakt punktowy z Indonezyjczykami pomimo ich chwilowego prowadzenia 4:1 8:5 i 10:7.

Gdy wydawało się, że miksty zejdą na przerwę przy kilkupunktowym prowadzeniu Azjatów, nastąpił zwrot akcji. Zico włączył właściwe obroty, podczas gdy Widianto stracił nieco koncentrację. Indonezyjczyk zasmeczował w siatkę, co pozwoliło Polakom wyrównać, a za chwilę objąć prowadzenie do przerwy 11:10.

Po przerwie gra jest cały czas wyrównana. Niepokoimy się, czy Nadia utrzyma wysoką koncentrację, gdy po jej błędzie Indonezyjczycy znów obejmują prowadzenie, 13:12. Jednak Polka zaprzecza dobitnie tym obawom fantastycznym zbiciem znad siatki: 13:13. Jej wyczyn kopiuje zaraz Robert i nasi zawodnicy odzyskują na moment prowadzenie, które tracą, gdy pozwalają się zepchnąć do defensywy. Jednak Mateusiak jak zwykle świetnie czuje pole gry, co procentuje, gdy odpuszcza autowy serw rywali 15:14.

Azjaci starają się odzyskać kontrolę; udaje im się przejąć inicjatywę. Po wejściu Lilyany przy siatce (Robert nie zdołał wybronić zbicia) i szybkim ataku drajwem na tył polskich szyków Azjaci prowadzą 16:15.

Mateusiak zbija w siatkę zbyt krótki chyba serw Lilyany, 17:15 dla Indonezji. Dochodzi do długiej wymiany, w której nasza para uzyskuje inicjatywę i wydaje się, że odrobi częściowo stratę. Niestety nie wykorzystuje tego, co się kończy smeczem Novy i wynik zaczyna wyglądać niepokojąco: 15:18. Jednak u Polaków cały czas widać spokój i determinację; utrzymują dyscyplinę taktyczną, kierując ostrze swych działań przede wszystkim w kierunku Natsir. To procentuje: Indonezyjka nie jest w stanie wybronić ścięcia, 16:18. Za chwilę psuje jej partner i jest już tylko 17:18.

Nasz duet gra cały czas na najwyższym poziomie światowym, ale nie jest w stanie ustrzec się drobnych błędów jak minimalny aut, po którym Indonezyjczycy odskakują na 19:17. Jednak Robert stopuje Novę zabójczym returnem, 18:19. Zły serw Nadii daje rywalom podwójną lotkę setową, 18:20. Indonezyjczycy czują się pewni swego; zbyt pewni: Widianto smeczuje w siatkę, a za chwilę Robert po mistrzowsku zbija znad siatki: 20:20!
Polakom udaje się znów przytłoczyć Lilyanę i mają lotkę setową. Serwuje Robert i za chwilę widzimy radość na obliczach naszych reprezentantów po skutecznej akcji Nadii przy siatce.

W drugiej partii obawiamy się rewanżu Indonezyjczyków za wyrwaną im przez Polaków końcówkę poprzedniego seta. Jednak Nadia i Robert nie tracą koncentracji, grając nawet pewniej niż na początku pierwszej partii. Azjatom udaje się co najwyżej odskoczyć na jeden punkt. Na ogół prowadzą Polacy. Robert popisuje się fantastycznym skrótem z głębi kortu (na 5:4), Nadia — zabójczą grą przy siatce (7:5).
Po serii błędów Roberta i Nadii wicemistrzowie olimpijscy obejmują po raz ostatni prowadzenie, 8:7. Jednak nasi zawodnicy coraz rzadziej mylą się, a poza tym "lepszym szczęście sprzyja". Krótki serw Roberta podskakuje w górę na taśmie, myląc Novę. Zico przeprasza, ale to Polacy prowadzą 9:8.

Po zagraniu Widianto w spory aut Polacy schodzą na przerwę, prowadząc 11:10. Do Azjatów podchodzi dwoje trenerów, starając się podpowiedzieć skuteczną receptę na grę Polaków. Ci ostatni jak zwykle "jadą klasą ekonomiczną", bez trenera, ale na ich obliczach widać spokój i pewność prawdziwych mistrzów. Nie muszą nawet wymieniać między sobą wielu uwag.

Po przerwie następuje koncert gry w wykonaniu polskiej pary, która zdaje się grać mecz życia. Nadia gra skrót nie do obrony: lotka przetacza się po taśmie 12:10. Zbity z pantałyku Widianto za chwilę trafia w siatkę, 13:10. Po smeczu Roberta Natsir wywala lotkę w aut, 14:10. Robert błyskawicznie atakuje z półkortu, 15:10. Nadia dobija Indonezyjczyków po ataku Zico, 16:10. Widownia zdaje się być nieco osłupiała.

Gdy po drobnym nieporozumieniu Polaków przy siatce Robert wystawia Novie na zbicie — 16:11 — modlimy się, by Biało-Czerwoni (ubrani tym razem na czarno) nie stracili koncentracji i epokowej szansy. Przerwa na picie i wytarcie się zdaje się przysłużyć Indonezyjczykom, bo zdobywają kolejny punkt po niewielkim aucie Roberta. Jednak Widianto trafia w siatkę, 17:12. Tym samym rewanżuje się Nadia, 17:13.

W kolejnej akcji Nadia wykonuje nieznaczny ruch w strefę przed Robertem, co go myli. Błąd Polaka daje 14. punkt Indonezji, a Robert ma małe co nieco do powiedzenia swojej partnerce.

Widianto serwuje na Zico. Wobec niesamowitego bekhendowego returnu Indonezyjczycy są całkowicie bezradni, 18:14.

Teraz Widianto ma okazję się zrewanżować odbiorem serwu Roberta. Co prawda nie udaje mu się w pełni skopiować wyczynu Zico, ale szybki, agresywny odbiór zagrywki Polaka procentuje przechwyceniem przez Indonezyjczyków inicjatywy. Smecz Lilyany i dobitka Novy dają Azjatom przedłużenie nadziei: 18:15.

Teraz Lilyana serwuje na Nadię, ale z returnem Indonezyjka sobie nie radzi, trafiając w siatkę, 19:15. To jeszcze podbudowuje psychicznie Polaków, co widać po gestykulacji Roberta. Za chwilę Zico bezbłędnie ocenia jako autową lotkę zagraną przez Widianto i nasi zawodnicy mają lotkę meczową, czy wręcz "mistrzowską": 20:15.

Nadia psuje serw na Novę, jednak wicemistrzowie Europy mają w zapasie cztery lotki meczowe 20:16.

Widianto chce zaskoczyć Kostiuczyk długim serwem, odsuwającym ją w głąb kortu. Udaje mu się to połowicznie, bo gdy tylko Polacy uporządkowali szyki (Nadia przeszła bliżej siatki), Zico zdobywa decydujący punkt smeczem i pada na kolana w geście tryumfu. Polacy szaleją z radości przy aplauzie widowni.

Oprócz otrzymanych niedługo potem podczas uroczystej dekoracji złotych medali i pamiątkowych tac Mateusiak i Kostiuczyk otrzymają 9200 punktów rankingu światowego BWF (tj. więcej niż inkasują brązowi medaliści olimpijscy) oraz 19 750 dolarów brutto.

Otwarte mistrzostwa Hongkongu w badmintonie. YONEX-SUNRISE Hong kong Open 2009, 9-15 listopada 2009, Hongkong (Hongkong). Kategoria: Super Series. Pula nagród: 250 tys. dol. Zobacz również wyniki na stronie tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj