|
2019-08-21
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
BYŁEM BEZ SZANS — MÓWI PRZEMEK WACHA
21.08.2009. Na indywidualnych mistrzostwach świata w Hajdarabadzie (10-16 sierpnia) Przemysław Wacha (fot.) pokonał pierwszą przeszkodę w osobie Tajwańczyka Hsueh Hsuan Yi, ale w drugiej rundzie uległ Indonezyjczykowi Sony'emu Dwi Kuncoro. Pytamy najlepszego polskiego singlistę o wrażenia z turnieju.
- Jak oceniasz swój start na mistrzostwach świata? Dwa lata temu zająłeś nieco wyższe miejsce... - Dwa lata temu byłem rozstawiony z nr. 12, tak że miałem łatwiej, bo miałem w pierwszej rundzie Fina (Ville Langa — przyp. red.), w drugiej rundzie Francuza (Simona Manoury'ego — przyp. red.), potem przegrałem z Kennethem (Jonassenem — przyp. red.). Teraz nie byłem rozstawiony, zabrakło mi 0,3 pkt., licząc w tzw. starych punktach, do rozstawienia z nr. 16. W ten sposób już w drugiej rundzie musiałem wpaść na rozstawionego. Okazał się nim numer 6, Sony Dwi Kuncoro. Ciężko było z nim nawet nawiązać walkę. Był w znakomitej formie, ograł wicemistrza olimpijskiego Lee Chong Wei'a, mimo że ten rozegrał świetny mecz, ale po prostu był gorszy tego dnia. Lee Chong Wei zagrał na swoim poziomie, a Sony jeszcze lepiej. Powiem tak: gdyby Lin Dan grał jako pierwszy z Sonym — w tej fazie, kiedy on grał z Lee Chong Wei'em, to Lin Dan też by przegrał. Sony był w świetnej formie, był bardzo dobrze przygotowany. Tak że ja byłem bez szans z nim. Tego dnia był duży lepszy, co tu dużo mówić... - Jednak Lee Chong Wei w meczu z Kuncoro robił zastanawiająco dużo błędów przy siatce... - To, co Sony Dwi Kuncoro grał na siatce, to można pokazywać wszystkim na świecie. Jego każdy spin praktycznie albo się ocierał o siatkę, albo niesamowicie kręcił. Na jego dziesięć spinów, osiem ocierało się o siatkę. Był lepszy Sony Dwi Kuncoro. Szczególnie w obronie i na siatce. Ten mecz mu wyszedł na 110 procent. - Na tych mistrzostwach świata byłeś w lepszej formie niż na poprzednich? - Może nie w lepszej: nie zagrałem gorzej niż wtedy, ale na pewno mogłem zagrać lepiej. Ale gdybym się wspiął na wyżyny, myślę, że na tych mistrzostwach świata na pewno nie dałbym rady. Na podstawie tego jak Sony grał z Lee Chong Wei'em i Lin Danem, to był naprawdę w życiowej formie. Tyle że po prostu z Lin Danem już nie wytrzymał. - Jak oceniasz turniej singla mężczyzn, na podstawie tego, co widziałeś, oprócz wspomnianego już fantastycznego meczu Kuncoro z Lee? - Nie widziałem meczu Dicky'ego Palyamy (fot.) z Bao Chunlai'em. Ale słyszałem, że Holender zagrał naprawdę świetnie. Nawet jak Bao Chunlai nie jest w formie, to żeby z nim wygrać, to trzeba naprawdę dobrze zagrać. Natomiast jestem wciąż pod wielkim wrażeniem gry Chen Jina. Ograł Simona Santoso do 10 i 13, jeszcze wyżej Taufika (Hidayata — przyp. red.), a przecież Taufik, nie wypadł na tym turnieju wcale źle. Chen Jin był naprawdę w wysokiej formie. Powiem szczerze, że po raz pierwszy od lat było tak, że kiedy grał Chen Jin z Lin Danem, to się zastanawiałem, kto może wygrać. Przedtem zawsze stawiałem na Lin Dana, a teraz to już wahałbym się. Bo Chen Jin na pewno był w wysokiej formie. Ale — widać — Lin Dan, to jednak ten najwyższy "level". - Czy wiatr ci przeszkadzał? - Był wiatr, ale każdy ma takie same warunki. Jesteśmy już przyzwyczajeni. Chociaż ja, prawdę mówiąc, nienawidzę grać na takich halach, gdzie lotkę zwiewa. - Kto jest obecnie twoim sponsorem? - Jestem sponsorowany przez Yonex do 2009 roku. A co dalej, to nie wiem. Negocjuję z różnymi firmami. Fot. © BadmintonPhoto.com (archiwum) Rozmawiał Janusz Rudziński. |
|
| © BadmintonZone.pl | zaloguj | |