2019-08-16, Hajdarabad
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
ŻÓŁCI PRZEGRYWAJĄ Z... CHIŃCZYKAMI. SUKCES DUŃSKIEJ PARY MIESZANEJ (MISTRZOSTWA ŚWIATA — FINAŁY)

16.08.2009. W Indiach zakończyły się indywidualne mistrzostwa świata rozgrywane w atmosferze zagrożenia terrorystycznego i epidemii tzw. świńskiej grypy. Na szczęście alarmy nie potwierdziły się w praktyce.

Jako pierwsi na kort wyszli Lin Dan i Chen Jin. Ten pierwszy chciał przedłużyć swą znakomitą serię; wygrał poprzednie dwa mistrzostwa świata, a ostatnio igrzyska olimpijskie. Jego przeciwnik był już mistrzem świata, ale juniorów.

Obaj znakomicie znają nawzajem swoje możliwości i sposób gry. W finale próbowali cierpliwie prowadzić rywala do popełnienia błędu. W pierwszym secie pomyłki częściej zdarzały się młodszemu Chen Jinowi. Lin Dan od stanu 6:6 przejął kontrolę nad sytuacją, uzyskawszy trwałą, paropunktową przewagę.

Chen próbował dotrzymać kroku "Superdanowi" w drugiej partii; nawet prowadził 8:5. Nadzieję na trzeciego seta wzbudziło jeszcze wygranie przez Chena bardzo długiej wymiany i wyrównanie na 14:14. Był to jednak łabędzi śpiew pretendenta. Wkrótce obrońca tytułu miał pierwszą lotkę meczową przy 20:15. Wprawdzie Chen obronił meczbola, ale za chwilę zaserwował zbyt krótko. Lin nie był pewien, czy się już cieszyć, bo sędziowie zawahali się z decyzją. I tak jego wybuch radości był stosunkowo umiarkowany (w tym turnieju najbardziej eksplodował po ograniu Gadego), może dlatego że poprzedniego dnia deklarował, iż nie ma znaczenia, co wydarzy się w finale, skoro złoto dla Chin jest pewne.
Po meczu Lin Dan powiedział: Jestem bardzo szczęśliwy z trzykrotnego zwycięstwa. Mam nadzieję, że w przyszłości również mogę mieć lepsze rezultaty. Treningi chińskiej reprezentacji są bardzo efektywne. Dlatego byłem w stanie utrzymywać swoje wyniki przez ostatnie trzy dni.
Po chińskich singlistach do gry wyszły miksty. Obrońcy tytułu mistrzów świata, Nova Widianto/ Liliyana Natsir (Indonezja) oraz pretendenci z Danii — Thomas Laybourn i Kamilla Rytter Juhl (fot.). Skandynawowie od początku okazywali wielką motywację do gry, Azjaci — jak zwykle — wyglądali na bardzo spokojnych. Pierwsza partia od razu ułożyła się po myśli Europejczyków, którzy gromili Indonezyjczyków już 20:7! Spóźniony zryw Natsir i Widianto przejawił się w obronie sześciu lotek setowych. Musieliby jednak obronić trzynaście, by dojść Juhl i Laybourna.

Drugi set rozpoczął się — podobnie jak pierwszy — od błyskawicznego objęcia prowadzenia 3:0 przez Duńczyków. Wtedy nastąpił znamienny moment, sędzia serwisowy wywołał błąd Kamilli. Dunka protestowała, przyszedł nawet sędzia główny, ale wynik pozostał oczywiście 1:3. W istocie decyzja sędziego serwisowego powinna była stanowić ostrzeżenie dla wszystkich zawodników, co się okazało później.

Zbici z tropu Duńczycy pozwolili się dogonić, ale wkrótce ich maszyneria rozkręca się ponownie. Indonezyjczycy pakują co chwila lotkę w siatkę. Przy 6:9 sędzia serwisowy wywołuje błąd zagrywki Widianto. Grający jak z nut Duńczycy osiągają sporą przewagę 13:7. Jednak Liliyana i Nova odrabiają straty. Indonezyjczyk demonstruje serię mistrzowskich uderzeń, ale ostatecznie psuje proste zbicie i rywale odskakują na 14:11. Mógł to być kluczowy moment finału. Prosty błąd unicestwia na dłuższy czas pewność gry Widianto; Duńczycy zdobywają kolejne cztery punkty z rzędu.

Aplauz widowni wzbudza niesamowita akcja Duńczyków w odwrotnym ustawieniu: Kamilla potężnie smeczuje z tyłu kortu, ustawiony przed nią Thomas wbija w matę lotkę rozpaczliwie wybitą przez przeciwnika. Jest 19:12. Indonezyjczycy ruszają na ostatnią bitwę. Pomoc nadchodzi ze strony Kamilli, która serwuje w aut. Za chwilę jej partner kończy dwie akcje trafieniami w siatkę.

Przy 16:19 wydaje się, że Indonezyjczycy mogą jeszcze wyjść cało z tego seta. Jednak sędzia serwisowy po raz drugi wywołuje błąd Novy. Za chwilę — przy pierwszym meczbolu — lotka trafia w linię pola Duńczyków, ale to dopiero siedemnasty punkt obrońców tytułu. W kolejnej akcji inicjatywę przechwytują Skandynawowie. Następuje seria smeczów, ostatnim Laybourn dobija efektownie Indonezyjczyków i wybuch radości koronuje za chwilę ciśnięciem rakietki kibicom.

Widianto i Natsir sprawiali w tym spotkaniu wrażenie jakby źle znosili rolę faworytów (podobnie zawalili finał olimpijski w 2008 r.). A Dania po raz pierwszy od 14 lat zdobyła mistrzostwo świata w grze mieszanej...

Finał debla kobiet odbywał się w ramach szkoły chińskiej. Rutynowane Zhang Yawen i Zhao Tingting (pierwsza z nich zdobyła w deblu brąz na igrzyskach w Pekinie, druga zajęła czwarte miejsce w Atenach) zmierzyły się ze znacznie wyższymi i nieco młodszymi Cheng Shu i Zhao Yunlei.

Przez cały pierwszy set i większość drugiego Yawen i Tingting nie potrafiły znaleźć recepty na potężne ataki "z drugiej linii" Cheng Shu. Dopiero w końcu drugiej partii, gdy zajrzało im w oczy widmo porażki, wzmocniły grę i wyrównały stan całego meczu na 1:1.
Trzeci set to gra na arcymistrzowskim poziomie. Jednak najmłodsza w tym towarzystwie Cheng Shu myli się coraz częściej. Błędnie ocenia padające na tył kortu lotki albo trafia w siatkę. Od stanu 18:18 następuje koncert w wykonaniu doświadczonej pary, która nie daje szans rywalkom. Dziewiętnasty punkt Yawen i Tingting zdobywają po zapierającej publiczności dech w piersiach fantastycznej wymianie, w której lotki śmigały przez jakiś czas tuż nad siatką jak pociski. Przy lotce meczowej ubrane na żółto Shu i Yunlei zderzają się rakietkami. Za chwilę Zhang Yawen płacze ze szczęścia, co udziela się Zhao Tingting.
Czwarty finał to kolejna konfrontacja chińsko-chińska. Bardzo utytułowana (dwukrotna mistrzyni świata, wicemistrzyni olimpijska), 28-letnia Xie Xingfang miała chęć zdobyć, podobnie jak Lin Dan, trzeci raz z rzędu mistrzostwo świata. Na jej drodze do celu stanęła głodna sukcesu 21-letnia Lu Lan. Obie zawodniczki, oprócz słusznego wzrostu (178 cm) łączyło przeżycie pewnego zawodu na igrzyskach w Pekinie. Xie nie dała tam rady w finale weterance Zhang Ning, a Lu popłakała się nawet po przegraniu meczu o brąz z Indonezyjką Marią Kristin Yulianti. W bezpośrednim, półfinałowym starciu w Pekinie górą była Xie, ale dopiero po trzysetowej batalii.

Od początku meczu Lu motywowała się, pokrzykując do siebie. Xie zachowywała typową dla siebie wstrzemięźliwość w okazywaniu uczuć, graniczącą nawet z nonszalancją. Nie korespondowało to z jej zapowiedziami: To moje ostatnie mistrzostwa świata i chcę wygrać. Bojowa Lu przeważała nieco do stanu 16:14. Potem gra się wyrównała. Po zaskakującym skrócie z głębi kortu Lu ponownie wyszła na prowadzenie 19:18. Smecz Xie i 19:19, za chwilę w ten sam sposób Lu prowadzi 20:19, ale nie wykorzystuje lotki setowej, wyrzucając banalny aut. Za chwilę Lu musi bronić setbola po wpakowaniu skrótu w siatkę. Następuje kluczowy moment meczu. Xie postanawia zakończyć seta mocnymi atakami. Jednak Lu odbiera mocny smecz Xie wyśmienitym, precyzyjnym skrótem i za chwilę zbija znad siatki lotkę niedokładnie zagraną przez rywalkę — 21:21. Niepowodzenie deprymuje Xie, która wali prostą lotkę w siatkę. Teraz lotkę setową ma Lu — 22:21. Obrończyni tytułu stara się jak może, ale pretendentka wygrywa po pięknej akcji zakończonej zaskakującym uderzeniem po przekątnej.

W drugim secie od początku prowadzi Lu. Xie dogania ją na 8:8 i 9:9. To wszystko na co ją stać. Ustępująca mistrzyni popełnia masę niewymuszonych błędów i chyba traci chęć do gry. 21:12 dla ubranej na czarno Lu. Dziwnym trafem we wszystkich finałach wewnątrzchińskich trymfowali zawodnicy ubrani na czarno; ich rywale byli ubrani na żółto.

Mimo to chińscy debliści, Fu Haifeng i Cai Yun wyszli bez strachu na ostatni finał w żółtych strojach. Jednak ich przeciwnicy z Korei, Jung Jae Sung i Lee Yong Dae, nie byli ubrani na czarno; nosili liliowe koszulki Victora. Nikt chyba nie przeczuwał, że finał debla męskiego, najszybszej gry, będzie najdłuższy (godzina i kwadrans). Okazało się także że rozgrzeje widownię do czerwoności (nawiasem mówiąc, czerwonych, chińskich flag było więcej niż koreańskich).

Od remisu 5:5 przewagę w pierwszym secie zyskują Chińczycy, wicemistrzowie olimpijscy z Pekinu, byli mistrzowie świata (2006). Ich ofensywa i "ponadnormatywna" w tym okresie liczba błędów Junga dają im wysokie prowadzenie 13:6. Aktualni wicemistrzowie świata z Korei nie ustępują i coraz częściej przechodzą do ataku, zmniejszając dystans do 11:14. W tym ważnym momencie sędzia serwisowy z Danii wywołuje błąd Lee. Dwudziestoletni zaledwie Koreańczyk traci nieco koncentrację i za chwilę ładuje lotkę w siatkę. Kolejny atak Chińczyków i prowadzą 17:11. Ta strata nie przeraża Koreańczyków: wypad Lee do siatki przynosi dwunasty punkt, przejście do ataku owocuje trzynastym.

Chińczycy wiedzą, że nie ma żartów i ponowne przyciskają rywali. Nie pomaga rozpaczliwa obrona zza pleców Lee. Po kilku szybkich wymianach i błędzie Lee przy siatce Fu i Cai osiągają lotkę setową, a dokładnie pięć potencjalnych lotek — 20:15. Koreańczycy jednak trwają na posterunku. Szesnasty punkt zdobywa Jung smeczując po przekątnej. Trochę zdekoncentrowani wyśmienitym wynikiem Chińczycy wyrzucają dwa razy w aut i jest 18:20. Dopiero ścięcie słynącego z piorunującego uderzenia Fu (332 km/godz.) daje seta Chińczykom.

Drugi set to jakby odwrócenie ról z pierwszego. Szturmujący od pierwszych minut Koreańczycy zyskują dystans względem Chińczyków. Wprawdzie po ponownym wywołaniu błędu serwisowego Lee, Chińczycy zmniejszają stratę do dwóch punków (7:9), ale przyzwyczajeni już widocznie do takich przykrości Koreańczycy odpowiadają skuteczną grą, osiągając przewagę 15:8. Pomimo fenomenalnej defensywy i ofensywy Chińczyków, Koreańczycy utrzymują wysoką przewagę (zbyt często myli się Cai) i mają w zapasie siedem lotek setowych — 20:13. Powtarza się a rebours historia z poprzedniej partii. Tym razem to Chińczycy bronią trzy meczbole. Dopiero najsłabszy w tym okresie na korcie Cai trafia w siatkę i stan meczu jest remisowy.

Decydujący set to od początku walka bez zmiłowania, gra na najwyższych obrotach. Dość powiedzieć, że do zmiany stron nikt nie pozwoli odskoczyć rywalom na więcej niż trzy punkty. Potem do rzadkości będzie należeć nawet różnica dwupunktowa.

Koreańczykom nie ułatwia życia fakt, że coraz lepiej gra Cai. Z przeciwnej strony siatki częściej myli się Jung. Mimo to Koreańczycy prowadzą 14:13. Ataki Chińczyków fantastycznie broni Lee, ale Jung trafia w siatkę i jest remis.

Gra wchodzi w kluczową fazę. Po kilku zaciętych wymianach Fu i Cai obejmują prowadzenie 18:16. Zdeterminowani Koreańczycy ruszają do ataku. Dochodzi do fantastycznej wymiany, Chińczycy genialnie się bronią, ale ostatecznie punkt dla Korei. Za chwilę Lee zaskakuje sprytnym krosem Fu — 18:18.

Dramat zdaje się zbliżać do końca. Nikt nie potrafi uzyskać przewagi większej niż jeden punkt. W rosnącym napięciu nawet sędzia prowadzący popełni drobne gafy w baczeniu na prawidłowe przyporządkowanie do pól serwisowych. Tymczasem Chińczycy imponują żelazną defensywą, z której próbują przejść do kontrataku. Lee lobuje na aut i Chińczycy mają pierwszego setbola, 20:19. Po ataku Junga kibice koreańscy zrywają się z miejsc, 20:20. Lee wpuszcza lotkę w boisko, myśląc, że jest autowa, 21:20. Fu nie jest w stanie wybronić lotki po ataku przeciwników, którzy bronią w ten sposób drugiego setbola. Jung ścina i jest pierwsza lotka meczowa dla Korei, 22:21. Jung pada próbując dosięgnąć return Fu, ale nie zdąża, 22:22. Aut Fu daje drugiego meczbola Koreańczykom, 23:22. Chińczycy przechodzą do ataku, Cai uderza nie do obrony, 23:23. Teraz Cai myli długim serwem Junga, trzeci meczbol dla Chin, 24:23. Lee trafia po przekątnej, 24:24. Serwuje Lee i sędzia serwisowy po raz trzeci wywołuje jego błąd (wcześniej ukarał jednak również jeden raz Fu): czwarta lotka meczowa dla Chińczyków, 25:24. Fu gra w aut, 25:25. Lin Dan siedzący na trybunach koło Xie Xingfang zrywa się co chwila z nadzieją na zwycięstwo rodaków. Lee się myli i Chińczycy mają piątego meczbola. Fu gra w siatkę i kolejny remis, 26:26. Koreańczycy nie wytrzymują jednak presji i wyrzucają dwa razy na aut, 28:26. Chińczycy szaleją z radości.

W ten sposób cztery tytuły mistrzowskie przypadły Chińczykom, jeden Duńczykom.

Wyniki finałów (16.08.2009)
Singel mężczyzn
Lin Dan (ChRL, 5) — Chen Jin (ChRL, 2) 21:18 21:16 (0:46).
Singel kobiet
Lu Lan (ChRL, 7) — Xie Xingfang (ChRL, 5) 23:21 21:12 (0:38).
Debel mężczyzn
Cai Yun/ Fu Haifeng (ChRL, 5) — Jung Jae Sung/ Lee Yong Dae (Korea, 4) 21:18 16:21 28:26 (1:15).
Debel kobiet
Zhang Yawen/ Zhao Tingting (ChRL, 8) — Cheng Shu/ Zhao Yunlei (ChRL, 2) 17:21 21:17 21:16 (1:05).
Mikst
Thomas Laybourn/ Kamilla Rytter Juhl (Dania, 7) — Nova Widianto/ Liliyana Natsir (Indonezja, 2) 21:13 21:17 (0:38).

Indywidualne mistrzostwa świata w badmintonie. Yonex — Sunrise BWF Mistrzostwa świata 2009, Hajdarabad (Indie), 10-16 sierpnia 2009. Turniej kategorii BWF Event. Zobacz również wyniki na stronie tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)




jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj