2012-09-29,
Sydney
Solibad Day na kontynencie, który wcześnie wstaje
Do Sydney przybyliśmy w piątek wieczorem i stwierdziliśmy, że szkoda byłoby nie skorzystać ze znakomitej okazji, by dołączyć do jednego z najwcześniejszych wydarzeń Solibad Day na świecie.
Australijska organizatorka wydarzenia, Marianne Loh, na Facebooku dokładnie opisała szczegóły dojazdu do miejsca akcji, a nawet zamieściła prognozę pogody na sobotni poranek. Marianne, która grywa na poziomie zawodów krajowych, nie mogła sama poprowadzić układu, ponieważ ma kontuzję nogi. Do pełnienia funkcji lidera zaprosiła jednak swojego kolegę, Michaela Farimana (fot.), który poprowadził nieco zmieniony, względem zeszłorocznego, układ. W Solibad Day w Australii uczestniczyliśmy jako jedyna dwójka Polaków (fot. powyżej — dwie niebieskie "solibadowe" koszulki z prawej strony). Poza nami i miejscowymi zwolennnikami badmintona przybył także przedstawiciel Libanu. Wydawało się nawet, że pojawiły się szanse na uczestnictwo przypadkowo obecnej na Blues Point pary nowożeńców (na fot. obok — w tle). To byłby świetny akcent na australijskim filmie! Jednak po krótkiej rozmowie małżonkowie woleli oddać się pozowaniu do pamiątkowych zdjęć na tle słynnej opery oraz majestatycznego mostu. Marianne bardzo ucieszyła się na wieść, że jesteśmy Polakami i od razu wspomniała, że miała okazję poznać Nadię i Roberta, polską sympatyczną i znakomicie grającą parę, która wystąpiła w tegorocznym turnieju Australian Open GP Gold. Obchody Solibad Day w Sydney miały charakter raczej rekreacyjno-towarzyski. Nie był to klasyczny flashmob, który polega na występie wśród niespodziewającej się niczego publiczności. Bawiliśmy się jednak bardzo dobrze w grupie sympatycznych entuzjastów badmintona, daleko od Polski wspierając zacną inicjatywę Fundacji Solibad. Agnieszka Pugacewicz |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |