2013-08-11, Kanton
Dziewczę z Tajlandii detronizuje Chinki! Finały MŚ
Największe zainteresowanie podczas finałów indywidualnych mistrzostw świata w badmintonie towarzyszyło rozegranemu na końcu pojedynkowi Lin Dana (Chiny) z Lee Chong Wei'em (Malezja).

Zawodnik gospodarzy, tytan numer 1 współczesnego badmintona, dwukrotny mistrz olimpijski i czterokrotny mistrz świata, dopuszczony do mistrzostw dzięki dzikiej karcie Światowej Federacji Badmintona (BWF), pokazał, że jest wciąż głodny sukcesów i potrafi w krótkim czasie przygotować wysoką formę. Do finału dotarł bez straty seta i tam dopiero przegrał pierwszą partię z Malezyjczykiem, wobec którego odczuwa respekt przekładający się jednak pozytywnie na wysoką koncentrację, dyscyplinę taktyczną i najwyższy poziom prezentowanej gry. W końcówce pierwszego seta Superdan popełnił jednak kilka błędów, ułatwiając zadanie numerowi 1 światowego rankingu.

Po zmianie stron Malezyjczyk zatracił dokładne wyczucie obszaru kortu i wpuścił w swoje pole szereg dokładnych zagrań Chińczyka. Mogła mieć na to paradoksalnie wpływ wyłączona tym razem klimatyzacja, która poprzednio kazała uczestnikom mistrzostw brać poprawkę na miejsce upadku lotki. Brak klimatyzacji i tłum publiczności spowodowały natomiast powstanie atmosfery przypominającej warunki w łaźni. Sędzia prowadzący dostosował się do tego, pozwalając zawodnikom na częstsze niż zwykle przerwy w celu skorzystania z ręcznika i napojów.

Lin Dan świetnie oceniał celność lotek i objął do przerwy prowadzenie dziesięcioma punktami. Potem Lee Chong Wei zdołał zredukować stratę do 12:17, ale jego niewymuszone błędy w końcówce dały wyraźną wygraną rywalowi.

Trzecią partię Malezyjczyk rozpoczął na swoim najwyższym poziomie, co dało mu przy entuzjazmie rodaków na trybunach prowadzenie 10:6. Dwaj najlepsi singliści globu grali na ogół defensywnie, bojąc się kontry rywala. Przy siatce lepsze wrażenie robiła gra Lin Dana, jednak była ona nieco bardziej ryzykowna i przejściowo kosztowała go straty ważnych punktów, w tym także dwóch za niezbyt oczywiste przedwczesne przełożenie rakietki.

To jednak Chińczyk zmieniał strony w trzecim secie przy prowadzeniu 11:10. Okres fantastycznej gry Malezyjczyka się skończył i wydawał się bezradny, przegrywając wkrótce 11:15. Na domiar złego za chwilę zaatakowały go skurcze nóg. Po pomocy lekarskiej zdołał nieprawdopodobną obroną "kończących" zbić Lin Dana zdobyć 17. punkt, zmniejszając dystans do 17:19. W trakcie następnej wymiany skurcze zastopowały nagle grę Lee Chong Wei'a w zupełnie banalnej sytuacji. Malezyjczyk był niezdolny do kontynuowania gry, zniesiono go na noszach i odwieziono do szpitala. Nie wziął też tym samym udziału w dekoracji.

Medale wręczał prezes BWF Poul-Erik Høyer. Zauważmy, że miał on okazję udekorować pierwszego w dziejach medalistę mistrzostw świata z Wietnamu (brąz Nguyena Tien Minha). Duńczyk, oglądając chwilę wcześniej fatalną niemoc Lee Chong Wei'a, na pewno przypomniał sobie koszmar Chińczyka Sun Juna na mistrzostwach świata w Glasgow w 1997 roku. Na owych mistrzostwach Høyer-Larsen — jako aktualny mistrz olimpijski — poległ w trzech setach półfinału przeciwko wspomnianemu Chińczykowi, który stanął w finale naprzeciwko 22-letniego rodaka Høyera, Petera Rasmussena. Trzy sety z Høyerem kosztowały trochę zdrowia Sun Juna (podobnie zresztą Lee Chong Wei mógł w niedzielę odczuwać trudy sobotniej, półfinałowej trzysetówki z rosnącym w siłę Chińczykiem Du Pengyu) i w finale w 1997 roku w krytycznym momencie zaczęło mu brakować sił. W pierwszym secie wprawdzie obronił trzy setbole i wygrał 17:16 (wówczas obowiązywał zupełnie inny system punktacji niż obecnie), ale w drugim role się odwróciły i Rasmussen odrobił kilkupunktową stratę i po około 1,5 godz. gry (!) zwyciężył 18:13. Pięciominutowa przerwa pozwoliła chińskiemu masażyście na chwilowe podratowanie formy zawodnika, ale od momentu prowadzenia Sun Juna 5:3, zaczęły go łapać wyraźne skurcze. Nie były tak straszliwe, by nie mógł kontynuować gry (skorzystał zresztą z kontrowersyjnych krótkich przerw), ale — mimo prowadzenia 10:3 — ostatecznie przegrał, utykając, 10:15.

Był to najbardziej dramatyczny finał singla mężczyzn w dziejach indywidualnych mistrzostw świata i oczywiście najdłuższy (trwał ok. 2 godziny). Koszmar Sun Juna został później szczęśliwie przesłonięty jego zwycięstwem w następnych mistrzostwach świata w 1999 roku. Możliwe, że pech Lee Chong Wei'a w 2013 roku (niezależnie od tego, że Lin Dan był i tak wyraźnie bliższy sukcesu) zostanie zepchnięty w cień przyszłymi sukcesami Malezyjczyka.

Kantońskie finały rozpoczęły się jednak od debla kobiet, gdzie zwyciężyły faworytki z Chin, rozstawione z numerem 1 Wang Xiaoli i Yu Yang. Straciły wprawdzie drugiego seta z Koreankami Eom Hye Won/ Jang Ye Na, ale w trzecim rozgromiły je 21:8.

Chińczycy liczyli niewątpliwie na złoto w drugim finale, singlu kobiet, ale największa rewelacja mistrzostw, 18-letnia Tajlandka Ratchanok Intanon, odprawiła z kwitkiem mistrzynię olimpijską, Li Xureui. Kluczową fazą pojedynku była końcówka pierwszego seta. Intanon przegrywała 12:19, by po wspaniałym pościgu (broniąc przy tym trzy setbole) wygrać 22:20. Chinka zrewanżowała się wygraniem drugiej partii, ale w trzeciej Tajlandka nie pozwoliła rywalce objąć prowadzenia i wygrała do 14. Jest to pierwszy złoty medal Tajlandii w mistrzostwach świata. Tajlandka jest też zresztą najmłodszym uczestnikiem finału gry pojedynczej w dziejach mistrzostw (na fot. od lewej: Li Xureui, Ratchanok Intanon, Sindhu P. V., Bae Yeon Ju).

Dramaturgia towarzyszyła finałowi gry mieszanej. Pogromcy Polaków (Roberta Mateusiaka i Nadii Zięby w ćwierćfinale), Xu Chen i Ma Jin (Chiny), byli na dobrej drodze do złota, prowadząc w trzecim secie 20:18. Jednak wówczas stalowe nerwy zachowali Indonezyjczycy, Tontowi Ahmad i Lilyana Natsir, zdobywając cztery punkty z rzędu. Jedna z najwybitniejszych miksistek w historii, Natsir, zwana przez indonezyjskich kibiców "Butet", zdobyła w ten sposób już trzecie mistrzostwo świata; jest też wicemistrzynią olimpijską z Pekinu.

Najkrótszy był finał debla mężczyzn. Indonezyjczycy Mohammad Ahsan i Hendra Setiawan górowali generalnie nad Duńczykami Mathiasem Boe i Carstenem Mogensenem. Jednak w końcówce drugiego seta ci ostatni, a zwłaszcza Boe, osiągnęli początkowo przewagę, mając dwa setbole. Zaraz się jednak zagubili pod niesamowitym naporem szybkich Indonezyjczyków i przegrali 21:23. Dla Setiawana to drugi tytuł mistrza świata (zdobył też raz złoto na IO).

Tym samym Indonezyjczycy, zdobywając drugi medal, pokazali, że przełamali kryzys widoczny podczas katastrofalnych dla nich Igrzysk Olimpijskich w Londynie, gdzie nie zdobyli żadnego medalu.

Polska pozostaje nadal bez medalu mistrzostw świata. Do Kantonu wysłano jedynie mikst Robert Mateusiak/ Nadia Zięba, który odpadł w 1/4 finału.

Wyniki finałów (11.08)

Singel mężczyzn
Lin Dan (ChRL) — Lee Chong Wei (Malezja, 1) 16:21 21:13 20:17 rezygnacja (1:34)
Singel kobiet
Ratchanok Intanon (Tajlandia, 4) — Li Xuerui (ChRL, 1)  22:20 18:21 21:14 (1:05)
Debel mężczyzn
Mohammad Ahsan/ Hendra Setiawan (Indonezja, 6) — Mathias Boe/ Carsten Mogensen (Dania, 3) 21:13 23:21 (0:33)
Debel kobiet
Wang Xiaoli/ Yu Yang (ChRL, 1) — Eom Hye Won/ Jang Ye Na (Korea, 8) 21:14 18:21 21:8 (1:09)
Mikst
Tontowi Ahmad/ Liliyana Natsir (Indonezja, 3) — Xu Chen/ Ma Jin (ChRl, 1) 21:13 16:21 22:20 (1:14)

Wang Lao Ji BWF World Championships 2013, 5-11 sierpnia 2013, Kanton (Guangzhou — Chiny). Poziom 1 BWF. Zobacz wyniki w serwisie tournamentsoftware.com oraz bezpośrednie transmisje z kortu telewizyjnego na kanale BWF w serwisie YouTube.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)


jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj