2024-03-21, Częstochowa
Takiego jeszcze nie było
II Polish Open Seniors przeszedł do historii. Takiego turnieju jeszcze nie było. Po raz pierwszy w historii seniorskich turniejów z grup wychodziły dwie pary lub dwóch graczy i to rozwiązanie okazało się strzałem w dziesiątkę. W wielu kategoriach finały to była powtórka z grupowych zmagań.
 
Polish Open Seniors, czyli międzynarodowe mistrzostwa Polski zorganizowano po raz drugi. Z powodu za małej liczby boisk niemożliwe było dalsze organizowanie Polish Open w Sopocie (gdzie rozgrywano pierwszą edycję), dlatego tym razem Polish Open rozegrano w Częstochowie. I już wiemy dziś, że za rok też spotkamy się w tej hali. W tegorocznych zawodach wystartowało 180 zawodników, z Polski, Czech, Ukrainy, Słowacji, Austrii, Włoch, Estonii i... Ugandy.
Hala przy ul. Żużlowej to ogromny obiekt, który przypomina te, w których rozgrywa się mistrzostwa Europy czy świata. Dzięki temu nasi zawodnicy mogli nieco oswoić się z warunkami dużego obiektu, bo w takich halach gra się zupełnie inaczej. Wielokrotnie w przeszłości, podczas imprez mistrzowskich za granicą, polscy seniorzy byli zaskoczeni tym jak reaguje lotka w tak wysokich obiektach. Granie na tych zawodach zatem, to także cenne doświadczenie w kontekście udziału np. w tegorocznych mistrzostwach Europy, które odbędą się już za kilka miesięcy w Belgii. Tamta hala będzie ogromna. Zmieści się w niej nawet 16 boisk.

Nowe zasady

W tym roku w Polish Open graliśmy na innych zasadach. Z grup wychodziło po dwóch zawodników lub dwie pary — we wszystkich kategoriach, a nie jak do tej pory tylko zwycięzcy. W ten sam sposób zagramy także na tegorocznych mistrzostwach Polski w Drzonkowie, a jako Rada Seniorów 
chcieliśmy przetestować ten system właśnie podczas Polish Open. System ten sprawdził się znakomicie. Okazało się, że w wielu kategoriach finał był powtórką zmagań grupowych, albo medal zdobywał ktoś, kto przegrał w grupie jedno spotkanie (i według poprzednich zasad nie miałby szansy już walczyć o medal). Tak było np. w kat. 45+ w mikście, gdzie para Małgorzata Średnicka, Krzysztof Grabek przegrała dość łatwo swoje spotkanie grupowe z parą Justyna Grzybek, Andrzej Dadas. Jednak to ci pierwsi zdobyli srebrny medal, ulegając w finale nieznacznie parze Anna Kocimska, Krzysztof Gontarski.

- Jesteśmy żywym przykładem na to, że przegrywając mecz w grupie można zagrać w finale i wywalczyć srebrny medal – mówił nam Krzysztof Grabek. — Ja ogólnie jestem zawodnikiem, któremu się lepiej gra z biegiem turnieju, więc to rozwiązanie zwiększa szanse na lepszy wynik. Jest to też o jeden mecz więcej do rozegrania dla tej pary niż to było wcześniej, tej która gra w finale, więc jesteśmy jak najbardziej za takimi zmianami — kwituje Grabek.

Do jeszcze ciekawszej sytuacji doszło w deblu męskim w kat. 45+. Swój mecz w grupie przegrała z parą czeską para Adam Grzesiak, Dawid Janus. Nie przeszkodziło to jednak naszym zawodnikom wygrać całego turnieju, bowiem w finale znów spotkali się z Czechami i tym razem ten pojedynek wygrali.

- Nowy system sprawił, iż po przegraniu meczu w grupie z parą z Czech dostaliśmy szansę ugrać cokolwiek i nawet gdyby nie udało się wygrać finału, to mieliśmy szansę, aby zdobyć choćby srebrny czy brązowy medal! – tłumaczy Adam Grzesiak. — W naszym przypadku system pokazał, że to ma sens, bo przecież nie raz już bywało, że jakaś mocna para bez rozstawienia wpadała do grupy z teoretycznie najlepszą, (patrz najwyżej rozstawioną) parą z rankingu i jedna z tych par nie wychodziła z grupy. Było to przykre, zwłaszcza jeśli turniejowa „jedynka” z automatu żegnała się z możliwością zdobycia jakiegokolwiek medalu – kontynuuje Grzesiak. - Co do dwumeczu z Czechami, to po grupowym pojedynku wiedzieliśmy, że są oni mocni, ale też, że nie zagraliśmy wcale złego meczu. Drugi set mieliśmy w zasięgu ręki lecz szczęście tego dnia było z naszymi rywalami. Postanowiliśmy na spokojnie przeanalizować zapis meczu i przygotowaliśmy inna taktykę. Początkowo niedzielny finał też się nie układał po naszej myśli, ale byliśmy cierpliwi i konsekwentni – kwituje złoty medalista kat. 45+.

Takich przypadków było więcej. Powtórzeniem pojedynków grupowych były m.in mecze w singlu męskim w kat. 40+, debla męskiego 35+, miksta 30+. Tu wygrywali ci sami zawodnicy co w grupach. Ale już w wspomnianej kat 45+ debla męskiego i miksta 35+ triumfowali ci, którzy wcześniej przegrywali pojedynki grupowe.

Nie jesteśmy w stanie rozgrywać tak każdych zawodów, ale na razie jesteśmy w Radzie Seniorów zgodni, że można utrzymać ten trend podczas Polish Open w następnych latach. Turniej przez to zrobił się ciekawszy. Wygrywają najlepsi i nie ma już tzw. meczów o pietruszkę.

A jeśli już mówimy o najlepszych to niekwestionowaną gwiazdą tego turnieju była Dominika Guzik-Płuchowska, która wygrała wszystkie trzy kategorie. Zdobyła złoty medal w singlu, deblu w kat. 40+ wraz z Moniką Bieńkowską i mikście 40+ razem z Andrzejem Gaszem.  Dominika wybiera się niedługo na prestiżowy All England — dlatego cieszy, że forma jest i mamy nadzieję, że Dominika pokaże się z jak najlepszej strony w Anglii.

W turnieju All England startuje w tym roku ponad 600 osób, w tym 380 zawodników z Anglii.

Trochę wody upłynie zanim zbliżymy się – jako Polish Open Seniors – choćby do połowy tej liczby uczestników. All England jednak jest organizowany już po raz 106. A my za sobą mamy dopiero dwie edycje. Ambicją naszą jednak jest pokazać, że Polska organizuje najlepsze turnieje seniorskie w Europie i co roku będzie u nas na tym turnieju więcej zawodników. Ci, co byli w tym roku, doceniają, jak dobrze zorganizowany był to turniej. Były oczywiście maty, był live scoring, live streaming, spotkania w meeting point, fizjoterapeuci, wywiady pomeczowe, a każdy mecz sędziowany był przez profesjonalnego sędziego. Niektórym zawodnikom być może nie zawsze podobało się sędziowanie, gdy wywołany został błąd serwu — usłyszeć można było argument z boiska „że to są przecież tylko zawody seniorów”, a nie mistrzostwa świata. 
Ale właśnie tacy sędziowie prowadzą potem nasze mecze na arenie międzynarodowej podczas mistrzostw Europy czy mistrzostw świata i takie błędy będą też wtedy wywoływane.

Zagraniczni zawodnicy byli zachwyceni naszym turniejem i jego organizacją. I zapowiedzieli, że na pewno przyjadą za rok. – To był absolutnie cudowny turniej. Niesamowicie zorganizowany – powiedział nam Steven Nsubuga z Ugandy, który na co dzień mieszka w Rzymie. – Zrobimy wszystko, żeby przyjechać za rok! – dodał. W podobnym tonie wypowiadali się zawodnicy z innych krajów. I nasi krajowi. — Świetnie zorganizowana impreza, ilość gier przypadających na każdy z dni była optymalna, hala i oprawa przygotowane na wysokim poziomie, transmisje live i live score ze statystykami również, dobre i na miejscu wyżywienie, świetne zdjęcia – wylicza Krzysztof Grabek.

Do zobaczenia za rok – podczas III Polish Open Seniors w Częstochowie.
Cel? 250 uczestników.
 
Z badmintonowym pozdrowieniem

                          Magdalena Kojder

2. otwarte mistrzostwa Polski seniorów w badmintonie. II Polish Open Seniors Czestochowa (XV Jura CUP). 15-17 marca 2024. Częstochowa. HSC Arena ul. Żużlowa 4. Wyniki w serwisie pzbad.tournamentsoftware.com.

Fot. 
© Magdalena Kojder, BadmintonZone.pl

© BadmintonZone.pl | zaloguj