O ile w sobotę na tle kontuzjowanej An Se Young Japonka Akane Yamaguchi prezentowała się jak stuprocentowy okaz zdrowia, to w pojedynku finałowym przeciwko Hiszpance Carolinie Marin (fot. 3-4) od początku było widać u niej jakiś drobny deficyt w poruszaniu się po korcie. Yamaguchi jest piekielnie szybka, więc pułap, z którego stopniowo "zjeżdżała", był wystarczająco wysoki, by w pierwszym secie dotrzymywać kroku Carolinie. Zwłaszcza że ręka Japonki była pewna jak zwykle. Hiszpanka szczęśliwie wygrała pierwszą partię: przy lotce setowej dla Japonki Marin zagrała atak po taśmie — nie do obrony. Inna sprawa, że raczej wygranie pierwszego seta i tak nie zmieniłoby losów meczu: czas pracował bowiem na korzyść Hiszpanki. Pomoc medyczna dla Japonki była skierowana w trakcie meczu na prawe biodro badmintonistki, ale nie było to wystarczająco skuteczne. Yamaguchi zrezygnowała z dalszej gry w trakcie przerwy w drugim secie, kiedy Marin miała już przewagę 10 punktów. Miejmy nadzieję, że zdrowotne kłopoty znakomitej badmintonistki z Japonii okażą się przejściowe.

W deblu mężczyzn Indonezyjczycy Fajar Alfian i Muhammad Rian Ardianto (fot. 5-6) obronili tytuł sprzed roku. Jeszcze w trakcie rozgrzewki widzieli puchar w rękach zwycięskiego kolegi, singlisty Jonatana Christiego, co mogło im dodać otuchy, motywacji i determinacji. W tym turnieju stracili tylko jednego seta (w 1/8 finału). W finale górowali nad przeciwnikami z Malezji (Aaron Chia i Soh Wooi Yik) pod każdym względem. Aaron Chia wyraźnie miał dobrego dnia. W przeciwieństwie do gry pojedynczej tryumf debla z Indonezji jest w ostatnich latach czymś częstym, by nie rzec — tradycyjnym. Od 2014 roku do bieżącego indonezyjskie deble męskie wygrały All England sześć razy, czyli ponad 50 procent. A dodajmy, że w trakcie pandemii, w 2021 roku, podczas początkowej fazy turnieju ze startu w All England wykluczono reprezentację 

Indonezji z powodów sanitarnych (kontakt w samolocie z nosicielem wirusa). A wówczas w męskim deblu Indonezyjczycy byli rozstawieni z numerami jeden, dwa i pięć! Zresztą dwie z tych par już zwycięsko przeszły pierwszą rundę, trzecia na pewno wygrałaby, ale zakazano jej startu.