2021-03-27, Białystok
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
TYTUŁY MISTRZOWSKIE W POLISH OPEN DLA PIĘCIU RÓŻNYCH NACJI. ROZMOWA Z ROBERTEM MATEUSIAKIEM O MISTRZOSTWACH. JACEK NIEDŹWIEDZKI O JUNIORACH

27.03.2011. Niepełnym sukcesem reprezentantów naszego kraju, którzy dotarli do ostatniej odsłony turnieju, zakończyły się niedzielne finały otwartych mistrzostw Polski.

W grze mieszanej zwycięstwo biało-czerwonych było zagwarantowane, a zwyciężyła bezproblemowo para będąca stuprocentowym faworytem — Robert Mateusiak, Nadia Zięba (Hubal Białystok). W turnieju dobrze zaprezentowali się zdobywcy drugiego miejsca, Rafał Hawel i Kamila Augustyn (Piast Słupsk).

Swojego planu nie wykonali natomiast Adam Cwalina i Michał Łogosz (SKB Litpol-Malow Suwałki). W wyrównanym pierwszym secie spotkania z obrońcami tytułu mistrzowskiego — Władimirem Iwanowem i Iwanem Sozonowem — nie wykorzystali dwóch lotek setowych przy prowadzeniu 20:18 i przegrali 21:23. W drugim secie przewaga Rosjan była trochę wyraźniejsza i wygrali zasłużenie. Zarówno Łogosz, jak i Cwalina, w przekroju całego finału nie grali na swoim najwyższym poziomie. Jedynie okresowo prezentowali fantastyczne akcje oklaskiwane entuzjastycznie przez widzów.

Wcześniej Iwanow nie zdołał zagrozić obrońcy tytułu singlowego, Pablo Abianowi (Hiszpania). W drugim secie Rosjanin zdawał się już oszczędzać siły na finał debla.

W singlu pań skutecznie honoru Europy broniła Ukrainka Larisa Griga. Potwierdziła świetną dyspozycję prezentowaną przez cały turniej, gdzie musiała stoczyć ciężkie pojedynki z Czeszką Kristiną Ludikovą (ćwierćfinał) i Hinduską Arundhati Pantawane (półfinał). W samym finale poszło już łatwiej. Japonka Yuka Kusunose zdawała się być już znużona turniejem, w którym najpierw musiała przebijać się przez kwalifikacje. Azjatka sprawiała wrażenie zadowolonej z dojścia do finału, choć oczywiście próbowała nawiązać walkę z Ukrainką.

Japonki wygrały za to grę podwójną, gdzie zgarnęły wszystkie medalowe miejsca. Zwyciężyła faworyzowana para, Rie Etoh/ Yu Wakita, klasyfikowana obecnie na 21. miejscu rankingu światowego, mająca jednak realne widoki na awans do drugiej dziesiątki. Wielka przegrana w singlu, gdzie nie obroniła tytułu sprzed roku, Japonka Kana Ito, odegrała się częściowo w deblu, zajmując z Asumi Kugo drugie miejsce.

Przy okazji mistrzostw poprosiliśmy o rozmowę zwycięzcę gry mieszanej (wraz z Nadią Ziębą), Roberta Mateusiaka.

- Jeżeli chlebem powszednim jest gra w turniejach super serii, to na takim turnieju, tej rangi i obsady jak tu, może trudniej się zmobilizować?

- Na pewno. Aczkolwiek dzisiaj — i w ogóle na tym turnieju — byliśmy wyjątkowo zmotywowani. Po pierwsze, chcieliśmy zmazać plamę z tamtego roku. Po drugie, przyjechaliśmy do Białegostoku, do miasta, w którym gramy w Hubalu Białystok. Przed naszą publicznością chcieliśmy pokazać, że jednak jesteśmy topową parą. Turniej może nie był najsilniej obsadzony: nie ma co się oszukiwać, obsada w tym roku nie imponowała, delikatnie mówiąc...

- A właśnie, czy nie żałujecie, że nie ma takiej obsady jak rok temu?

- Oczywiście, że z jednej strony żałujemy. Z drugiej strony jesteśmy już po dwóch turniejach (German Open Gold Grand Prix i Super Series w All England), tak że jesteśmy troszeczkę zmęczeni. Ja, prawdę mówiąc, grałem ten turniej z lekką kontuzją, tak że trochę też ryzykowałem: z zapaleniem ścięgna Achillesa. Potrzebuję trochę odpoczynku — mamy dwa tygodnie teraz od wtorku obozu leczniczo-wypoczynkowego, gdzie będzie czas podreperować zdrowie. Może więc tym razem akurat nam pasowało, że obsada nie była za bardzo wymagająca.
Aczkolwiek dla popularyzacji dyscypliny i dla badmintona w Polsce to na pewno nie wróży nic dobrego i to jest kolejny sygnał, jeden z wielu, że nie dzieje się w polskim badmintonie najlepiej. Nie chcą do naszego kraju też za bardzo przyjeżdżać zawodnicy. Te zawody, tak naprawdę, nie mają atmosfery wielkiego turnieju. Wiadomo, że nie chcę tu porównywać do największych imprez światowych, bo do tego nam daleko i będzie ciężko to osiągnąć, ale nawet jak na challengery w Europie, to rzeczywiście obsada jest mizerna i nie ma tego klimatu. Aczkolwiek z drugiej strony cieszymy się, że udało nam się znowu wywalczyć tytuł, bo po kilku latach, nieudanych turniejów w Polish Open, byliśmy dodatkowo zmotywowani. Tak że cieszymy się z tego tytułu, z występu przed własną publicznością w Białymstoku i tyle.

- Jeśli chodzi o poziom Polish Open, to ja liczę po cichu, że może wzrośnie za rok, bo turniej będzie wtedy liczony do rankingu olimpijskiego i w związku z tym jest szansa, że ktoś mocniejszy przyjedzie. Tylko nie wiem, czy obcokrajowców nie odstrasza trochę, że Białystok jest z dala od lotniska?

- Na pewno to jest minus, jeśli chodzi o dojazd z lotniska, z Warszawy do Białegostoku. Ale z drugiej strony na pewno w przyszłym roku obsada będzie silniejsza, tak jak pan wspomniał, będzie to jeszcze końcówka kwalifikacji olimpijskiej, tym bardziej każdy, kto będzie potrzebował jeszcze jakichś punktów, tutaj przyjedzie.

- Tutaj albo nie tutaj, bo ja nie wiem, czy to na pewno tutaj...

- Chodzi mi ogólnie o Polish Open, bo nie wiadomo, gdzie będzie rozgrywany, czy na pewno w Białymstoku. Natomiast osobiście mnie martwi poziom i wyniki osiągane naszej reprezentacji, tej kadry. Mimo tak mizernej obsady, tak naprawdę mamy tylko dwa finały; singel męski — wiadomo, że Przemek nie wystartował przez kontuzję...
Ale to pokazuje, przepaść, dziurę w naszej dyscyplinie, u nas w kadrze. Jesteśmy my, w mikście, później następny mikst, jak widzimy, para kadrowa przegrywa z parą klubową, czyli drugi nasz mikst krajowy, Wojtek Szkudlarczyk z Agnieszką Wojtkowską dochodzą powiedzmy tam do półfinału, gdzie zresztą też wcześniej nie mają z kim grać, przegrywają z parą klubową, właśnie z Rafałem Hawlem i Kamilą Augustyn. Moim zdaniem to jest porażka chyba i trenerów naszych. O damskich singlach niewiele można za bardzo powiedzieć, bo tylko dwie zawodniczki wyszły z kwalifikacji jakimiś tam różnymi zbiegami okoliczności. Dalej już żadna nie zdołała przebrnąć pierwszej rundy. Debla damskiego, z tego co się orientuję, na tę chwilę kadrowego w ogóle nie mamy. To jest w ogóle dramat naprawdę — faktycznie nie ma tego debla.

O ocenę startu kadrowiczów-juniorów poprosiliśmy ich trenera, Jacka Niedźwiedzkiego.
- Zawody te były ostatnim testem przed mistrzostwami Europy juniorów, które rozpoczną się 15 kwietnia w Helsinkach: drużynówka i turniej indywidualny. Przede wszystkim chciałbym wyróżnić Mateusza Dubowskiego. Wygrał z dobrym zawodnikiem, seniorem z Ukrainy, (Jewgenem) Pocztariewem. Mógł sprawić niespodziankę i pokonać Hawla. Przegrał w trzech setach. Nieźle się spisał debel Paweł Pietryja/ Przemysław Urban...
Czeka nas jeszcze obóz przed tymi mistrzostwami, trzeba trochę popracować. Martwią może gry pojedyncze kobiet, bo obyło się bez żadnych sukcesów: wszystkie dziewczyny przegrały w eliminacjach. No, ale przypominam, że to turniej seniorów — wiadomo, że takim juniorkom ciężko się przebić. Z drugiej strony jak chcą kiedyś w przyszłości dobrze grać, to już teraz powinni — i zawodnicy, i zawodniczki — w tej chwili przynajmniej przez rundy eliminacyjne przechodzić...

Wyniki finałów (27.03.2011)
Singel mężczyzn:
Pablo Abian (Hiszpania, 2) — Władimir Iwanow (Rosja, 8) 21:14 21:12 (0:23).
Singel kobiet:
Larisa Griga (Ukraina, 3) — Yuka Kusunose (Japonia) 21:15 21:16 (0:38).
Debel mężczyzn:
Władimir Iwanow/ Iwan Sozonow (Rosja, 1) — Adam Cwalina/ Michał Łogosz (Polska, 2) 23:21 21:17 (0:32).
Debel kobiet:
Rie Etoh/ Yu Wakita (Japonia, 1) — Kana Ito/ Asumi Kugo (Japonia) 21:16 21:9 (0:38).
Mikst:
Robert Mateusiak/ Nadia Zięba (Polska, 1) — Rafał Hawel/ Kamila Augustyn (Polska) 21:13 21:17 (0:32).

PKS EXPRESS YONEX 35th Polish Open International. 35. Otwarte Mistrzostwa Polski 2011, Białystok, 24-27 marca 2011. Turniej z cyklu International Challenge. Pula nagród: 15 tys. dol. Turniej z cyklu 20010/2011 Badminton Europe Circuit. Zobacz również wyniki w serwisie tournamentsoftware.com.

Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj