2021-02-08, Opole
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
BYLE ZDROWIE DOPISAŁO... WYWIAD WACHY DLA "GAZETY WYBORCZEJ"

8.02.2011. W tegorocznych indywidualnych mistrzostwach Polski Przemek Wacha (fot.) zdobył swój jedenasty złoty medal (w tym dziesiąty singlowy), a 23. w ogóle. "Gazeta Wyborcza Opole" kontynuuje wątek sukcesu Waszka w Słupsku (odnotowaliśmy to już w materiale "REGIONALNE ECHA IMP W SŁUPSKU") i zamieszcza wywiad z najlepszym polskim singlistą.

Indagowany przez Jacka Konopackiego mistrz Polski relacjonuje swój start: - Teraz nie było zbyt ciężko, nie przegrałem nawet seta, choć myślałem, że w finale będę musiał więcej pobiegać. Tak się jednak zdarzyło, że Rafał Hawel miał kontuzję nogi i nie chciał ryzykować gry, więc złoto zdobyłem bez wychodzenia na parkiet.

Wacha deklaruje, że cały czas jest głodny sukcesu. - Dopóki mam siły, zdrowie i będzie mi to sprawiać przyjemność, zawsze będę chciał zwyciężać.

Konopacki przechodzi na moment do generalnych kwestii, pytając, z czego wynika brak konkurencji w Polsce dla Przemka. - To pytanie bardziej do działaczy niż do mnie — zauważa przytomnie Wacha. - Uważam, że głównym powodem jest brak pieniędzy na szkolenie i chyba brak dobrych trenerów. Dwa lata temu widziałem na zawodach 17-letnich juniorów, którzy grali naprawdę świetnie. Minęły dwa lata, a oni, zamiast pójść do przodu, cofnęli się w rozwoju i grają gorzej niż wtedy. Może coś się zmieni, bo są plany budowy kilku ośrodków szkoleniowych z prawdziwego zdarzenia.

Tu Przemek nie może się powstrzymać od dygresji.- Trochę szkoda, że nikt nie depcze mi po piętach. Choć z drugiej strony niezależnie od tego, zawsze daję z siebie wszystko. Jak idę na trening, to po to, żeby ćwiczyć na 100 proc.

Pytany o najbliższe plany Wacha wyjaśnia: - W zeszłym roku musiałem trochę odpuścić, bo miałem kłopoty z kontuzjami. Teraz na szczęście jest już lepiej i znów gram na wysokim poziomie. Co prawda mam jeszcze lekki uraz mięśnia czworogłowego, ale jutro jadę na ostatnie USG i mam nadzieję, że będzie już koniec, bo nie mam teraz czasu na odpoczynek. Za tydzień lecę na drużynowe mistrzostwa Europy, a później czekają mnie starty w Niemczech, Anglii i międzynarodowe mistrzostwa Polski.

Tu niestety musimy dodać, że wedle naszych informacji stan mięśnia czworogłowego uniemożliwia start Przemka w mistrzostwach Europy drużyn mieszanych. W świetle licznych kontuzji na indywidualnych mistrzostwach Polski, gdzie z tego powodu nie rozegrano dwóch finałów i trzech półfinałów oraz biorąc pod uwagę awizowaną wcześniej absencję Michała Łogosza na nadchodzących mistrzostwach Europy wygląda to już totalnie nader niepokojąco.
Na mistrzostwach świata Wacha liczy na zajęcie piątego-ósmego miejsca, choć marzy o medalu. - Moim celem jest także awans do czołowej dwudziestki rankingu światowego.
Waszek liczy także na start w Igrzyskach w Londynie. - Byłaby to już moja trzecia olimpiada. W Atenach odpadłem w pierwszej rundzie, w Pekinie w trzeciej. Jeśli za rok znów poprawię się o dwie rundy, to będzie półfinał (śmiech). Marzę o tym, ale wiem, że będzie bardzo trudno, choć powinno być łatwiej niż w Pekinie, bo w Azji zawsze gra się bardzo ciężko, a teraz będziemy na swoim podwórku.

Pytanie, czy to dla niego ostatnie igrzyska, prowokuje Przemka do zwierzenia się z ostrożnych, ale ambitnych zamiarów: - Wszystko będzie zależeć od zdrowia. Na razie nie jest z tym najgorzej. Tak naprawdę w wieku dwudziestu kilku lat miałem więcej kontuzji niż teraz. Dopóki zdrowie pozwoli, będzie motywacja i będzie mi to przynosić pieniądze, z których mogę się utrzymać, będę grał. Na świecie jest mnóstwo dobrych zawodników po trzydziestce, więc może za pięć lat zagram w kolejnych igrzyskach? Na razie nie wyobrażam sobie, abym poszedł do pracy.

Na zakończenie wywiadu Wacha wyjaśnia, że starty w lidze polskiej i rosyjskiej to obecnie dla niego lepsze rozwiązanie niż gra w Bundeslidze.

Fot. © Paweł Staręga, BadmintonZone.pl

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj