Patronat nad nim objęło Lotnisko Chopina w Warszawie, które jest sponsorem sympatycznej słonicy Fryderyki mieszkającej w stołecznym zoo (fot. 1.). Swoją drogą trzeba zauważyć, że to zaskakujące, paradoksalne skojarzenie badmintona ze słoniem jest dość przewrotne i ryzykowne...

Patron zapewnił wiele atrakcyjnych nagród dla uczestników konkursów i miniturniejów, które prowadził Dariusz Nowicki (fot. 2.). Dwa boiska były stale oblężone przez chętnych do gry. Pod koniec imprezy powstał nawet lekki niedobór rakietek, gdyż dwa egzemplarze "wyparowały" pomimo sąsiedztwa stoiska komendy policji (fot. 3.).

Inne z kolei sąsiedztwo, stoisko Polskiego Związku Kolarskiego opatrzone swoimi banerami, w połączeniu z rowerami, na których przybyli badmintoniści, zapewniło scenografię sprawiającą na pierwszy rzut oka mylne wrażenie, że nie chodzi tu o badminton. Winni jednak tym razem nie byli cykliści, lecz brak banerów z nazwą naszej ulubionej dyscypliny sportowej lub naszego związku.

Ciekawe, że na imprezie nie zaznaczyła swej obecności agencja Bonivest Polska, która — jak sama podawała w informacji prasowej rozesłanej 13 listopada 2009 r. na mocy umowy z PZBad. odpowiada za komunikację i promocję Związku i dyscypliny do Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Skoro Bonivest odpowiada za promocję badmintona do Igrzysk w Londynie, to chyba właśnie Piknik Olimpijski jest imprezą predestynowaną w 100% do popularyzacji badmintona przez tę agencję. Czyżby Bonivest wystrychnął na dudka Polski Związek Badmintona?

Z drugiej strony jednak na imprezę również nie zajrzał prezes PZBad... (był tego dnia na Mistrzostwach Polski Weteranów w Kobylnicy).

Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl