2020-05-03,
Suchedniów
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
O DWÓCH TAKICH CO PRZENIEŚLI CUD NAD WISŁĄ DO SUCHEDNIOWA
3.05.2020. Jak obiecali, tak uczynili, czyli rock n' rollowcy ze stolicy, znani uważnym czytelnikom BadmintonZone.pl z notki MAKE SOME NOISE FOR WARSAW!!!, spakowali do tour busa cały sprzęt i w oryginalnym składzie — Krzysiek, Kasia, Michał i Piotrek — pojechali jeszcze raz zagrać w Suchedniowie. Tradycyjnie już życie w trasie uprzyjemniało im ciężkie brzmienie, a rozmowy tym razem koncentrowały się na tajemniczej historii
Kazań świętokrzyskich oraz na odgadywaniu najtrudniejszych słów w Scrabble. Na usta ciśnie się pytanie, czy sportowcy, rockmani i poloniści w jednym są w stanie jeszcze czymkolwiek zaskoczyć szanującego się czytelnika portalu badmintonowego? Otóż są,
bo dwójce z nich udało się przenieść cud nad Wisłą z przedpoli Warszawy do Suchedniowa, ale o tym za chwilę. Najpierw przyjrzyjmy się innym uczestnikom widowiska.
Na poniedziałkowej imprezie warszawianie stanęli na scenie obok lokalnych wirtuozów, wspieranych przez gwiazdy z Opola, Kielc, Tomaszowa Mazowieckiego, Ćmińska, a nawet Ukrainy. Wśród solistów największy popis wirtuozerskiej gry dał Jacek Sadrzak (fot. 1.) z Warszawy, który skradł scenę Andrzejowi Grabińskiemu z Suchedniowa i Piotrowi Szafrańskiemu ze stolicy. Druga grupa to już dominacja miejscowych sław, czyli Andrzeja Piątka, Jacka Persony i Mariusza Miernika, wśród których najgłośniejsze brawa zgarnął ten pierwszy. Solistki tym razem połączyły siły i wystąpiły wyłącznie w duetach. Gwiazdy dnia — Anna Demel i Iwona Gradowska przyjechały z Tomaszowa Mazowieckiego. Tylko trochę gorzej zagrały panie Marta Mazur i Edyta Pożoga z Ćmińska. Swoją obecność na parkiecie zaznaczyły jeszcze Beata Rataj (fot. 2.) i Kasia Karpińska z Warszawy. W męskich duetach batutę przejęli Michał Beczkowicz i Piotr Szafrański z Warszawy. Tuż za nimi uplasowali się zdolni dyrygenci Jacek Bełus i Łukasz Gajda z Kielc. Na lokalne sławy — Andrzeja Grabińskiego i Mariusza Miernika tym razem padły najsłabsze światła jupiterów, choć w drugiej grupie duetów to miejscowi idole — Jacek Persona i Andrzej Piątek usłyszeli najgłośniejsze brawa. Jako support w grupie wystąpili ich miejscowi koledzy Zbigniew Markiewicz i Dariusz Wolniak. Trzeciemu duetowi — Andrzejowi i Romanowi Szawłowskim nie pomogło nawet to, że wywodzą się ze stolicy polskiej piosenki — Opola, gdzie talent do gry wdycha sie pewnie z powietrzem. W duetach damsko-męskich w jednej z grup najlepiej zaprezentowali się tomaszowianie Marek Dolecki i Anna Demel, odbierając środek sceny kielczanom — Jackowi Bełusowi i Grażynie Bełus oraz Andrzejowi Dąbrowskiemu i Beacie Baranowskiej. W drugiej grupie znajomi ze stolicy województwa świętokrzyskiego Łukasz Gajda i Anna Pankowska zakończyli karierę na trzecim miejscu, natomiast do walki o uzyskanie statusu gwizdy na scenę wkroczyli wirtuozi marcowej imprezy — Michał Beczkowicz i Kasia Karpińska przeciwko ich nie mniej utalentowanym przyjaciołom — Jackowi Sadrzakowi i Beacie Rataj. Uważniejszym czytelnikom zapaliła się pewnie w tym momencie lampka w głowie, widząc że panie Karpińska i Rataj stanowiły tego samego dnia zgrany duet żeński, by w dramatycznym finale spotkać się w przeciwnych zespołach. Wspominanej dramaturgii było aż nadto. Pierwszy set padł łupem pary Rataj/Sadrzak. Jacek Sadrzak zdawał się rozgrywać mecz swojego życia, natomiast marcowi idole jak gdyby przestali błyszczeć formą. Nawet zgromadzeni na widowni warszawscy rockmani zaczęli bezradnie rozkładać ręce. Tymczasem set drugi rozstrzygnął się na korzyść Michała i Kasi. Domniemywany powrót talentu okazał się jednak złudzeniem, bo w trzecim secie Jacek i Beata nieprzerwanie prowadzili przewagą około czterech punktów, pozwalając przeciwnikom na odrabianie nie więcej niż dwóch oczek. Gasnącym z minuty na minutę gwiazdom nie pomogła zmiana stron i szybko zrobiło się 12:17 na korzyść pary Sadrzak/ Rataj. W tym momencie nastąpiło coś, czego nie przewidziałby nawet sam Nostradamus. Kasia, która obserwując rzucającego gromami (i nie tylko) Michała, zaczęła się po cichu żegnać z pierwszym miejscem i godzić z powrotem do domu na pieszo (Michał był menedżerem trasy, więc to on decydował o wszystkim), weszła na zagrywkę i z zimną krwią zdobyła cztery punkty z rzędu. Salę osnuła aura niepewności, a na twarzach Michała i Kasi zaczęły się malować nieśmiałe uśmiechy. Przeciwnicy, choć jednogłośnie uznani za lepszych w tym starciu, postanowili wręczyć oponentom świąteczny prezent i zaczęli koncertowo psuć lotki. Decydujący set zakończył się wynikiem 21:19 dla duetu Beczkowicz/ Karpińska. Osłupieni zwycięzcy stwierdzili, że piątka to za mało i pogratulowali sobie zwycięstwa serdecznym uściskiem. W drodze powrotnej próby rozwikłania zagadki Kazań świętokrzyskich zastąpiły rozważania na temat sekretu triumfu miksistów, a odgadywanie najtrudniejszych słów w Scrabble wyparły poszukiwania odpowiedzi na odwieczne pytanie: jak to możliwe?! III Otwarte Mistrzostwa Okręgu Amatorów badmintona, 3 maja 2010, Suchedniów, Hala Sportowa przy ul. Sportowej 5. Fot. © Katarzyna Karpińska BadmintonZone.pl karpeek |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |