2020-03-19, Bazylea
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
PROROCZE SŁOWA GADEGO DLA SERWISU BADMINTONZONE

19.03.2010. Wielkim wydarzeniem piątkowych ćwierćfinałów otwartych mistrzostw Szwajcarii było zwycięstwo Petera Gadego (fot. 1.) nad mistrzem olimpijskim i mistrzem świata — Lin Danem (Chiny, 2).

Podczas gdy eksperci przewidywali na ogół, że Lin Dan zgarnie tytuł mistrzowski w Szwajcarii na osłodę swej klęski w All England, a Gade stawi mu jedynie po drodze twardy, ale nie do końca skuteczny opór, Duńczyk ograł w dwóch setach faworyzowanego rywala.
Mało kto przewidywał, że już po czterech tygodniach ziszczą się słowa Gadego o tym, że przecież można znowu [w jego przypadku po czteroletniej przerwie — przyp. red.] Superdana pokonać. W wywiadzie (fot. 2.) przeprowadzonym 20 lutego br. dla naszego serwisu przez Katarzynę Karpińską można było wyczytać:

KK: A z kim najtrudniej ci się gra?
PG: Zdecydowanie z Lin Danem. Jest taki szybki! Ale można go pokonać. (błysk w oku)
KK: Jak? Nie powiem mu...
PG: To nie ma znaczenia. Lin Dan to zawodnik kompletny, dlatego niełatwo się z nim gra, ale udało mi się go pokonać w Danii, w Chinach, więc jak widać, jest to możliwe. Potrafię z nim wygrać, ale zawsze gramy bardzo ciężkie mecze, ze zbliżonym wynikiem, co w sumie jest całkiem fajne.

W Bazylei Gade w pierwszym secie wyraźnie dominował nad Lin Danem. W drugim także na ogół przeważał do prowadzenia 13:10. Potem Chińczyk zdobył sześć punktów z rzędu, co poniektórzy uznali za oznakę jego definitywnego przebudzenia się w tym meczu. Nic bardziej mylnego. Teraz zmobilizował się Duńczyk, zdobywając osiem punktów przy tylko jednym straconym. Publiczność zgotowała zwycięzcy owację.

- Drugi set był cały czas bardzo wyrównany, ale w końcówce potrafiłem wrzucić wyższy bieg, grając zarazem z wielką cierpliwością i urozmaiceniem — analizował pojedynek Gade. - To było dzisiaj kluczowe i to zadziałało. Jestem naprawdę szczęśliwy z tego zwycięstwa i przyjemnego poczucia, że ciężka praca popłaca.

Sukces Gadego to nie jedyna sensacja ćwierćfinałów. Mieszkająca w Niemczech reprezentantka Rosji Ełła Diehl (z domu Karaczkowa) odprawiła w dwóch setach aktualną mistrzynię świata, Chinkę Lu Lan. W pierwszej partii Chinka nie wykorzystała dwóch lotek setowych i skapitulowała już przy pierwszym setbolu dla Rosjanki. W drugim secie Diehl odskoczyła na 17:8 i tej wielkiej przewagi nie zmarnowała, tym bardziej że Chinka była zdeprymowana swą grą.

Ciekawe, że historia jak gdyby zatoczyła koło. Ełła w październiku 2007 roku podczas French Open pokonała niespodziewanie ówczesną mistrzynię świata, Chinkę Zhu Lin. Czy historia powtórzy się w szerszym wymiarze? Wtedy z jednej strony zarysował się zmierzch kariery Zhu, a z drugiej sukces Diehl nie dokonał znaczącego przełomu w jej karierze, czego przejawem był m.in. słaby występ na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Tak czy inaczej, raczej spokojna z natury Rosjanka aż wrzasnęła z radości po zasłużonym zwycięstwie w Bazylei.

Z pewnym zainteresowaniem spoglądaliśmy na grę niedoszłych przeciwników Adama Cwaliny i Michała Łogosza, Hirokatsu Hashimoto i Noriyasu Hirata (Japonia), którym nasi debliści musieli oddać mecz 1/8 finału walkowerem. Japończycy zmierzyli się z tajwańskim duetem znanym w Polsce z wyeliminowania podczas Polish Open 2009 Łogosza i Mateusiaka — Chen Hung Ling/ Lin Yu Lang. Japończycy wygrali pierwszą partię, ale w drugiej obie pary zmarnowały po cztery setbole (meczbole w przypadku Japończyków). Hashimoto i Hirata dysponowali znakomitym serwem i returnem po których osiągali często dobrą pozycję do ofensywy. Jednak Chen i Lin spokojnie i cierpliwie bronili się lub kontrowali. Kluczowy moment nastąpił przy 17:17, kiedy Chen wpakował w siatkę łatwe — wydawałoby się — zbicie lotki znad taśmy. Tajwańczycy zdekoncentrowali się i nie obronili piątego meczbolu.

Zwróćmy uwagę, że piątek był na Swiss Open bardzo udanym dniem dla wielu (choć nie wszystkich — kilkoro przegrało) bohaterów lutowych drużynowych mistrzostw Europy rozegranych w Warszawie. Wygrali nie tylko Mateusiak, Kostiuczyk, Gade i Diehl, ale także — zob. wyniki niżej — Kamilla Rytter Juhl (tu w swej koronnej konkurencji, czyli mikście z Thomasem Laybournem) oraz Mathias Boe i Carsten Mogensen (Dania).

Ciekawsze wyniki ćwierćfinałów (19.03.2010):
Singel mężczyzn
Peter Hoeg GADE (Dania, 5) — LIN Dan (ChRL, 2) 21:16 21:17 (0:48).
Singel kobiet
WANG Shixian (ChRL, 6) — YIP Pui Yin (Hongkong) 21:8 20:22 21:12 (0:58), BAE Youn Joo (Korea) — PI Hongyan (Francja, 3) 21:12 24:22 (0:41), Elła DIEHL (Rosja) — LU Lan (ChRL, 4) 22:20 21:15 (0:49).
Debel mężczyzn
KO Sung Hyun/ YOO Yeon Seong (Korea) — Lars PAASKE/ Jonas RASMUSSEN (Dania, 8) 16:21 22:20 21:8 (0:50), Mathias BOE/ Carsten MOGENSEN (Dania, 4) — GUO Zhendong/ XU Chen (ChRL, 6) 21:12 14:21 21:17 (0:55), Hirokatsu HASHIMOTO/ Noriyasu HIRATA (Japonia) — CHEN Hung Ling/ LIN Yu Lang 21:17 29:27 (0:39).
Debel kobiet
Miyuki MAEDA/ Satoko SUETSUNA (Japonia, 5) — CHIN Eei Hui/ WONG Pei Tty (Malezja, 1) 17:21 21:18 21:10 (1:14), HA Jung Eun/ LEE Kyung Won (Korea, 8) — Petia NEDEŁCZEWA/ Anastazja RUSSKICH (Bułgaria/Rosja, 4) 21:17 21:11 (0:42), CHEN Wen Hsing/ CHIEN Yu Chin (Tajpej, 3) — DU Jing/ PAN Pan (ChRL, 6) 21:19 17:21 21:18 (0:55).
Mikst
Thomas LAYBOURN/ Kamilla RYTTER JUHL (Dania, 3) — ZHANG Nan/ TIAN Qing 22:20 21:19 (0:42), LEE Yong Dae/ LEE Hyo Jung (Korea, 2) — TAO Jiaming/ ZHANG Yawen (ChRL, 5) 21:11 21:16 (0:45).

ZICO I NADIA W PÓŁFINALE SUPERSERII, ALE...

19.03.2010. Znakomicie spisał się w otwartych mistrzostwach Szwajcarii rozstawiony z numerem 7 mikst Robert Mateusiak/ Nadia Kostiuczyk (fot. 3.). Polacy w piątek awansowali do półfinału turnieju po zwycięstwie nad nierozstawioną parą z Korei — Yoo Yeon Seong/ Kim Min Jung 21:16 11:21 21:18. Spotkanie trwało 61 minut.
Koreańczycy to bardzo silny duet, zajmujący obecnie 17. miejsce w rankingu światowym, ale dysponujący potencjałem predestynującym do jeszcze wyższej pozycji.

W sobotnim półfinale Polacy mieli zagrać z mistrzami olimpijskimi — Lee Yong Dae/ Lee Hyo Jung (Korea, 2), ale musieli oddać mecz walkowerem, aby nie ryzykować zdrowia Mateusiaka (kontuzja stopy).

Sobotnie i niedzielne mecze można oglądać m.in. w płatnej telewizji internetowej WOB.
Zob. też ŁOGOSZ I CWALINA NIE ODDALI INDONEZYJCZYKOM NAWET SETA.

Otwarte mistrzostwa Szwajcarii w badmintonie. Wilson Swiss Open Super Series 2010, 16-21 marca 2010, Bazylea (Szwajcaria). Kategoria: BWF Super Series. Pula nagród: 200 tys. dol. Zob. wyniki na tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live), Paweł Staręga, BadmintonZone.pl

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj