2019-08-03
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
GADE W ŻYCIOWEJ FORMIE

3.08.2009. Na kilka dni przed mistrzostwami świata jeden z hinduskich dzienników, "Daily News & Analysis", zdołał namówić europejskiego czempiona, Petera Gade (fot.), na wywiad. W rozmowie Duńczyk udziela szczerych odpowiedzi na pytania dotyczące jego kariery, największych sukcesów i rywalizacji z Azjatami.

Gade jest przed mistrzostwami w bojowym nastroju — wszak w jego medalowej kolekcji brakuje trofeum z tej imprezy: Kilka razy byłem bliski wygrania mistrzostw świata, dwukrotnie dzieliło mnie od wygranej naprawdę niewiele. Wiem, czego chcę. Jestem gotów na to, aby dać z siebie wszystko na zbliżających się mistrzostwach świata.

Duńczyk pytany o to, czy nie żal mu, że nie zdobył medalu na IO, odpowiada: Tylko trochę. Osiągnąłem już tak wiele, że nie mógłbym oceniać mojej kariery tylko w perspektywie Igrzysk Olimpijskich. Moje nastawienie do gry nie zmieniłoby się również wówczas, gdybym wygrał imprezę tej rangi. Byłem przez długi czas niepokonany, stawiając opór azjatyckiej dominacji. Zrealizowałem większość celów, które zamierzałem.

Za swojego najtrudniejszego przeciwnika Gade uważa zaś Lin Dana, wyrażając się o nim w pełnych szacunku słowach: Na IO grałem z nim najcięższy mecz życia. To najtrudniejszy przeciwnik, jakiego kiedykolwiek spotkałem.

Gade próbuje również diagnozować, co powoduje, że Duńczycy są jedną z niewielu nacji zdolną przeciwstawić się dominacji Azjatów: Jesteśmy w stanie opierać się im w grach singlowych. To trudna konkurencja. Aby osiągnąć szczyt formy, należy regularnie startować w turniejach przez 10-12 lat. Byłoby miło, gdyby zawodnicy z 3-4 innych europejskich krajów byli w stanie dostać się do czołówki. Mamy dobre tradycje, młodsi badmintoniści mogą się wzorować na starszych. Dysponujemy wieloma halami badmintonowymi. W rzeczywistości mamy więcej sal sportowych przypadających na jednego mieszkańca niż jakikolwiek inny kraj. To czego nam brakuje, to wsparcie finansowe, ale pracujemy nad tym. Możemy wzorować się na Chinach, które tylko w tym roku przeznaczyły na sport dwukrotnie więcej pieniędzy niż w roku 2008. U nas poziom finansowania nie zmienia się od przeszło 10 lat. Jeździmy na turniej z góra jednym trenerem, podczas gdy Chińczycy dysponują 10-osobową grupą personelu pomocniczego, niezależnie od liczby zawodników biorących udział w zawodach. To ostatecznie robi szaloną różnicę.

Oczywiście, dziennikarz nie mógł się oprzeć, aby nie postawić pytania o tajemnicę sukcesu badmintonisty, który od kilkunastu lat utrzymuje się na topie: Trudno zawrzeć to w jednym zdaniu, mam wiele radości z grania. Wyzwanie, aby sprostać Azjatom, jest dużą motywacją. Będę to robił tak długo, jak tylko pozwoli mi na to moje ciało. Obecnie jestem w świetnej formie i dobrze sobie radzę. Będę grał przynajmniej do końca przyszłego roku. Potem zobaczymy.

Okazuje się, że badminton wcale nie jest najpopularniejszym w Danii sportem, a Gade nie zaczynał od badmintona: W Danii najpopularniejszy sportem jest piłka nożna i zawsze chciałem profesjonalnie uprawiać tę dyscyplinę. Zacząłem grać równolegle w badmintona i piłkę nożną, jednak w wieku 13 lat musiałem się zdecydować na jedną z tych gier. Wybrałem badminton. Wcale nie dlatego, że bardziej go lubiłem od futbolu. W stronę badmintona pchnęła mnie możliwość brania na siebie indywidualnej odpowiedzialności. Nie żałuję mojej decyzji.

Duńczyk nie boi się również współzawodnictwa z młodszymi zawodnikami: Mam 33 lata i czuję się sprawniejszy niż kiedykolwiek. Myślę, że moje ciało wciąż daje z siebie to, co najlepsze. Każdego ranka, kiedy wstaję, czuję motywację, aby pokonywać nowe ograniczenia. Wiem, że to możliwe.

Na koniec wyluzowany Duńczyk dodaje, że choć kocha badminton, nie stanowi on jedynej treści jego życia: Integralną częścią mnie jest muzyka. Gram dla przyjemności na gitarze, słucham dużo Boba Dylana. Jestem również zapalonym kolekcjonerem wina. Kocham jedzenie, zwłaszcza indyjskie.

Fot. © BadmintonPhoto.com (archiwum)

pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj