2018-08-31
Dosyć! (List do redakcji)
Redakcja BadmintonZone.pl otrzymała list od czytelnika. Publikujemy go z nieistotnymi skrótami i po redakcyjnej adiustacji. Tytuł pochodzi od redakcji, ale jest zaczerpnięty z listu. Do listu redakcja ustosunkuje się wkrótce.

Czytam od lat Badmintonzone i robię to z coraz większym niesmakiem. Miara przelała się, gdy opublikowaliście tekst z atakiem prezesa (Fundacji Narodowy Badminton Marka — przyp. red.) Krajewskiego na PZBad (Polski Związek Badmintona — przyp. red.).
Specjalizujecie się w mąceniu, prowokowaniu konfliktów i psuciu obrazu polskiego badmintona u ludzi spoza naszego środowiska. Ze względu na swoje układy towarzyskie prowadziliście kampanię przeciwko legalnym władzom związku w czasach prezesa (Michała — przyp. red.) Mirowskiego. Też wasze sympatie skutkowały podważaniem w licznych artykułach decyzji władz prezesa (PZBad — przyp. red.) Krajewskiego o nałożeniu kar na olimpijczyków w Londynie.

Donieśliście o tym innym mediom, co popsuło opinię o naszym badmintonie. Rozdmuchiwaliście konflikty pomiędzy sędziami i zarządem. Szukaliście wszędzie niezdrowej sensacji. Cytujecie zawodników wtedy, kiedy wam wygodnie. Kiedyś na przykład zamieszczaliście narzekania zawodnika (Adama — przyp. red.) Cwaliny na władze Mirowskiego, potem Krajewskiego, a teraz (Marka — przyp. red.) Zawadki.

Najgorszym przypadkiem jest działalność red. (Janusza — przyp. red.) Rudzińskiego — weźmy choćby jego osławione "występy" telewizyjne, kiedy szkodził swojemu środowisku, co zostało powszechnie napiętnowane.

Teraz publikujecie szkodzące nam wszystkim ataki za pieniądze, bo chyba już nawet nie ze względu na układy towarzyskie, skoro jesteście ze wszystkimi skłóceni, nawet ze swoim dawnym klubem.

Władze związku nie zawsze dobrze zarządzają, ale czasem na rozliczenie są zjazdy. Tam należy samemu prać brudy. Prezesi byli różni, ale nie zwalczajmy ich publicznie, dopóki są prezesami. Przez wasze publikacje od związku i klubów od lat uciekają sponsorzy, a decydenci cofają dotacje.

Badmintonzone początkowo cieszyło się sympatią, ale wasze postępowanie doprowadziło do upadku i nie warto was czytać. Dosyć! Jak chcecie, w co nie wierzę, możecie opublikować mój list bez podania nazwiska jako głos środowiska.



© BadmintonZone.pl | zaloguj