2017-04-25, Langenfeld
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
SZANSE 50:50

25.04.2007. Nie milkną komentarze związane z rozegranym w miniony weekend finałem Bundesligi. Niemieckie potyczki są interesujące również dla Polaków — głównie ze względu na grających w niemieckich barwach Przemysława Wachę (fot.), Nadię Kostiuczyk oraz Kamilę Augustyn.
Przypomnijmy — walczące o mistrzowski tytuł zespoły FC Langenfeld oraz  BC Bischmisheim spotkały się w sobotę w Saarbrücken, a w niedzielę w Langenfeld. Pierwsze spotkanie wygrała drużyna FC Langenfeld stosunkiem punktów 5:3. Drugiego dnia lepsi okazali się badmintoniści z Bischmisheim (5:2), zdobywając ostatecznie tytuł najlepszej drużyny niemieckiej Bundesligi. Oto jak wyglądały sobotnio-niedzielne finały z udziałem naszych badmintonistów...

BC Bischmisheim mistrzem jest
Władysław Drużczenko uniósł pięść w geście zwycięstwa. Właśnie wygrał lotkę meczową, zwyciężając 13:21 21:10 21:15 ze swoim przeciwnikiem z FC Langenfeld (FCL), Przemysławem Wachą. Po zakończeniu meczu grający w barwach BC Bischmisheim (BCB) Ukrainiec został otoczony przez rozentuzjazmowany tłum swoich klubowych kolegów i koleżanek. To był decydujący mecz. Wiwatom siedzących na trybunach fanów BCB nie było końca. BC Bischmisheim zagrało perfekcyjnie.

Wspaniały występ Langenfeldczyków w pierwszej rundzie
A wydawało się, że to właśnie FC Langenfeld jest faworytem w zmaganiach o mistrzowski tytuł. Tymczasem BCB uczyniło możliwym rzecz niemożliwą! Spójrzmy jeszcze raz na rozwój wydarzeń. BCB dzień wcześniej przegrało pierwsze spotkanie finałowe we własnej hali 3:5. Tylko pierwszy debel Michael Fuchs / Kristof Hopp, singlistka Xu Huaiwen oraz trzeci singlista Jochen Cassel zdołali wygrać swoje mecze. Wspaniały występ FCL w sobotę pozwalał snuć przypuszczenia, że szanse BCB na zwycięstwo są bliskie zeru. Jednak u badmintonistów z BCB trudno było dostrzec przygnębienie. Czyżby przeczuwali, że los się odmieni? — Graliśmy na maksa. Nie udało się. Możemy jednak zawalczyć w niedzielę — powiedział wówczas kapitan zespołu Thomas Tesche.

Punkt strategiczny — debel kobiet
W niedzielę w hali w Langenfeld zgromadziło się przeszło 600 widzów. Większość z nich stanowili miejscowi kibice, którzy wygraną swoich ulubieńców wzięli za pewnik. Zdawało się, że podzielono już skórę na niedźwiedziu. Tymczasem zawodnicy z Bischmisheim byli maksymalnie zmotywowani do wygranej, wedle zasady: "Dają ci szansę, więc wykorzystaj ją". Podobnie jak poprzedniego dnia, Kristof Hopp i Michael Fuchs bez problemu uporali się z Björnem Joppienem i Przemysławem Wachą 21:12 21:15. Prawdopodobnie wówczas gospodarze myśleli jeszcze sobie, że pierwszy mecz i tak był stracony. Potem nastąpił jednak zaskakujący zwrot akcji — polski duet światowej klasy Nadia Kostiuczyk i Kamila Augustyn przegrał nadzwyczaj łatwo z Xu Huaiwen i Kathrin Piotrowski 13:21 18:21. Tego nikt się nie spodziewał. Zwyciężczynie Danish Open i 16. para świata zdetronizowane. Wiele osób zauważało potem, że deblistki z Langenfeld wyglądały na zmęczone i działały nieskutecznie — sobotnie zwycięstwo w Saarbrücken kosztowało Polki zbyt wiele siły. W tym momencie BCB prowadziło już 2:0. Potem zagrali znowu debliści. Thomas Tesche i Władysław Drużczenko wyszli na kort, aby zmierzyć się ze zdenerwowanymi, czującymi powagę sytuacji Thorstenem Hukriede i Mikem Joppienem. BCB okazało się lepsze w kolejnym meczu i w tym momencie drużynie z Saarbrücken do szczęścia brakowało jeszcze tylko 2 punktów. FCL udało się zdobyć pierwszy punkt dzięki wygranej Björna Joppiena z Holvy'm de Pauwem. Niemniej nastroje w langenfeldzkiej drużynie musiały być już naprawdę podłe, skoro Joppien — siedmiokrotny mistrz Niemiec — stracił pierwszego seta i to do 8 punktów! Tego nikt nie potrafił wytłumaczyć. Pewniakiem był natomiast mecz Xu Huaiwen, która bez zadyszki rozniosła Carolę Bott 21:5 21:15.

Bischmisheim kładzie nacisk na miksta
Szansy na zdobycie 5. punktu BCB upatrywało w meczu specjalistów od miksta Kristofa Hoppa i Kathrin Piotrowski. Wszystkie oczy zwrócone były w stronę kortu, gdzie rozgrywało się decydujące spotkanie. Wydawało się, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę zawodników z BCB, kiedy niespodziewanie Kostiuczyk i Joppien przyspieszyli, wygrywając drugiego i trzeciego seta. Gospodarze poczuli się pewniej — wszak teraz na kort miał wyjść niepokonany Przemysław Wacha. Fani FCL zgromadzeni na trybunach zdawali się powoli otrząsać z szoku i zaczęli zagrzewać do walki Wachę. Podczas meczu w hali rozbrzmiewać zaczęła nawet muzyka. Wydawało się, że sprawa jest prosta — aktualnie 22. singlista świata musi sobie poradzić z niżej od niego sklasyfikowanym przeciwnikiem. Nie wszyscy wzięli jednak poprawkę na to, że poważne bóle pleców Wachy mogą mu uniemożliwić zwycięstwo. Trzysetowe spotkanie rozstrzygnęło się na korzyść Drużczenki.

Wymarzone zwycięstwo
W tym momencie Michelowi Fuchsowi nie pozostało nic innego, jak tylko odkorkować szampana. Sympatyczni badmintoniści z Langenfeld okazali wiele szacunku zwycięzcom. Nie obyło się bez podsumowań. Dla mnie stało się jasne, że będzie ciężko od momentu, kiedy straciliśmy punkty w deblach. Już rano miałem takie nieprzyjemne przeczucie, a zwłaszcza po tym, co przydarzyło się dziewczynom (Nadii Kostiuczyk i Kamili Augustyn — red.) — powiedział po grze Björn Joppien. I dodał: Przeżyliśmy już raz coś podobnego podczas mistrzostw w starciu z Beuel. Kapitan BCB Thomas Tesche cieszył się:
- Wyczuliśmy, że dziś możemy podołać naszym przeciwnikom. Graliśmy dziś bardziej agresywnie, nie zgubiliśmy po drodze żadnych punktów. Gra zyskała dzięki temu własną dynamikę. Menedżer drużyny Langenfeld, Günther Joppien, żałował:
- Bischmisheim był dziś bardziej skoncentrowany i lepszy. My natomiast byliśmy trochę zmęczeni. Nie mamy zastrzeżeń do Wachy, który podczas gry zmagał się z kontuzją. Zwyciężyć musiały nasze deblistki, to przecież 10. para świata. Wczorajsze (sobotnie — red.) zwycięstwo zbyt wiele nas kosztowało. Jeszcze przed weekendowym spotkaniem Kathrin Piotrowski prognozowała: Langenfeld jest faworytem — bez dwóch zdań. Jednak dzięki pozytwnemu nastawieniu naszego zespołu możemy naprawdę wiele zdziałać. W podobnym duchu wypowiadał się Thomas Tesche: Szanse w finale rozkładają się 50:50, ani mniej, ani więcej. Choć zdobycie teraz mistrzowskiego tytułu jest z pewnością trudniejsze niż rok temu. Jestem jednak przekonany, że możemy temu podołać.

Przetasowania
Z każdą radością miesza się smutek. Drużynę BCB opuszcza Kathrin Piotrowski, która chce w spokoju przygotować się do IO. Do swojej drużyny wróci jednak z powrotem w sezonie 2008/2009. Na jej miejscu pojawi się natomiast Szwedka Johanna Persson.

Fot. © BadmintonPhoto.com (archiwum)

pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj