2015-11-21, Warszawa
Miecz Damoklesa, siekiera, topór... (Zjazd PZBad)
Stałym i złowieszczym motywem na ostatnich zjazdach Polskiego Związku Badmintona jest jego zadłużenie wobec ZUS. Nie inaczej było na tegorocznym (Sprawozdawczy Roczny Krajowy Zjazd Delegatów PZBad), ale tym razem wiszącą nad organizacją groźbę określano już nie jak rok temu jako miecz Damoklesa, lecz siekiera lub topór.


Zjazd, podobnie jak poprzedni, nie cieszył się zainteresowaniem uprawnionych członków (ogółem — 127). Na sali było obecnych początkowo 12 (później jeszcze mniej), czyli wyrównano niechlubny rekord in minus sprzed roku. Wśród nielicznych gości był honorowy prezes PZBad Andrzej Szalewicz.

Odznaczony wicemistrz świata
Spotkanie rozpoczęto od wręczenia podwójnemu wicemistrzowi świata w parabadmintonie Bartkowi Mrozowi (MMKS Kędzierzyn-Koźle) Srebrnej Odznaki PZBad.
Odznaczony podziękował prezesowi PZBad: – Chciałem podziękować panu Krajewskiemu, który tak naprawdę rozpoczął moja karierę w Warszawie – powiedział Bartek i wyraził nadzieję na dalszy rozwój badmintona w Polsce i kontynuację współpracy. Brązową odznakę PZBad przyznano natomiast nieobecnej na spotkaniu brązowej medalistce mistrzostw świata w parabadmintonie, Marii Bartusz (Victoria Domecko). Zob. Czterokrotnie udekorowani (MŚ w parabadmintonie).
Nieobecni byli również dwaj kolejni odznaczeni za wybitne zasługi organizacyjne: Marek Zawadka (Lubin, odznaka srebrna) i Wojciech Palikij (Unia Bieruń, odznaka brązowa).
Organizacja mistrzostw Europy juniorów zachwyciła nie tylko uczestników, nie tylko obserwatorów, ale tak samo władze Badminton Europe – uzasadnił prezes Marek Krajewski.
Główną osobą, która stała na czele organizatorów, jak wiecie, był Marek Zawadka – dodał prezes PZBad.
Na czele organizatorów Polish International stał Wojciech Palikij i prezes Krajewski wskazał, że zawdzięczamy mu dojście do skutku zawodów (na ich przygotowanie – po rezygnacji Lubina — było bardzo mało czasu) oraz ich poziom organizacyjny z najwyższej półki, doceniony także przez Badminton Europe.

Przywrócić kadry wojewódzkie?
Na przewodniczącego obrad wybrano zaproponowanego przez Krajewskiego Mirosława Adamczyka (członek zarządu PZBad), na wiceprzewodniczącego – Adama Bieleniewicza (p.o. kierownika wyszkolenia). Nieoczekiwanie delegaci przegłosowali (na wniosek Doroty Danielak, Ruch Piotrków Trybunalski) zmianę porządku obrad. Uzupełniono go o dwa punkty. Pierwszy miał dotyczyć powrotu szkolenia do Wojewódzkich Interdyscyplinarnych Stowarzyszeniach Sportowych. Drugi — anulowania uchwały zarządu ws. opłat licencyjnych.
W sprawie WISS-ów wyjaśnień z ramienia zarządu udzielił Adam Bieleniewicz.
- Nasi zawodnicy zdobywają bardzo dużo medali na imprezach międzynarodowych. Podczas mistrzostw Europy juniorów zdobyliśmy trzy „16” i jedną „8”. (…) Jest to wynik, który możemy uznać za w pełni zadowalający – argumentował p.o. kierownika wyszkolenia na rzecz kumulacji środków na szkolenie kadry narodowej juniorów i juniorów młodszych kosztem kadr wojewódzkich. Tłumaczył dlaczego taki wariant jest skuteczniejszy pod kątem spełnienia wymagań ministerstwa:
To Ministerstwo Sportu i Turystyki nam te pieniądze przekazuje i w związku z tym mają również oczekiwania. Bieleniewicz powołał się na pozytywne opinie miarodajnych osób z ministerstwa wyrażone nt. obecnych wyników i koncepcji szkolenia juniorów podczas niedawnego spotkania z delegacją PZBad. Co do kadr wojewódzkich, to Bieleniewicz – nie negując sensu takiego sposobu szkolenia zawodników – zauważył, że nie stać nas na to, aby przeznaczać środki na 60-50 zawodników. Wskazał, że skupienie się na pełnym szkoleniu kilkunastu zawodników kadry narodowej da szansę na lepsze wyniki międzynarodowe, co powinno przynieść lepsze finansowanie ze strony ministerstwa. Przesunięcie środków na ograniczone szkolenie większej liczby zawodników może – w jego opinii — odsunąć w czasie nadejście efektów w postaci wspomnianych lepszych wyników.

Zarząd "myślał o wszystkim", ale...
Następnie prezes Krajewski złożył wyjaśnienie w sprawie podniesienia opłat rejestracyjnych (tzw. licencje zawodnicze). – Zarząd przede wszystkim ma na uwadze budżet związku, to jest rzecz podstawowa i fundamentalna – rozpoczął prezes. Powołał się na wyjaśnienie opublikowane wcześniej przez zarząd. Dodał, że wzrost opłat będzie w przyszłym roku dotyczył szacunkowo 10-20 proc. zawodników. – Biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku mamy zjazd wyborczy, to sądzę, że nowy zarząd jest w stanie zwolnić wszystkich nawet z opłat jakichkolwiek licencyjnych — ironizował prezes.
- Czy zarząd był tak uprzejmy sprawdzić, ile się w innych związkach płaci? – pytał Zbigniew Matula (Orneta). – Wiecie, że w lekkiej atletyce — raz do końca życia — cztery złote?
- Tak, sprawdziliśmy to – odpowiedział wiceprezes Kawecki. — Te nowe składki absolutnie nie odbiegają od składek w innych związkach. Dla przykładu w tenisie ziemnym dla osoby zrzeszonej już jest to 100 złotych, dla osoby niezrzeszonej – 200 złotych. W judo między 60 a 100 złotych, w łucznictwie od 25 do 100 złotych, w zapasach od 35 do 55 złotych, w kajakarstwie od 20 do 50, w tenisie stołowym od 25 do 100 złotych – wyliczał Kawecki. Jego argumenty spotkały się z zastrzeżeniami co do wymiaru opłat (np. w zapasach najniższe miałyby początkowo wynosić 10 zł), jak i co do realiów dyscypliny. Kwestionowano zwłaszcza opłatę w odniesieniu do kategorii młodzików, gdyż silnie zagraża ona liczebności zawodników. – Czy o tym pomyśleliście, wprowadzając takie wysokie kwoty? – pytała Danielak.
- Tak, myśleliśmy o wszystkim – zapewniał Kawecki. – Moje zdanie osobiste jest takie, że – bo tu padł taki zarzut, czy pomyśleliśmy o tym, że będzie dzieci czy ich rodziców stać na to, żeby dziecko trenowało badmintona. Wydaje mi się, że tak, że wydając na dziecko cztery złote miesięcznie, nie jest to dla żadnego rodzica, który jest zainteresowany rozwojem swojego dziecka zbyt wygórowana suma – tłumaczył Kawecki. Jego argumenty nie przekonały wszystkich. Zwrócono uwagę, że to tylko część kosztów ponoszonych przez rodziców, ponadto Mariusz Popa (Korona Pabianice) podał przykład podziału środków finansowych przez miasto na podstawie liczby licencji wystawionych w danej dyscyplinie sportu. Wzrost liczby licencji w piłce nożnej spowodował spadek środków na badminton.

Marek Rosa (WWL Badminton Club Marki, członek Rady Seniorów) zwrócił uwagę, że podwyżka opłat dotyczy również seniorów, tymczasem zmianę wprowadzono bez uzgodnienia z Radą. — Z tego, co wiem – ostrzegał Rosa – to środowisko nie wyrazi zgody.

Siekiera omijana jak jeż?
Małgorzata Serednicka-Wiśniewska przedstawiła sprawozdanie z działalności finansowej PZBad. Dokumenty finansowe są dostępne na internetowej stronie związku.
- Wszystkie zadania, które realizowaliśmy w roku 2014, zostały przez ministerstwo przyjęte bez zastrzeżeń, nie mieliśmy żadnych zwrotów – podkreśliła Wiśniewska. Były trzy kontrole doraźne i ministerstwo uznało, że programy rozliczane są prawidłowo.
Po przedstawieniu sprawozdania Wiśniewska wyjaśniała wątpliwości delegatów, np. dotyczące wzrostu kosztów administracyjnych czy spłaty kredytu. Andrzej Klej podniósł sprawę narastających zaległości związku wobec ZUS (przekraczają niewątpliwie w tej chwili barierę miliona złotych – w sprawozdaniu widnieje jeszcze kwota z końca ubiegłego roku równa 968 884,54 zł), pytając, jaki jest na to pomysł.
To jest pytanie do zarządu – odparła Wiśniewska. — Temat wisi tak jak siekiera nad nami od tylu lat… — nie ustępował Klej. – To jest podstawowy problem nasz, który każdy omija jak jeża, a ten problem jest – ostrzegał delegat z Warmii. Wiśniewska przyznała, że to podstawowy problem i uprzedziła, że odsetki nie są na razie kapitalizowane:
W momencie, kiedy przyjdzie do spłaty, to jeszcze mogą być odsetki skapitalizowane.

Konkurs i regulamin — opóźnione
Na mównicę wstąpił prezes Marek Krajewski. Przedstawiał po kolei konkrety zawarte w dokumencie, z którym można zapoznać się na stronie PZBad: Sprawozdanie z prac Zarządu PZBad za okres: 30.11,2014 – 20.11.2015. Prezes nie ograniczył się oczywiście do zreferowania sprawozdania, starając się dodać komentarze i uprzedzić ewentualne wątpliwości delegatów. Odnosząc się do sprawy wakatu na stanowisku sekretarza generalnego (w czerwcu ze stanowiska zrezygnowała Emilia Gontarska – zob. Wakat na stanowisku sekretarza generalnego), Krajewski zdradził, że zarząd ma planach ogłoszenie w tym roku konkursu na to stanowisko. – Konkurs nie był ogłaszany trochę też świadomie z tego względu, że środki przeznaczone na wynagrodzenie sekretarza mogliśmy przesunąć na szkolenia. A w tym czasie były potrzebne środki na szkolenie. Weźmy pod uwagę, że jeśli mówimy o szkoleniu, to głównie to były wyjazdy zagraniczne naszych zawodników, gdzie priorytetem, jak państwo wiecie, są kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich.
- Mieliśmy w planach wprowadzenie nowego regulaminu sportowego — tłumaczył Krajewski - ale żeśmy to – może nie zaniechali – ale odłożyli wprowadzenie tego regulaminu od nowego sezonu z racji tego, że chcieliśmy pójść w kierunku dobrego przygotowania tego regulaminu.

"Dwu-torowe" poszukiwania własnego ośrodka
Omawiając sferę stricte sportową, prezes zaznaczył: — Skoncentrowaliśmy się w tym szkoleniu w obszarze sportowym, na tym, żeby ta grupa zawodników, która jest pod naszą kuratelą, czyli mówimy o kadrowiczach, miała jak najlepsze możliwości do treningu, do odnowy, do przygotowania się, czyli – mówiąc krótko – do profesjonalnego uprawiania sportu. Na pewno naszym priorytetem jest to, żebyśmy jak najwięcej kwalifikacji olimpijskich uzyskali – podkreślał Krajewski.
Postęp sportowy jest widoczny – zdaniem prezesa – w szkolonych centralnie grupach juniorów młodszych i juniorów.
Mówiąc o obiektach służących szkoleniu centralnemu elity, prezes PZBad ujawnił, że są czynione starania w kierunku pozyskania własnego ośrodka może nie na zasadach wyłączności, ale były starania, żebyśmy mogli wejść do ośrodka w Pruszkowie, tam, gdzie jest tor kolarski. Alternatywnie szuka się lokalizacji w hali przy torze Stegny.

W poszukiwaniu czterech kwalifikacji olimpijskich

Wyniki pary mieszanej Robert Mateusiak/ Nadia Zięba prezes Krajewski uznał za bardziej niż zadowalające i dające powody do optymizmu. Oprócz miksta bierze się pod uwagę uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej w singlu męskim, żeńskim i w deblu panów.
- Na mistrzostwach świata nasi zawodnicy zaprezentowali się co najmniej dobrze, jeśli chodzi o pokonanych przeciwników, jeśli chodzi o — na pewno i wrażenie, i poziom sportowy — który zaprezentowali. 17-32 były miejsca, ale Michał Rogalski i Adrian Dziółko swoimi występami na pewno wstydu nie przynieśli, a zaprezentowali się bardzo dobrze – chwalił prezes.
Mówiąc o kadrach narodowych w zakresie wiekowym U17-U23, Krajewski dodał, że jeśli mówimy o możliwościach i biorąc pod uwagę wyjazdy, starty, konsultacje, to na pewno była tego wystarczająca ilość.
Wzmiankując o konsultacji szkoleniowej udzielonej przez koreańskiego trenera Kim Young Mana w Zielonce, prezes Krajewski wyraził podziękowanie dla Marka Rosy za zaangażowanie w tę sprawę.

Parabadminton skazany na sukces
Wiceprezes Arkadiusz Kawecki rozpoczął od omówienia kontaktów z Badminton Europe. Podziękował organizatorom tegorocznych mistrzostw Europy juniorów za „absolutny sukces”: – Jestem absolutnie przekonany – po rozmowach też z władzami europejskimi – że jest to najlepszy prognostyk na następne trzy lata, gdzie będziemy świadkami kolejnych imprez w Lubinie.
Dalej Kawecki mówił o programie Shuttle Time. – Jesteśmy czwartym rynkiem w Europie z 24, które ten program realizują – akcentował. – Jest to dosyć duży sukces. Kawecki ubolewał, że okres wyborów parlamentarnych przeszkodził w realizacji większych zamierzeń z powodu oporu samorządowców.
Parabadminton – jak stwierdził Kawecki – jest też elementem rozwoju dyscypliny, gdyż też parabadminton w Europie, na świecie jest takim filarem rozwoju dyscypliny w szerokim tego słowa znaczeniu. U nas, w Polsce, rozwija się. Rozwija się prężnie też przede wszystkim dzięki zasługom zawodników. Zawodników w kadrze jest coraz więcej. Ta  baza parabadmintonistów nam rośnie. Jest to też taki warunek, żebyśmy mogli myśleć w niedalekiej przyszłości o pierwszych turniejach ogólnopolskich bądź też turniejach rangi europejskiej. – Zakładam, że parabadminton jest skazany na rozwój i na sukces w dalszych latach – prognozował Kawecki.

Sponsorzy na widoku
Przeciąganie się prac nad automatycznym systemem ewidencyjnym wiceprezes tłumaczył działaniem w bardzo okrojonym składzie osobowym i korzystaniem z pomocy wolontariuszy. Ma on nadzieję na ukończenie tych prac na przełomie stycznia i lutego 2016.
Wśród sukcesów w obszarze „komunikacji” Kawecki wymienił m.in. fakt, że profil na Facebooku, który staramy się w miarę możliwości rozwijać, jest na dzień dzisiejszy największym polskim portalem badmintonowym: w tym roku już blisko 4 tys. fanów.
Wspominając o tegorocznych transmisjach telewizyjnych, Kawecki ocenił ich oglądalność jako zadowalający wynik: — Cieszymy się z tych rekordów oglądalności, które mieliśmy okazję mieć w Arłamowie – nawiązał Kawecki do wyników z... poprzedniego okresu sprawozdawczego (Arłamów, listopad 2014 – 180 tys. widzów) i — tu jak najbardziej zasadnie — bieżącego (Arłamów, marzec 2015 – 133 tys.).
Jeśli chodzi o działalność marketingową, to głównym sponsorem związku jest Yonex.
Wspieraliśmy też finansowo wyjazdy na turnieje niektórych zawodników: w tym roku, jak i w zeszłym — wyliczał Kawecki.
Kierownictwo PZBad prowadzi obecnie rozmowy z kilkoma potencjalnymi nowymi sponsorami kadry. Informacje o nich zostaną podane do publicznej wiadomości po pomyślnym zakończeniu negocjacji.

Zapomniane standardy
Alicja Szałagan odczytała w zastępstwie za nieobecnego przewodniczącego Lecha Szargieja sprawozdanie komisji rewizyjnej. Zawierało ono uwagi krytyczne i pochwały, pytania, wątpliwości do wyjaśnienia.
Jako przeciągającą się i niezdrową sytuację określono w sprawozdaniu sprawę zaległości wobec ZUS.
Nie otrzymaliśmy i nie usłyszeliśmy wyjaśnień w sprawie ostatecznego rozliczenia Polish Open 2013 i 2014. Ostatecznie Zarząd nie pofatygował się o opinię prawną w sprawie przetargów na sprzęt, lotki oraz bilety lotnicze. Dotychczasowe wyjaśnienia, że są to sprawy sponsorskie, nie są do końca zgodne z prawem. Nie poprawiono dokumentacji z posiedzeń Zarządu Polskiego Związku Badmintona. Przede wszystkim chodzi o informację o obecności członków Zarządu oraz udziału gości zaproszonych. W zasadzie zapraszanie gości nie jest stosowane. Nie dokonywano ocen szkolenia sportowego przez poszczególnych trenerów oraz przez Zarząd związku. Jest to niezbędny standard do podnoszenia jakości pracy stowarzyszenia.

Biuro pod lupą komisji rewizyjnej
Analizie poddano wszystkie uwagi i zalecenia wydane przez Komisję Rewizyjną, zawarte w protokole z dnia 15 czerwca. Dotyczą one następujących zagadnień: Nie rozliczono się z wniosków pokontrolnych Komisji Rewizyjnej PZBad z uwagi na rezygnację z pracy pani sekretarz Emilii Gontarskiej. Jednak nikt Związku z tego obowiązku nie zwalniał. Zarząd nie badał i nie rozliczył strat z roku 2013 i 2014, także tego tematu nie załatwiono w sprawozdaniu finansowym 2014.
Do zamknięcia budżetu 2015 brakowało w czerwcu 134 586 zł 20 gr. Jak to wygląda na koniec roku 2015? Długotrwałe zwolnienie lekarskie pani Moniki Mosakowskiej, dla Związku jest wyjątkowo niekorzystne. Dlaczego nie postarano się o jakąś ugodę?
Jak planuje się rozliczyć PKOl-owskie pieniądze – 75 tys. – przeznaczone na trenera Kima?

Atmosfera pracy w Biurze Związku jest znacznie lepsza, ale wymaga poważnych korekt: jakie są szanse na zdecydowaną poprawę?
Nie ma informacji o zmianie zatrudnienia dla głównego księgowego. Pilnie trzeba uaktualnić umowę i wynagrodzenie Małgorzaty Serednickiej-Wiśniewskiej, zgodnie z zajmowanym stanowiskiem i realnie wykonywaną pracą oraz ponoszoną odpowiedzialnością. Mamy też wątpliwości co do zakresu obowiązków i z tego tytułu odpowiednich władz przy umowie pana Bieleniewicza.


Pion szkolenia w oczach komisji rewizyjnej
Komisja rewizyjna jest zaniepokojona formą pracy trenera głównego kadry polskiej, na którym spoczywa odpowiedzialność za ostateczny wynik sportowy. W dalszym ciągu jest brak oceny szkolenia kadr narodowych. (...)
Komisja Rewizyjna negatywnie ocenia sytuację w dziedzinie budowania systemu szkolenia, w tym organizacji systemu rozgrywkowego, regulaminu sportowego, strategie rozwojowe, plany krótko- i długoterminowe, procedury szeroko rozumianej współpracy.
Zadbać należy w sposób szczególny o pion szkolenia. Permanentna praca nad strategią rozwoju badmintona, plany szkoleniowe, regulaminy budujące przychylną strukturę rozgrywek itp.
Aktualnie praca przynależna w normalnej sytuacji pionowi szkolenia jest oparta o działalność jednej osoby. Na pewno kompetentnej, doświadczonej, komunikatywnej i świetnie się sprawdzającej, ale nie dysponującej formalnym umocowaniem dla pełnionej przez nią de facto roli.
Brak zdecydowanego wsparcia z pionu szkolenia w Związku. Doraźne akcje nie są pozytywnie oceniane przez ministerstwo sportu. Nie wróży (to) dobrze w kontekście uzyskania pozytywnego wyniku.
W obecnym układzie Rada Trenerów nie spełnia naszych oczekiwań. Wskazane jest lepsze wykorzystanie istniejących zasobów kadrowych oraz poszukiwanie stosownych wolontariuszy, sympatyków Związku, tworząc swoisty zespół ekspercko-doradczy
.

Upadłość PZBad realna?
Przytoczono opinię biegłego-rewidenta o możliwości ogłoszenia upadłości Polskiego Związku Badmintona.
Komisja Rewizyjna zgłosiła zastrzeżenia w dziedzinie finansów związku (wskaźniki rentowności, zadłużenie) oraz pozytywnie oceniła odpowiedzi zarządu na kilka swoich ważnych pytań związanych z poprawą pracy związku.
Zwrócono uwagę na nadmiar obowiązków Adama Bieleniewicza i niewykorzystanie przezeń zaległego urlopu (ponad 60 dni).
Komisja Rewizyjna nie będzie ponownie zajmować się sprawą delegata na zjazd Polskiego Związku Badmintona, pana Mariana Henryka Steltera.

"Zarząd zachował się nieelegancko"
Sprawa kosztów rejestracji badmintonistów: Zarząd miał prawo zmienić stawki, podejmując stosowną uchwałę, tylko procedury są bardzo niejasne. Po co wzrost 600 proc.? Nieprawdą jest, że inne związki mają aż tak wysokie opłaty rejestracyjne: np. PZN pobiera 30 zł jeden raz w życiu od zawodnika w klubie. Ubezpieczenie nie może być powiązane z opłatą rejestracyjną. Dlaczego nikt nie zapytał czynnika społecznego o zmianę stawek, np. Rady Trenerów? Wydaje nam się, że z punktu widzenia moralnego należałoby Komisję Rewizyjną poinformować o takim zamiarze. Doskonale wiemy, jakie są potrzeby Biura Związku. Wiemy o dodatkowych kosztach. Też wiemy, iż 100 proc. środków przeznaczonych na obsługę zadań ministerialnych realizowanych przez okręg podlaski pozostaje w Warszawie. Z pewnością nie z punktu widzenia prawnego, ale czysto personalnego, Zarząd zachował się nieelegancko. Szkoda”.

Słabnąca podstawa piramidy
W sprawie podliczania wpływów Polskiego Związku Badmintona, jaki zaproponował Śląski Związek Badmintona, Komisja Rewizyjna — ostrożnie-  nie zajęła stanowiska, z uwagi na błędy wynikające z braku wiedzy. Jedynie należy stwierdzić, iż propozycja pana Ociepy (zob. Gdzie władze PZBad powinny ciąć koszty? ) powinna dać wyraźny sygnał Związkowi do rewizji kosztów funkcjonowania Biura i ludzi tam pracujących.
„W sportowym szkoleniu podstawa piramidy zubożała o więcej niż 50 proc.”. „Na Podlasiu (okręg wiodący i najlepszy w polskim badmintonie) już nie mamy na zadowalającym poziomie sportowym młodzików i juniorów młodszych. Skończą się także juniorzy. Z radością witamy sygnał ministerialny, aby to zmienić. Jak ten temat widzi Zarząd polskiego związku?”

Opoka biura związku
Dyskusję rozpoczął Andrzej Janecki (Dwójka Wesoła). Skrytykował brak konsultacji zarządu z Radą Seniorów ws. podniesienia opłat rejestracyjnych. Stwierdził bardzo dużą niestabilność, jeśli chodzi o regulaminy czy zarządzenia; sztandarowym przykładem są liczne uchwały dotyczące sędziów badmintona, ale podał i inne. Praca biura obfituje w częste zmiany: przez 10 lat naliczył siedmiu sekretarzy generalnych. Podobnie teraz z kierownikiem wyszkolenia. Nie ma stabilności, przychodzą ludzie niedoświadczeni, których znowu trzeba uczyć.
Zdaniem Janeckiego szkolenie i finanse (oprócz zaległości wobec ZUS) wyglądają dobrze, natomiast kuleje organizacja; biuro ratują i trzymają dwie osoby (Wiśniewska i Bieleniewicz).
Ze względu na brak dostatecznych środków Janecki nie widzi sensu kierowania ich na kadry wojewódzkie kosztem centralnego szkolenia, bo nie będzie miał kto zastąpić olimpijczyków.
Rada Trenerów to zdaniem Janeckiego bolączka.

Szansa Anny Narel
Janecki pytał o sytuację szkoleniową Anny Narel-Ościłowicz. Odpowiedział Adam Bieleniewicz: Zawodniczka po okresie rehabilitacji, jest szkolona kadrowo w Warszawie od września i uczestniczy w rywalizacji o kwalifikację olimpijską. Na koniec roku podejmiemy też decyzję, czy w przyszłym roku, przez te cztery miesiące, nadal będzie ubiegała się o tę kwalifikację, czy nie (...). Liczymy, że zawodniczka będzie coraz lepiej grała – ona czuje się fizycznie bardzo dobrze, w turnieju w Norwegii zajęła trzecie miejsce.

Nowy zarząd będzie miał lżej?
Na pozostałe uwagi Janeckiego odpowiadał prezes Krajewski. Co do seniorów wyraził ubolewanie nad faktem, że nie zostało to dograne. — Ja zakładam, że na początku grudnia pewnie, jak co roku, spotkamy się w Solcu i tematu nie będzie — sugerował prezes.
Co się tyczy pracy biura, Krajewski tłumaczył: Koszty pośrednie nie dają nam możliwości zatrudnienia większej ilości osób: nie chcemy powodować większej dziury budżetowej, tylko (…) poprzez dyscyplinę finansową my zmniejszamy cały czas to zadłużenie, więc jestem przekonany, że w przyszłym roku jeśli będzie zjazd sprawozdawczy, to nowemu zarządowi nie zostawimy żadnych zobowiązań, (...) oczywiście oddzielna sprawą jest ZUS.

Pechowi sekretarze?
Prezes Krajewski wskazał, że pomimo braków kadrowych niezbędne czynności są realizowane, czego dowodzą również dobre wyniki szkolenia przywołane przez Janeckiego. Ponadto w codzienną pracę biura angażują się bezpośrednio niektórzy członkowie Zarządu.
- Faktem jest, że może nie mam najszczęśliwszej ręki, jeśli chodzi o sekretarzy generalnych, ale też jestem przeciwnikiem tego, że jeśli ktoś nie spełnia swoich oczekiwań, to nie uważam, że musi pracować 10 lat na danym miejscu, żeby się czegoś nauczyć — wyłuszczał Krajewski. — Mam trochę inny styl, inne podejście i wolę nawet na siebie, na swoje barki, wziąć pewien zakres obowiązków, niż kontynuować czy ciągnąć coś, co w mojej ocenie czy ocenie zarządu się nie sprawdza.
Konkurs na sekretarza generalnego będzie zapewne ogłoszony w tym roku, ale chodzi o to, by osoba ta stała się w związku lokomotywą, a nie wagonikiem – wyjaśnił prezes Krajewski.

Akt oskarżenia
Mecenas Robert Czaplicki (prawnik PZBad) starał się udzielić wyjaśnień. ws. zaległości wobec ZUS. — Około 2 miesięcy temu prokuratura zebrała wszelkiego rodzaju dokumenty i dosyć nieformalnie dała znać, że zalicza je w poczet materiału dowodowego. Prawdopodobnie sprawa jest na etapie formułowania aktu oskarżenia, który będzie kierowany do sądu. Ale to jest nadal proces w ramach postępowania przygotowawczego, przedsądowego. (…) Czekamy na dalsze działania prokuratury w tym zakresie”.
Prawnik wyjaśnił, że działania ZUS-u mogą iść swoim torem, niezależnie od działań prokuratury. Generalnie odpowiedzialny za jednostkę finansową jest zarząd i ta odpowiedzialność spoczywa na członkach zarządu. (...) To jest zobowiązanie, które powstało za czasów poprzedniego zarządu.

Galopujące zadłużenie
Nie wytrzymał Zbigniew Matula (Tramp Orneta): — Dokąd będziemy czekali? Co roku nam 200 tys. idzie w górę. To było 400 tys., 700, 900, już milion 200. Za dwa lata będzie dwa miliony. Proszę państwa! Musimy coś z tym zrobić – apelował delegat z Ornety. – Zarząd, który teraz występował, obiecał nam wszystkim na zjeździe, że pomoże coś zrobić, że to nie będzie rosło. (…) Dokąd to będzie rosło?
- Panie Matuła (sic! — red.), pan się trochę rozpędził, więc pan sobie siądzie na spokojnie, ja odpowiem – uspokajał prezes Krajewski. – Ja nie przypominam sobie, nigdy nie mówiłem, że przyjdę i spłacę ZUS za osoby, które – część z tych osób jest tutaj na sali, które były w poprzednich zarządach – o ile się nie mylę to pan był w komisji rewizyjnej, która była w tym czasie, jak były te zadłużenia, i też mógłbym spytać, co pan w tym czasie zrobił jako komisja rewizyjna.
Matula wtrącił, że głosował za wyborem Krajewskiego na prezesa. – Dziękuje za pana głos, na pewno się przydał, ale mówimy teraz o przyszłości, bez wycieczek osobistych — powiedział prezes.

Recepta prezesa
- Jedno rozwiązanie to jest takie, że staniemy się dyscypliną kluczową w kontekście sportu powszechnego — snuł spokojnie swoją wizję prezes Krajewski. — Postarajmy się też podchodzić w sposób realny, że szans na sukcesy na igrzyskach olimpijskich, czy na medale na mistrzostwach świata nie mamy. (…) Więc możemy szukać swojej szansy na to, żeby stać się dyscypliną kluczową, jeśli mówimy o sporcie powszechnym. Jeśli staniemy się taką dyscypliną, a jesteśmy – nie powiem na początku drogi, ale gdzieś może ciut dalej – możliwe, że uda nam się uzyskać dotację celową po to, żeby – nie mówię na całość – tylko, mówię, na kwotę główną, czyli mówię o kapitale, nie o odsetkach.

Oględziny topora
- W ZUS-ie byłem też parę razy po to, żeby się zorientować, jak sytuacja wygląda, czy jest już to zagrożenie, czy ten topór jest niżej, czy wyżej, a chcę powiedzieć, że ten topór to wisi od dziewięciu lat, a nie że w ostatnim roku ktoś go powiesił - przypomniał Krajewski. — Zarząd rozpoczął swoją działalność od zrobienia audytów, czyli zrobienia audytu księgowego, czyli to, co mamy na wejściu i zrobienia audytu za stan posiadania na wejściu związku. Te audyty, które zostały zrobione przez fachowców, zostały skierowane do odpowiednich komórek. To trwa już trzy lata? Cztery? OK. Na to wpływu nie mamy. Sprawy się dzieją. Teraz dostaliśmy informację, tę informację, o której powiedział pan mecenas, że sprawy się w dalszym ciągu będą toczyły. Odpowiedzialność oczywiście jest. (…) Ale ta odpowiedzialność była wtedy, przez dziewięć czy dziesięć lat i się nic nie zmieniło. Ale ja tej odpowiedzialności teraz nie mam. Ja rozumiem niektórych zdenerwowanie, bo w tym czasie byli w zarządzie, no i teraz rozumiem, że się czyta paragrafy i byli w komisjach rewizyjnych i 296 to wygląda groźnie. Ja rozumiem to. Jestem w stanie wejść trochę w pana skórę.
- To nie jest tak, że jesteśmy w stanie milion złotych spłacić. Z czego? — pytał retorycznie Krajewski.
Wskazywał, że jest to niemożliwe w przypadku środków sponsorskich, które są konkretnie „dedykowane” na coś. (- Może by ZUS zasponsorował? – podpowiadali dyskutanci).

Kto chce pracować?
Jan Bochat (MLKS Solec Kujawski) zajął się głównie sprawą opłat licencyjnych i kadr
wojewódzkich. Zawodnicy ściągnięci do Głubczyc lub Białegostoku mają możliwość osiągnięcia lepszych wyników. – A najbardziej mnie to niepokoi, że na 137 osób jest nas 12. No ludzie kochani? Czy my chcemy pracować, czy my nie chcemy pracować?
Wyraził zaniepokojenie tym, że deklaruje się nacisk na sukcesy w grach podwójnych, podczas gdy trenerzy kadry specjalizują się w grach pojedynczych.
Bochat radził podejmować w środowisku konstruktywne dyskusje, bez zarozumialstwa:  — Usiądźmy, a nie dyskutujmy, że ktoś jest mądry i on jeden od drugiego mądrzejszy. A szczególnie najbardziej są ci „mądrzy”, których tutaj nie ma i nie widzę ich od kilku lat tutaj - wytykał prezes klubu z Solca Kujawskiego.

Zastrzyk informacji dla trenerów klubowych
Prezes Krajewski wyjaśnił założenia koncepcyjne doboru obecnej Rady Trenerów:
- Spośród tych kilkunastu osób wyklarowało się kilku, którym chce się pracować. I to widać przy tworzeniu tego regulaminu sportowego, który będzie państwu służył od nowego sezonu.
- Temat odnośnie sprawozdania komisji rewizyjnej: jesteśmy umówieni na poniedziałek (23.11 – przyp. red.), więc te sprawozdanie – zakładam – będzie trochę inne, bo tam jest wiele takich punktów, których żeśmy sobie do końca nie wyjaśnili – uprzedził Krajewski.
Prezes PZBad przyklasnął pomysłowi Bochata, by powrócić do dawnej, dobrej praktyki sporządzania przez trenerów kadr juniorskich po konsultacjach, wyjazdach na turnieje zagraniczne i zgrupowaniach informacji dla trenerów klubowych. Trenerzy powinni mieć zalecenia i pełne informacje, co się wydarzyło. Wyniki oczywiście i grę często można zobaczyć na Internecie, ale ja rozumiem, że trenerzy oczekują trochę głębszej informacji i tu jest pełna zgoda.

Świadectwo regresu dyscypliny
Andrzej Klej wypowiedział się, powołując się na swoje wieloletnie doświadczenia,  przeciwko tezie, że wtedy są lepsze wyniki, kiedy kadry wojewódzkie nie działają i grupuje się najlepszych w centrum. Ubolewał nad mała liczbą przybyłych delegatów, ale także brakiem takich kompetentnych osób jak przewodniczący rady trenerów, trenerzy kadry. — Ilość ludzi, która tu jest, też świadczy o jakimś regresie naszej dyscypliny.
W sprawie długu w ZUS Klej ostrzegał: — W pewnym momencie będzie za to odpowiadał zarząd. Czyli imiennie. Te kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Jeżeli ZUS sprawę postawi na ostrzu noża.
Prezes Krajewski zwrócił uwagę, co do podniesionej przez delegata z Olsztyna sprawy sprawozdań trenerów na zjazdach, że odbywały się kiedyś co cztery lata, a teraz sprawozdawcze są co roku. Stąd nieco inna formuła.

Szkolić najlepszych, czy doszkalać wszystkich?
- Jeśli się dysponuje jakimiś środkami i więcej tych środków nie ma, to ja rozumiem, że my jako zarząd stajemy przed jaką decyzją? – tak prezes Krajewski dał do zrozumienia, że trudna sytuacja każe ograniczać przedsięwzięcia. Czy wobec tego – mając ograniczone środki – decydujemy się na szkolenie najlepszych, czy na doszkalanie wszystkich?

Kadry wojewódzkie stworzyły dziurę pokoleniową?
Dalej Krajewski wspomniał o co najmniej 10-letniej dziurze pokoleniowej (względem pokolenia topowych kadrowiczów po trzydziestce): — Mamy poszczególnych zawodników, którzy rokują, czy dają nam szansę na to, żeby się zakwalifikowali za cztery lata na igrzyska. Pewnie to jest Pietryja/Bochat, pewnie to jest Dziółko. No i dalej co? Czyli ta dziura naprawdę jest duża. Powstała poprzez system szkolenia, który żeśmy mieli. W którym były kadry wojewódzkie.
Dorota Danielak twardo wskazywała, że kadry wojewódzkie są niezbędnym ogniwem w szkoleniu młodych zawodników. Prosiła prezesa w imieniu swoim i grupy trenerów, z którymi działa w porozumieniu, o to, żeby kadry wojewódzkie wróciły.
W sprawie opłat rejestracyjnych wypowiedziała się za osiągnięciem kompromisu. Zgłosiła wniosek formalny o przegłosowanie.

Głosowania
W głosowaniu przyjęto sprawozdanie finansowe (8 głosów za). Upoważniono komisję rewizyjnej do powoływania biegłych rewidentów (8 za). Przyjęto sprawozdanie zarządu (9 za). Przegłosowana została uchwała dotycząca przyjęcia nowelizacji polskich przepisów antydopingowych oraz upoważniono panel dyscyplinarny przy Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie do podejmowania rozstrzygnięć w sprawach o naruszenie przepisów antydopingowych, zgodnie z Polskimi Przepisami Antydopingowymi (9 za).
Przegłosowano dwa wnioski formalne zgłoszone przez Dorotę Danielak:
- o podjęcie uchwały w sprawie zobowiązania Zarządu PZBad do przywrócenia Kadr Wojewódzkich Juniorów do wojewódzkich interdyscyplinarnych stowarzyszeń sportowych;
- o podjęcie uchwały zobowiązującej zarząd do anulowania uchwały nr 80 z 14.09.2015 r. w sprawie wysokości opłat licencyjnych i pozostawienie dotychczasowych opłat do końca kadencji.

"Bądźmy dobrej myśli"
Na końcu prezes Krajewski zapewnił, że na zbliżającym się spotkaniu w ministerstwie sportu będzie poruszać jako pierwszy temat sprawę kadr wojewódzkich. — Dla nas idealnym rozwiązaniem byłoby takie, aby kadry wojewódzkie wróciły tam, gdzie powinny wrócić, ale żebyśmy mieli pieniądze na reprezentację, bo to jest kluczowe: w marcu mamy imprezę mistrzowską. (...) — Bądźmy dobrej myśli - dodał otuchy prezes.

Na profilu Facebookowym Badzine Poland można obejrzeć galerię zdjęć ze zjazdu (fot. Paweł Staręga i Janusz Rudziński).

Fot. © Janusz Rudziński (live)



jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj