2012-09-06, Warszawa
"Biją w moją godność" - Łogosz o uchwale PZBad

Redakcja BadmintonZone.pl otrzymała dziś od ukaranego niedawno przez Zarząd PZBad (wraz z innymi olimpijczykami z Londynu) Michała Łogosza (na fot. z trenerem Kim Young Manem, na drugim planie trener Jerzy Dołhan) jego odwołanie od tej decyzji.

Czterokrotny olimpijczyk, wielokrotny medalista mistrzostw Europy, czuje się pokrzywdzony nałożoną na niego karą oraz dotknięty postawionymi publicznie oskarżeniami. W swojej uchwale nr 43/2012 opublikowanej 25 sierpnia na stronie internetowej związku zarząd postawił bowiem Łogoszowi zarzuty niestosowania się do poleceń Zarządu PZBad, oraz nierealizowania planu szkoleniowego. Materiały dotyczące tej przykrej sprawy zamieszczaliśmy już w naszym serwisie wielokrotnie, począwszy od tekstu „Kary dla... polskich badmintonistów-olimpijczyków” (25.08).

Łogosz następująco motywuje ujawnienie treści swojego odwołania:

PZBad upublicznił swoją uchwałę i jej uzasadnienie, godząc w mój wizerunek. Napisałem i wysłałem odwołanie, prosząc kilka razy o umieszczenie tego na stronie PZBad. Po kilku dniach otrzymałem informację (bez uzasadnienia), że związek nie zamieści mojego pisma na swojej stronie. W ostatnich dniach zamiast skupić się na ciężkiej rehabilitacji tłumaczyłem się wszystkim dookoła z postawionych mi zarzutów. Proszę Waszą Redakcję o umieszczenie mojego odwołania na swojej witrynie.

W swoim piśmie skierowanym do Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej PZBad (i przekazanym do wiadomości Ministerstwa Sportu i Turystyki) Michał Łogosz zaskarża uchwałę nr 43 i wnosi o zaprzestanie naruszania przez Zarząd PZBad jego wizerunku sportowca godnie reprezentującego nasz kraj. Zawodnik odnosi się po kolei do trzech postawionych mu zarzutów.

Pierwszy zarzut został przedstawiony bardziej konkretnie przez Zarząd PZBad w oświadczeniu opublikowanym 29 sierpnia na stronie związku:

Przed wylotem na Igrzyska XXX Olimpiady w Londynie zawodnicy dwukrotnie otrzymali informację Polskiego Komitetu Olimpijskiego, przekazaną za pośrednictwem biura PZBad dotyczącą logistyki związanej z wyjazdem. Obowiązkiem zawodnika było zakwaterowanie w hotelu i wspólny transfer na lotnisko wszystkich członków reprezentacji olimpijskiej. Z tego obowiązku zawodnicy nie wywiązali się.

W swoim odwołaniu Łogosz zwraca uwagę, że przed Igrzyskami zawodnicy otrzymywali bardzo duże ilości korespondencji mejlowej dotyczącej spraw logistycznych i organizacyjnych, gdzie odsyłano do kolejnych załączników. Po powrocie do kraju, podczas pobytu w szpitalu, gdy byłem już po zawodach, rzeczywiście, po przeanalizowaniu wszystkich maili otrzymanych z PZBad oraz ich załączników doczytałem się, że osoby akredytowane (podkr. Michał Łogosz) mają obowiązek nocować w hotelu, który wyznaczył PKOl.

W związku z tym Łogosz jest gotów ponieść karę, tj. zwrócić koszty noclegu w Sheratonie (czego żąda od wszystkich sześciorga olimpijczyków uchwała nr 43), jednak pod dwoma warunkami: 1/ ukarani zostaną wszyscy zobowiązani do noclegu (osoby akredytowane, a nie tylko zawodnicy); 2/ PKOl zobowiąże PZBad do zwrotu owych kosztów. Łogosz w odwołaniu pisze, że osobami akredytowanymi byli zawodnicy, trenerzy i prezes PZBad. Czy ten ostatni nocował w hotelu – autorowi pisma nie jest wiadome – wszyscy pozostali na pewno nie. Łogosz wskazuje, że informacje o noclegu były przekazywane przez PZBad w niezbyt klarownej formie skoro zarówno wszyscy zawodnicy, jak trenerzy nie doczytali w nich najważniejszego.

Ukarany przez Zarząd PZBad zawodnik relacjonuje:

23.07.2012 r. zapytałem mailowo jeszcze raz o szczegóły noclegu. Pracownik PZBad odesłał  mnie do załączników, które wcześniej mi wysłano — w taki właśnie sposób udzielając wyczerpującej informacji. Uważam, że pracownik związku powinien trochę popracować  i udzielić mi wszystkich niezbędnych  informacji. Okres przed Igrzyskami to bardzo męczący i stresujący czas. Dzień jest bardzo długi i oprócz treningów mamy zajęcia z psychologiem, odnowę biologiczną i fizykoterapie. Uważałem, iż naszym zadaniem jest skoncentrowanie się na przygotowaniach, a związek ma nam w tym maksymalnie pomóc. Widocznie byłem w błędzie – konstatuje Michał Łogosz.

Drugi zarzut dot. „nierealizowania szkolenia przed igrzyskami” został we wspomnianym oświadczeniu Zarządu PZBad sprecyzowany następująco: zawodnicy opuścili trening bez usprawiedliwienia i zgody trenera w dniu 23.07.2012 roku.

Ze względu na bulwersującą wagę tego oskarżenia zacytujmy obszernie wyjaśnienie Łogosza:

Trenerem kadry jest Kim Young Man. Jeszcze w lutym, kiedy przyjechał pracować z nami, ustalił zasady współpracy z zawodnikami. Jedną z nich było to, żeby ciężko trenować. Inną było to, żeby za każdym razem (szczególnie starsi zawodnicy) zgłaszać przemęczenie, choroby, złe samopoczucie itd. Każdy zawodnik w miarę możliwości miał indywidualny plan treningowy. Trener zawsze mnie chwalił za podejście do treningu i dawał jako przykład dla młodych zawodników.

Dwa tygodnie przed wylotem na Igrzyska trenowaliśmy w Spale. Podnieść należy, że nie opuściłem żadnej jednostki treningowej w ciągu 2 tygodni. Byli olimpijczycy, którzy opuścili nawet 5 jednostek. Oczywiście było to po ustaleniach z trenerami, czuli się przemęczeni, ciężko trenowali. Nie została na nich za to nałożona kara. W ostatni dzień zgrupowania (sobota) zaraz po treningu gdzie było także tylko 3 z 6 olimpijczyków ustaliliśmy (ja, Kamila Augustyn oraz Adam Cwalina) z trenerem Kimem, że poniedziałek mam wolny. Pozostali olimpijczycy sobotę i niedzielę mieli wolną i trenowali w poniedziałek. Nie zostali oni ukarani za brak treningu w sobotę, podczas kiedy my trenowaliśmy. We wtorek wszyscy przyszliśmy na trening i nikt nie zapytał się nas dlaczego nie byliśmy dzień wcześniej (gdyż wszystko było zgodne z naszym planem treningowym), nie dzwonił nikt ze związku. Rozmawiałem z kierownikiem szkolenia, który również nie zwrócił mi uwagi na temat jakiejkolwiek nieobecności na treningu. Wszystko było ustalone z trenerem i było zgodne z realizacją naszego planu szkoleniowego. Byłem zszokowany gdy dostałem pismo od PZBad, że nie realizuję planu szkolenia.  Należy wskazać, iż odbyło się to miesiąc po rzekomym przewinieniu. Rozmawiałem z trenerem głównym i trenerem asystentem zaraz po otrzymaniu pisma i sami byli zaskoczeni całą sytuacją. Pytałem się trenerów czy mają mi coś do zarzucenia, czy nie realizowałem planu treningowego albo nie chodziłem na treningi. W odpowiedzi obydwaj trenerzy tylko wyrazili zdumienie podjętą uchwałą, nie mieli do mnie żadnych zastrzeżeń. Żaden z nich nie dzwonił także do PZBad, nie składał wniosków, nie wysyłał maili o mojej nieobecności oraz nie miał zastrzeżeń co do realizacji przeze mnie planu szkoleniowego. Zarzucanie mi nierzetelności to największa krzywda jaka może mnie spotkać. Włożyłem w przygotowania całe swoje serce, zaangażowanie, zdrowie.

Trzeci zarzut Zarządu PZBad w ujęciu oświadczenia opublikowanego na witrynie PZBad 29 sierpnia brzmi następująco:

Samowolnie zmienili termin badań w COMS ustalonych przez PZBad z dnia 23.07.2012 na 24.07.2012 roku.

Łogosz określa ten zarzut jako „jeszcze bardziej kuriozalny”. Pisze:

Należy zacząć od wyjaśnienia pojęcia, szumnie nazwanego przez PZBad „badaniami”.  Było to po prostu zwykłe pobranie krwi. Istotna rzecz jest taka, że sam poprosiłem kierownika szkolenia o przeprowadzenie takich badań krwi, żeby dowiedzieć się jak mój organizm reaguje na ciężki trening w okresie przygotowań. Bardzo istotny jest termin, w którym chciałem mieć wykonane te badania. Poprosiłem go o to, podczas jego wizyty, na zgrupowaniu w Spale. Zależało mi na tym, żeby pobrać krew jeszcze w Spale (przed zakończeniem przygotowań do Igrzysk), żeby ewentualnie zareagować zmianą treningu. Badania takie tuż przed wylotem na Igrzyska (po obozie) były już mniej istotne. Kierownik wyszkolenia powiedział, że zobaczy co się da zrobić. Należy podkreślić, iż tego samego dnia, w którym skierowaliśmy naszą prośbę o badania do kierownika szkolenia, przedstawiciel COMS-u robił w Spale takie badania pozostałym olimpijczykom z innych dyscyplin. Nikt z PZBad nas o tym nie poinformował, choć przedstawiciel PZBad był na miejscu. Gwoli wyjaśnienia takie badanie mogliśmy przejść w każdej chwili i bez udziału PZBad w Instytucie Sportu. Każdy olimpijczyk mógł to zrobić bezpłatnie i mógł sam kontaktować się z Instytutem w tym przedmiocie. To badanie nie było w żadnym planie szkolenia czy w planie okresowych badań lekarskich, do których mamy obowiązek przystąpić. Badania krwi, o których  mowa, były od początku moją inicjatywą i na moją prośbę. Niestety zastanawiające jest to, że nie wpadł na taki pomysł sztab szkoleniowy i związek badmintona. Zamiast badań w Spale kierownik szkolenia dnia 18.07.2012 r. wysłał nam maila z datą i godziną pobrania krwi, którą wyznaczył na dzień 23.07.2012 r. Nie mam obowiązku czytania poczty codziennie, tym bardziej, że byłem na zgrupowaniu w Spale i pracownik PZBad mógł po prostu zadzwonić do nas, czy trenera z taką informacją. W poniedziałek kiedy miałem dzień wolny wraz z Kamilą i Adamem skontaktowaliśmy się z COMS-em i umówiliśmy na pobranie krwi następnego dnia.

Podkreślić ponownie należy, iż te badania są po to, żeby natychmiast odczytać wyniki i po konsultacji z lekarzem przedstawić je zawodnikom i trenerom, żeby jeszcze tego samego dnia korygować obciążenia treningowe. Wyników badań nie otrzymałem przed wylotem na Igrzyska. Dopiero po mojej prośbie (a w zasadzie kilku prośbach wysyłanych do kierownika szkolenia) o przesłanie wyników badań, (którą wysłałem już z Londynu) kierownik szkolenia przesłał mi nieopisane przez lekarza suche wyniki, z których jako laik nie byłem w stanie nic odczytać. Trenerzy nie otrzymali nic i nie było w ogóle tego tematu. Jedyną osobą bądź instytucją, która nie dopilnowała odpowiedniego terminu badań oraz przekazania wyników kontroli, jest Polski Związek Badmintona. Wstyd, żeby zawodnik sam martwił się o takie rzeczy, pamięta o tym, a na koniec zostaje za swoje zaangażowanie ukarany.

Na koniec Michał Łogosz przechodzi do refleksji natury ogólnej:

Chcę podkreślić, iż w mojej ocenie, zrobiłem wszystko co trzeba i co było w mojej mocy, żeby ten rok był najlepszy w mojej karierze sportowej. Ciężko pracowałem. Jeździłem za swoje pieniądze na turnieje kwalifikacyjne do Brazylii, Maroka oraz Czech. Płaciłem sam za leczenie. Sam musiałem sobie organizować badania, fizjoterapie. Wszystko to kosztowało mnie sporo nerwów i masę pieniędzy, liczoną w dziesiątkach tysięcy złotych. Pomagałem nawet finansowo Polskiemu Związkowi Badmintona, kiedy zakładałem kolejne własne pieniądze za turnieje w Korei  i Malezji (PZBad miał kłopoty  finansowe, do tej pory nie zostało mi wszystko zwrócone) albo kiedy pożyczyłem PZBad dużą kwotę euro przeznaczoną na diety dla zawodników i trenerów na mistrzostwa Europy, gdyż kasa Związku była pusta. Zrobiłem to z własnej woli, pomagaliśmy sobie nawzajem. Zarzuty o niestosowanie się do poleceń Zarządu, albo najbardziej bolesne, o niewykonanie planu treningowego, biją w moją godność i są bardzo krzywdzące. Dwadzieścia lat oddaję się tej dyscyplinie, poświęciłem życie prywatne, pieniądze, rodzinę i zdrowie. Z turnieju olimpijskiego wywieziono mnie na wózku inwalidzkim, zaś PZBad z Prezesem Krajewskim na czele, od serca dziękuje mi za to wszystko, wysyłając przez internet nagany i kary finansowe (podkr. red.). Ciekawostką jest to, iż dwóch  wiceprezesów związku nie miało pojęcia o całym zamieszaniu i dowiedziało się o wszystkim z internetu.

Ciekawy jest również fakt, iż Prezes PZBad karze zawodników, zarzucając im brak wsparcia i pozostawienie kontuzjowanego kolegi, jednakże nie analizuje w tym przedmiocie swojego zachowania. Należy wskazać, iż mój partner deblowy (Adam Cwalina) będąc w Polsce miał ze mną lepszy kontakt niż Prezes, który mieszkał ze mną w Londynie, w jednym apartamencie. Podczas gdy leżałem kontuzjowany w pokoju w wiosce olimpijskiej, Prezesa widywałem tylko przez krótką chwilę z rana, tymczasem mój partner miał ze mną kontakt kilka razy dziennie, organizował mi pomoc logistyczną w Polsce.

Dalej Łogosz pisze, że jest mu bardzo przykro, że został tak potraktowany. Bardzo cieszyłem się, gdy nowi ludzie zaczęli zajmować się naszą dyscypliną sportu. Wierzyłem, że zrobimy wspólnie duży krok w popularyzacji badmintona  osiągając optymalne wyniki na Igrzyskach. Udało się osiągnąć  to pierwsze, a największy wkład w tym miał PZBad. Od momentu ukazania się na ich stronie uchwały o ukaraniu naszej szóstki wszystkie media w kraju zaczęły o tym pisać, interesować się, prosić o komentarze, zapraszać do telewizji. Uaktywniły się fora internetowe, portale branżowe i serwisy sportowe w całym kraju. PZBad upubliczniając swoją uchwałę spowodował lawinę komentarzy. Przedstawiciele z największych gazet i telewizji kontaktowali się z zawodnikami w celu wyjaśnienia sytuacji. Mogę napisać, że cel wyborczy wygłaszany rok wcześniej w obietnicach Prezesa został osiągnięty. Szkoda tylko, że w taki sposób… (podkr. red.)gorzko puentuje Michał.

Powyżej przedstawiliśmy obszerne fragmenty tekstu odwołania. Zalecamy zapoznanie się z pełnym dokumentem. Całość pisma skierowanego przez Łogosza do Komisji Dyscyplinarno-Arbitrażowej można pobrać tutaj.

Fot. © Janusz Rudziński (archiwum)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj