2020-05-12,
Kuala Lumpur
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
AZJACI DZIELĄ SIĘ PÓŁFINAŁAMI
12.05.2010. Gdzie się podziały czasy, kiedy Dania — jak w 2004 roku — potrafiła wprowadzić do półfinałów światowej drużynówki męski team? W tym roku Skandynawom sztuka ta się nie udała. Co więcej, już w 1/2 finału Pucharu Thomasa zabraknie reprezentantów Starego Kontynentu. Bezsprzecznie, z europejskiego punktu widzenia, największym rozczarowaniem jest ćwierćfinałowa przegrana Danii z Malezją. Najpierw na kort wyszli niemal murowani faworyci — Lee Chong Wei, a godzinę później — Koo Kean Keat / Tan Boon Heong. W obydwu przypadkach zakończyło się na rozegraniu dwóch setów. Peter Gade oraz duet Mogensen / Boe zostali odprawieni z kwitkiem. W trzecim ćwierćfinałowym pojedynku mieli się zmierzyć Wong Choong Han oraz Jan Ø. Jørgensen. Ten ostatni singlista raczej nie zachwycał dobrą formą w pierwszych dniach turnieju, dodatkowo znalazł się pod ogromną presją — jego przegrana pogrążyłaby szanse Danii na awans do półfinału. Mimo młodego wieku Jørgensen (fot.) świetnie poradził sobie z tą stresującą sytuacją, prezentując się nadzwyczaj dobrze w meczu przeciwko Wong Choong Hannowi. Po grze żywiołowy Skandynaw cieszył się: To wspaniałe uczucie móc zdobyć punkt dla Danii i chciałbym powiedzieć, że to jedno z największych osiągnięć w mojej dotychczasowej karierze. Czułem presję zarówno ze strony publiczności, jak i kolegów z drużyny. Mam wiele szacunku dla Choong Hanna. Patrzyłem na jego grę, kiedy byłem dzieckiem. Brakuje mi słów, aby opisać to, co teraz czuję. O tym, że Jorgensen stanął na wysokości zadania, wiedział również jego trener — Kenneth Jonassen: Dobrze znów widzieć Jana na fali. Choong Hann grał dziś bardzo dobrze i jestem dumny z tego, że Jan powrócił do swojej najlepszej formy i zwyciężył. W nienajlepszym humorze po meczu był natomiast Wong Choong Hann: Jestem rozczarowany tym, że nie wygrałem pierwszego seta. Każdy z nas próbował kontrolować przebieg gry, jednak podczas meczu wszystko może się zdarzyć. Oczywiście on jest o wiele młodszy ode mnie i dlatego miał w końcówce więcej siły ode mnie. Ale to żadne wytłumaczenie. Był po prostu lepszy. Kolejny punkt dla Danii dołożyli — po trwającej niespełna pięć kwadransów przeprawie — zapasowi debliści tego kraju Lars Paaske i Jonas Rasmussen. Awans do ćwierćfinału uzależniony był w tym momencie od tego, kto wygra ostatnią grę singlową — Hafiz Hashim czy Joachim Persson. Skandynaw zagrał zdecydowanie poniżej swych możliwości, zdobywając w każdym z setów 10 i 12 punktów. Hashim twierdził, że jego wygrana będzie miała długofalowy skutek: To zwycięstwo zwiększy pewność mojej drużyny w półfinale przeciwko Chinom. Lubię granie trzeciego singla. Co prawda, jeśli bym go przegrał, przegrałaby również cała drużyna, ale wygrana daje nieprawdopodobną satysfakcję. Persson żalił się po przegranym meczu, że nie potrafił znaleźć recepty na Malezyjczyka: Hafiz grał naprawdę dobrze, a ja walczyłem ze wszystkich sił. Zabawne, że to właśnie ja przegrałem ostatni mecz, jednak nie wydaje mi się, abym mógł zrobić więcej, on po prostu świetnie zagrał. Pytany o szanse Malezji na finał Persson odrzekł: Wiem, że wszyscy mówią, że to Chiny zdobędą Puchar Thomasa, jednak sądzę, że Malezja ma szanse na wygraną. Oczywiście, Chiny są faworytem, ale zawsze jest ten pierwszy raz, kiedy faworyt przegrywa i myślę, że Malezja zrobi wszystko, aby tak właśnie było. Nie krył rozczarowania porażką swojej drużyny Peter Gade: Trzeba powiedzieć, że Malezja rzeczywiście zapracowała na wygraną. Jesteśmy wszyscy bardzo zawiedzeni, liczyliśmy na więcej, choć losowanie było takie, że już na wczesnym etapie turnieju mieliśmy bardzo silnych przeciwników. Mimo tego gra tutaj sprawiła mi wiele przyjemności. W Malezji panuje wspaniała atmosfera. Bez wątpienia tutejszy stadion to jedno z najlepszych na świecie miejsc badmintonowych. Niepocieszeni są zapewne również badmintoniści z Niemiec, którzy w 1/4 finału ulegli Japończykom. Wydaje się, że kluczowe znaczenie miała przegrana pierwszego meczu przez asa niemieckiego teamu — Marca Zwieblera. Ten ostatni ubolewał po meczu: To rozczarowujące, ponieważ mieliśmy bardzo korzystne losowanie. Wiedziałem, że będzie ciężko, jednak przed meczem byłem spokojny. Co więcej, w drugim secie Tago wyglądał na bardziej zmęczonego niż ja. Zwiebler twierdził również, że ze względu na wrzaskliwe zachowanie widowni miał kłopoty z koncentracją w końcówce meczu, co zaowocowało trzema niewymuszonymi błędami i — ostatecznie — utratą pierwszego punktu dla niemieckiej drużyny. Rewanż na Japończykach udało się za to wziąć deblowej parze Michael Fuchs / Kristof Hopp, choć była to prawdziwa wojna nerwów. Hiroyuki Endo / Yoshiteru Hirobe zmarnowali w końcówce dwie lotki meczowe, zaprzepaszczając szansę na wygraną. Nasi zachodni sąsiedzi bez wątpienia liczyli na wygraną Dietera Domke, który dzień wcześniej zapisał się na kartach historii jako pogromca Jana Jorgensena. Jednak Sho Sasaki, któremu we wtorek udało się pokonać przy niesprzyjającej publiczności samego Wong Choong Hana, był w życiowej formie. Dołożył kolejny punkt na konto swojej drużyny, zaś formalności dopełniła bez większych problemów drugoplanowa para deblowa Kenichi Hayakawa / Kenta Kazuno. W dwóch pozostałych ćwierćfinałach Pucharu Thomasa było już mniej ekscytująco. Chiny zmiotły w trzech meczach Koreę, zaś Indonezyjczycy nie pozostawili złudzeń Hindusom. W piątkowych półfinałach Pucharu Thomasa Chiny zagrają przeciwko Malezji, zaś Japonia zmierzy się z Indonezją. Wyniki ćwierćfinałów Pucharu Thomasa (12.05.2010) Chiny — Korea 3:0 Indonezja — Indie 3:0 Malezja — Dania 3:2 Japonia — Niemcy 3:1. Zob. też: Droga panów do ćwierćfinału Grupowe potyczki płci pięknej Niemcy zaskakująco silni w starciu z Polakami Pod nieobecność Nigerii Polacy w oku kamer TV. Mistrzostwa świata drużyn męskich i żeńskich w badmintonie. Thomas & Uber Cup Finals, 9-16 maja 2010, Kuala Lumpur (Malezja). Kategoria: BWF Events. Zobacz również wyniki na stronie tournamentsoftware.com. Fot. © BadmintonPhoto.com (live) pola |
|
© BadmintonZone.pl | zaloguj |