2014-11-29, Warszawa
Sposób na miecz Damoklesa, czyli zjazd PZBad
W zeszłym roku BadmintonZone pisała o niechlubnym rekordzie na sprawozdawczym Krajowym Zjeździe Delegatów Polskiego Związku Badmintona – pojawiło się wtedy zaledwie 25 delegatów. W sobotę rekord ten znów został pobity w ujemnym kierunku. Na 130 uprawnionych delegatów obecnych było jedynie 12 osób.
Wśród nielicznych gości był honorowy prezes PZBad Andrzej Szalewicz (fot. niżej). Przewodniczącymi obrad zostali – tak jak na poprzednim zjeździe – Piotr Kalinkowski i Lech Szargiej. Jednogłośnie wybrano komisję mandatowo-skrutacyjną w składzie: Andrzej Janecki, Marek Rosa.

Prezes PZBad Marek Krajewski (fot. niżej) przedstawił sprawozdanie z działalności zarządu w formie prezentacji (delegaci otrzymali sprawozdanie w postaci wydrukowanej pełnej wersji). Krajewski skomentował fakt otrzymania przez PZBad niższej dotacji budżetowej. – To przede wszystkim wynika z przyjętych parytetów w ministerstwie sportu. Ministerstwo sportu wprowadziło parytet, który przyznaje pieniądze poszczególnym związkom sportowym. Jeszcze jest to na pewno jakieś pokłosie tego, że poprzednia pani minister wprowadziła kategoryzację dyscyplin sportowych: jak wiecie państwo, znaleźliśmy się w grupie brązowej, z tego tytułu też jakiś tam parytet wynikał – wyjaśniał prezes Krajewski (nt. przywołanej tu decyzji minister Joanny Muchy i groźnych konsekwencji dla badmintona i innych dyscyplin sportowych por. np. archiwalne nagranie programu „Raport” Superstacji).

Prezes Krajewski przyznał, że w ostatnim czasie nie mieliśmy takich sukcesów medalowych (w igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy – przyp. red.), którymi moglibyśmy się poszczycić, co wywarło niekorzystny wpływ na dotacje budżetowe przyznawane na badminton, podobnie jak słaby przyrost liczby klubów, sędziów i zawodników.

Dotacja wyniosła 1 294 000 złotych, czyli mniej niż w poprzednich latach. – Aczkolwiek z funduszu, czyli środków, które płyną z totalizatora, głównie przeznaczone są na sport młodzieżowy – tam też były uwzględnione parytety – dostaliśmy 640 tysięcy złotych, w poprzednich latach było też to różnie, ale w trakcie roku udało nam się tę kwotę znacznie zwiększyć — zaznaczył Krajewski. Ostatecznie łączna kwota do dyspozycji na 2014 rok okazała się porównywalna z kwotą za 2013 rok. Prezes wspomniał też o zadłużeniu wojewódzkich związków i klubów wobec PZBad, związanym z niepłaceniem składek, szacowanym obecnie na 15 tysięcy złotych, co jednak oznacza, że się zmniejszyło.

O działaniach komunikacyjnych i marketingowych mówił wiceprezes Arkadiusz Kawecki. Wspomniał m.in., że impreza w Arłamowie (eliminacje mistrzostw Europy drużyn mieszanych z udziałem Polaków) zdobyła rekord oglądalności badmintona w telewizji w Polsce: 180 tys. osób zobaczyło tę imprezę, siedząc przed telewizorem. Z kolei, referując osiągnięcia marketingowe,
Kawecki stwierdził m.in., że kwota, którą udało się pozyskać, sponsoringowa, to jest ponad pół miliona złotych, na część tej kwoty składają się też indywidualne kontrakty zawodników, w temacie których zarząd się również angażował.
Z całością Sprawozdania z prac Zarządu Polskiego Związku Badmintona za okres 1.11.2013 – 22.11.2014 można się zapoznać na stronie PZBad.

Kolejnym punktem było sprawozdanie finansowe za 2013 rok przedstawione przez Małgorzatę Wiśniewską. PZBad rok 2013 zakończył na minusie, jednak strata związana z działalnością statutową zmniejszyła się w porównaniu z rokiem 2012. Niestety własne środki nie wystarczają na pokrycie działalności związkowej, a mimo to związek nie podnosi kwot składek członkowskich. Wysunięto postulat, że to kadra musi wypracować większe dofinansowanie dla związku. Pełna treść sprawozdania finansowego wraz z opinią biegłego rewidenta została udostępniona już przed zjazdem na stronie internetowej Polskiego Związku Badmintona (zob. Jest już raport, 18.11.2014).

Następnie przedstawiono sprawozdanie komisji rewizyjnej, w której skład wchodzą: Zdzisława Szałagan, Marek Czapliński i Lech Szargiej. Ten ostatni zapoznał zgromadzonych z raportem. Dotyczył on analizy sprawozdania finansowego, przedstawiono informacje wynikające z badania bilansów przez biegłego rewidenta oraz z przeprowadzonych kontroli przez komisję rewizyjną. Mówiono także o pracy biura i zarządu PZBad. Przypomniano słuchaczom o zadłużeniu PZBad wobec ZUS.
Komisja rewizyjna przeprowadziła kontrole sprawozdań z programów szkoleniowych, projektowanego budżetu, sprawozdań z działalności biura, realizacji budżetu PZBad i Podlaskiego Okręgowego Związku Badmintona, umów, przetargów, sprzedawanych biletów. Komisja wyraziła wątpliwość, czy Podlaski Związek Badmintona powinien być audytowany, zgłosiła potrzebę wypowiedzenia się w tej kwestii prawnika. Wątpliwości komisji rewizyjnej budzi również funkcja kontrolna komisji rewizyjnej POZBad w Białymstoku. Komisja wnosi o to, by jej kompetencje przejęła komisja PZBad, ponieważ sprowadzanie specjalistów z Suwałk i Białegostoku do Warszawy wiąże się z dodatkowymi kosztami, które ponosi PZBad (biuro POZBad znajduje się w siedzibie PZBad).

Komisja rewizyjna stwierdziła, że są wnioski, których zarząd nie zaaprobował. Należy rozstrzygnąć sprawy przetargów na sprzęt sportowy i bilety lotnicze. Istnieje pewna wątpliwość prawna w sprawie przetargów: wiadomo, że kluby nie muszą ich przeprowadzać, ale czy również związek jest z tego zwolniony? Według komisji sprawa nie do końca jest jasna.

Komisja podtrzymała swoje stanowisko, by najważniejsze imprezy badmintonowe realizować poza Warszawą. Warszawskie imprezy są niedochodowe, pomimo dużych możliwości organizacji turniejów w stolicy nie powinny one generować strat.
Po sprawozdaniach pytania zadawali niektórzy spośród delegatów obecnych na sali.
Andrzej Janecki z UKS Dwójka Warszawa-Wesoła mówił, że cieszy go popularyzacja badmintona. Martwi jednak niski poziom turniejów niższej rangi. Delegat zwrócił uwagę na wpływ źle zorganizowanych turniejów na wychowanie młodzieży. Prosił również o wyjaśnienie kwestii uprawnień instruktorskich i trenerskich. Ubolewał nad brakiem standaryzacji tych dokumentów.

Janecki otrzymał odpowiedź prezesa Krajewskiego: od początku tego roku zawód trenera i instruktora nie istnieje, wszystkie regulacje tych kwestii spłynęły na związek. Związek wprowadził dwojaką kategorię, czyli instruktora badmintona i trenera badmintona PZBad. Ktoś, kto nabył swoje uprawnienia lat temu trzydzieści i na przykład jest trenerem klasy mistrzowskiej, on tych uprawnień nie straci teraz — uspokajał prezes Krajewski. Jednak w odniesieniu do nabywających nowe uprawnienia PZBad dąży do tego, żeby to nie były tytuły przyznawane na całe życie, tylko żeby były to tytuły dla tych, którzy są aktywni, którzy działają w ramach Polskiego Związku Badmintona: uczą, szkolą, rozwijają się.

Marek Idzikowski reprezentujący klub UKS Orbitek Straszęcin zauważył, że po deregulacji zawodów trenera i instruktora nie ma podstawy prawnej, aby ktoś żądał od kogoś jakichś dokumentów. Idzikowski wyraził uznanie dla biegłego rewidenta, który swą pracę wykonał rzetelnie i profesjonalnie. Postuluje jednak merytoryczne wsparcie ze strony zarządu lub komisji rewizyjnej, o to, aby zarząd uzasadnił, dlaczego sprawozdanie finansowe wygląda właśnie w ten sposób. Kolejną kwestią poruszoną przez delegata było sprawozdanie z prac zarządu. Według Idzikowskiego obejmowało ono niewłaściwy okres (od  listopada 2013 roku do listopada 2014 roku). Powinno obejmować cały rok 2013, ponieważ ten rok rozliczany jest na zjeździe.

Prezes Hubala Białystok Szargiej wyjaśnił w reakcji na stanowisko Idzikowskiego, że wszystkie związki, których praktykę zna od tej strony, na zebraniach sprawozdawczych zarządu zdają sprawozdanie z bieżącego roku. Zauważył, że taką praktykę mogą ewentualnie zmienić delegaci.

Idzikowski pytał również o ostateczną wersję protokołu pokontrolnego NIK (kontrola została przeprowadzona w 2013 roku) oraz o aktualne informacje dotyczące postępowania karno-skarbowego na temat nieprawidłowości w sprawozdaniach za minione lata.

Na pytanie dotyczące kontroli Szargiej odpowiedział, że protokół komisji rewizyjnej sprzed roku dokładnie omawiał tę sprawę, a dziś jedynie komisja ustosunkowała się do realizacji tamtych zaleceń (zalecenia zostały wykonane).

Idzikowski wyraził także zaniepokojenie zwiększającym się wciąż zadłużeniem względem ZUS-u, które zagraża upadłością 36-letniego związku (dokładnie: 37-letniego — por. Wspomnienie wzruszeń i... formalności — przyp. jr). Nie można, jego zdaniem, akceptować sprawozdania finansowego, które nie zawiera informacji o podjętych działaniach, zmniejszających zadłużenia. Niepokój Idzikowskiego budzą również informacje o imprezach odbywających się w Warszawie, które zamiast próbować zmniejszyć zadłużenie, jedynie generują straty.
Krytyka delegata Orbitka Straszęcin wywołała mocniejszy ton polemiczny ze strony prezesa Krajewskiego:
- Dziwię się, że pracując te trzydzieści parę lat w związku ma się tak ubogą wiedzę w sprawie turniejów, które należałoby organizować. (…) W 2013 i 2014 r. po raz pierwszy w historii nie mogliśmy dofinansować organizacji turniejów rangi międzynarodowych mistrzostw Polski, również Polish International – tu mamy łatwiej, bo mamy partnera (…). Jakie mamy korzyści z organizacji tego typu turniejów, to rozumiem, że państwu nie muszę chyba tutaj tłumaczyć. Organizacja takiego turnieju to jest 200 tys. zł. Kara za niezorganizowanie takiego turnieju jest 200 tys. zł. Więc jeśli ktoś umie liczyć, to zakładam, że nie powinien zadawać pytań, aczkolwiek miło mi, że mogę ten temat wyjaśnić i poruszyć. Jeśli chodzi o ZUS, to zagrożenie, że nie płacimy i możemy zostać postawieni w stan upadłości, istniało od zawsze.
Niestety nie ma możliwości ze środków sponsorskich lub ze środków otrzymanych przez ministerstwo spłacić odsetek (które wynoszą 50 tysięcy złotych rocznie). Nie podjęto decyzji o podniesieniu składek związkowych i w konsekwencji nie ma możliwości generowania środków na uregulowanie odsetek. Prezes widzi możliwość ewentualnego wystąpienia do ministerstwa o dotację celową na zapłatę kwoty głównej zadłużenia wobec ZUS, ale dopiero po zdobyciu przez badminton pozycji kluczowej dyscypliny w polskim sporcie.

Bożena Bąk (Opolski Okręgowy Związek Badmintona) poruszyła temat złej organizacji Grand Prix Polski, które miało być podzielone na 2 części, aby ograniczyć liczbę zawodników na jednym turnieju. Tymczasem Grand Prix Polski dopełniane jest 2 innymi kategoriami tzw. ogólnopolskiego turnieju.  Stwierdziła, że organizatorom turniejów zależy tylko na liczbie zawodników, a nie na jakości samych imprez. Błędem jest to, że turnieje kończą się w niedziele późnym popołudniem, ponieważ w poniedziałek dzieci idą do szkoły. Jeśli zarząd przyznaje organizację takich turniejów to powinny to być faktycznie tylko turnieje Grand Prix.
Kolejną ważną kwestią według delegatki Opola jest kalendarz imprez. Grand Prix nie mogą się odbywać w trakcie szkoleń, ponieważ trener nie jest w stanie się rozdwoić. A powinien towarzyszyć swoim zawodnikom i w jednym i drugim miejscu. Grand Prix kolidują także z innymi turniejami, co powoduje, że czołówka polskich zawodników często nie może brać udziału w tych imprezach.

Po wypowiedzi Bożeny Bąk prezes Krajewski powrócił jeszcze – zapewne w odniesieniu do jednego z pytań Idzikowskiego — do spraw związanych z działaniami urzędów skarbowych, policji, prokuratury i sądownictwa, a nawet wspomniał o BadmintonZone.pl. — Też chcę powiedzieć oczywiście, że dwa tygodnie temu był wyrok w sprawie, gdzie wzbudzała takie wielkie sensacje BadmintonZone, że Marian Stelter podał cały związek do prokuratury, że był zjazd nielegalny, władze nielegalne itd. Oczywiście dwie sprawy przegrał. (w istocie nasz serwis – wbrew nadmiernie personalnemu ujęciu sprawy przez prezesa Krajewskiego — nie pisał w notatce Nielegalna działalność PZBad? o Marianie Stelterze, lecz o Zachodniopomorskim Związku Badmintona na podstawie internetowej strony tego ostatniego; ujmowanie spraw w czysto personalnym stylu prezes Stelter = ZZBad, a prezes Krajewski = PZBad nie wydaje się właściwe, nawet przy przyjęciu decydującej roli obu postaci w swoich strukturach; wspomniany przez prezesa PZBad wyrok został odnotowany na stronie ZZBad – przyp. jr).

Prezes Krajewski odpowiedział na zarzuty Bożeny Bąk stwierdzeniem, że winna jest furtka w regulaminie. Zarząd jednak rozumie, że jest to wyraźny sygnał do zmiany regulaminu. Natomiast w sprawie terminów turniejów prezes zastrzegł: — My się nie znamy na turniejach, na szkoleniu. My, mówiąc kolokwialnie, mamy wam zrobić dobrze, ale żeby zrobić wam dobrze, musimy wiedzieć jak i wy musicie o tym powiedzieć.

Andrzej Klej z AZS UWM Olsztyn ubolewał nad bardzo restrykcyjnym przepisem, który mówi, że lista zawodników na dany sezon jest zamykana już we wrześniu. Przez ten zapis jego zawodniczki (z powodu kończącej się we wrześniu licencji) nie mogą grać w turniejach w następnym roku kalendarzowym. Klej zadał również pytanie o to, co się stanie, jeśli zawodnik będzie miał kontuzję. Przepis wydaje się być o tyle słuszny, że zmusza zawodnika do tego żeby przez cały sezon grał w jednym klubie. Klej prosi więc o zmianę lub uaktualnienie przepisu aby dać szanse zawodnikom i ich trenerom.
Delegat ubolewał także nad perturbacjami z kalendarzem rozgrywek ekstraklasy. Poruszył obszernie kwestię zadłużenia PZBad wobec ZUS. Przedstawił  doświadczenia Koleżeńskiego Klubu Sportowego Warmia w materii rozwiązywania problemu zadłużeń finansowych. Zaproponował przykładowe sposoby likwidacji zadłużenia PZBad. — W tej chwili ten miecz Damoklesa (…) wisi nad nami (…), ale w pewnym momencie to pęknie – zakończył z troską swoje wystąpienie.

Prezes Krajewski sceptycznie przyjął propozycję Kleja i powtórzył wyłuszczoną nieco wcześniej na zjeździe koncepcję rozwiązania problemu poprzez uzyskanie przez polski badminton większego prestiżu. Co do uwag Kleja ws. regulaminu Krajewski najwyraźniej obciążył odpowiedzialnością Marka Idzikowskiego, mówiąc, że w kontekście tych zapisów dotyczących ligi, to pewnie jakaś tam jeszcze idzikowszczyzna się wkradła i obiecał starania zarządu w kierunku pójścia na rękę klubom.

Krajewski wyjaśnił trudności związane z funkcjonowaniem ligi (ekstraklasy). Ubolewał nad małą aktywnością klubów (z wyjątkiem Hubala Białystok) w pracy nad rozwiązaniem problemów. Nawiązał do słabości liczebnej ekstraklasy (6 drużyn) i skrócenia rozgrywek: – Zakładam, że związek nie jest winien temu, że Technik Głubczyce nie startuje w rozgrywkach, bo rozumiem, że Technik Głubczyce liczy pieniądze i wie, na co ma wydać pieniądze i na co jest lepiej wydać pieniądze. Wbrew temu co tam starosta kiedyś powiedział, że przez polski związek Głubczyce nie startują w ekstraklasie, rozumiem, że to trochę inaczej wygląda.
W sprawie kalendarza ligi i licencji klubowych wyjaśnień udzielił również Szargiej.

Zbigniew Matula (SLKS Tramp Orneta) odniósł się na początku do informacji o zaleganiu przez kluby wobec związku na kwotę 15 tys. – Czy to są te kluby, czy nie ma tych klubów – zapytywał. I — nie stroniąc od bardzo dosadnego stylu przemawiania — konkludował:
Jeżeli nie płacą to wypad!No to ja od przyszłego roku, panie prezesie, też nie będę płacił. Po co mam płacić?. Tamci nie płacą, a ja płacę… Matula wnioskował o niedopuszczanie zawodników z klubów zalegających ze składkami do zawodów.

- Jak długo będziecie podnosili państwo, zarząd, składki od tych biednych dzieci — pytał delegat Trampa. — Wy (…) w Warszawie zarabiacie tutaj 10-8 tysięcy czy 20, to dla was to jest pryszcz. Ale jak moje dzieci nie mają co jeść na wsi… A wy 30 zł od gry! Zastanowiliście się, co wy robicie? I teraz na turnieju jest 20 osób, 30… Co to za turnieje? Popierdółka, proszę państwa. (…) Małe kluby jak dostaną dwa tysiące, trzy, od burmistrza, to w rękę burmistrza całują. Dyskutant zauważył również, że większe talenty są w małych miejscowościach, a nie w dużych miastach — „molochach”.

Matula zakwestionował sens organizowania turniejów Grand Prix elity, ponieważ z reguły nie startują w nich kadrowicze. – Najlepsi nie grają, to jaka to jest elita?

Prezes Krajewski wyjaśnił, że przy sankcjach stosowanych wobec związków okręgowych lub klubów nie płacących składek musi być przestrzegany statut i na razie nie może być zmieniony. Przywołał przykład Mazowieckiego Okręgowego Związku Badmintona, który został wykluczony ze struktur PZBad z powodu niepłacenia składek.

W sprawie opłat za udział w turniejach Krajewski wskazał, że na mniejszych turniejach są możliwości obniżenia lub zlikwidowania wpisowego przez organizatorów. Zapewnił, że zarząd PZBad będzie się przychylać do próśb organizatorów takich turniejów o zmniejszenie stawek.

Sekretarz generalna PZBad Emilia Gontarska wyjaśniła wątpliwości Matuli związane z zatrudnieniem osób pracujących w PZBad na rzecz Podlaskiego Okręgowego Związku Badmintona.

Marek Rosa (WWL Badminton Club Marki) odniósł się do jakości turniejów dzieci i młodzieży i odpowiedniego doboru terminów. Zauważył, że skoro rozgrywki drużynowe (liga) nie są z definicji dyscypliną indywidualną, to to się kłóci z przyznawaniem indywidualnych punktów rankingowych za wyniki ligowe.
Zaproponował rozważenie powrotu do dawnego systemu, gdzie na turnieje ogólnopolskie jeżdżą tylko najlepsi, a reszta startuje w turniejach okręgowych, strefowych. Dałoby to korzyści szkoleniowe, gdyż najlepsi graliby ze sobą, dzięki temu rozwijając się.

Prezes Krajewski wyjaśnił sens rozgrywek drużynowych i systemu liczenia punktów.
Szargiej omówił problematykę sportu szkolnego, gdzie wobec niego można dostrzec nagminnie negatywne postawy. – Sport dzieci i młodzieży zaczyna się na lekcji wychowania fizycznego – podkreślił. Prezes POZBad zauważył, że Shuttle Time wywarło pozytywny efekt na Podlasiu. Wzrosła liczba szkół podstawowych i gimnazjów, które zgłaszają się do zawodów. Wystarczyło przy tym, że w regulaminie zapisano, że w zawodach szkołę może reprezentować nawet jeden badmintonista.

Wiceprezes PZBad Zbigniew Wojciechowski wypowiedział się w sprawie nadzoru pedagogicznego w szkołach, w tym kontroli lekcji wychowania fizycznego. Omówił uczestnictwo szkół w programie Shuttle Time i związane z tym problemy i sukcesy oraz systemy rozgrywek międzyszkolnych (szkoły podstawowe i gimnazja) na gruncie świętokrzyskim.

Na końcu przegłosowano przyjęcie sprawozdania finansowego PZBad za rok 2013 (10 głosów za, 1 przeciw). Przegłosowano także upoważnienie komisji rewizyjnej do powołania biegłego rewidenta (12 głosów za).

Na profilu Facebookowym Badzine Poland można obejrzeć galerię zdjęć ze zjazdu autorstwa Pawła Staręgi.

Fot. © Janusz Rudziński (live)

jr, mary

© BadmintonZone.pl | zaloguj