2025-03-04
Pożegnanie Kazimierza Prędkiego
Kazimierz Prędki urodził się 19 lutego 1941 roku w Szańcu (wieś koło Buska-Zdroju, obecnie województwo świętokrzyskie).

Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, trener klasy mistrzowskiej w akrobatyce sportowej, trener II klasy w badmintonie, trener II klasy w podnoszeniu ciężarów.

W młodości bardzo wszechstronny sportowiec, osiągał liczne sukcesy, uprawiając gimnastykę (członek kadry narodowej), podnoszenie ciężarów (klasa mistrzowska, mistrz Polski, członek kadry narodowej) i akrobatykę sportową.

Swoją pracę zawodową rozpoczął w Garwolinie jako magister rehabilitacji. W tym czasie założył sekcje gimnastyki, podnoszenia ciężarów, akrobatyki sportowej oraz badmintona i był w nich jedynym trenerem.

Za całokształt pracy społecznej na sportowej niwie został w 1974 roku odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i srebrną odznaką Zasłużony dla Kultury Fizycznej.

W 1975 roku rozpoczął pracę w przychodni przyzakładowej Zakładów Mechanicznych „Ursus” jako fizjoterapeuta (kierownik zakładu), jednocześnie dołączył do zespołu trenerskiego sekcji akrobatyki w Robotniczym Klubie Sportowym „Ursus”.

W 1976 roku założył sekcję badmintona, która działała pod szyldem TKKF „Turysta” przy Zakładach Mechanicznych „Ursus”, a od 5 marca  1981 roku w RKS „Ursus”.

Mocno pracował w 2000 roku – po rozpadzie RKS Ursus – przy powstaniu nowego klubu – UTS AKRO-BAD Warszawa, który skupiał dwie sekcje – akrobatyki sportowej i badmintona.

Swoją wieloletnią pracą z dziećmi i młodzieżą, ogromnym zaangażowaniem i pasją do sportu przyczynił 
się do dynamicznego rozwoju obydwu sekcji w Ursusie, osiągając wysokie wyniki sportowe. Doczekał się medalistów mistrzostw Polski, reprezentantów i finalistów mistrzostw Europy i świata.

Pod Jego wodzą badmintoniści przez 11 sezonów (1980-1991) utrzymywali się w I lidze (najwyższej w tamtych czasach), najwyższe miejsce – piąte – zajęli w 1981 roku. W 1990 roku RKS „Ursus” wycofał się z ligi ze względów finansowych (problemy ZM „Ursus” – brak finansowania klubu) i kontynuował pracę z dziećmi i młodzieżą; pan Kazimierz doczekał się medali mistrzostw Polski i zawodników kadry narodowej (Jacek Prędki, Sylwia Rutkiewicz, Michał Zakrzewski).

Był organizatorem słynnego Turnieju o Puchar „Głosu Ursusa” rozgrywanego w małej przytulnej hali z dwoma boiskami (to na ten turniej przyjeżdżały zaprzyjaźnione z Ursusem polskie i zagraniczne kluby).
Przez lata czynił starania o rozwój i podtrzymanie kontaktów międzynarodowych z ekipami: Niemiec (BSG Kühlautomat Berlin), Szwecji (Göteborg), Holandii (Terneuzen), Bułgarii (Sofia), Anglii (Southampton Junior Badminton Club), Białorusi (Brześć), Ukrainy (Lwów) i Rosji (Moskwa).

Często uczestnikami tych wyjazdów były obydwie sekcje: badmintona i akrobatyki sportowej, która robiła trening w każdych warunkach (na statku, na kawałku wolnej przestrzeni, pod pałacem Buckingham w Londynie (co spotykało się z dużym zainteresowaniem, szybko zbierała się grupa ludzi, która Ich oklaskiwała, my badmintoniści byliśmy dumni, że jesteśmy częścią tej grupy).

Dzięki tym kontaktom mieliśmy możliwość w latach 80.-90. wyjechać z Polski zobaczyć 
„kolorowy świat”, RFN, Anglię…, odbyć pierwszy w życiu lot samolotem, zobaczyć to, o czym słuchało się na lekcjach historii i geografii.

Poznaliśmy wielu fantastycznych ludzi, między innymi Louisa Rossa, badmintonowego fotografa z Southampton.

Pan Kazimierz osobiście spędzał wiele godzin w urzędach, ambasadach, by załatwić wizy, zgody na wyjazd. Był bardzo uparty, nieugięty, jak się czegoś podjął, musiał to załatwić. Chyba nigdy nie odpoczywał, wykorzystywał każdą minutę swojego życia. Po ciężkich i stresujących, wymagających ogromnego skupienia treningach akrobatyki szedł na ukochanego badmintona, który pozwalał mu odreagować po akrobatyce. 
Nigdy nie odpuszczał, zawsze grał na sto procent, a kontuzje, których miał trochę, nigdy Go nie wykluczały z treningu (robił to, co mógł, pamiętamy taką sytuację, gdy miał problemy z prawym łokciem, zaczął trenować lewą ręką i całkiem dobrze Mu szło). Swobodnie rozmawiał po niemiecku, a kiedy zaczęliśmy mieć kontakty z Anglikami, zaczął się uczyć angielskiego (gdy jechaliśmy gdzieś na zawody samochodem czy pociągiem, powtarzał na głos słówka, nigdy nie marnując czasu).

Uwielbiał robić zdjęcia, potem sam je wywoływał, tworzył albumy i wieszał w klubowych gablotach.

Po każdych zawodach badmintonowych i akrobatycznych pisał artykuły do „Głosu Ursusa”, dzięki czemu tworzył wspaniałą kronikę klubową i prywatną – zapisał całą bogatą historię swojego sportowego życia.

Gdy zaczęły wkraczać komputery w życie codzienne i zawody sportowe, zapisał się na kurs komputerowy. Ciągle pogłębiał swoją wiedzę medyczną (był masażystą, dietetykiem, interesował się 
polarity i medycyną chińską, na zawodach badmintona często pomagał osobom z kontuzjami, by mogli dokończyć turniej).

Na zebraniach w klubie zawsze był proszony o zabranie głosu, potrafił znaleźć wyjście z trudnych sytuacji, brak pieniędzy w klubie nigdy go nie zrażał do pracy („możliwość odbycia treningu była dla Niego zawsze najważniejsza, a reszta jakoś się ułoży”).

Lubił biegać i grać w tenisa na kortach przy hali, mówił, że to lekarstwo na stres po akrobatycznych czy badmintonowych zawodach.

Pracował w klubie do końca 2020 roku, potem przychodził do hali kilka razy w tygodniu podczas treningów akrobatyki sportowej, służył swoim doświadczeniem, radami i uwagami oraz osobiście ćwiczył. Potem jechał na drugą halę, by pograć w badmintona (grał do końca 2022 roku).

Zgromadził u siebie w domu potężną liczbę medali, pucharów, dyplomów, pamiątek, jak na Wielkiego Mistrza przystało, to niezliczona liczba tytułów mistrza Polski w badmintonie, nagrody i wyróżnienia za zasługi trenerskie.

Piękne zdania wdzięczności za Jego pracę zostały odczytane w kościele na pożegnaniu:

„ZAWSZE BYŁEŚ, JESTEŚ I BĘDZIESZ DLA NAS TRENEREM. TRENEREM PRZEZ WIEKIE T”.

„Praca trenera to nie wszystko.

Byłeś dla nas mentorem, nauczycielem, wychowawcą, pedagogiem, opiekunem, mediatorem, przewodnikiem, kierownikiem i managerem, ratownikiem, lekarzem, masażystą, dietetykiem…


Kształtowałeś charaktery i wprowadzałeś młodych ludzi w świat ciężkiej pracy, wytrwałości i współpracy. Byłeś wsparciem w trudnych chwilach. Twoja mądrość i siła zawsze będą nas inspirować.

Dziękujemy za pracę dla kilku pokoleń zawodniczek i zawodników Akrobatyki Sportowej i Badmintona w Ursusie, za sukcesy sportowe, poświęcenie i serce nam oddane!

Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci. Spoczywaj w pokoju”

Potem 
rozpoczął walkę z chorobą, mówił :„jest źle, ale się nie daję”….

Pan Kazimierz włożył w sport swoje całe serce i poświęcił dlań cały swój czas, Jego śmierć to wielka strata dla całej „naszej akrobatycznej i badmintonowej Rodziny”.

W 2023 roku został odznaczony przez dzielnicę Ursus wyróżnieniem AD GLORIAM URSI.

Zmarł 25 lutego 2025 roku, msza żałobna odbyła się 28 lutego 2025 roku w kościele w Ursusie, w obecności najbliższej Rodziny, przyjaciół, zawodników, trenerów.
Spoczął na cmentarzu w Michałowicach koło Ursusa.

 
SPOCZYWAJ W POKOJU…



Fot. 
© Archiwum klubowe oraz Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl

Grono Przyjaciół

© BadmintonZone.pl | zaloguj