2013-08-01, Warszawa
Z perspektywy 35 lat (9)
Jak budowaliśmy halę do badmintona w Głubczycach

Był rok 1982, gdy po raz pierwszy na zebraniu Zarządu Polskiego Związku Badmintona w Warszawie ówczesny dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej Urzędu Wojewódzkiego w Opolu, Zbigniew Przybylski, nieśmiało postawił wniosek: Głubczyce muszą mieć nowa halę dla potrzeb badmintona.
Na sali zapanowała cisza. Hala w Głubczycach?

Musiało jeszcze minąć kilka lat, aby projekt budowy nabrał tempa. W 1986 czy 1987 r. delegacja z Głubczyc stawiła się w Warszawie w Związku – z rysunkami i planami. Marian Masiuk – dyr. OSiR, Bohdan Chomętowski – prezes OZBad w Głubczycach, Jerzy Kozłowski – prezes LKS Technik Głubczyce i Ryszard Borek, a także przedstawiciel urzędu miasta Głubczyce oraz przewodniczący Rady Miejskiej. Taki był chyba skład owej delegacji, o ile mnie pamięć nie myli.

Moi Koledzy byli znakomicie przygotowani do obrony swoich wizji – jaka powinna być hala badmintonowa w Głubczycach. Powinna być wysoka i pełnowymiarowa. Dlaczego taka wysoka, zapytacie? Tego wymaga regulamin sportowy, hala do badmintona powinna mieć wysokość minimum 11 metrów, powinna być też na tyle duża, aby rozłożyć na niej minimum 6 kortów do gry w badmintona, a do tego rozkładane trybuny dla widowni. Bez trybun powinno się zmieścić kilka kortów więcej. Plan hali 34 x 50 m był przemyślany, szatnie dla zawodników, pokój dla trenerów, pokój kierownictwa zawodów, zadbano także o spikerów. Co jeszcze mogę dodać, chyba tylko to, że front od ul. Sportowej to projekt hotelu z 56 łóżkami, hotel niezbędny w organizacji nie tylko zawodów, ale różnych imprez okolicznościowych.

Z takim planem uzgodnionym z władzami głubczyckimi pomaszerowaliśmy do Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu z nadzieją, że wesprze nasze starania. Chyba byliśmy nieźle przygotowani, gdyż władze GKKFiT zaakceptowały program oraz założenia budowlano-organizacyjno-finansowe. W sumie pełni zapału i nadziei powróciliśmy do pracy w związku, a w Głubczycach w roku 1988 ruszyły prace budowlane.
W roku 1984 Głównym Komitetem Kultury Fizycznej i Turystyki dowodził jeszcze przewodniczący Marian Renke. Wraz z dyrektorem Departamentu Inwestycji zaakceptowali nasze starania i wstawili budowę hali w Głubczycach do planu centralnego, co gwarantowało wsparcie finansowe budowy.

Oczywiście działacze głubczyccy, ściśle współpracując z władzami samorządowymi gminy, również toczyli walkę o pieniądze na potrzeby budowy hali. Wszystko układało się po naszej myśli, ale nie do końca. Pod koniec 1985 r. na stanowisko ministra sportu nieoczekiwanie powrócił Bolesław Kapitan. Bolesław Kapitan kierował sportem i ruchem olimpijskim w PRL przez kolejne dwa lata. Znowu zaczęły się wędrówki do GKKFiT, aby hala nie wypadła z planu centralnego. Na przełomie lat 1987-1988  Bolesław Kapitan został zastąpiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego, od dwóch lat pełniącego funkcję ministra ds. młodzieży. I znów trwały wizyty u poszczególnych osób GKKFiT, znów trwały rozmowy, przekonywanie władz, że hala w Głubczycach jest niezbędna, że trwa budowa i środki finansowe są konieczne. Ile tych wizyt odbył prezes Polskiego Związku Badmintona Andrzej Szalewicz i ja, już nie pamiętam – dużo. Wiem, że co dwa trzy miesiące Marian Masiuk, szef budowy pisał do urzędu stosowne pismo, my pisaliśmy pismo i prezes zanosił tę korespondencję do Departamentu Inwestycyjnego, do gabinetu  przewodniczącego GKKFiT  i odbywaliśmy kolejne spotkania. W ten sposób dotrwaliśmy do roku 1989, do zmian systemu ekonomiczno-politycznego oraz do istotnych zmian władz na szczeblu centralnym.

Ze względu na to, że po zmianie ustroju Aleksander Kwaśniewski (na fot. 1. w środku, po lewej Andrzej Szalewicz) poświęcił się kierowaniu SdRP, w 1991 r. wybrano nowego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl). Został nim Andrzej Szalewicz, pierwszy od niemal 40 lat szef tej instytucji, który nie był z zawodu funkcjonariuszem politycznym. Inżynier i gorący propagator badmintona. Usunięty ze stanowiska dyrektora ZAE „POLON” za obronę działaczy „Solidarności”, pracował w latach osiemdziesiątych na stanowiskach dyrektorów w różnych przedsiębiorstwach polonijno-zagranicznych, będąc jednocześnie prezesem Polskiego Związku Badmintona i Unii Polskich Związków Sportowych.

W tym czasie właśnie nastąpiła zapaść na budowie hali sportowej w Głubczycach. Zmiana systemu ekonomiczno-politycznego w Polsce spowodowała chaos na różnych szczeblach administracji oraz wstrzymanie finansowania poprzez urzędy centralne, ale też i gminy. Nadeszły trudne czasy, dotychczas budowa szła, wprawdzie powolutku, bo finanse spływały cienkim strumykiem, ale szła. Teraz zapowiadał się trudny czas. Dobrze, że Marian dysponował ekipami budowlanymi, które wykonywały prace budowlane a priori. Bez pieniędzy, jedynie z nadzieją, że te w końcu dotrą i rachunki zostaną zapłacone. W ten sposób wybudowano mury i czekało nas zadaszenie hali. Ale… nie było na to ani złotówki. W takim momencie, w roku 1991 Andrzej Szalewicz został wybrany na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Dla nas jego wybór stal się promykiem nadziei.

Wierzyliśmy, że znając sytuację na budowie w Głubczycach, wcześniej czy później sprawa będzie kontynuowana. A sytuacja była trudna, gdyż w tym czasie następowały częste zmiany organizacyjne na szczeblu centralnych władz. W latach 1987-1990 istniał Komitet ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, którego przewodniczącym był Aleksander Kwaśniewski, od 1991- 2000 zmieniono go w Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki, zmieniali się jego prezesi – było ich w tym czasie aż sześciu (Zygmunt Lenkiewicz, Michał Bidas, Zygmunt Zalewski, Marek Paszucha, Stefan Paszczyk, Jacek Dębski). Wszystkie te reorganizacje nie wpływały pozytywnie na kolejne decyzje o utrzymaniu w planie budowy hali w Głubczycach. Jednak pomimo tego pozyskiwaliśmy środki finansowe, tak by budowa nie została wygaszona. Pomimo starań, w pewnym momencie z powodu braku środków na dalszą budowę nastąpiło jej wstrzymanie. Trudno sobie wyobrazić: stojące mury, widok nieba zamiast dachu i podciągnięty pod dach hotel. Ten widok przerażał. Smutne… Taki nakład pracy, tyle wysiłków wielu ludzi,  tyle pieniędzy społecznych  miałoby być zmarnowanych? To niemożliwe, musimy znaleźć jakieś wyjście z tej patowej sytuacji. Do tej pory rozum nam pomagał, najtrudniejsze kwestie rozwiązywaliśmy. Jak teraz poradzić sobie z takim kolosem, z halą, brakiem dachu, brakiem pieniędzy na krokwie, na zakup materiałów, na wszystkie niezbędne elementy tej układanki, przecież brak dachu może spowodować zniszczenie murów, a do tego nie można było dopuścić. Ciągle powtarzam, w życiu wszystko dzieje się po coś. Tym razem też tak było.

Wizyta Andrzeja Szalewicza (prezesa PKOl), oraz Eugeniusza Pietrasika (zastępcy przewodniczącego UKFiT i wiceprezesa PKOl) w Raciborzu dały szanse namówienia mojego szefa Eugeniusza Pietrasika na krótki przyjazd do Głubczyc, gdzie czekali wszyscy działacze badmintonowi, przedstawiciele firm wykonawczych władze Miasta i Gminy. Z nadzieją czekaliśmy na tę wizytę. W tym miejscu muszę się przyznać, że Eugeniusz Pietrasik był moim szefem, prezesem Polskiej Fundacji Olimpijskiej, w której pracowałam, jako wiceprezes do spraw marketingu i dlatego wiązałam z jego wizytą wielkie nadzieje. Namówiony przeze mnie i Andrzeja Eugeniusz przyjechał na spotkanie tylko na dwie godziny. Wizyta była dobrze przygotowana. Najpierw obejrzeliśmy stan prac wykonanych na budowie, następnie było krótkie robocze spotkanie. Rozgorzała dyskusja, wypowiadali się wszyscy, od których zależała dalsza budowa. Mówili o kosztach, o tym, co trzeba zrobić natychmiast, a co w drugiej kolejności, aby dotychczasowe nakłady nie zostały zmarnowane i hala mogła być dokończona. Dwugodzinny pobyt przeciągnął się do kilku godzin. Moi koledzy i „nasi budowlańcy” byli znakomicie przygotowani do rozmów. Posiadali wiele argumentów na tak. Po kilkunastu dniach od spotkania otrzymaliśmy decyzję. Finansowanie budowy będzie kontynuowane!

Dla nas było jasne, że hala w tym stanie nie może pozostać, bo ulegnie całkowitej dewastacji. Zrobiono już dużo, a do wykończenia nie są potrzebne wielkie niemożliwe nakłady. To był strategiczny moment i przełom w sprawie. W ciągu następnych trzech lat budowa została ukończona. Jeszcze przed jej ukończeniem dotarła do nas zupełnie niezrozumiała informacja, że zgodnie z przepisami, zgodnie z litera prawa, decyzją burmistrza Głubczyc Dariusza Kaśkówa został sprzedany hotel. Integralna część hali, budowana razem z nią ze środków miasta-gminy oraz funduszy centralnych. Wszystko zgodnie z przepisami!

Pomimo takich nieprzyjemnych spraw hala w Głubczycach została zbudowana. Całkowity koszt budowy wynosił 25 miliardów starych złotych, to jest 2,5 mln nowych złotych, czyli obecnie ok. 600.000 euro. W dniu 5 lipca 1996 r. została oficjalnie przekazana do użytku miasta Głubczyce. W tym dniu właśnie odbyło się uroczyste otwarcie i jednocześnie otwarcie Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w badmintonie, co było sprawą bez precedensu w dotychczasowej działalności zarówno Polskiego Związku Badmintona, jak i klubu LKS Technik Głubczyce.

W czasie uroczystości pożegnano olimpijczyków LKS Technika Głubczyce: Katarzynę Krasowską i trenera Ryszarda Borka, którzy za kilka dni odlatywali na Igrzyska Olimpijskie – Atlanta 1996 (oboje na fot. 2.; pierwszy z lewej Jan Ślawski, wybitny trener i sędzia judo). Podczas uroczystego otwarcia hali prezes PKOl Andrzej Szalewicz otrzymał od włodarzy miasta Głubczyc Jana Waca (na fot. 3. pierwszy z lewej, obok – A. Szalewicz) i Józefa Florka tytuł Honorowego Obywatela Miasta Głubczyc za dotychczasowe zasługi, za opiekę nad rozwojem sportu w stolicy polskiego badmintona. Andrzej Szalewicz odebrał z ich rąk symboliczny klucz do grodu Głubczyce.  
Marian Masiuk główny budowniczy głubczyckiej hali, dyrektor OSiR, otrzymał z rąk wojewody Ryszarda Rembaczyńskiego złotą odznakę Zasłużonego Działacza Kultury Fizycznej.

Przewodniczący Rady Wojewódzkiej LZS Władysław Czaczka (na fot. 4. z prawej; z lewej A. Szalewicz, w środku J. Ślawska-Szalewicz) wręczył złotą odznakę Zasłużonego dla LZS prezesowi Kombinatu Rolnego SA Zbigniewowi Michałkowi, zaś prezes Polskiego Związku Badmintona Jadwiga Ślawska-Szalewicz wręczyła odznaczenia przyznane przez Zarząd Związku.

Na zakończenie mojego szczególnego wspomnienia dotyczącego pamiętnego wydarzenia związanego z czterdziestoleciem LKS Technik Głubczyce chciałabym również podkreślić, że hala w Głubczycach, pierwsza specjalistyczna hala badmintonowa, powstała przy udziale następujących osób i firm:
Generalnego Wykonawcy – Spółdzielni Rzemieślniczej „Budomex”, Zofii Jarugowej, Bronisława Chmielewskiego, Eugeniusza Bugnara, Adama Wołoszyna, Romana Świderskiego, Dariusza Kozłowskiego, oraz branżowych przedstawicieli: Apoloniusza Iwanówa, Krzysztofa Kunickiego, Jerzego Liberadzkiego, Krystyny Bartnik (Urząd Wojewódzki – Wydział Kultury Fizycznej), Bożeny Domagały, Władysława Czaczki (na fot. z prawej),  Andrzeja Walczaka, Kazimierza Bernackiego, Urzędu Miasta i Gminy Głubczyce, Rady Gminy z jej przewodniczącym Janem Wacem i wielu, wielu innych, których nazwisk nie udało mi się przypomnieć.

Dla mnie i dla Andrzeja Szalewicza było to niezapomniane wydarzenie.

Jadwiga Ślawska-Szalewicz
Andrzej Szalewicz
Warszawa 3.07.2013 r.

cdn.

Fot. Jadwiga Ślawska-Szalewicz (archiwum)

W związku z niedawnym jubileuszem Polskiego Związku Badmintona kontynuujemy publikację cyklu złożonego ze wspomnień i historycznych refleksji Jadwigi Ślawskiej-Szalewicz. Była prezes PZBad, była wiceprezydent Europejskiej Unii Badmintona (EBU — obecnie Badminton Europe, BE), honorowa prezes PZBad, pisze również często o badmintonie w swoim blogu "Okiem Jadwigi", poświęconym zresztą o wiele szerszej tematyce.
Poprzedni odcinek zamieściliśmy 18.07.2013.

Zob. też galerię zdjęć na FB Badzine Poland.

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj