2021-08-02, Tokio
Historyczne wygrane Axelsena, Polii i Rahayu
Poniedziałek to kulminacja turnieju badmintona na igrzyskach olimpijskich (dwa ostatnie finały) i jego zakończenie. Nie doszło do trzecich setów, nie było nawet dogrywek "na przewagi", ale nie brakowało dobrego badmintona i wzruszeń.

Zapewne wedle oczekiwań Japończyków tego dnia w finałach debla kobiet i singla mężczyzn miała wystąpić co najmniej jedna ich para żeńska i mistrz świata Kento Momota. Stało się inaczej.

Tego dnia Duńczyk Viktor Axelsen (fot. 1, 2) obalił trwającą od igrzysk w Pekinie (2008) olimpijską dominację Chińczyków w singlu mężczyzn (Lin Dan, następnie Chen Long). Dokonało się to spektakularnie i bezpośrednio, bo Axelsen wygrał w finale właśnie z obrońcą tytułu, Chen Longiem (fot. 3).

Złoty medal Axelsena to zarazem wspaniała powtórka wyczynu jego rodaka, obecnego prezesa BWF, Poula-Erika Høyera, który wygrał na igrzyskach w Atlancie (1996). Høyer obserwował zresztą mecz Axelsena z trybun w towarzystwie prezesa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasa Bacha (fot. 4).

W pierwszym secie pojedynku z Chen Longiem u Axelsena szwankowała dokładność długich zagrań, które przekraczały linię końcową, co dawało łatwe punkty przeciwnikowi. Uśpiło to czujność Chen Longa, który nadmiernie zachęcony przepuścił właśnie w tego typu okolicznościach kilka dobrych lotek, zagranych przez Axelsena tym razem z precyzją.

Podczas gdy Chińczykowi udawały się ataki wprost na ciało przeciwnika i wygrywał przy dłuższych wymianach na siatce, Duńczyk punktował celnymi półsmeczami po przekątnej. Mocny i pewny atak Axelsena i jego solidna obrona oparta na dużym zasięgu ramion sprawiły, że tego dnia Chen nie był w stanie zagrozić rywalowi i uległ 15:21 12:21.

Nie mogły dziwić łzy radości Axelsena, a odbywający się w bardzo sportowej atmosferze pojedynek uwieńczyła wymiana koszulek (fot. 5). Chen Long mógł być także usatysfakcjonowany. Wprawdzie — przegrywając — nie dorównał swemu słynnemu rodakowi, Lin Danowi, który dwukrotnie sięgnął po olimpijskie złoto w singlu, ale jednak zdobył brakujący — srebrny — medal do kompletu. Wszak brązowy i złoty zdobył na igrzyskach już wcześniej.

Zwróćmy uwagę, że Axelsen zdołał już też zgromadzić niezły komplet trofeów. Przede wszystkim mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata, wygraną w All England, dwukrotnie wygrane finały Superseries.

Finał był poprzedzony spotkaniem o trzecie miejsce. Brązowy medal zdobył faworyt tego starcia, Anthony Sinisuka Ginting (fot. 6), który tym samym dorzucił Indonezji do złotego medalu deblistek (o nich za chwilę) swój brązowy. Jego przeciwnik, Gwatemalczyk Kevin Cordón (fot. 7), przegrał ten pojedynek 11:21 13:21, ale pozostanie największą rewelacją tokijskich IO w badmintonie.

Poniedziałkowe gry rozpoczęły się jednak na długo wcześniej interesującym głównie Koreańczyków meczem o brąz w deblu pań. Koreanki Kim So Yeong i Kong Hee Yong (fot. 8) pokonały swoje koleżanki z reprezentacji, Lee So Hee i Shin Seung Chan 21:10 21:17. To największy sukces w karierze zwycięskiej pary.

To samo można tym bardziej powiedzieć o tryumfatorkach rozegranego zaraz potem finału. Biorąc pod uwagę rozstawienia i rankingi, indonezyjski debel Greysia Polii, Apriyani Rahayu (fot. 9), wygrywając w Tokio finał, został najbardziej niespodziewanym tryumfatorem turnieju.
 Wprawdzie debla mężczyzn wygrała wcześniej nierozstawioną para tajwańska, ale legitymuje sie ona trzecią pozycją w rankingu światowym, czego nie da się w żaden sposób powiedzieć o złotych medalistkach gry podwójnej kobiet, szóstych w tym zestawieniu.

Nikt raczej nie skazywał Indonezyjek na pewną przegraną, ale spośród wszystkich finalistów w Tokio wydawały się mieć najtrudniejsze zadanie. Trudność polegała w znacznej mierze na konieczności poradzenia sobie z niezwykle silnymi rywalkami z Chin w osobach dwóch 24-latek Chen Qing ChenJia Yi Fan (fot. 10). Chinki, rozstawione z numerem dwa, mają na koncie m.in. mistrzostwo świata (2017), złoto Igrzysk Azjatyckich (2018) i mistrzostwo Azji (2019). Siały postrach wśród najlepszych par japońskich i koreańskich.

Polii i Rahayu (fot. 11) w Tokio spisywały się świetnie. W grupie pokonały rozstawiona z numerem jeden parę japońską, w ćwierćfinale drugi debel chiński, a w półfinale — bez straty seta — Koreanki.
 Ta ostatnia wygrana już zapewniła im chwałę pierwszych w historii zdobywczyń medalu dla Indonezji w deblu kobiet. Nie poprzestały na tym i w finale pokonały Chinki, których dotychczasowa gra w Tokio była także bez zarzutu.

Finał debla kobiet był wyrównany jedynie w liczbie zniszczonych rakiet — 1:1. Dominacja Indonezyjek była widoczna w precyzji odważnych zagrań, zmianie tempa gry czy w bardzo dobrym wyczuciu kortu przez doświadczoną, 33-letnią Polii, krzyczącą częste ostrzeżenia do swojej partnerki, młodszej o 10 lat Rahayu, która rozgrywała chyba mecz życia.

Chinki starały się dodać sobie animuszu, szczególnie "wokalną" była w pierwszym secie Chen, która wykrzykiwała długie zachwyty nad punktami zdobytymi wskutek błędów przeciwniczek. Niestety Chinki często traciły punkty na własne życzenie, nie trafiając w kort czy tracąc kontrolę nad własnym atakiem. Dobrego dnia nie miała zwłaszcza Chen.

Wszystko to doprowadziło do wygranej Indonezyjek 21:19 21:15, ku radości trenera Eng Hiana (fot. 12) i rodaków (fot. 13).

Podział medali w badmintonie na IO w Tokio
1. Chiny, 2 złote, 4 srebrne, 0 brązowych
2. Tajpej, 1 — 1 — 0
3. Indonezja, 1 — 0 — 1
4. Dania, 1 — 0 — 0
5.-8. Indie, 0 — 0 — 1
Japonia, 0 — 0 — 1
Korea, 0 — 0 — 1
Malezja, 0 — 0 — 1.

W porównaniu z igrzyskami w Rio de Janeiro na liście medalowej nie ujrzeliśmy więc Hiszpanii (bez Caroliny Marin o medal trudno) i Wielkiej Brytanii (nawiasem mówiąc, zdobywcy brązu w Rio, Marcus Ellis i Chris Langridge, wypełnili normę na igrzyska w Tokio, ale wysłano drugi debel — Lane, Vendy — który nie odegrał roli; najlepszy wynik — ćwierćfinał — spośród Brytyjczyków osiągnął mikst, zresztą z Ellisem w składzie obok Lauren Smith). Z kolei na liście pojawił się w Tokio Tajwan, i to na drugim miejscu.

Klęska gospodarzy jest oczywista, apetyty i podstawy do oczekiwań medalowych były spore. Dominacja Chińskiej Republiki Ludowej została potwierdzona, ale wisiała na włosku.
 Wystarczyłoby na przykład zwycięstwo Tai Tzu Ying (Tajpej) nad Chen Yu Fei w finale i Tajwańczycy wyszliby na pierwsze miejsce w klasyfikacji.

Cieniem nad całymi igrzyskami kładła się pandemia COVID-19. Oznaczało to między innymi względną izolację, brak publiczności na trybunach, rygory sanitarne.

Polscy badmintoniści nie zakwalifikowali się do igrzysk. Można było natomiast odnotować obecność doktora Wojciecha Ossowskiego (znanego również jako sędzia BWF), który pracował tu jako lekarz zawodów. Między innymi interweniował w przypadku poważnej kontuzji Beiwen Zhang (USA), która zerwała ścięgno Achillesa. 



Wyniki badmintona na igrzyskach olimpijskich (2.08.2021)

Debel kobiet
Finał:
Greysia Polii, Apriyani Rahayu (Indonezja) — Chen Qing Chen, Jia Yi Fan (Chiny) 21:19 21:15. 
Mecz o 3. miejsce:
Kim So Yeong, Kong Hee Yong (Korea) — Lee So Hee, Shin Seung Chan (Korea) 21:10 21:17.
Singel mężczyzn
Finał:
Viktor Axelsen (Dania) - Chen Long (Chiny)  21:15, 21:12.  
Mecz o 3. miejsce:
Anthony Sinisuka Ginting (Indonezja) - Kevin Cordon (Gwatemala) 21:11, 21:13.
Gwatemalczyk wymiata
Zaćmienie japońskiej lotki nad Krainą Wschodzącego Słońca
Kto pozostał na placu boju
Czy samurajki uratują honor Kraju Kwitnącej Wiśni?
Momota odpada z igrzysk
Kronikarze mają żniwa
Ellis i Smith wytrzymują konfrontację z Azjatami
Dużo spokoju... w Azji
Pierwsze śliwki robaczywki?
Losy na Tokio.

Igrzyska XXXII Olimpiady w Tokio 2020. Turniej badmintona. Olympic Games Tokyo 2020 (Badminton). 24 lipca — 2 sierpnia 2021. Tokio (Japonia). Musashino Forest Sport Plaza w Chōfu. Zawody kategorii BWF Major Events: Grade 1 — Individual Tournaments. Wyniki na stronie igrzysk. Serwis tournamentsoftware.com.

Fot. Yves Lacroix, Shi Tang © BadmintonPhoto.com (live)

jr, ap

© BadmintonZone.pl | zaloguj