2021-01-18
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
STRACIŁAM NADZIEJĘ...

18.01.2011. Niestety, kolejna — po Oldze Konon — badmintonistka, która ubiegała się o polski paszport, po latach perturbacji związanych z otrzymaniem polskiego obywatelstwa i niespełnionymi obietnicami postanowiła opuścić nasz kraj.
Rozżalona Wang Linling (fot. 1) pisze w swoim mailu do Redakcji: Musiałam zdecydować się na taki krok, aby zadbać o swoją przyszłość. Nie było sensu dłużej tu tkwić. Choć dałam z siebie wszystko, nic się nie zmieniło. Wciąż nie mam paszportu, nie mogę grać w międzynarodowych mistrzostwach, nie mam perspektyw na Igrzyska Olimpijskie. Straciłam już nadzieję. Wybrałam najlepsze dla siebie rozwiązanie.

Linling patrzy jednak optymistycznie w przyszłość, ma bowiem nadzieję na lepsze perspektywy w Kanadzie (na fot. 2 Linling jeszcze w polskich barwach na Canada Open 2010): Myślę, że czas już rozpocząć nowe życie. Wiecznie uśmiechnięta Wang zdecydowała się porzucić sportową karierę. Za oceanem czeka ją nowe wyzwanie — będzie się zajmować szkoleniem badmintonistów. Nie jest również tajemnicą, że w niedalekiej przyszłości Wang Linling zmieni swój stan cywilny, wychodząc za mąż za swojego wieloletniego przyjaciela.

Przypomnijmy pokrótce historię Wang Linling. Przygodę ze Starym Kontynentem rozpoczęła w 2008 roku od grania w drugoligowym zespole niemieckim SSV Waghäusel. Za zgodą Chińskiej Federacji Badmintona i z pomocą swojego chińskiego trenera Linling spędziła za Odrą — z przerwami — niespełna 9 miesięcy.

Do Polski Chinka trafiła za pośrednictwem zakotwiczonego już wówczas w naszym kraju trenera Kima i jego asystenta Chen Ganga. Nie pytając o zdanie rodzimej federacji, uwierzyła w obietnice, jakie składał jej prezes PZBad, Michał Mirowski. Linling wspomina w wywiadzie, jaki zamieściliśmy pod koniec 2009 roku na łamach BadmintonZone (zob. LINLING ZNACZY PIĘKNA): Wtedy wszystko wyglądało świetnie. Mirowski obiecał mi wiele jako reprezentant PZBad, ustami trenerów, choć głównie rozmawiałam z Chen Gangiem, bo on jest Chińczykiem i łatwiej mi się z nim porozumieć. Jednak kiedy tu przyjechałam, wszystko się zmieniło. Nie wiem, co się stało. Przyjechałam w styczniu 2009. Nie wiem, co było nie tak, naprawdę — wszystko się zmieniło, naprawdę wszystko. Nie wiem, dlaczego. Już wówczas Linling zapowiadała, że jeśli nic się nie zmieni do końca 2010 roku, wyjedzie z Polski lub po prostu porzuci zawodowe granie. Trudno się dziwić takiej decyzji. Po przeprowadzce na stałe do Polski Linling znalazła się właściwie bez środków do życia, jedyne źródło utrzymania stanowiła dla niej gra w polskiej ekstraklasie. Wielokrotnie podkreślała, że klub SKB Litpol-Malow Suwałki, który reprezentowała, w przeciwieństwie do PZBad dotrzymywał wszelkich zobowiązań: Gdybym nie grała w lidze, nie miałabym z czego żyć w Polsce. Nie mam problemu z klubem w Suwałkach, to mili ludzie. We wszystkim mi pomagają. Spełniają to, co obiecali. Jeśli wiedzą, że nie mogą mi czegoś zapewnić, nigdy tego nie obiecują. Są naprawdę w porządku. Trudno było natomiast usłyszeć pozytywne słowa na temat PZBad, który ściągnął ją do Polski: To oszukańczy związek. Nie płacą mi. Mam pieniądze tylko z klubu, w którym gram. PZBad obiecał mi, że jeśli przyjadę do Polski, każdego miesiąca będę otrzymywała pieniądze na jedzenie, na utrzymanie. Ale to wszystko było obiecywane słownie, nie na piśmie. Pytałam ze dwadzieścia razy, czy są tego pewni, czy naprawdę takie będą warunki. Mówili mi, że nie ma żadnego problemu, żebym po prostu z nimi jechała, oni mają wszystko.

Jeszcze przed przyjazdem do Polski Wang Linling znajdowała się w czołówce chińskich juniorów. Na polskim podwórku nie miała sobie równych. Gromiła najwyżej sklasyfikowane singlistki, z Olgą Konon na czele. Podczas turnieju Polish Open w 2009 roku pokonała m.in. Carolę Bott, a także rozstawioną w singlu z nr. 6 wspomnianą Olgę Konon i dwie Azjatki. Linling nie straciła wówczas w całym Yonex Polish Open nawet jednego seta. Ba, była daleko od takiego zagrożenia. Przewaga Wang nad rywalkami była imponująca. Rok później na turnieju Polish Open w Białymstoku polskiej Chince udało się dojść do półfinału. Narzekała wówczas, że nie jest w stanie utrzymać swojej najwyższej formy, ponieważ nie ma sparingpartnerki.

Z większych sukcesów międzynarodowych należałoby wymienić również półfinały Hungarian International 2009 (na fot. 3 równoległy występ w grze podwójnej w parze z Natalią Pocztowiak), Cyprus International 2009 oraz Bulgarian International 2009.

Fot. © 1. Paweł Staręga (BadmintonZone.pl), 2.-3. BadmintonPhoto.com (archiwum)

pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj