2020-05-15, Kuala Lumpur
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
ZACHWIANA HEGEMONIA

15.05.2010. Rzut oka na ranking światowy przed finałem Uber Cup nie pozostawiał wątpliwości, kto jest faworytem.
W singlu kobiet pierwsze sześć miejsc okupują reprezentantki ChRL (w sumie w pierwszej "10" jest ich 6). Najlepsza z Koreanek jest na 16. pozycji, jako jedyna przedstawicielka swojego kraju w drugiej dziesiątce.
Analogiczna sytuacja panuje w deblu pań, gdzie pierwsze trzy miejsca rankingu światowego przypadają Chinkom. Koreanki mają swoje przedstawicielki w drugiej dziesiątce z widokami na awans do pierwszej. W dodatku Chinki zdobyły ostatnio Puchar Uber sześć razy z rzędu i zmierzały w Kuala Lumpur do siódmego tryumfu bez straty punktu, jedynego seta zdołała urwać Saina Nehwal (Indie) w pojedynku z Wang Yihan.

Jednak ci, którzy postanowili iść za radą chińskiego trenera Li Yongbo i obstawić zwycięstwo jego drużyny w finale Pucharu Uber (zob. Li Yongbo pewny wyniku finału), srodze się zawiedli. Pomimo szumnych zapowiedzi, niezachwianej pewności siebie i pięciu zwycięstw nad Koreankami w poprzednich spotkaniach finałowych, publiczność zebrana w Putra Stadium w Kuala Lumpur była świadkiem pierwszego, historycznego zwycięstwa ekipy koreańskiej w Pucharze Uber.

Kluczem do sukcesu okazała się wygrana Bae Seung Hee w pierwszym meczu przeciwko pierwszej rakiecie świata Wang Yihan. Oglądający transmisję telewizyjną mogli zobaczyć na trybunach Putra Stadium głównego trenera reprezentacji Chin, Li Yongbo. Otoczony zawodnikami, tryskał świetnym humorem w oczekiwaniu na rozpoczęcie pierwszego pojedynku, który miał w jego mniemaniu dać pewny pierwszy punkt Chinkom.

Widzowie transmisji też nie powinni mieć wątpliwości. Na ekranie wyskakiwały wiele mówiące liczby. Wang Yihan: nr 1 rankingu światowego; 114 pojedynków wygranych, 29 przegranych; w tym roku odpowiednio 12:3. I Bae Seung Hee: nr 16 rankingu światowego, 57 wygranych, 28 przegranych; w tym roku 9:10.

Reżyser transmisji pokazał też bilans dotychczasowych spotkań. Panie grały ze sobą dwukrotnie, za każdym razem wygrywała Wang Yihan. Jednym słowem pojedynek koreańskiego Dawida z chińskim Goliatem. Na to przewrotne porównanie wskazywać mógł jednak również mały znak zapytania rodzący się po obejrzeniu wyniku poprzedniego meczu rywalek. Otóż w China Super Series 2009 Wang wygrała nieznacznie: 11:21 21:13 21:19. Obie zawodniczki na pewno doskonale pamiętały tamten pojedynek.

Chinka zaczęła teraz od banalnego niewymuszonego błędu, ale za chwilę paroma zrewanżowała się Koreanka. Po paru minutach zniecierpliwieni trenerzy koreańscy nakazali Bae przejść do ataku. Chinka odpowiedziała tym samym i na czytniku prędkości smeczów przy nazwisku Chinki zaczęły wyskakiwać liczby od 199 do 218 km/godz. Niższa, ale również silna Koreanka starała się nie ustępować, smeczując nawet 213 km/godz.

Pierwszy set był bardzo zacięty i wyrównany. Żadna z zawodniczek nie osiągnęła w nim przewagi większej niż dwa punkty. Jednak w jego drugiej połowie Chince tylko raz udało się wyjść na prowadzenie, 19:18. Jej atutem były warunki fizyczne, ale Koreanka starała się to nadrabiać szybkością i świetnym wygimnastykowaniem, przejawiającym się akrobatyczną defensywą z padami a la Lin Dan (niestety mniej skutecznymi). Nic by to jednak nie dało, gdyby nie znakomita precyzja Bae. Wang Yihan miała spore kłopoty z oceną lotek spadających wręcz na końcową linię jej strony kortu. Błędne decyzje Chinki plus własne auty spowodowały w efekcie stratę pierwszej partii 21:23.

Prowadzącej Yihan trenerce Zhang Ning stopniowo rzedła mina. Rozgrzana sukcesem Bae od razu przycisnęła w drugim secie (6:1). Chinka popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów, w dodatku grała usztywniona i spowolniona stanowiąc zaprzeczenie ruchliwej i elastycznej Koreanki. Ta ostatnia zwiększała przewagę nie tylko dzięki niewymuszonym błędom Wang, ale również rozbijając jej obronę mocnymi (ale i dokładnymi) smeczami po przekątnej. Bezradna Yihan zdołała w drugim secie zdobyć zaledwie 11 punktów.

Czyż Bae Seung Hee mogła sobie wybrać lepszy moment na zrewanżowanie się Yihan za poprzednie porażki? Zwycięstwo singlistki zainspirowało jej koleżanki Lee Jung Hyo i Kim Min Jung, które nie poddały się po przegranej w pierwszym secie i wygrały dwa kolejne, dodając drugie oczko na konto swojej drużyny. Z zaniepokojeniem ekipy chińskiej musiała sobie   poradzić druga rakieta świata — Wang Xin — i wywiązała się z zadania wzorowo, choć nie bez wysiłku, zwyciężając Koreankę Sung Ji Hyun w trzech setach. Przy stanie 2:1 dla Korei, deblistki Lee Kyung Won i Ha Jung Eun (fot.) dopilnowały, aby maszyna chińska nie zdążyła się rozpędzić i pokonały rywalki Du Jing i Yu Yang, decydując tym samym o zakończeniu hegemonii Chinek w Pucharze Uber.

Koreanka Bae Seung Hee nie kryła radości ze zwycięstwa z najlepszą singlistką na świecie, a zwłaszcza ze zdobycia tytułu mistrzowskiego, stwierdzając że był to jej pierwszy udział w Pucharze Uber i że to wielka radość być zawodniczką zwycięskiej drużyny. Menedżer ekipy koreańskiej oznajmił, że zwycięstwo to stanowić będzie dla zawodniczek inspirację, że dały one w finale popis świetnej gry i w pełni zasłużyły sobie na tytuł mistrzyń. Trener Chinek Li Yongbo nie odniósł się do swojego błędnego typowania, stwierdzając jedynie ogólnikowo, że Koreanki grały bardzo dobrze, a jego dziewczyny gorzej. Taka była między nimi różnica.

Wyniki finału Pucharu Uber (15.05.2010)
ChRL — Korea 1:3
Wang Yihan — Bae Seung Hee 21:23 11:21 (0:49), Ma Jin/ Wang Xiaoli — Lee Hyo Jung/ Kim Min Jung 21:18 12:21 15:21 (1:06), Wang Xin — Sung Ji Hyun 21:14 16:21 21:7 (0:59), Du Jing/ Yu Yang — Lee Kyung Won/ Ha Jung Eun 21:19 14:21 19:21 (1:19).

Zob. też:
Mission impossible
Li Yongbo pewny wyniku finału
Azjaci dzielą się półfinałami
Droga panów do ćwierćfinału
Grupowe potyczki płci pięknej
Niemcy zaskakująco silni w starciu z Polakami
Pod nieobecność Nigerii Polacy w oku kamer TV.

Mistrzostwa świata drużyn męskich i żeńskich w badmintonie. Thomas & Uber Cup Finals, 9-16 maja 2010, Kuala Lumpur (Malezja). Kategoria: BWF Events. Zobacz również wyniki na stronie tournamentsoftware.com.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

karpeek, jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj