2019-10-17, Warszawa
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
KASI DZIĘKUJEMY ZA ANIĘ. REPORTAŻ KATARZYNY KARPIŃSKIEJ Z MISTRZOSTW POLSKI AZS

17.10.2009. XXII Mistrzostwa Polski AZS w Badmintonie, odbyły się 17 października w hali Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Banacha 2A.
Jest to jedna z dwóch hal, w których trenują azetesiacy naszej sekcji w Warszawie. Hala na Banacha tym się różni od tej na Solcu, że przeważnie panuje na niej wysoka temperatura. Wiemy, bo tam grywamy! Szczególnie cieszy nas to w zimne, jesienne wieczory, gdy po przedarciu się przez park Pole Mokotowskie (tym razem nawet nas zaskoczyła zima w pierwszej połowie października), wpadamy przemarznięci do szatni, ściągamy buty, w których zdążyły nam się potworzyć lodowate kałuże, rzucamy na grzejnik przemoczone skarpetki i wkraczamy do hali, w której jest tak przyjemnie. Tym razem temperatura postanawia nas niemile zaskoczyć. Może dlatego, że wyjątkowo przybyliśmy jedynie w charakterze kibica warszawskiej uczelni i możemy sobie tylko wyrzucać, że nie zabraliśmy z domu koca. Bo zawodnikom temperatura nie przeszkadza. Nasza sympatyczna zawodniczka Ania Szymańska (fot.) to potwierdza.
- W ogóle tego nie odczuwam. Lepiej jest tak, niż gdyby miało być za gorąco. Kiedy jest gorąco, to po niektórych wymianach jestem tak spocona, że nie mam siły grać. Rozumiemy, przyjmujemy uwagę z pokorą (ukradkiem zakładamy na dłonie rękawiczki i tęsknym wzrokiem spoglądamy na umieszczone pod sufitem grzejniki) i idziemy oglądać mecze.

A jest na co popatrzeć. Bardzo ciekawie wyglądają deble mężczyzn, a zwłaszcza finał z zaskakująco łatwą wygraną w pierwszym secie Jacka Kołumbajewa i Piotra Kowenickiego (AZS UW Warszawa/ UWM Olsztyn, AZS UWM), a następnie z mrożącą krew w żyłach końcówką drugiego seta z Lechem Dryżałowskim i Kamilem Raszkiewiczem (UWM Olsztyn, AZS UWM). Przyznajemy, że martwilibyśmy się o losy zawodnika z Warszawy, gdyby doszło do trzeciego seta. Podobają nam się też single mężczyzn. Podziwiamy wyśmienitą grę Huberta Pączka (AWF Kraków, AZS AGH). Zaskakuje nas wygrana Wojciecha Poszelężnego (Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji w Opolu, LUKS Badminton Choroszcz) w trzech setach z Adamem Cwaliną (UWM Olsztyn, Technik Głubczyce). Cieszyliśmy się na finał Poszelężnego z Pączkiem, ale ten pierwszy wybił nam entuzjazm z głowy, oddając przeciwnikowi mecz walkowerem.

Kiedy tylko możemy, przenosimy się w okolice kortu, na którym akurat gra Ania Szymańska (tylko dla niej jesteśmy gotowi od czasu do czasu zdjąć rękawiczki, by nic nie tłumiło naszego aplauzu). Ania Szymańska gra ciężki mecz z Eweliną Łach. Na szczęście wygrywa, przechodząc tym samym do półfinału, ale my pytamy, co się tam przed chwilą stało!? - Byłam bardzo zmęczona. Nie trenuję ostatnio za dużo, dlatego jestem słaba wytrzymałościowo. Po prostu nie dawałam rady. Grałam na bezdechu. Po pierwszym secie nie miałam siły, ale w końcówce drugiego stwierdziłam, że jeśli musiałabym rozegrać trzeciego, to już w ogóle nie dałabym rady. Dlatego się zmobilizowałam i wygrałam mecz.

Niestety ze wspomnianych przyczyn o zwycięstwie w półfinale z Agatą Świst (AWF Warszawa, UKS Kiko Zamość) nie było już mowy.

Szkoda, że Agata tak nam wymęczyła Anię, bo nasza reprezentantka walczyła jeszcze w parze z Kasią Garbacką (AZS UW Warszawa) o pierwsze miejsce w deblu kobiet i tam już nie dała rady. Ale obu dziewczynom serdecznie dziękujemy. Kasi dziękujemy za Anię, która wywalczyła już dla nas w singlu brązowy medal, a pełnemu duetowi — za zasilenie konta AZS UW srebrnym krążkiem.

Mimo że niektóre mecze stały na wysokim poziomie, żałujemy, podobnie jak nasza ulubiona zawodniczka, że nie było więcej zawodników z kadry narodowej. - Szkoda, że było tak mało kadrowiczów — mówi Ania. - Gra z nimi to dla nas zawsze wielka przyjemność. Zwłaszcza dla osób, które nie jeżdżą na turnieje tak często. Przy okazji Ania komentuje organizację zawodów. - Jest super. Wszystko odbywa się bardzo szybko. Pierwszy raz od dawna turniej rozgrywany jest w jeden dzień. Wszystko jest zgodnie z planem. Nie trzeba przyjeżdżać specjalnie w niedzielę na finały. Fajnie, że są sędziowie. Zawodnicy nie muszą się zajmować protokołami z meczów. My też pozytywnie oceniamy organizację. Pytana o najbliższe plany Ania, mówi: - Teraz idziemy na imprezę. Idziesz z nami? Bardzo mi miło, ale rezygnuję z zaproszenia. Mam pilną relację do napisania!

Fot. © Paweł Staręga, BadmintonZone.pl

karpeek

© BadmintonZone.pl | zaloguj