2019-02-15, Liverpool
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
TRYUMF DANII MIMO KOLEJNEJ WPADKI PERSSONA

15.02.2009. W finale mistrzostw Europy drużyn mieszanych Dania pokonała — z większymi, niż można się było spodziewać kłopotami — Anglię 3:2.
Skandynawowie obronili tym samym tytuł mistrzowski. Przypomnijmy, że brązowe medale przypadły Polsce i — po raz pierwszy w dziejach mistrzostw — Rosji.

Mecz rozpoczął się od rywalizacji par mieszanych: Joachima Fischera Nielsena i Christinny Pedersen (Dania) z Anthony'm Clarkiem i Donną Kellogg (Anglia). Były one podwójnie mieszane, gdyż obaj panowie są leworęczni, a ich partnerki — przeciwnie. Umiarkowanymi faworytami byli Anglicy, co się potwierdziło zwłaszcza w pierwszym secie. Duńczycy ustępowali Anglikom szybkością. Byli wyraźnie gorsi w serwie i returnie. W drugiej partii poprawili grę, ale nie na tyle, by wygrać i gospodarze objęli prowadzenie 1:0.

Nie powtórzył się więc scenariusz z ubiegłorocznego finału mistrzostw, kiedy Dania wygrała miksta (tyle że wówczas w ich składzie przeciwko Clarkowi i Kellogg wystąpił duet Thomas Laybourn/ Kamilla Rytter Juhl), następnie singla męskiego (Joachim Persson ograł Andrew Smitha 21:13 26:24) i żeńskiego (Tine Rasmussen zdeklasowała Tracey Hallam), tym samym odprawiając Wyspiarzy 3:0.

Mało kto jednak przypuszczał, że druga odsłona meczu w Liverpoolu także będzie całkowitym zaprzeczeniem scenariusza zapisanego w kwietniu ubiegłego roku w Herning. W zamiarze Duńczyków Persson miał powtórzyć tamte zwycięstwo nad Smithem (*21 BWF). Wprawdzie po jego środowej porażce z Pablo Abianem selekcjoner duński obawiał się zapewne o formę chimerycznego singlisty notowanego ostatnio na 6. miejscu rankingu światowego, ale nie odważył się postawić na niedoświadczonego Jana Ø. Jørgensena (*34 BWF).

Persson wydawał się na korcie rozkojarzony i robił dużo niewymuszonych błędów (auty, smecze w siatkę). Po przegraniu pierwszego seta do 16, w drugim Duńczyk przegrywał już 8:12, gdy jego mocne smecze zaczęły sprawiać coraz większe trudności Smithowi. Anglik popełniał też więcej niewymuszonych błędów i — ku rozpaczy miejscowej publiczności — roztrwonił szybko przewagę, przegrywając już 13:17 i 15:18.
Kiedy wydawało się, że faworyt z Danii całkowicie panuje nad sytuacją, Perssona zdenerwowała decyzja sędziego liniowego, a następnie okrzyk spoza kortu w trakcie gry. Wtedy właśnie Anglik wyrównał na 18:18, a rozhisteryzowany Duńczyk rzucił rakietę, za co jednak nie został upomniany żółtą kartką. Ukarał się zaraz sam, gdyż rozstrojony tymi incydentami nie potrafił spokojnie rozegrać końcówki. Smith zakończył pojedynek przy drugiej lotce meczowej, po czym mógł szaleć z radości, wyprowadziwszy swój zespół na prowadzenie 2:0.

Rasmussen nie zamierzała iść w ślady swego rodaka i gładko rozprawiła się z pogromczynią Kamili Augustyn, Elizabeth Cann. O ile wygrana Smitha z Perssonem to niespodzianka, zwycięstwo Cann (*34 BWF) nad liderką rankingu światowego było czymś niewyobrażalnym. Szybko się to potwierdziło, ale Anglikom do tytułu mistrzowskiego wystarczało wykorzystać jeszcze jedną szansę z dwóch.
Jako pierwsi musieli podjąć tę próbę doświadczeni debliści — Clark i Nathan Robertson. Mieli jednak za sobą sobotnią porażkę z Michałem Łogoszem i Robertem Mateusiakiem, podczas gdy ich młodsi przeciwnicy — Mathias Boe i Carsten Mogensen (fot.) — nie musieli grać przeciwko Rosjanom, bo mecz zakończył się przed ich ewentualnym występem. Dodatkowo Clark miał za sobą sobotni i niedzielny start w grze mieszanej. I chyba Anglikom zabrakło świeżości w trzecim secie. Gdy po około 50 minutach gry przegrywali już 10:17, podjęli heroiczną próbę dogonienia Duńczyków. Od stanu 15:18 nie zdołali jednak zdobyć żadnego punktu.

Decydujący bój miały więc stoczyć deblistki: Marie Roepke i Kamilla Rytter Juhl (Dania) oraz Kellogg i Jennifer Wallwork (Anglia). Faworytkami były Dunki, ponieważ 22-letnia Wallwork na razie nie potrafi w pełni zastąpić Gail Emms, która zakończyła karierę. Wallwork jest Polakom znana nie tylko z sobotniego, półfinałowego thrillera, gdzie wraz z Kellogg rozwiała nasze nadzieje na awans do finału, lecz również z grudniowego występu w towarzyskim meczu w Warszawie, gdzie zaliczyła porażkę w mikście i zwycięstwo w deblu.

Przebieg spotkania potwierdził oczekiwania ekspertów. Dunki górowały nad Angielkami, ataki tych ostatnich odbijały się od twardych niczym mur rywalek. Skandynawkom często udawało się odepchnąć Wyspiarki w głąb kortu i kończyć akcje efektownymi atakami. Trzeciego seta nie było, a Dania — bez Petera Gadego — zdołała uratować prymat w Europie.

Wynik finału (15.02.2009)
Dania — Anglia 3:2
Joachim Fischer Nielsen/ Christinna Pedersen — Anthony Clark/ Donna Kellogg 10:21 21:23 (0:37), Joachim Persson — Andrew Smith 16:21 19:21 (0:35), Tine Rasmussen — Elizabeth Cann 21:14 21:10 (0:28), Mathias Boe/ Carsten Mogensen — Nathan Robertson/ Anthony Clark 21:17 16:21 21:15 (0:58), Marie Roepke/ Kamilla Rytter Juhl — Donna Kellogg/ Jennifer Wallwork 21:14 21:15 (0:33).

Zob. też:
Gambit polski.
Pomarańczowi pokonani. Polska ma medal.

Mistrzostwa Europy Drużyn Mieszanych w badmintonie (European Mixed Team Championships 2009), 10-15 lutego 2009, Liverpool (Anglia).

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj