2018-12-21, Kota Kinabalu
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
BADMINTONIŚCI CIUŁAJĄ NAGRODY

21.12.2008. Duńczycy i Azjaci to badmintoniści, którzy mieli coś do powiedzenia w finale najbardziej prestiżowego turnieju badmintonowego, Yonex Sunrise BWF Super Series Master. Do półfinału udało się dotrzeć jeszcze parze Anthony Clark / Donna Kellogg oraz Tine Rasmussen.

Pierwsze, jak zwykle, wyszły na kort pary mieszane: Thomas Laybourn / Kamilla Rytter Juhl (fot.) oraz Nova Widianto / Liliyana Natsir. Duńczycy byli dość pewni siebie — w końcu nie bez powodu wygrali z tą parą dwa ostatnie spotkania w sezonie. Pierwszy set rozstrzygnięty został na korzyść badmintonistów z Europy. Jednak w drugim secie Wyspiarze — być może stremowani możliwością zdobycia pierwszego w ich karierze tytułu najlepszej pary Super Serii — ulegli indonezyjskiemu duetowi 18:21. Trzeci set, zwłaszcza w końcówce, dostarczył z pewnością wiele emocji publiczności. Duńczycy przegrywali już 20:17 i wszystko wskazywało na to, że najwyższe podium jest przeznaczeniem Azjatów. Jednak w kluczowym momencie gry Indonezyjczycy dwukrotnie zasmeczowali w siatkę, dzięki czemu reprezentanci Starego Kontynentu podciągnęli wynik do stanu 19:20. Po kolejnej dramatycznej wymianie, podczas której Laybourn rzucił się do odbioru, efektownie wypadając poza boisko, Duńczycy zyskali kolejny punkt. A następnie jeszcze dwa, aby wygrać trzeciego seta stosunkiem punktów 22:20. Laybourn cieszył sie po meczu jak dziecko: Zdobycie 5 punktów z rzędu to absolutne szaleństwo, zwłaszcza, gdy dzieje się to w tak kluczowym momencie meczu. Kamilla Rytter Juhl zwierzała się natomiast dziennikarzom: - Wciąż nie mogę uwierzyć w to szalone zwycięstwo. W końcówce byliśmy zrelaksowani — nie mieliśmy nic do stracenia i dlatego graliśmy na luzie. Cała presja skupiła się na nich. Nova był trochę zdenerwowany i to zaowocowało kilkoma błędami w końcówce. To wspaniałe, jak dotąd nie udało nam się wygrać żadnego turnieju Super Serii, co potwierdza, że możemy się mierzyć z Azjatami. Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć i wygrywać z najlepszymi.

W zupełnie innym stylu zdobyła złoto Zhou Mi. Chinka, która brylowała na większości turniejów Super Serii, była zdecydowaną faworytką w starciu ze swoją rodaczką Wang Chen. Zhou Mi w przekonywający sposób zaanonsowała, że jej największe badmintonowe osiągnięcia są wciąż przed nią. Azjatka powoli rozgrzewała się do finału — co ciekawe, mecze w obrębie grupy zagrała znacznie poniżej swoich możliwości. Jednak reprezentująca Hongkong zawodniczka nie widziała w tym nic złego: - Podczas eliminacji grupowych nie byłam przyzwyczajona do klimatyzacji, silny strumień powietrza znosił lotkę. Dziś wszystko przebiegało inaczej. Ciężko trenowałam, przygotowując się do IO, a fakt, że ostatecznie nie zagrałam w Pekinie, tylko zwiększył moją motywację do gry. Teraz badminton sprawia mi tyle radości, jak nigdy dotąd. To wspaniale móc zakończyć rok takim zwycięstwem, jestem bardzo szczęśliwa. Gratuluję również moim przeciwnikom. Sadzę, że daliśmy niezły pokaz badmintona. Chinka jest niezmiernie praktyczna (jak na kobietę). Kwotę 40 tys. dolarów, które otrzymała za zwycięstwo, zamierza przeznaczyć na mieszkanie: Dzięki tym pieniądzom będę mogła kupić apartament w Hongkongu, to teraz mój priorytet.

W finale singla mężczyzn stanęli naprzeciw siebie Peter Gade oraz Lee Chong Wei. Panowie spotkali się po raz pierwszy w czwartek — wówczas Malezyjczyk zdominował Wyspiarza, choć nieznacznie. W niedzielnym finale Lee spiął się na wyżyny swoich umiejętności — najpierw dał Duńczykowi lekcję pokory w pierwszym secie, pozwalając mu zdobyć zaledwie 8 punktów, po czym na luzie doprowadził do wygranej w drugim, przy stanie 21:16. Publiczność przecierała oczy ze zdumienia, widząc w pierwszym secie wynik 12:0, na korzyść Lee oczywiście. Bez wątpienia Malezyjczyk to prawdziwy badmintonowy wojownik. Podczas niedzielnego finału niemal fruwał po korcie, był mistrzem szybkości, precyzyjności i... nieprzewidywalności. Na nic się zdały dokładne skróty Gadego i szybkie, płaskie zagrania. Duńczyk zagrał tylko dobrze, a Lee — fenomenalnie. Po przegranej Wyspiarz żalił się: Nie sądzę, abym kiedykolwiek widział Chong Wei'a w takiej formie. Grał fantastycznie i niewiele mogłem zdziałać w pierwszym secie. Próbowałem coś zrobić w drugim secie, jednak on znów zagrał szaloną końcówkę. Nie ma wątpliwości, że był dziś najlepszy i zasłużył na wygraną. Gade, jako troskliwy ojciec i zaradny mąż, nie omieszkał ustosunkować się do kwestii finansowych: BWF powinna pracować nad tym, aby nagrody tej wysokości stały się codziennością, zwycięzcy turniejów zasługują na to. Wygrałem tu pieniądze dla rodziny, za którą bardzo tęsknię. Nie mogę się już doczekać powrotu do domu i świąt. Lee Chong Wei nie mógł zaś uwierzyć w to, czego dokonał: — Czuję, że zagrałem tu bardzo dobrze i jestem usatysfakcjonowany. Nie wynagradza mi to, co prawda, przegranej w finale IO, ale jest miłe. Chciałbym poświęcić tę wygraną mojemu trenerowi, Misbunowi Sidekowi, który jest w szpitalu. Teraz skupię się na treningach przygotowujących mnie do turnieju Malaysia Open i odpocznę przed treningami do All England. Do tego mistrzostwa świata. To moje priorytety na przyszły rok.

O tym, że rodzima publiczność uskrzydla, przekonali widzów również debliści Koo Keat Kien / Tan Boon Heong. Malezyjczycy rozegrali w Kota Kinabalu prawdopodobnie najlepszy mecz w tym roku. Obydwaj podczas spotkania wykazali się niebywałym wręcz skupieniem, którego nie były w stanie rozproszyć nawet najbardziej emocjonujące wymiany. Koo i Tan praktycznie nie popełniali błędów. Pierwszy z nich tłumaczył tajemnicę skuteczności ich duetu: — Kluczem do sukcesu była idealna współpraca na korcie. Nie mieliśmy poza tym żadnej specjalnej strategii czy planu. Po prostu każdy z nas grał w swoje, ale w świetnej koordynacji. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Koo, który z iście cyrkową zręcznością odparł trzy ataki Koreańczyków, siedząc na podłodze. Świetnie spisał się również Tan, uprzykrzając życie swoim przeciwnikom niezwykle skutecznymi atakami i zmyślnymi zwodami. Koo tłumaczył dziennikarzom, jakie znaczenie ma dla niego złoty medal: - To zwycięstwo jest dla mnie ważne, oczywiście, jednak nie tak ważne, jak sam fakt pokonania tej pary. Teraz ufamy sobie, gramy razem, a nie każdy z osobna. Byliśmy na tym turnieju wyluzowani: pływaliśmy, spacerowaliśmy i cieszyliśmy się możliwością gry bez jakiejkolwiek presji. Może to jest klucz do naszych przyszłych sukcesów.

Jakby tego było mało, malezyjscy badmintoniści dołożyli kolejny medal — w deblu kobiet, dzięki swoim nowym gwiazdom: Chin Eei Hui / Wong Pei Tty. Dziewczyny bez większych problemów pokonały w pierwszym secie indonezyjską parę Vita Marissa / Liliyana Natsir. W drugim Malezyjki stracił koncentrację i przy stanie 19:14 na korzyść Indonezyjek wydawało się, że trzeci set jest pewniakiem. Późniejsze złote medalistki przełamały jednak marazm i przetrzymując dwie lotki meczowe, pokonały indonezyjski duet 22:20. Mimo wygranej Chin Eei Hui nie była zadowolona: — Muszę popracować nad sprawnością, na razie kontuzja uniemożliwiała mi tego typu trening. Jej partnerka, Wong Pei Tty, była większą optymistką: - Miałyśmy bardzo dobry rok. Trudno mi przewidzieć, co się będzie działo w przyszłym, ale z pewnością będziemy chciały się utrzymać na tym poziomie. Teraz oszczędzam pieniądze. Czuję się bardzo, bardzo zmęczona, ale jednocześnie szczęśliwa, że zakończyłyśmy sezon takim sukcesem.

Wyniki finałów:
Singel mężczyzn: LEE Chong Wei (1, Malezja) — Peter Hoeg GADE (4, Dania) 21:8 21:16
Singel kobiet: ZHOU Mi (1, Hongkong) — WANG Chen (3, Hongkong) 21:14 21:18
Debel mężczyzn: KOO Keat Kien / TAN Boon Heong (6, Malezja) — JUNG Jae Sung / LEE Yong Dae (3, Korea) 21:18 21:14
Debel kobiet: CHIN Eei Hui / WONG Pei Tty (1, Malezja) — Vita MARISSA / Liliyana NATSIR (2, Indonezja) 21:15 22:20
Mikst: Thomas LAYBOURN / Kamilla RYTTER JUHL (2, Dania) — Nova WIDIANTO / Liliyana NATSIR (1, Indonezja) 21:19 18:21 22:20.

Finały rocznego cyklu Superseries w badmintonie. Yonex Sunrise BWF Super Series Master, 18-21 grudnia 2008, Kota Kinabalu (Malezja). Pula nagród: 500 tys. dol.

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj