2018-09-02, Lubin
Urodzaj zjazdowy, ale brak delegatów
W piątek w Lubinie odbyły się dwa zjazdy Polskiego Związku Badmintona.
Ze względu na to, że od ich zakończenia upłynęły już dwa dni, a na stronie związku nie ma informacji o przebiegu wydarzeń, zamieszczamy skrótowo posiadane przez nas informacje. Liczymy na dokładniejsze sprawozdanie na stronie PZBad.

Zjazdy (zwyczajny roczny oraz nadzwyczajny nt. sytuacji finansowej Polskiego Związku Badmintona w roku 2018 i dalszego funkcjonowania związku) toczyły się pod dyktando obecnych władz PZBad. Jednak jakiś czas temu prezes Podlaskiego Okręgowego Związku Badmintona Lech Szargiej zapoczątkował akcję uchwał członków związku w celu zebrania odpowiedniej ich liczby, co pozwoliłoby zwołać nadzwyczajny zjazd wyborczy, na którym można by było odwołać obecny zarząd z prezesem Markiem Zawadką (fot.) na czele. Piątkowe zjazdy toczyły się więc w atmosferze braku długofalowej pewności, ale nie doszło na nich do konfrontacji obu "obozów".

W obradach zwyczajnego rocznego zjazdu delegatów uczestniczyło ich zaledwie dwudziestu, co storpedowało po raz kolejny uchwalenie zmian w statucie związku. Otóż PZBad jest zobligowany do wprowadzenia zmian w statucie z uwagi na konieczność dostosowania go do nowej ustawy o sporcie oraz do wprowadzenia w statucie zmian związanych z wdrażaniem Kodeksu Dobrego Zarządzania wymaganego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Aby uchwalić zmiany, w zjeździe musi uczestniczyć co najmniej połowa uprawnionych delegatów. Miejsce obrad, Lubin, nie miało raczej większego wpływu na frekwencję, bo na poprzednim zjeździe (2017), który odbył się w stolicy, również zabrakło kworum.

Zmiany w statucie muszą być uchwalone najpóźniej do końca bieżącego roku, a PZBad jest zapewne jedynym związkiem, który nie dopełnił jeszcze formalności. Jednak jest szansa, że w bieżącym roku odbędzie się jeszcze jeden zjazd, z wyższą frekwencją, i do katastrofy nie dojdzie.

Poza ocierającą się o skandal sprawą lekceważenia przez członków PZBad sprawy zmian w statucie najistotniejszym wątkiem piątkowych obrad były sprawy finansowe, budżetowe.

Obecne kierownictwo związku tłumaczy, że, w Ministerstwie Sportu i Turystyki działa jakaś tajemnicza siła, która opiniuje negatywnie wnioski o kontynuację finansowania szkolenia centralnego. Mimo że jest potwierdzone, iż pod względem formalnym owe wnioski są poprawnie skonstruowane. I mimo tego, że żadne kontrole i audyty za rok poprzedni i połowę obecnego nie wykazały niemal żadnych uchybień formalno-organizacyjno-księgowych, a w roku ubiegłym polski badminton zaliczył dobre, medalowe wyniki w różnych imprezach. Czyli teoretycznie nie ma niczego, do czego można by mieć zastrzeżenia. W dodatku nikt w ministerstwie nie daje odpowiedzi, w czym konkretnie leży problem.  Dlatego też m.in. zjazd walny nadzwyczajny podjął uchwałę apelującą do ministerstwa o wznowienie finansowania szkolenia centralnego.

Jak referowali przedstawiciele obecnego kierownictwa, jedyną drobną nieprawidłowością było w początku 2017 r. wydatkowanie pieniędzy na sędziów na Polish Open, z czym ponoć nigdy wcześniej nie było problemu, a teraz nagle zaistniał. PZBad zresztą owe pieniądze do ministerstwa zwrócił. Notabene było to Polish Open, którego głównym organizatorem nie był PZBad, lecz Fundacja Narodowy Badminton. Co więcej potem — w drugiej połowie 2017 r. — dalsze finansowanie było kontynuowane, zatem tym bardziej nie może to być przyczyną stanu rzeczy.

Natomiast jedyną poważniejszą nieprawidłowością zdaniem organów kontrolnych było podejmowanie różnych działań, podpisywanie umów bez umocowania prawnego przez zarząd w okresie październik-grudzień 2016 r. (po upływie kadencji). Czyli przez zarząd poprzedni, który w grudniu 2016 na zjeździe oddał władzę.

Zarząd zwoła nadzwyczajny zjazd weryfikująco-wyborczy. Formalny wniosek złożyła 31.08.2018 wieczorem komisja rewizyjna, co oznacza, że musi to nastąpić nieodwołalnie. A jeśli nie cały obecny zarząd, to przynajmniej prezes Zawadka wspiera ten zamysł. Oficjalne ogłoszenie tego ma nastąpić wkrótce, a terminem zjazdu ma być druga połowa, czy wręcz koniec listopada 2018 r. Tak, by nie kolidowało to z żadnym poważniejszym czy mistrzowskim turniejem, których to od połowy września do połowy grudnia jest dużo.
 
Pośrednio z tego wynika, że cała akcja zbierania podpisów pod uchwałą, tak by minimum 1/3 klubów zawnioskowała o nadzwyczajny zjazd wyborczy, nie jest już w tej chwili potrzebna.

Zaletą tego "ubiegnięcia" zbierających wspomniane na wstępie uchwały jest to, że otrzymujemy gwarancję odbycia się zjazdu wyborczego wcześniej, niż gdyby to mogło mieć miejsce po zebraniu i weryfikacji wszystkich niezbędnych podpisów. Co raczej wcześniej niż w drugiej połowie września by się nie nastąpiło, a wówczas zjazd mógłby się nawet nie odbyć do końca roku i jako szkodliwy efekt uboczny przepadłaby zarazem szansa na uchwalenie zmian statutu w terminie.

Wedle nieoficjalnych informacji prezes Zawadka wydaje się być sfrustrowany istniejącą sytuacją. Ponoć ministerstwo zapewniało, że po załatwieniu sprawy długu związku wobec ZUS-u, fronty współpracy otworzą się szerzej. Co — mimo układu z ZUS-em — nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie. Prezes nie chce uciekać przed oceną środowiska. Kandydując na to stanowisko nie mógł przewidzieć tak trudnych, bezprecedensowych warunków współpracy jakiegokolwiek związku z ministerstwem i w razie nieuzyskania poparcia ustąpić, tak by polski badminton poniósł jak najmniejsze szkody.

Zob. też List otwarty, odpowiedź zarządu i zapowiedź zjazdu.

Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (archiwum)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj