2018-09-01
Podatnicy mają prawo wiedzieć... (Komentarz)
Dziękuję za nadesłaną opinię czytelnika naszego serwisu (zob. Dosyć!).
Jestem jednak rozczarowany, gdyż wolałbym, aby dyskusje toczyły się wokół konkretnych spraw dotyczących żywotnych problemów badmintona, a nie tego, czy komuś się podoba lub nie podoba ten czy inny portal. Jeśli szanownemu Krytykowi się nie podoba BadmintonZone.pl, może nań nie zaglądać. Nikt nie zmusza.

Radzę skupić się na sprawach merytorycznych. Jeśli Krytykowi nie podobają się — jak to określił — narzekania Adama Cwaliny, to proszę wskazać, czemu zawodnik nie ma racji. Cwalina może po kolei, jeśli chce, narzekać na wszystkich prezesów (i na następnego, jeśli Polski Związek Badmintona tego dożyje) i nikomu nic do tego.

Jeśli Krytykowi nie podoba się krytyka działaczy PZBad wyrażona przez prezesa Fundacji Narodowy Badminton Marka Krajewskiego, to proszę uzasadnić, że sytuacja — wbrew stanowisku Krajewskiego — nie jest karygodna i absurdalna. Zresztą prezes PZBad Marek Zawadka jest znany z ciętego języka i może także w razie potrzeby bronić się sam.

Zamiast rzeczowej polemiki Krytyk napastliwie opisuje wieloletnią pracę redakcji BadmintonZone.pl. Tego typu oceny zapewne nie interesują większości Czytelników naszego serwisu, którzy widocznie znajdują u nas to, czego szukają, i dlatego wciąż tu zaglądają. Jednak — wywołany po nazwisku — muszę się z konieczności ustosunkować do powielanych nieprawdziwych stwierdzeń.

Kłamstwem jest twierdzenie o rzekomych układach towarzyskich. Słowa Krytyka są jakby echem publikowanych przez nas (zob. Gratuluję odwagi i szczerości) i dementowanych (zob. Jak kosmici manipulują BadmintonZone.pl) fantazji nadesłanych przez trenera Andrzeja Zająca, który m.in. pisał o naszym uwikłaniu w osobiste relacje z protestującymi zawodnikami. Z kolei oszczerstwa formułowane kilka lat temu przez wiceprezesa PZBad Arkadiusza Kaweckiego zdają się pobrzmiewać w absurdalnych wymysłach o donoszeniu innym mediom (zob. Wiceprezes PZBad demaskuje BadmintonZone). A konflikty między sędziami a zarządem zdarzały się i BadmintonZone.pl ich nie rozdmuchiwał.

Nie wiem też, o które moje występy telewizyjne chodzi. Chyba nie o dyskusję w Superstacji (zob. Pesymistyczny raport w Superstacji), kiedy niepokoiłem się decyzjami resortu kierowanego przez Joannę Muchę? Zapewne Krytyk miał na myśli moje wypowiedzi na antenie Eurosportu, kiedy współkomentowałem mistrzostwa Europy drużyn męskich i żeńskich w Szwajcarii (2014), na które PZBad nie wysłał naszych reprezentacji, w tym nawet kadry męskiej, która w mojej (i nie tylko mojej) opinii miała szansę na srebrny medal.

Tym rzekomym powszechnym napiętnowaniem być może w mniemaniu Krytyka były kompletnie nietrafione zarzuty stawiane na Facebooku Lotka Lubin przez Marka Zawadkę, który wylewał na mnie i — co jeszcze dziwniejsze — również na dziennikarza Eurosportu wiadra pomyj (np. widoczne na załączonych zrzutach ekranu; uwaga: wulgaryzmy zostały przez nas zamazane).

Sprostowanie tych wymysłów zajęłoby tu zbyt dużo miejsca, więc tylko stwierdzę, że od początku całość rozumowania Zawadki była oparta na totalnie fałszywym założeniu, że mianowicie pobiegłem z tym (krytyką niewysłania reprezentacji) do mediów.
A przecież współkomentowałem jako redaktor BadmintonZone, czyli sam byłem reprezentantem mediów.

Ponadto, wypowiadając się w telewizji jako zaproszony ekspert, nie jestem od zadowalania ówczesnego prezesa PZBad Krajewskiego ani przyszłego prezesa Zawadki i nie jestem rzecznikiem prasowym związku. Jestem tam od tego, aby służyć odbiorcom transmisji swoją wiedzą, odpowiadając przy tym szczerze na zadawane pytania. Inne moje zachowanie byłoby naruszeniem podstawowych zasad etycznych, nie tylko z dziedziny etyki dziennikarskiej. Niepoważne i wyssane z palca zarzuty Zawadki, który zapewne chciał dobrze, ale nie wykazał się wówczas minimum wiedzy i rozsądku, jak widać do tej pory niestety gdzieś pokutują, odbijając się echem w wypowiedzi autora listu do naszej redakcji.

W liście szanownego Krytyka echo poglądów Zawadki pobrzmiewa nie jeden raz, bo za chwilę pisze: czasem na rozliczenie są zjazdy (...) nie zwalczajmy ich (prezesów) publicznie, dopóki są prezesami. To kalka stwierdzenia Zawadki na Facebooku Lotka Lubin podczas wspomnianej napaści na mnie: Skoro były wybory i wyszło jak wyszło, to nie ma co się obrażać.

Publikowanie rzekomo szkodzących nam wszystkim ataków za pieniądze to kolejne przezabawne insynuacje. Czy list Krytyka szkalujący naszą redakcję opublikowaliśmy za pieniądze?

Podatnicy mają prawo wiedzieć, również w czasie poza zjazdami, jaka jest sytuacja w publicznie finansowanym związku sportowym. Nie może być mowy o żadnej cenzurze.

Fot. © Janusz Rudziński BadmintonZone.pl
Źródło ilustracji: Facebook Lotka Lubin

Janusz Rudziński

© BadmintonZone.pl | zaloguj