2018-08-24
Drudzy będą pierwszymi
Najlepiej zarabiającą badmintonistką nie jest wcale aktualna mistrzyni olimpijska (2016) i trzykrotna mistrzyni świata (2014, 2015, 2018) Hiszpanka Carolina Marin (na fot. z prawej).
Wszystkie rywalki bije na głowę srebrna medalistka igrzysk w Rio (2016) i dwukrotna wicemistrzyni świata (2017, 2018), Hinduska Pusarla Venkata Sindhu (na fot. z lewej).

Na ogłoszonej niedawno przez amerykański magazyn "Forbes" liście 10 najlepiej zarabiających kobiet sportowców na świecie Sindhu jest siódma (ok. 600 mln rupii, czyli ok. 31,7 mln zł rocznie). W dziesiątce są niemal wyłącznie tenisistki, a w pierwszej piątce tylko one: 1. Serena Williams (USA, trzeci rok z rzędu), 2. Caroline Wozniacki (Dania), 3. Sloane Stephens (USA), 4. Garbine Muguruza (Hiszpania), 5. Maria Szarapowa (Rosja). Oprócz Sindhu jedyną przedstawicielką w czołowej dziesiątce innej dyscypliny sportu niż tenis (wyścigi samochodowe) jest Danica Patrick (USA) z zarobkami szacowanymi na 7,5 mln dol. rocznie (mimo zakończenia kariery). Patrick jest dziewiąta.

Akcje Sindhu wzrosły gwałtownie po jej znakomitym występie na igrzyskach olimpijskich w Rio w 2016 roku. Sindhu zdobyła tam srebro i od tej pory to właśnie ona może się uważać za pierwszoplanową gwiazdę indyjskiego badmintona.

Tymczasem wygrywająca z Hinduską w finałach najważniejszych zawodach (IO, MŚ) Hiszpanka Marin zapewne zarabia ok. 10 razy mniej (zob. Profity z olimpijskiego srebra bywają lepsze niż ze złota).

Fot. © BadmintonPhoto.com (archiwum)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj