2018-08-18, Warszawa
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
CAŁKIEM INNY RODZAJ ZAWODÓW

18.08.2008. O bardzo krótkie, ogólne podsumowanie występu w Pekinie poprosiliśmy trenerkę reprezentacji Polski, Klaudię Majorową (fot.).

Klaudia Majorowa: Wynik jest historyczny, najlepszy. Zawodnicy wykazali na igrzyskach najlepszą formę w przekroju całego sezonu. A że mecze ułożyły się tak, a nie inaczej... Jest trochę niedosytu, szczególnie jeśli chodzi o mikst. Wydawało się, że tam jest realna szansa, tym bardziej że ogrywali przeciwników, ale jednak atmosfera igrzysk olimpijskich to co innego: wszyscy zawodnicy grali jakby poniżej swoich umiejętności technicznych. Napięcie spowodowało właśnie to, że nie grali tak pięknie, jak to można widzieć na mistrzostwach świata, na superserii na przykład.
JANUSZ RUDZIŃSKI: U wielu przeciwników też było widać to napięcie w grze... Nie wszystkim to dokuczało, ale...
K.M.: Tak, dokładnie to było widać nie tylko u naszych zawodników, lecz u całej czołówki, bo jest to inny rodzaj zawodów — igrzyska olimpijskie. Dla mnie jako trenera są to w ogóle nowe doświadczenia, chociaż "Gigi" (Michał Łogosz — przyp. J.R.) i "Zico" (Robert Mateusiak — przyp. J.R.) mówili, że to jest inny rodzaj turnieju, inne napięcie, ale widzę, że oni akurat sobie poradzili nieźle z tym.
J.R.: Czyli oni mieli na myśli, że to jest całkiem wyjątkowa historia z igrzyskami, że doświadczenie z innych zawodów czasem jest niewystarczające?
K.M.: Absolutnie niewystarczające, bo to są inne reguły, inne przygotowania. Nawet samo to czekanie 20 minut przed meczem: być przygotowanym, cały czas pod kontrolą sędziów, to też jest denerwujące, to absolutnie inne, wszystko jest inaczej nie tak jak na normalnym turnieju. Nie czują tego luzu, a szczególnie w Chinach, gdzie wszystko jest monitorowane. Czują się cały czas tacy obserwowani i napięci.
J.R.: Nie było żadnych większych problemów z przeciągami, z wyżywieniem, ze smogiem?
K.M.:  Nie, nie odczuwaliśmy tego absolutnie. Jeśli chodzi o salę, to przeciągi były, ale były to równomierne przeciągi, można było kierować lotkę, i robić poprawkę na wiatr. Nie dmuchało w różne strony, byle jak. Chociaż Przemek (Wacha — przyp. JR) twierdzi, że w którymś momencie mu przełączali, że wiatr się zmieniał w drugą stronę, ale jednak to było to samo natężenie wiatru. Nie wiem, czy to było z nerwów, czy naprawdę tak było...
J.R.: To było w meczu z Chińczykiem?
K.M.: Tak, chodziło właśnie o mecz z Bao Chunlai'em. Wiem, że jak byłam sama zawodniczką, to w Azji, w Birmie na turniejach nam to robili, ja to odczuwałam na sobie, tak że podejrzewam, że była szansa, że mogli tak zrobić. Czy tak naprawdę zrobili, trudno ocenić trenerowi, który siedzi z boku na krzesełku.
J.R.: Teraz jest trochę relaksu. Jakie jest przewidywane następne wielkie wydarzenie z udziałem naszej kadry?
K.M.: Najbliższa główna impreza najważniejsza dla nas to będzie Sudirman Cup w maju w Kantonie. Zawodnicy będą teraz odpoczywać z miesiąc a potem zaczną przygotowywać się.

Zob. też:
Mistrz Super Dan. Rewelacyjny mikst z Korei.
Łzy szczęścia Zhang Ning i rozpaczy Lu Lan. Indonezyjski come back w deblu mężczyzn.
Rozdano pierwsze medale.
Porażka polskiego miksta w ćwierćfinale igrzysk.
Debel bez medalu.
Kto będzie czarnym koniem?
Wacha wylądował na 9.-16. miejscu. Mateusiak i Kostiuczyk zagrają w ćwierćfinale.
Trudny kort dla faworytów.

Igrzyska olimpijskie (turniej badmintona), 9-17 sierpnia 2008 roku, Pekin (ChRL), Beijing University of Technology Gymnasium. Turniej kategorii 1 (BWF Events).

Fot. © Janusz Rudziński BadmintonZone.pl (live)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj