2018-05-18, Dżakarta
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
SZCZEGÓLNY CZAS DLA CHIN

18.05.2008. Pierwszy singlista świata, Lin Dan (fot.), oraz dziewiąta para rankingu BWF, Xie Zhongbo / Guo Zhendong, godnie reprezentowali Chiny podczas niedzielnego finału Pucharu Thomasa.
Nadzieje Koreańczyków na to, że wymienieni powyżej zawodnicy nie będą w formie, jak miało to miejsce podczas półfinału z Malezją, spaliła na panewce. Podczas gdy Lin Dan zrehabilitował się, rozjeżdżając Parka, debliści Xie / Guo zatuszowali złe wrażenie, zdobywając trzeci, kluczowy punkt dla swojego kraju.

W pierwszym spotkaniu tego dnia obydwaj singliści, Lin Dan i Park Sung Hwan, wydawali się być niezwykle zdesperowani w dążeniu do zwycięstwa. Wiadomo bowiem było, że ten, kto zdobędzie na początku punkt, da swojemu zespołowi ogromną przewagę psychiczną. Koreańczyk jeszcze w listopadzie pokonał Lin Dana, w dodatku w jego ojczyźnie podczas China Open Super Series. Wiadomo było, że nie sprzeda łatwo swojej skóry, co w 100% potwierdził w pierwszym secie, który wygrał 21:10. Lin Dan zdawał się jednak realizować swój plan — podjęcia ryzyka odpuszczenia pierwszego seta, aby ruszyć całą parą w drugim i trzecim. Tempa tego nie był w stanie wytrzymać Park. Po zwycięstwie Lin Dan relacjonował dziennikarzom: — Miałem świadomość tego, że Park jest świetnym zawodnikiem, byłem więc bardzo ostrożny. Kilkakrotnie pokonał mnie. Prawdopodobnie dlatego, że jestem od dłuższego czasu numerem 1 na świecie, wielu uzdolnionych graczy ma ochotę zająć moje miejsce, to bardzo normalne zjawisko. Cieszę się złą sławą, jednak myślę, że tak musi być — tegoroczne IO odbędą się w Pekinie, z czym wiążą się tego rodzaju niesnaski. Muszę nauczyć się to przyjmować jako następstwo tego faktu i nie odbierać personalnie.

Zaprzepaścili szansę na wygraną debliści Cai Yun / Fu Haifeng  (2. BWF). Po pełnym emocji pierwszym secie, zakończonym przy stanie 25:23 na korzyść Koreańczyków, Chińczycy przegrali kolejny — tym razem do 16. Po meczu Cai Yun usprawiedliwiał się: — Lotka była dzisiaj szczególnie wolna, jednak nie pomogło mi to, nie miałem dość siły. Ponadto nie odpowiada mi format turnieju — jednego dnia gramy, innego odpoczywamy. To powoduje, że jesteśmy w ciągłym napięciu i trudno nam skupić się na grze.

Mniej szczęścia od swoich kolegów miał Lee Hyun Il, któremu przyszło zmierzyć się z trzecim singlistą świata — Bao Chunlai'em. W pierwszym secie obaj badmintoniści prezentowali tak wyrównany poziom, że trudno było przewidywać, kto wygra. Dystans między obydwoma zawodnikami zaczął zwiększać się w drugim secie, w którym Koreańczyk nie był już w stanie dotrzymać kroku Bao. Ostatecznie lepszy okazał się Chińczyk, wygrywając 28:26 21:11 i zdobywając dla swojej drużyny drugi punkt.

W ostatnim, jak się później okazało, spotkaniu tego dnia na korcie pokazały się pary Xie Zhongbo / Guo Zhendong oraz Lee Jae Jin / Hwang Ji Man. Koreańczycy grali bardzo nierówno — najpierw wysoko przegrali pierwszego seta, aby następnie z trudem wygrać drugiego i odpuścić trzeciego. Mnóstwo niewymuszonych błędów i defensywna taktyka pary Lee / Hwang dawała Chińczykom sposobność do skutecznych ataków, czym wynagrodzili zawód, jaki sprawili w półfinale swojemu trenerowi. Li Yongbo żartował sobie na konferencji prasowej po zakończeniu turnieju: — Zwyciężyliśmy w Dżakarcie, w 2004, dokładnie w ten sam sposób — dzięki pierwszemu i drugiemu singlowi oraz drugiemu deblowi. Dwa lata później pokonaliśmy Japonię. Zgodnie z tą prawidłowością, powinniśmy wygrać 3:0 za dwa lata. Następnie coach kontynuował już bardziej serio: — Wspominałem wcześniej, że zawodnicy, którzy kiepsko wypadli w 1/2, zaprezentują się lepiej w finale. Tak też się stało. Zaznaczałem również przed turniejem, że nie należy nie doceniać naszego debla. Gra na turnieju drużynowym różni się od gry na zawodach indywidualnych. Tutaj mamy do czynienia z "duchem drużyny", który może zmotywować poszczególne osoby do zwiększenia wysiłku. Główną przyczyną naszego sukcesu jest to, że mamy wyśmienitych trenerów, którzy rozumieją tę grę i potrafią ją analizować. Po drugie, mamy zespół zawodników, którzy pałają żądzą zdobycia chwały dla Chin. Zdobycie każdego z tych prestiżowych pucharów w tym szczególnym momencie, kiedy w Chinach miało miejsce trzęsienie ziemi, może zmotywować naszych rodaków w odbudowie ich domów.

Bardziej poważny ton przybrał trener Koreańczyków, Kim Jung Soo. Porozumiewający się za pośrednictwem tłumacza Kim podsumowywał: — Puchar Thomasa miał dla nas bardzo łagodny przebieg. Pokonanie Danii dało naszym zawodnikom pewność siebie, a mecz przeciwko Indonezji był wspaniały doświadczeniem, ponieważ publiczność okazała się wówczas naprawdę niesamowita. Choć jesteśmy rozczarowani finałem, sądzę że zagraliśmy dobrze, a Chiny były dziś po prostu lepsze. Cieszę się, że moi zawodnicy dotarli do finału, jestem zadowolony z tego, jak koncentrowali się przed każdym meczem i z wysiłku, jak wkładali w grę. Daliśmy dziś z siebie wszystko. Liczyliśmy na zwycięstwo Park Sung Hwana. Myślę, że gdyby tak się stało, spotkanie mogłoby być bardziej interesujące. Po jego przegranej inni zawodnicy znaleźli się pod presją. Było to tak obciążające, że Lee Hyun Il stracił pierwszego, przedłużającego się w nieskończoność seta, a potem cały mecz. Mieliśmy również nadzieję, że Lee Jae Jin oraz Hwang Ji Man pokonają w drugiej grze deblowej Chińczyków. Jestem rozczarowany ich występem, ale życie toczy się dalej i musimy myśleć o przyszłości.

Kim Jung Soo dodał również filozoficznie: — Każdy stawia sobie za cel zwycięstwo na pucharze Thomasa i Uber. Mamy nadzieję, że poprawimy nasze wyniki na następnym turnieju i wygramy. Jestem pewien, że moi zawodnicy włożą wiele wysiłku, aby zrealizować to założenie w przyszłym roku. Zobaczymy jednak, jak wszystko się potoczy po Pekinie.

Li Yongbo nie ma aż tak dalekosiężnych planów: — Dwa lata to kawał czasu i wiele rzeczy może się zdarzyć. Jednocześnie dwa lata to wystarczająco dużo czasu, aby podszkolić swoich zawodników. Trudno na podstawie tegorocznych gier przewidzieć, czy Korea będzie w stanie zagrozić Chinom w 2010 roku, mamy bowiem zamiar się podciągnąć.

Wyniki finału Pucharu Thomasa (18.05.2008)
Chiny — Korea 3:1
Lin Dan — Park Sung Hwan 10:21 21:18 21:8
Cai Yun / Fu Haifeng — Jung Jae Sung / Lee Yong Dae 23:25 16:21 Bao Chunlai — Lee Hyun Il 28:26 21:11 Xie Zhongbo / Guo Zhendong — Lee Jae Jin / Hwang Ji Man 21:12 19:21 21:12.

Puchar Thomasa, Puchar Uber — finały (badminton). Thomas Cup & Uber Cup. 11-18 maja 2008, Dżakarta (Indonezja).

Fot. © BadmintonPhoto.com (live)

pola

© BadmintonZone.pl | zaloguj