2017-06-11, Mielno
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
BADMINTON... PLAŻOWY. BILANS MPSZW (MIELNO, 25-27.05)

11.06.2007. Badmintoniści na plaży? W trakcie zawodów?

Taki obrazek nie zdziwiłby na pewno rzeszy laików uważających babinkton, kometkę, badmington czy wręcz paletki za grę plażową.

Rzeczywiście, podczas niedawnych mistrzostw Polski szkół wyższych (błędnie nazywanych również akademickimi mistrzostwami Polski — to całkiem odrębna impreza) w badmintonie liczni zawodnicy korzystali z uroków zalanej promieniami słońca plaży w Mielnie.
Były to jednak chwile odpoczynku w czasie, gdy reprezentanci innych uczelni męczyli się nieopodal w — na szczęście — choć trochę chłodniejszej hali sportowej (na fot. Michał Bybrowski i Dariusz Pilich, UW).

Mistrzostwa charakteryzowała olbrzymia przewaga — en bloc — uczelni ze strefy północnej (A). W górnej połówce tabeli znalazło się sześć uczelni z Północy i tylko dwie z Południa (strefa B). W dolnej połówce — jeśli wliczymy Politechnikę Lubelską, która zrezygnowała ze startu — proporcja była dokładnie odwrotna (tylko dwie drużyny, które awansowały ze strefy północnej).

Oczywiście można wskazywać, że w tym roku na starcie, począwszy od eliminacji, zabrakło obrońców tytułu mistrzowskiego — AWF Wrocław. Jednak — z drugiej strony — pauzował także poznański UAM, drużyna z Północy, będąca obrońcą tytułu wicemistrzowskiego.

Mimo tych absencji poziom mistrzostw zdaje się wciąż podnosić. Wrażenie mogło być spotęgowane tym, że w Mielnie nie startowały najsłabsze ekipy, które odpadły w eliminacjach.

Powtarza się sytuacja występująca od 2003 roku, że zwycięzca MPSzW mógłby zdobyć bez problemu w tym składzie mistrzostwo polskiej ekstraklasy. Tym bardziej że poziom polskiej ekstraklasy zdaje się systematycznie spadać, co więcej mecze ligowe składają się już tylko z 5 spotkań. Tymczasem poziom MPSzW rośnie, wciąż gra się 7 spotkań w ramach meczu (tak jak niegdyś w polskiej lidze).
Do grona studentów doszlusował ostatnio Robert Mateusiak, jako pracownik uczelni WSHE gra Dorota Grzejdak (na fot. dekoruje Nadię Kostiuczyk, UW).

Migracje czołowych zawodników przypominają niemalże transfery w topowych ligach. Oto Przemysław Wacha, który (chyba mało kto już to pamięta) w 2003 r. podczas MPSzW w Warszawie współuczestniczył w zdobyciu mistrzostwa Polski przez AWF Wrocław (w finale przeciwko Politechnice Łódzkiej!), a w 2005 nieomal przeszkodził swej poprzedniej uczelni w obronie tytułu, grając tym razem w barwach poznańskiego UAM, teraz wspierał w fazie strefowej (w finale nie mógł z powodu kolizji terminów) WSWFiT w Supraślu.

Michał Łogosz (na fot. niżej z Robertem Mateusiakiem) także wzmocnił Północ, grając już nie w barwach AWF Wrocław (jak to miało miejsce wielokrotnie od 1997 do 2005 r.), ale dla skutecznie pozyskującej nowe rakiety łódzkiej WSHE.

Na wysoki poziom mistrzostw, silniejszą obsadę od polskiej ekstraklasy, wpływ — oprócz motywacji wielu uczelni do wystawiania jak najmocniejszego składu — ma także fakt, że w polskiej lidze nie mogą grać zawodnicy startujący równocześnie w Bundeslidze. W przypadku MPSzW oczywiście takiego obostrzenia nie ma.

Wydaje się także, że na wielu uczelniach wzmocniono pracę nad szkoleniem swoich zawodników, co kontrastuje z niegdyś częstszą sytuacją, kiedy zbierano ekipę niemal w ostatniej chwili bez oparcia we własnej sekcji.

Od reszty zespołów odbiegała swą potęgą drużyna WSHE (fot.).

Traciła ona wprawdzie regularnie co najmniej jeden punkt, ale minimum niezbędne do wygrania każdego meczu — 4 punkty — miała z góry zapewnione dzięki swoim asom (Kamila Augustyn, Dorota Grzejdak, Michał Łogosz, Robert Mateusiak). Na przykład reprezentacja Uniwersytetu Warszawskiego usiłowała "sprawdzić" potęgę WSHE podczas półfinałowego meczu na kwietniowym turnieju strefowym i jedyne, co udało się ugrać, to zwycięstwo debla Katarzyna Garbacka/ Nadia Kostiuczyk nad parą Kamila Augustyn/ Dorota Grzejdak. Przy stanie 4:1 dla WSHE mecz — zgodnie z regulaminem — przerwano, nie doszło więc do zdobycia pewnego drugiego punktu przez UW:
w mikście Marcin Bybrowski i Nadia Kostiuczyk (na fot. w meczu z WSWFiT) pokonaliby wedle wszelkiego prawdopodobieństwa parę Mirosław Mendelewski/ Kamila Pszenna).

Nieco większe zagrożenie dla WSHE mogłaby stworzyć drużyna WSWFiT, grając jednak w składzie z Przemkiem Wachą, a to w Mielnie nie miało miejsca (w eliminacjach strefowych w Suwałkach WSHE Łódź wygrała z Supraślem w finale 4:3).

Zespół WSWFiT — mimo osłabienia w Mielnie brakiem Wachy — zdołał po dramatycznym zwycięstwie nad olsztyńskim UWM zapewnić sobie finał i tym samym wicemistrzostwo Polski. Jednak bez najlepszego polskiego singlisty przewaga Supraśla nad reprezentacjami UWM i UW była bardzo chwiejna i zależała niemalże od jednej lotki albo zestawienia składu (składy były tajne, kolejność rakiet nie była ustalona z góry).
Do grona pretendentów do medali w klasyfikacji ogólnej można jeszcze ewentualnie doliczyć wyrównany zespół AGH, który zasłużenie zdobył mistrzostwo politechnik, broniąc zarazem honoru południa Polski (na fot. Kamil Ogiegło z AGH i na 1. planie Piotr Kowenicki — UWM).

Zespół UW (na fot. niżej "autodekoracja") osiągnął jeden z najlepszych wyników w dziejach swoich startów w MPSzW.

Czwarte miejsce w klasyfikacji ogólnej warszawski uniwerek zajmował także w 1999 i 2003 r. Wicemistrzostwo uniwersytetów to powtórzenie wyniku z 1997 r. (w 1999 i 2003 r. zdobyli mistrzostwo).
Do brązowego (lub nawet srebrnego) medalu w klasyfikacji ogólnej zabrakło szczęścia w zestawieniu składu (to trochę loteria) lub skuteczności w paru decydujących lotkach. Tym niemniej zwycięstwa znakomitych przeciwników były całkowicie zasłużone (w przeciwnym razie — gdyby przegrali — to oni mogliby mówić o braku odrobiny szczęścia).

Organizacja zawodów miała swoje blaski i cienie. Niewątpliwie udanym posunięciem był wybór Mielna ze względów klimatycznych, wzmocnionych szczęśliwym zbiegiem okoliczności: w okresie mistrzostw panowała niemal cały czas piękna pogoda.


Hala była dobrze przygotowana: organizatorzy zadbali o profesjonalne maty, zapewniając komfort gry gwiazdom polskiego badmintona i innym uczestnikom. Godne pochwały były także niektóre punkty programu pozasportowego, ale standard wyżywienia i zakwaterowania był bardzo niski.

Podczas imprezy doszło niestety do kilku skandali — wymienię niektóre. Pierwszym było dopuszczenie przez organizatorów do rywalizacji dziewiątego reprezentanta ekipy WSWFiT z Supraśla (Marcin Dernoga). Jego występ stanowiłby rażące naruszenie obowiązującego w równym stopniu wszystkie uczelnie regulaminu MPSzW w badmintonie (nie pozwala on wystawić na żadnym etapie rozgrywek więcej niż 4 zawodników i 4 zawodniczki i ich w międzyczasie wymieniać). Dlatego kierownik ekipy UW zaprotestował natychmiast po ujawnieniu przez sędziego głównego składu WSWFiT na mecz z UW, w którym — jak się okazało — widniał niespodziewanie wspomniany dodatkowy dziewiąty zawodnik (piąty mężczyzna obok P. Wachy, P. Lenkiewicza, P. Grzegorzewskiego i P. Jarockiego) z Supraśla (o jego dopuszczeniu do turnieju nie było mowy publicznie podczas odprawy technicznej, a nazwisko było odręcznie dopisane do listy uczestników będącej w posiadaniu sędziego głównego).

Po interwencji władz AZS błąd został naprawiony, jednak ekipie z Supraśla (na fot. podczas dekoracji) groziła — zgodnie z przepisami — nieuchronna porażka bez gry (walkower dla UW) w deblu męskim, gdyż składów nie wolno zmieniać po ich odtajnieniu. Wprawdzie chodziło o ciężkie naruszenie regulaminu, ale ze względu na to, że kierownik ekipy Supraśla zapewniał, że działał w dobrej wierze, poddając wcześniej zawodnika Dernogę procesowi weryfikacyjnemu, kierownik zespołu UW zgodził się, by WSWFiT zastąpiła nieuprawnionego gracza innym. Dzięki temu WSWFiT wygrała debla męskiego i bardzo ważny dla dalszego przebiegu mistrzostw cały mecz 4:3. Tak czy inaczej ekipa z Supraśla wciąż dysponowała trzema zawodnikami i nie musiała oddawać walkowerów (Dernoga miał jedynie być dżokerem zastępującym Wachę).

Innym skandalem było potraktowanie reprezentacji Uniwersytetu Warszawskiego (fot.) przez organizatorów w fazie końcowej zawodów. Ze względu na spodziewane trudności komunikacyjne w drodze powrotnej do Warszawy (obawy te okazały się niestety słuszne) ekipa UW zwróciła się w sobotę po południu do wymienionej w komunikacie mistrzostw osoby odpowiedzialnej (mgr Paweł Wójcik) o zgodę na rozpoczęcie niedzielnego meczu o 3. miejsce o godz. 9.00 zamiast 10.00. Zgodę taką otrzymaliśmy pod warunkiem zatwierdzenia tego przez sędziego zawodów i przeciwników. Warunek ten został wkrótce spełniony, z zastrzeżeniem, że mecz zacznie się o 9.15. Kiedy już wieczorem zakupiliśmy bilety na odpowiednie połączenie kolejowe do Warszawy, na hali pojawił się p. Dariusz Czekan, szara eminencja mistrzostw, i arbitralnie odwołał wszystkie uzgodnienia, powołując się na sponsorów itp. W ślad za Czekanem ze wszystkiego wycofał się również "odpowiedzialny" Wójcik.<br>

Epilog nastąpił w niedzielę. "Sponsorzy" i "nienaruszalny harmonogram" nie przeszkodziły organizatorom przerwać na pewien czas meczu o 3. miejsce, wkrótce po zakończeniu finału, w celu dekoracji śpieszącej się własnej ekipy (fot.) i wicemistrzów z WSWFiT. Zdołali jeszcze na "do widzenia" odmówić odwiezienia drużyny UW na dworzec w Koszalinie. Miejscówek na późniejsze połączenia do Warszawy oczywiście już zabrakło, co uniemożliwiło spokojny i wygodny powrót naszej reprezentacji do domu.




Klasyfikacja ogólna w oparciu o komunikat końcowy turnieju finałowego:
1.    WSHE w Łodzi
2.    WSWFiT w Supraślu
3.    Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
4.    Uniwersytet Warszawski
5.    AGH Kraków
6.    WAT Warszawa
7.    AWF Katowice
8.    Politechnika Łódzka
9.    Uniwersytet Opolski
10.   UMCS Lublin
11.   Politechnika Wrocławska
12.   Politechnika Warszawska
13.   Uniwersytet Wrocławski
14.   Uniwersytet Gdański
15.   Politechnika Śląska w Gliwicach

Uniwersytety:
1.    Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (fot.)
2.    Uniwersytet Warszawski
3.    Uniwersytet Opolski
4.    UMCS Lublin
5.    Uniwersytet Wrocławski
6.    Uniwersytet Gdański

Politechniki:
1.    AGH Kraków
2.    Politechnika Łódzka
3.    Politechnika Wrocławska
4.    Politechnika Warszawska
5.    Politechnika Śląska w Gliwicach

I jeszcze wrażenia z Mielna niektórych zawodniczek:

<i>Bardzo mi się podobała ta impreza</i> — mówi Nadia Kostiuczyk (Uniwersytet Warszawski). - Startowałam po raz pierwszy w takim turnieju. Była na nim bardzo dobra organizacja i ogólny nastrój zawodników. Jestem szczęśliwa, że mogłam brać udział w tego typu zawodach i reprezentować Uniwersytet Warszawski. Taka impreza jest potrzebna: jest to fajna zabawa i zarazem silna rywalizacja. Oczywiście na akademickich mistrzostwach świata, gdzie też startowałam, jest wyższy poziom, ale drużynowe mistrzostwa Polski szkół wyższych to bardzo dobra impreza i powinno być dla niej zawsze miejsce w kalendarzu.

- Mistrzostwa były bardzo miłe — dodaje Katarzyna Garbacka (Uniwersytet Warszawski). — Klimat był dobry, końcówka wzbudziła niesmak ze względu na zachowanie co poniektórych osób (zob. BADMINTON... PLAŻOWY. BILANS MPSZW). Poza tym były dobrze zorganizowane, bardzo fajna impreza, plaża, pogoda dobra, czego tu więcej chcieć?

Fot. © Janusz Rudziński, BadmintonZone.pl (live)

Janusz Rudziński

© BadmintonZone.pl | zaloguj