2016-06-24, Warszawa, Kraków
Z archiwów BadmintonZone - zdarzyło się 10 lat temu
DEDYKACJA DLA REKTORA OD MISTRZÓW POLSKI
24.06.2006. Najnowszy APS (Akademicki Przegląd Sportowy) przynosi ciekawy tekst "AZS AGH mistrzem Polski". Agata Rzepczyk, zawodniczka drużynowego mistrza Polski, opisuje sukces azetesiaków spod Wawelu w walce o ligowy prymat.
Można się nieco dowiedzieć o emocjach towarzyszących drużynie w wieloetapowej, dramatycznej batalii, zakończonej historycznym sukcesem. Początkowo nawet sam trener — Krzysztof Hodur, obawiał się o pozycję drużyny. Myślał raczej o strategii utrzymania niż o wygranej — zdradza nam autorka.

W opisie kluczowego, zwycięskiego (3:2) spotkania ligowego z SKB Litpol-Malow Suwałki autorka popada w pewną przesadę, pisząc o pokonanych faworytach, że to był szok dla wszystkich, ponieważ w zespole z Suwałk występują olimpijczycy i praktycznie same gwiazdy tej dyscypliny. Otóż olimpijczycy z SKB Suwałki występują rzeczywiście, ale w Bundeslidze (Jacek Hankiewicz, Michał Łogosz i Robert Mateusiak). W spotkaniu przeciwko AZS AGH zagrała jedna megagwiazda — Nadia Kostiuczyk, której wyjazd na igrzyska olimpijskie odebrał sprzeciw władz Białorusi. Pozostałych uczestników tamtego meczu — ale z obu drużyn!! — można śmiało określić mianem gwiazd polskiego badmintona. Spotkanie opisaliśmy swego czasu (zob. w archiwum notkę z 6.11.2005), zwracając uwagę na kluczowe zwycięstwo Huberta Pączka (fot.) nad Jackiem Niedźwiedzkim po niezwykle zaciętym pojedynku, trwającym 73 minuty. Trudno powiedzieć, by była to sensacja, gdyż Pączek to wybitny zawodnik, niedoceniany przez wiele lat przez trenerów kadry narodowej. Tak samo zwycięstwa debla Pączek / Damian Pławecki nad Niedźwiedzkim i Ziębą i Barbary Kulanty nad Joanną Szleszyńską nie powinny dziwić fachowców. Sensację stanowiłaby porażka Nadii Kostiuczyk, ale ta akurat — wraz ze swoimi partnerami w grach podwójnych — gromiła krakowian z dziecinną łatwością.

Wydaje się więc, że autorka w niezamierzony sposób wyrządza niedźwiedzią przysługę swojej drużynie, która nie była jakimś kopciuszkiem, lecz pełnowartościowym rywalem dla innych faworytów ligi. Rzepczyk ma natomiast całkowicie rację, zwracając uwagę, że drużyna z Suwałk była od wielu lat niepokonana, miała ugruntowaną pozycję na badmintonowym rynku jako pierwszy zespół w Polsce i trzeci w Europie. Na tym polegała sensacja, że faktycznie przyzwyczailiśmy się do dominacji suwalczan.

Autorka kończy zadedykowaniem sukcesu AZS Jego Magnificencji Rektorowi Akademii Górniczo-Hutniczej.

Miesięcznik APS jest dostępny w bezpłatnym kolportażu w organizacjach AZS. Można obejrzeć też wersję internetową.

Fot. © BadmintonZone.pl (archiwum)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj