2016-04-08, Tokio
Hazardowy dramat wicelidera rankingu światowego
W poważne tarapaty popadł w czwartek japoński singlista Kento Momota. Przypadkiem zbiegło się to z jego awansem na pozycję wicelidera listy światowej.
Momota — uprzednio numer 4 rankingu BWF — wyprzedził Lee Chong Wei'a (Malezja) i Lin Dana (Chiny) i znalazł się za plecami lidera listy, Chen Longa (Chiny). Ten wielki dzień Momoty miał być bezpośrednio plonem jego zwycięstwa w otwartych mistrzostwach Indii, o których niedawno pisaliśmy (Przeciąg wywiał duńskie nadzieje na złoto w Indiach). Niestety to najczarniejszy dzień w karierze młodego Japończyka, którego część fachowców już od dawna kreowała na przyszły numer 1 na świecie. Dalekowschodnie agencje ujawniły w czwartek, że Momota oraz jego starszy kolega z reprezentacji, Kenichi Tago, uprawiali hazard, co jest zabronione w Kraju Kwitnącej Wiśni i może być karane nawet więzieniem.

Kenichi Tago to zawodnik, który — nie będąc już co prawda u szczytu sławy — sensacyjnie przegrywał z polskimi badmintonistami. Pokonał go Adrian Dziółko (zob. Dziółko daje baty Japończykowi), a wcześniej, na mistrzostwach świata, Michał Rogalski (zob. To z pewnością najlepszy wynik w mojej karierze).

Japoński Związek Badmintona jeszcze w czwartek zapowiedział, że wycofa kandydaturę Momoty na członka narodowej ekipy na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, mimo że był medalową nadzieją Japonii.

W piątek Momota i Tago wystąpili w Tokio na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, na której przeprosili za swoje postępowanie. Obaj przyznali się do uprawiania nielegalnego hazardu, powiedzieli, że byli nierozważni w swoich działaniach.

- To w najwyższym stopniu godne pożałowania, że wywołałem taki problem — powiedział 21-letni Momota, który awansował poprzedniego dnia na najwyższe w swej karierze, drugie miejsce w rankingu światowym.

Zawiodłem wszystkich, w tym tych, którzy mnie wychowali, ludzi w prefekturze Fukushima i stowarzyszenie moich kibiców. Wiem, że to było coś, czego nie powinienem robić — powiedział 26-letni Tago, który startował na IO w Londynie (2012) i jest sześciokrotnym mistrzem Japonii. — Jednak nie byłem w stanie się pohamować.

Zatrudniająca zawodników spółka NTT podjęła śledztwo po powrocie obu badmintonistów z międzynarodowego turnieju w Malezji w czwartek. Według firmy Tago odwiedzał kasyno Sumida Ward około 10 razy miesięcznie pomiędzy październikiem 2014 i marcem 2015 r. 26-latek przeniósł się potem do innego kasyna w Yokohamie pomiędzy majem 2015 i styczniem 2016, gdyż kasyno Sumida było nachodzone przez policję.

Śledczy stwierdzili, że oba kasyna należały do jednego właściciela. Policja podejrzewa, że pieniądze z zakładów są źródłem dochodów przestępczego syndykatu Sumiyoshi-kai.

Zaproszony przez Tago, Momota odwiedził kasyno Sumida sześć razy. Spółka oświadczyła, że do kasyn uczęszczało jeszcze sześciu innych zawodników, którzy zakończyli karierę w zeszłym miesiącu.

NTT poinformowała, że badmintoniści stawiali w zakładach swoje wynagrodzenia oraz premie za wygrane w turniejach. Menedżer klubu badmintona NTT East, Masayuki Okumoto, powiedział, że Momota zarobił w ciągu swojej kariery około 27 milionów jenów (ok. 939 tys. zł), a Tago — 20 milionów (ok. 695 tys, zł). Według Okumoty Tago stracił ok. 10 milionów jenów (ok. 348 tys. zł), a Momota wydał około 500 tys. jenów (ok. 17 tys. zł) na hazard.

Tago i Momota powiedzieli, że początkowo chodzili do kasyn za granicą, gdzie jest to legalne, a potem nie potrafili pohamować swej chęci, by czynić to samo w Japonii.
Pytany o ewentualne kary dla zawodników, dyrektor spółki ds. personalnych, Akira Sakakibara, powiedział, że wielkie przedsiębiorstwo telekomunikacyjne jest wciąż w trakcie dochodzenia i że decyzje zostaną podjęte później, chociaż nie ukrywał, że reperkusje nie będą lekkie.

- Biorąc pod uwagę, że mamy tak duży wpływ na badminton i ogół sportowców, jak również na społeczeństwo, musimy nałożyć na nich surowe kary — powiedział Sakakibara.

Japoński Związek Badmintona zwołał zebranie zarządu na niedzielę, aby przedyskutować problem, ale specjaliści twierdzą, że jest mało prawdopodobne, by Momota miał reprezentować Japonię w Rio w następstwie afery.

- To było moje marzenie z dzieciństwa, by startować w IO i czyniąc postępy w tym kierunku, wierzyłem, że będę w stanie dodać energii i zachęty ludziom w prefekturze Fukushima (która była jednym z miejsc zniszczonych w następstwie trzęsień ziemi w 2011 r. — przyp. red.) — powiedział Momota. — Jednak wskutek mojego bezmyślnego postępowania, zawiodłem ich oczekiwania i głęboko tego żałuję.

Tago okazał jeszcze więcej skruchy niż Momota. Powiedział, że pogodzi się z surową karą, ale błagał o danie drugiej szansy młodemu Momocie.

- To całkowicie moja wina, że wplątałem Momotę w tę sytuację — powiedział, szlochając, Tago. — On się przygotowywał do igrzysk olimpijskich i czuję się winny wobec niego.

- On jest obecnie jednym z najlepszych zawodników na świecie. Przyjmę każdą karę, jaka zostanie mi wymierzona. Pogodziłbym się z tym, że już nigdy nie będę mógł grać w badmintona. Ale — wiem, że to dziwne, kiedy to mówię — chciałbym, żeby Momota dostał jeszcze jedną szansę.

O problemach Momoty w piątek poinformował również — pod dramatycznym tytułem Japoński sportowiec nie pojedzie na IO. Zamiast tego może trafić do więzienia — internetowy sportowy serwis Sportowe Fakty WP.pl oraz "Przegląd Sportowy" (Wicelider rankingu przez hazard nie pojedzie na Rio?).

Afera wywołała zróżnicowane komentarze internautów. Od potępień obu badmintonistów, poprzez obciążanie starszego Tago za zły wpływ na kolegę, do propozycji dla Momoty, by na igrzyskach wystartował w barwach innego kraju, takiego, gdzie nie karze się za hazard.

Zwróćmy uwagę, że w Japonii wybitni badmintoniści są uznawani za bohaterów narodowych (opisywaliśmy kiedyś przypadek japońskiego singlisty Hidetaki Yamady, który nie mając formalnie tak wybitnych wyników jak Momota, został bohaterem komiksu, a jego wizerunek wprowadzono na znaczek pocztowy). Stąd w przypadku złego wypełnienia roli wzoru osobowego mogą narazić się łatwo na potępienie.

Fot. © BadmintonPhoto.com (archiwum)

jr

© BadmintonZone.pl | zaloguj